Zwodniczy urok bestselleru

"Chata" Williama Younga łamie schematy i stereotypy na temat Boga. Czy jednak nie idzie za daleko, gubiąc niepoznawalnego Boga w antropologicznych analogiach?

Zarówno książka „Chata” Williama P. Younga, jak i film pod tym samym tytułem stały się od jakiegoś czasu bardzo popularne.

Polecano mi je wielokrotnie z zachwytem, jakoby dotknięto czegoś odkrywczego, czegoś co łamie stare chrześcijańskie schematy i wyobrażenia, a nawet poszerza horyzonty.

Książka jak i wiernie na niej oparty film, jest o Bogu, miłości, tragedii i o wybaczaniu.

Zrozpaczony po stracie córeczki Mack, dostaje tajemniczy list, zapraszający go na spotkanie w tej właśnie chacie, gdzie cztery lata temu, została zamordowana jego córeczka. Nie wiadomo kto jest autorem listu, ale podpis Tata, a takim imieniem żona Macka nazywa Boga i brak śladów na śniegu wokół skrzynki na listy, wskazuje na to, że autorem listu może być sam Bóg.

I rzeczywiście, w chacie Mack spotyka się nie tylko z bogiem, ale i z całą trójcą, W spotkaniu tym weryfikują się jego poglądy i jego wiara.

Zachęcona tak wspaniałymi recenzjami, z radością otworzyłam się na coś dla ducha i jakież było moje zdziwienie, kiedy moje skojarzenia, już od samego początku oglądania filmu, zaczęły iść w zupełnie w innym kierunku.

Poczułam, jak zanurzam się w tak dobrze mi znaną atmosferę New Age. Rozpoznawałam znajome teksty, zwroty, schemat manipulacji: „miłość”, sekularyzację i propagowanie nowej religii uniwersalnej. Stanęła mi też momentalnie przed oczami książka Bairda T. Spaldinga „Życie i nauka mistrzów Dalekiego Wschodu”, która jest reportażem z wyprawy grupy naukowców na Daleki Wschód. Towarzyszyli oni mistrzom, „nauczycielom ludzkości”. którzy nieśli pomoc uzdrawiając ludzi w najbardziej niedostępnych zakątkach ziemi.

Kiedy cała ekipa przybywała w określone miejsce w trudzie i znoju, okazywało się, że mistrzowie, mając zdolność przenikania, już tam są i to od dawna, leczą i uzdrawiają ludzi, przynosząc im pomoc tak jak tego potrzebują.

W kilku tomach powyższej książki, można dokładnie przyjrzeć się owym „wspaniałym mistrzom”, ale też procesowi i sposobom wykorzeniania religii i ośmieszania osoby Pana Jezusa, oraz poznać podwaliny pod nową religię.

Co to takiego ta nowa religia?

Jest to właściwie ogólnoświatowa religijność o strukturze globalistycznej, uniwersalnej, o grupowej świadomości. Nowa era wodnika, która ma nastąpić po obecnej erze ryb, według zwolenników New Age, kładzie nacisk na boskość umysłu człowieka, jego samowystarczalność.

Grzech w niej nie istnieje. To tylko zła decyzja ludzi zniszczyła świat i wprowadziła zło.

Wszystko zależy od człowieka, od jego sposobu myślenia, jeśli ludzie zaczną czynić dobro, to zapanuje stan taki, jaki był w Raju.

Człowiek nawet sam się zbawi, co automatycznie wyklucza Boga.

Ten nowy światopogląd jest czysto ludzki, na poziomie naturalnym i dlatego nie ma w nim miejsca na Boga i nadprzyrodzoność, świętość, Kościół, dogmaty czy wiarę.

Władza ma być ponadpaństwowa, ponadkontynentalna a zarządzanie światem odbywać się będzie przez grono mędrców ludzi wtajemniczonych i oni będą decydować, co jest dobre a co złe. Dlatego zwalcza się i niszczy wszelką osobowość, indywidualność, porządek społeczny, instytucje państwowe i kościelne, rodzinę, aby stworzyć społeczeństwo jednolite i...niewolnicze

Co to ma wspólnego z „Chatą”?

Właściwie wszystko, a jeśli chodzi o nową religię, to jest jej „pełna Chata”. O ile samo zdefiniowanie jej może się okazać trudne dla kogoś, kto nie zetknął się z New Age, to wszelkie niezgodności z religią katolicką i herezje, jak i sama manipulacja nie powinny stanowić problemu.

Zacznijmy zatem od manipulacji.

Jak nam podaje Wikipedia manipulacja jest to manewr, fortel, podstęp, forma wywierania wpływu na osobę lub grupę w taki sposób, by nieświadomie i z własnej woli realizowała cele manipulatora. Początkiem manipulacji jest wytworzenie miłej atmosfery, dobrego samopoczucia, co z kolei prowadzi do rzeczy najważniejszej, zaufania.

Zaufania, które jest kamieniem węgielnym każdej dobrej relacji, nie tylko tej z Bogiem, ale i tej międzyludzkiej, w pracy, szkole, sąsiedztwie, każdego udanego związku małżeńskiego, pięknej przyjaźni czy po prostu znajomości.

Manipulacja zaczyna się wtedy, gdy ktoś nadużywa tego zaufania i wykorzystuje w złym celu nie licząc się z drugim człowiekiem i jego uczuciami.

Atmosfera filmu:

- miłość i jeszcze raz miłość

Cały film przepełniony jest miłością. Mack przedstawiony został jako wyjątkowy wzór ojca, oddany całkowicie dzieciom, ma idealną żonę i rodzinę. Wszystko to byłoby piękne, gdyby uczucia te nie były takie przerysowane, cukierkowe, tak jak wzajemna miłość trójcy nieświętej i jej przyklejone uśmiechy. Wielka manifestacja miłości.

Autor sam to podkreśla słowami Macka...obserwował urzeczony, jak się do siebie odnoszą. Jeszcze nigdy nie widział, żeby ludzie traktowali się z takim szacunkiem, zainteresowaniem i czułością i jest tym wszystkim, wyraźnie zafascynowany.

Zachwycony mówi: Uwielbiam patrzeć, jak traktujecie się nawzajem.

- i emocje

Najmocniejszym jednak wątkiem w filmie są emocje skupione na problemie przebaczenia.

Przebaczać nie jest łatwo, nawet w sprawach tych drobnych, codziennych, A jak jest trudno przebaczyć mordercy ukochanego dziecka, to tylko wiedzą ci, co to przeżyli. Inni mogą sobie to tylko próbować wyobrazić.

Tragedii tej jak i przebaczaniu towarzyszą uczucia i emocje. Są one bardzo silnie wyeksponowane. Znajduje to odzwierciedlenie w opiniach widzów, jakie pojawiają się na forach internetowych, po obejrzeniu filmu, czy przeczytaniu książki. A trzeba to oddać autorowi, że umie na nich grać.

Emocje wysunęły się na pierwszy plan i tak bardzo zdominowały widzów, że jeśli nawet nieliczni zauważyli, coś więcej, jakieś nieprawidłowości rozgrywające się „poza sceną”, to potraktowali je marginesowo. Większość się po prostu na emocjach i pseudonowościach zatrzymała.

Sekularyzacja

A Sekularyzacja /inaczej: zeświecczenie/ — to zespół działań zmierzający do znacznego ograniczenia lub wręcz całkowitego wyeliminowania roli religii w społeczeństwie /Wikipedia/.

Ta nowa religijność, to zupełnie inny światopogląd, przeciwny chrześcijaństwu. Aby ją wprowadzić, trzeba najpierw przygotować jej grunt, przekształcać umysły jednocześnie pozbywając się starej religii, religii Jedynego Boga. I tak w Chacie, sekularyzacja będzie głównym przedmiotem manipulacji.

Przyjrzyjmy się zatem, temu zespołowi działań, który jest w niej przebogaty.

Sekularyzacja niejedno ma imię.

Bóg kobietą

Strzał wprost w dziesiątkę. Maksymalne zadziwienie i zachwyt, takie odkrywcze, nowoczesne i łamie schematy, WOW! Bóg już nie jest tym groźnym starcem z długą siwą brodą, koniecznie grożący palcem. Co za ulga. W dodatku jego płeć zmienia się z „prędkością światła” w zależności od potrzeb. Teraz może on być mężczyzną, kobietą, Murzynką, Indianinem i... Ekspresowy gender czy co? W dyskusjach internetowych - Hit sezonu.

Wprawdzie Bóg jest osobą, ale też jest duchem i nie ma płci.

Płeć jak i czas, zostały stworzone dla nas, tu na ziemi. Bóg stworzył kobietę i mężczyznę, po to, abyśmy się rozmnażali. W niebie płeć nie będzie nam potrzebna, nie mówiąc o tym, że nie jest też potrzebna Bogu. Gdy bowiem powstaną z martwych, nie będą się ani żenić, ani za mąż wychodzić, ale będą jak aniołowie w niebie. Mk 12, 25 Aniołowie jak wiemy, płci nie mają.

Wielobóstwo, podwaliny pod nową religię.

Ukazanie boga jako kobiety, które tak wspaniale zburzyło stereotypy i rozszerzyło niektórym horyzonty, ma jeszcze jeden cel, ten najważniejszy - zniekształcenie obrazu Boga.

Zauważmy, że burząc stary stereotyp, co byłoby chwalebne, stworzono nowy. Mieliśmy jeden mylny obraz Boga, teraz sukces, zrobiliśmy krok na przód i mamy ich kilka.

Sam bóg może być Murzynką Indianinem i...w dodatku trójca nieświęta nam się rozdzieliła i mamy aż trzech odrębnych bogów.

Ups! W jakim kierunku idziemy? Czyżby powrót do pogaństwa?

Objawiający się Bóg z w Starym Testamencie, wyraźnie mówił o sobie, że jest jedynym Bogiem i poza Nim nie ma innego boga, aby właśnie odróżnić Go od pogańskich bożków. Pan Jezus natomiast objawił nam Trójcę Świętą i to jest najistotniejsze. Nie tworzymy nowych bogów.

A zniekształcanie obrazu Boga, skąd my to zna my? Czyż nie od tego diabeł zaczął kuszenie Ewy w Raju? Tak, to od tego się wszystko zaczyna, potem następuje zwątpienie, niedowierzanie, zlekceważenie i...grzech.

Zniekształcenie obrazu Boga to ulubione i stale aktualne zajęcie diabła.

Bóg staje się człowiekiem.

 

To mówi tata bóg: Kiedy my troje przybraliśmy postać Syna Bożego, staliśmy się w pełni ludźmi.

Pogodziliśmy się ze wszystkimi ograniczeniami, która ta decyzja za sobą pociągała. Choć zawsze byliśmy obecni w stworzonym przez nas wszechświecie, teraz staliśmy się ciałem i krwią” (s. 109)

 

Ale się narobiło, o tak „pstryk” i bogowie stali się w pełni ludźmi. Po pierwsze, po co?, a po drugie jak oni to zrobili? Bóg tak po prostu przemienił się w człowieka? Jak to możliwe? Muszę przyznać, że w tym miejscu zaczęłam się śmiać. Wyobraziłam sobie cały ten komiks. Jeżeli w pełni przemienili się w ludzi, to gdzież uleciała ich boskość? Kto został w niebie? Zostawili puste niebo:))?

Między Stwórcą a stworzeniem istnieje nieskończona przepaść. Aby zaistniało wcielenie i Pan Jezus Bóg mógł stać się Bogiem i człowiekiem, Bóg najpierw stworzył i ukształtował Maryję, kryształowo czystą i niepokalaną — swoje Arcydzieło, potem Duch Święty ją osłonił, aby po dziewięciu miesiącach narodził się Pan Jezus.

A tu nagle, tak „szast prast”, cała trójca nieświęta: bóg ojciec, Jezus i duch święty stali się w pełni ludźmi. Tata bóg gotuje obiad, piecze ciasteczka, /bez minutnika ani rusz/, serwuje naleśniki, smakowite warzywa, Sarayu, duch święty zmywa naczynia, kopie i uprawia ogród, Jezus wyciera naczynia, pracuje w stolarni, cały w trocinach i taki niezgrabiasz, niezdara upuszcza misę z sosem, co za nieudacznik, musi teraz wyczyścić Tacie spódnicę.

Trudno jest się tu dopatrzyć Majestatu Boga, który stworzył niebo i ziemię, ponieważ to nie są sceny z Ewangelii. To jest właśnie odzieranie Boga z jego Boskiego Majestatu i ściąganie Go na poziom natury, czysto ludzki. Tak wygląda walka z sacrum, tak wygląda sekularyzacja.

Pan Jezus stając się człowiekiem, nigdy nie przestał być Bogiem i liczne cuda, których dokonywał, były tego dowodem. Przemawiał i uzdrawiał z mocą...chcę bądź uzdrowiony...weź swoje łoże i idź...odpuszczają ci się twoje grzechy a kobieta doznała uzdrowienia dotykając TYLKO Jego szaty.

Bóg jako najlepszy kumpel.

Mack, absolwent seminarium, bardzo często się dziwi, jednakże, gładko przyswaja sobie nowości i wizerunek nowych bogów, w tym boga, który jest takim bardzo ludzkim przyjacielem, kumplem, z którym można iść na ryby, poklepać po ramieniu i chodzić z nim po wodzie. Tak jak ktoś wypowiedział się w dyskusjach internetowych, że Chata jest: ciekawym zapisem intymnego spotkania z Bogiem. Takim, o którym prawdopodobnie wielu z nas marzy.

Jednakże w tym miejscu chciałoby się zakrzyknąć:

Kochani, to nie o to chodzi.

Bóg to bardzo, bardzo, dużo wyższy poziom. To Nadprzyrodzoność, to Świętość, do której On tylko sam, jeżeli zechce podnosi człowieka. I to jest darem, darem przekraczającym naturę i wszelki wysiłek czysto ludzki.

A jeżeli nawet Pan Jezus zechce i uniży się, aby ukazać się człowiekowi, kiedy to on człowiek je, sprząta, pracuje czy obiera ziemniaki...to nie po to, aby się „bawić w człowieka i obierać z nim ziemniaki”, ale otwierać przed nim nowe horyzonty, wznosić go na Swój boski nadprzyrodzony poziom i prowadzić do zbawienia.

Gdyby bóg stał się „człowiekiem” to nie byłoby różnicy poziomów. A jak nie ma różnicy poziomów, to nie ma możliwości wzrostu. To tak jakby ktoś nam ukradł schody do nieba.

Dobrze jest to pokazane w scenie przebaczenia między Mackiem a jego ojcem. Mają sobie co wybaczać. Ojciec, domowy tyran i sadysta, i Mack, zanim uciekł z domu wsypał mu trucizny do butelek z wódką. Jest więc grzech, który przede wszystkim obraził Boga.

Jednak przebaczenie w „Chacie” nie sięga Boga, ale w sielankowej scenie, zamyka się na ludzkim poziomie. Dwaj panowie wybaczyli sobie przy aplauzie całej trójcy.

Mackowi nie przychodzi nawet na myśl, że to Bóg jest Tym, którego przede wszystkim powinien przeprosić. Nie ma dystansu do Boga, do świętości, nie ma nawet tej atmosfery. A co jest? Natura i intelektualne grzeczności.

Pokazanie oblicza boga.

„żaden człowiek nie może oglądać mojego oblicza i pozostać przy życiu” /Wyj 33,20/, tak mówi Bóg w Księdze Wyjścia.

Mimo, że wiele razy objawiał się On w narodowi wybranemu czy to Abrahamowi, Hagar, Mojżeszowi, nigdy jednak w widzianej postaci. Zawsze były to widzialne ZNAKI jego obecności. Bóg ukazywał się w obłoku, słupie światła, płonącym krzewie, pod postacią Anioła. Nawet Mojżesz, który rozmawiał z Bogiem „twarzą w twarz”, nigdy właściwie nie widział Jego oblicza.

Wcześniej „Boga nikt nigdy nie widział, Ten Jednorodzony Bóg, który jest w łonie Ojca, o Nim pouczył" (J 1,18)

Psalmy Starego Testamentu pokazują nam, jak ogromną tęsknotą każdego Izraelity było ujrzenie Boga.

W świątyni tak się wpatruję w Ciebie, bym ujrzał Twoją potęgę i chwałę (Ps 63,3); O Tobie mówi moje serce: Szukaj Jego oblicza! Szukam, o Panie, Twojego oblicza; swego oblicza nie zakrywaj przede mną (Ps 27,8-9); Takie jest pokolenie tych, co Go szukają, co szukają oblicza Boga Jakubowego (Ps 24,6).

Historia Starego Testamentu, to okres około dwóch tysięcy lat cierpień, wzlotów i upadków narodu wybranego. W tym więcej upadków niż wzlotów, począwszy od Sodomy i Gomory, po liczne niewole. Być może łatwiej byłoby dochować Izraelitom wierności niewidzialnemu Bogu, gdyby ukazał im On, chociaż raz, swoje oblicze. Ale nie, nigdy  się  to  nie  stało.

Jakże proste wszystko jest w „Chacie”, co tam dwa tysiące lat, co tam cały naród wybrany, osoba Macka i jego Wielki Smutek okazują się tak ważne dla boga, że nie tylko bóg, ale i cała trójca nieświęta ukazują mu się i to nie tylko przez chwilę, ale spędzają z nim cały weekend.

Czyż nie jest „wspaniałe” to nieświęte towarzystwo?

Dlaczego trójca nieświęta.

Kościół katolicki posiada wiele skarbów. Są nimi, przede wszystkim, Słowo Boże, Kościół a w Nim sakramenty święte ustanowione dla nas Przez Pana Jezusa, ale doceniamy też wspaniałe perły, jakimi są nasi święci, mistycy.

To ci, którzy przeżyli swoje życie na ziemi zakochani w Bogu, to Boży szaleńcy. Zaparli się samych siebie i wolę swoją zjednoczyli z wolą Boga, /Mack zapewne nie ma pojęcia o czym piszę/.

Ale co jest ważne, że Bóg w Swej wielkoduszności, właśnie im, zdradzał nadprzyrodzone tajemnice i uchylał rąbka nieba. Z ich notatek i zapisków dowiadujemy się rzeczy, o których nikomu się nie śniło.

Od św. Jana od Krzyża karmelity bosego, możemy się dowiedzieć, że dusza może zjednoczyć się z Bogiem jeszcze w tym życiu, idąc do Niego po stopniach miłości, ponieważ z Bogiem, który jest miłością możemy się zjednoczyć tylko przez miłość. Wyrzekając się wszystkiego, co oddziela ją od Boga, przede wszystkim grzechu i ziemskich przywiązań, dusza postępuje w miłości. Stopnie miłości to przemiana serca, to przejście od miłości uczuciowej infantylnej do miłości dojrzałej, miłości dobrej woli, nadprzyrodzonej.

Duszy idącej po stopniach miłości, Bóg zawsze wychodzi naprzeciw, oczyszcza ją przemienia i przebóstwia. A dopiero na ostatnim stopniu miłości następują zaślubiny czystej jak kryształ, duszy z Bogiem i Trójca Święta zaczyna w niej mieszkać. Czyżby Mack był na tym poziomie?

Wiele razy, zaszczytu zjednoczenia z Trójcą Św. dostąpiła siostra Faustyna. Z lektury jej „Dzienniczka” możemy czerpać wspaniałą wiedzę na temat Trójcy.

„W pewnej chwili zastanawiałam się o Trójcy Świętej, o istocie Bożej. Koniecznie chciałam zgłębić i poznać, kto to jest ten Bóg... W jednej chwili duch mój został porwany jakoby w zaświaty, ujrzałam jasność nieprzystępną, a w niej jakoby trzy źródła jasności, której pojąć nie mogłam. A z tej jasności wychodziły słowa w postaci gromu i okrążały niebo i ziemię. Nic nie rozumiejąc z tego, zasmuciłam się bardzo. Wtem z morza jasności nieprzystępnej wyszedł nasz ukochany Zbawiciel w piękności niepojętej, z ranami i jaśniejącymi. Z onej jasności było słychać głos taki:

Jakim jest Bóg w istocie swojej, nikt nie zgłębi ani umysł anielski, ani ludzki.

...Poznawaj Boga przez rozważanie przymiotów Jego..."

W innym miejscu:

...ujrzałam jasność niedostępną na kształt mieszkania kryształowego, utkanego z fal jasności nieprzystępnej żadnemu stworzeniu ani duchowi...Jest to jasność troista, która jest niepojęta, nieskończoność” /Dz. 420/. Trójca Święta przedstawia się siostrze Faustynie jako trzy źródła jasności zjednoczone, troistość. Jasność jest nieprzystępna i przeogromna, tak, że mistyczka mogła ją widzieć częściowo.

Pomimo, że mistyczne poznanie przewyższa naturalne możliwości poznania ludzkiego, to i tak trudno było siostrze Faustynie użyć właściwych sformułowań i wyrażeń. Wielokrotnie mistycy podkreślali ograniczoność ludzkiego poznania. Nie ma takich słów, kolorów i wyobrażeń dostępnych tu na ziemi, aby mogły oddać Majestat Boga.

Pan Jezus wyjaśnił to siostrze, że Jakim jest Bóg w istocie swojej, nikt nie zgłębi ani umysł anielski, ani ludzki.

W Katechizmie Kościoła Katolickiego w Dogmacie o Trójcy Świętej czytamy:

253 Trójca jest jednością. Nie wyznajemy trzech bogów, ale jednego Boga w trzech Osobach: "Trójcę współistotną" .Osoby Boskie nie dzielą między siebie jedynej Boskości, ale każda z nich jest całym Bogiem: "Ojciec jest tym samym, co Syn, Syn tym samym, co Ojciec, Duch Święty tym samym, co Ojciec i Syn, to znaczy jednym Bogiem co do natury".

Tajemnica wewnętrznego życia Trójcy Świętej, jest dla człowieka a nawet dla aniołów niedostępna Jest to jasność troista, która jest niepojęta, nieskończoność” /Dz. 420/.

Nie bawmy się zatem, w Boga ani nie bawmy się Bogiem, rozdzielając i przypisując Trójcy Świętej twarze czy płeć. Raczej zachwyćmy się i pochylmy czoła przed tą ogromną tajemnicą, którą będziemy zgłębiać w niebie i nie starczy nam wieczności, aby ją zgłębić do końca.

Przepaść między Stwórcą a stworzeniem jest nieskończona.

Podważanie prawdy.

i to przez kogo?

Nie kto inny a sam Jezus mówi do Macka:

kto mówi o byciu chrześcijaninem?

Ja nim nie jestem.

Jezus zaprzecza, że jest chrześcijaninem i to, można by powiedzieć, że z pogardą. Chrześcijaninem? Po co? Ja nim nie jestem. Chrześcijaństwo nie przedstawia dla niego żadnych wartości.

Jak wiemy, chrześcijaństwo jest religią zapoczątkowaną przez Pana Jezusa i On się jej nie wypiera. Wprost przeciwnie, jak nam obiecał, przed Wniebowstąpieniem: A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata” Mt 28, 16-20, tak dotrzymuje słowa i jest z nami w utworzonym przez siebie Kościele i sakramentach świętych.

W „Chacie” natomiast, Jezus zaprzecza samemu sobie.

Pojawia się pytanie: kim jest Jezus, ten z „Chaty”?

Herezji ciąg dalszy:

Mack pyta Jezusa: Czy wszystkie drogi prowadzą do Ciebie?

Odpowiedź Jezusa: Nie wszystkie. Większość prowadzi do nikąd

Jak wiemy z Pisma Świętego, Pan Jezus głosił słowo Boże i nauczał, wskazywał na drogę pójścia za Nim, drogę naśladowania Go, jako jedyną drogę prowadzacą do Ojca. Jak sam mówił: Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie. J 14,6

Tymczasem Mack, nie dość, że pyta o różne drogi, to jeszcze prowadzące do Jezusa, nie do Ojca?

A po drugie, ile jest tych dróg?

Jeżeli Jezus mówi, że dróg, które prowadzą do celu jest kilka, to są one dobre i w dodatku jest wybór, czyżby sam Jezus sugerował, że Jego Ofiara na Krzyżu, nie była potrzebna?

Kim jest Jezus ten z „Chaty”?

Dlaczego nie daje jednoznacznej odpowiedzi, Tak lub Nie.?

Nie wszystko naraz. Na razie, masz o tym nie myśleć a uwierzyć, że tak, istnieją też inne drogi prowadzące do celu. Najważniejsze, żebyś się na nie otworzył. Z czasem przestaniesz pytać, Kto i za kogo umarł na Krzyżu? Przestanie to być dla ciebie ważne. Zachwycony własną mocą, ezoteryką i egzotyką, staniesz się zbyt obojętny, aby dostrzec drogę tę jedyną i prawdziwą.

W Chacie Tata bóg nawet się „modli”: Później sprzątnę naczynia, bo chciałabym najpierw poświęcić chwilę czasu na modlitwę.

Do kogo ten bóg się modli, czyżby miał on jeszcze jakiegoś „bosa” nad sobą?

Bóg Wszechmogący się nie modli, on wysłuchuje naszych modlitw.. On nie potrzebuje się modlić, On nawet nie potrzebuje naszej modlitwy. Modlitwy są potrzebne nam, to one łączą nas z Bogiem.

Z kim w modlitwie łączy się Tata bóg? Czy chociaż on sam to wie? Przecież zostawił puste niebo.

Wulgaryzmy, to też sekularyzacja

Przypatrzmy się jakich słów używa Tata bóg. W języku potocznym są one nawet obojętne i niby nic nie można im zarzucić, jednakże użyte przez „boga” w ważnym kontekście i z lekceważeniem, stają się po prostu wulgaryzmami.

Jednak Adam zdecydował się żyć po swojemu, co zresztą przewidzieliśmy i powstał bałagan.

Ale zamiast zetrzeć z powierzchni Ziemi całe Stworzenie zakasaliśmy rękawy, żeby posprzątać. Właśnie to zrobiliśmy przez ofiarę Jezusa.113

Grzech pierworodny, który przerwał relację z Bogiem i zniszczył naturę człowieka, zakłócił ogólną harmonie między Bogiem, człowiekiem i przyrodą, to według Taty boga, tylko „bałagan”.

Męka i śmierć Pana Jezusa na Krzyżu i nasze odkupienie, to po prostu „sprzątanie”.

Sformułowania te stają się wulgaryzmami a Bóg nie używa wulgaryzmów.

Wulgaryzmy, to domena diabła. Dobrze byłoby nie wkładać ich w usta Boga a także nie używać ich głosząc słowo Boże.

A wszyscy przyświadczali Mu i dziwili się pełnym wdzięku słowom, które płynęły z ust Jego. ŁK 4,22. Tak w Piśmie Świętym czytamy o Panu Jezusie.

Ze zdziwieniem przyjęłam fakt, że tę właśnie książkę autor zadedykował swoim własnym dzieciom, aby ich przybliżyć do Boga.

Ojciec Macka, alkoholik sadysta znęcający się nad rodziną, katujący dziecko, okazuje być człowiekiem z bliskich kręgów kościoła a jego kolega, pastor, o dziwo, jest po jego stronie.

Tak autor już na wstępie książki przedstawił obraz chrześcijaństwa, obraz Kościoła, nie najlepiej, prawda?

Przecież to tylko książka.

„Chata” nie jest reportażem, nie jest biografią, ani opisem prawdziwego wydarzenia. Jest natomiast opowieścią wymyśloną przez autora. Dlatego to niektórzy zlekceważyli herezje w niej zawarte. No to co wielkiego, przecież to tylko fikcja, przecież to tylko książka.

Dawno, dawno temu stare, piękne i wartościowe bajki, baśnie i legendy kształtowały sumienie, otwierały serce na dobro, sprawiedliwość, miłość, uczyły poświęcenia, posłuszeństwa i pokory, rozwijały fantazję.

Dobro nazywane było dobrem a zło złem. Zwyciężało prawdziwe dobro.

William P. Young natomiast w tej „bajce dla dorosłych” zastosował bardzo wyrafinowaną taktykę. Pokazał, jak w miłej atmosferze, używając słów pełnych miłości, można...obrażać Boga.

Wszystko, nawet sztuka przestaje być fikcją, kiedy przekracza się pewne granice. Tym bardziej, kiedy obraża Boga.

Grzech nie przestaje być grzechem, kiedy nazwiemy go sztuką, czy zawiniemy go w kolorowy papierek i owiniemy wstążeczką. On przez to nie straci swojej mocy, nadal będzie grzechem, który rani i zabija.

„Miszmasz”.

Charakterystycznym dla New Age jest iście diabelska idea wymieszania jak w worku, prawdy z fałszem W jednym miejscu potrafi zajaśnieć coś prawdziwego i wartościowego, aby kilka akapitów dalej, jakby nigdy nic, pojawiły się wartości temu przeciwstawne.

Dlaczego idea iście diabelska?

Ponieważ wybierasz z tego worka dobra i zła, to co chcesz a jedynym kryterium jest: „lubię albo nie lubię”. Jeżeli coś lubisz i ci pasuje znaczy, że jest dla ciebie i jest to dobre a jeśli nie, to po prostu to coś nie jest dla ciebie.

Nie istnieje obiektywna prawda ani jakieś ustalone wzorce.

Niby dobrze, masz wolną wolę, masz wybór i tak jak w testach: odhaczasz, to co chcesz.

Na czym polega nieprawidłowość?

Wiele osób wchodząc w New Age, szuka po omacku dobra, szuka Boga. Skupiając się na tych okruchach dobra, wybierają je, bywa, że się nim zachwycą i nawet ktoś się nawróci. Tylko, że to są nawrócenia pozorne, ponieważ wprawdzie wybierają to co dobre, ale budują swój własny świat dobra, na obraz i podobieństwo swoje a nie tego co podoba się Bogu. Idą takim „swoim własnym białym szlakiem” przeplatając się stale ze złem, którego nie ocenili, nie nazwali i nie odrzucili. Niby nawróceni a nadal tkwią w starym.

Trudno jest z nimi dyskutować, ponieważ oni widzą tylko to co „białe”. Nie oceniając nie dostrzegają zła, można powiedzieć, że przymykają na nie oczy, usprawiedliwiają je: Zobacz wszystko jest dobre, bo się nawróciłem. Takie jest właśnie nawrócenie Macka. On nie widzi Boga i Jego Majestatu.

 

W prawdziwym nawróceniu Pan Jezus uzdalnia, podnosi na wyższy poziom, daje Swojego Ducha, daje mądrość, jasność myślenia i przenikliwość.

Przenikając rzeczywistość, dotyka się głębi istoty rzeczy. Nie dość, że widzi się zło, jak na dłoni, to dostrzega się jeszcze coś więcej, swój własny grzech i już wiesz, że zostałeś zwiedziony, ktoś zakpił z ciebie, Jednocześnie dostrzegasz miłość Boga, którego obraziłeś, kolana zginają się same. Odwracasz się od zła, wyrzekasz się go, chcesz od niego uciec jak najdalej.

Olśniewa i zachwyca cię Majestat Boga i już ci nie wystarcza ciasny, żałosny biały szlak, teraz bardzo pragniesz Jezusa, chcesz iść za Nim, naśladować Go i zjednoczyć się z Nim.

Wszystkiemu „winna jest religia” i „wychowanie wyniesione z domu”.

To są dosłowne są cytaty, które doskonale pamiętam z czasów New Age. Przekazywane były jako wielka wartość odkrywcza. Przyswojenie ich przez osoby nie utwierdzone w wierze i w rodzinie, bywało opłakane w skutkach. Kończyło się odejściem od Kościoła, zerwaniem więzów z rodziną, często z jedyną matką. Wprawdzie ćwiczono, można powiedzieć, ceremoniał wybaczania, tłumacząc powody zachowania krzywdzicieli, jak to jest pokazane w „Chacie”/ relacja między dziadkiem i ojcem Macka/.

Ale przebaczenie bardzo łatwe jest tylko w „Chacie”. W rzeczywistości, bardzo często, olśnienie znalezieniem winnego własnych niepowodzeń, /Kościół i rodzina/, zamiast do przebaczenia, prowadziło do tragedii, do rozłamów.

Tata mówi: bo chciałam uwolnić Cię ...od twojego religijnego wykształcenia i uwarunkowań. i religijne stereotypy...nie chodzi o utwierdzenie ciebie w wierze.

Gdybym stanęła przez tobą jako potężny starzec z długą brodą jak u Gandalfa, to tylko wzmocniłoby religijne stereotypy, a w ten weekend nie chodzi o utwierdzenie ciebie w wierze.

Tata bóg, nie pochwala religii, uważa ją za niepotrzebny stereotyp. Dystansuje się do religijności Macka tak bardzo, że chciałby go od niej, jak sam mówi, uwolnić.

A to ciekawe? Czym zatem jest wiara?

Wiara jest cnotą nadprzyrodzoną. Jest Bożym darem.

Ale też jest aktem ludzkim, odpowiedzią człowieka na Objawienie Boże.

Człowiek, któremu Bóg objawia się jako Stwórca i Zbawiciel, odpowiada Bogu wiarą i miłością, na Jego miłość. I to ta wyśmiana od zabobonów i „moherów” wiara nadaje sens jego życiu, jest jego światłem i prowadzi go do Zbawienia. Jest pewniejsza niż wszelkie ludzkie poznanie, ponieważ opiera się na samym słowie Boga. Przewyższa nawet rozum, chociaż zawsze pozostaje z nim w zgodzie.

Jeżeli Tata nie ceni sobie wiary i jest przeciwnikiem religii, to kim jest Tata i co sobie ceni ten rzekomy bóg?

Tym razem Sarayu o religii:

...Religia musi wykorzystywać prawo, żeby umocnić swoją władzę nad ludźmi, którzy są niezbędni do jej przetrwania. Ja daję wam zdolność do odpowiedzi, a ta odpowiedź to być wolnym, żeby kochać i służyć w każdej sytuacji...Ponieważ ja jestem twoją zdolnością do reakcji, muszę być w tobie obecna. W tych kilku zdaniach jest tyle fałszywych treści, że nie wiadomo od czego zacząć.

Zakłamanie i odwrotności. Odwrotności to następny podstęp diabła i znowu powtórka z Raju. Diabeł jest duchem i może zdziałać dużo więcej, aniżeli człowiek, ale nie jest Stwórcą. Nie mogąc stwarzać nic nowego, przekręca, odwraca, wypacza prawdę.

To nie religia potrzebuje człowieka, żeby przetrwać. To człowiek potrzebuje religii, aby w niej znaleźć odpowiedź na na pytanie o sens życia, w niej się kształtować, wzrastać w świętości i co najważniejsze osiągnąć życie wieczne.

Czas na praktykę.

Jedno, jedyne zdanie a ile zaszczepia?

...ale w tych snach nauczył się odrywać od ziemi bez pomocy skrzydeł czy lotni, tylko samą siłą woli.

Jest to opis bardzo niebezpiecznej praktyki stosowanej w New Age - podróży astralnej, wychodzenia poza ciało OBE out-of-body experience, czy Eksterioryzacja. W czasie, gdy ciało fizyczne spoczywa w spoczynku, relaksie, bez żadnego zabezpieczenia /!/, ciało astralne po zastosowaniu przez człowieka specjalnych technik, może się wydostać i odbyć podróż astralną, poruszając się tam z większą łatwością, przenikając. Poza zwiedzaniem astralu można tam spotkać, różne byty fizyczne, które niestety są realne.

Na temat, kim są te owe byty, zdania newage-owskich „uczonych” są w większości entuzjastyczne. Z ogromną naiwnością dowodzą, że są to duchy dobre, kierownicy duchowi, mistrzowie, nauczyciele itp. Ponadto panuje niczym nieuzasadniona pewność, jeśli już zajdzie jakaś potrzeba, to oni z całą pewnością są w stanie nad nimi zapanować i niejako zmusić do posłuszeństwa.

A jeśli nawet pojawiają się ostrzeżenia ze strony tych, którzy boleśnie i na własnej skórze przekonali się kim naprawdę są owe byty, to są one lekceważone przez tych rzekomo bardziej „wtajemniczonych”.

W towarzystwie, gdzie wszyscy są bogami trudno korzystać z doświadczenia innych.

Sprawdza się, natomiast, to co powiedział Baudelaire: Największy spryt diabła polega na tym, że potrafi nas przekonać, że go nie ma.

W ”Chacie” nie ma nawet jednego słowa o diable i demonach a to są właśnie mieszkańcy Astralu

Na szczęście Bóg Stwórca ostrzega nas, że szatan i demony nie są naszymi przyjaciółmi. Są to upadłe anioły, które sprzeciwiły się Bogu i toczą walkę na śmierć i życie z człowiekiem. Aby nas zwieść, mogą przybrać postacie osób świętych.

Należy unikać z nimi jakiegokolwiek kontaktu, ponieważ są duchami i to złymi a przez to właśnie, że są duchami, przewyższają człowieka inteligencją.

Przestrzega nas przed nimi św. Piotr: „Bądźcie trzeźwi! Czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, jak lew ryczący krąży szukając kogo pożreć”. (1P 5,8)

Wprawdzie wielu proroków /Ezechiel/: spoczęła na mnie ręka Pana, i zaprowadził mnie On w Bożym widzeniu do kraju Izraela oraz postawił mnie na pewnej bardzo wysokiej górze, czy siostra Faustyna wspominają o czymś podobnym; W jednej chwili duch mój został porwany jakoby w zaświaty, ale to nie jest to samo co exterioryzacja. Święci nie prowokują tego sami, nie uczą się tego, nie relaksują się i nie ćwiczą oddechów, ale są niespodziewanie porywani przez Boga do dokonania ważnych dla Niego misji a najważniejsze jest to, że mogą mieć absolutną pewność, że są dobrze strzeżni w cieniu Jego kochających skrzydeł. Zdarzenia takie są zawsze dla nich nadprzyrodzoną niespodzianką.

Słowa, które mogą bardzo drogo kosztować.

Pójdź za mną

Ponieważ ja jestem twoją zdolnością do reakcji, muszę być w tobie obecna.

Do pójścia za mną, poza Sarayu, namawiają także Macka, Tata i Jezus.

Są to bardzo ważne i mocne słowa, pójście za kimś, szczególnie jeśli ten ktoś jest duchem, to zaproszenie do zjednoczenie z nim, Sarayu mówi to wyraźnie: muszę być w tobie obecna.

Opanowanie człowieka przez ducha jest możliwe. Czasem wystarczy zwykłe zachwycenie się złem, nie potrzeba aż cyrografu, wystarczy na przykład, tylko w myślach przyzwolenie na propozycję taką jak ta: muszę być w tobie obecna.

Niewiedza nie jest zabezpieczeniem. Zły duch wykorzysta każdą sytuację, nawet zabawę dziecka, on nie ma litości. A kiedy zły duch opanuje człowieka, przestaje on być sobą a staje się narzędziem w jego ręku, zatracając swoją osobowość i wolną wolę.

Tylko Bóg, jeśli Go tylko szczerze i z miłością zapragniemy, oczyści nasz z grzechu, przemieni i uniesie do zjednoczenia z Sobą. On po to nas stworzył.

Dobrze jest wiedzieć czym i kim się zachwycamy, z kim chcemy się zjednoczyć i znać cel, do którego on nas prowadzi, Sarayu podkreśla, że zjednoczenie ma być głębokie i pełne, Mack ma kochać i służyć w każdej sytuacji...

Z kim się zjednoczysz za życia, z tym będziesz zjednoczony przez całą wieczność.

Przedsmak nowego.

Mieliśmy już bogów. Następnie bogowie stali się ludźmi, aby oto teraz w tytule jednego z rozdziałów książki:

Rozdz. 8 Śniadanie mistrzów.

...stali się, mistrzami.

I tak oto ładnie zostaliśmy podprowadzeni do celu i weszliśmy w nową rzeczywistość. To oni, mistrzowie nowej ery, będą rządzić światem, bawić się w bogów i decydować za nas i dla nas, co jest dobre a co złe.

Jeżeli nie obudzimy się w porę i nasza wiedza religijna będzie nadal taka mierna,

to nie pozostanie nam nic innego jak przyzwyczajać się:

 do innego boga i do jego brzydoty.

Mack zwrócił uwagę Jezusowi, że nie jest zbyt urodziwy, Co ten wytłumaczył dziedzicznością.

Co na to nasza mistyczka? Wtem z morza jasności nieprzystępnej wyszedł nasz ukochany Zbawiciel w piękności niepojętej, z ranami jaśniejącymi.

- do boga, który nie wyśle swojego Syna, aby nas Zbawić. Nie będzie nam nieustannie dawał cząstki samego siebie, abyśmy wzrastając w świętości nie ustali w drodze do zjednoczenia z Nim.

Ale za to nowy bóg nie będzie groził palcem i zanudzał o grzechu. On bardziej będzie sobie cenił przyjacielskie klepanie po plecach niż skruchę i żal za grzechy.

Będzie bardzo rozrywkowy Ta dama dobrze bawiła się we własnym towarzystwie

i przezabawny, będzie lubił funky rocka i będzie permanentnie zadowolony, jedyna rzecz, na którą będziesz musiał uważać to, aby nie nadepnąć mu na ogon.

Nasze dzieci wychowane na Harrym Potterze wyprzedziły nas w tej drodze, już mają doskonale wpojone pojęcie: brzydoty, czarności, wilgoci, czarów, pająków i...posługiwanie się magią, wszytko to może zacząć działać we właściwym czasie.

Protestanci protestowali przeciwko „Chacie”, katolicy prawie wcale, dużo więcej było zachwytów. Letnim katolikom można wmówić wszystko, każdą głupotę, byle ładnie podaną.

Niestety, nawet zachwyt nie uchwycony w porę przez oświecony rozum, może zwrotnicę naszej wiary przestawić na zupełnie inne tory i nawet tego nie zauważymy.

A Pan Jezus ostrzega:

Gdybym nie przyszedł i nie mówił do nich, nie mieliby grzechu. Teraz jednak nie mają usprawiedliwienia dla swego grzechu. J 15, 22

Halina Grajek

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama