Agresja i epitety, czyli "polemika" w wersji ateistów

Odpowiedź na "polemikę" z artykułem nt. ateizmu

Im mniejszą widzi ktoś różnicę
między człowiekiem a zwierzęciem,
tym łatwiej ucieka od pytania o genezę tej różnicy.

W związku z moim tekstem - Irracjonalny ateizm (Przewodnik Katolicki, nr 50/2008, s. 30-32) znalazłem na stronach internetowych (onet.pl i interia.pl) lub otrzymałem drogą e-mailową kilkadziesiąt tekstów polemicznych, napisanych przez osoby podające się za ateistów. Niemal wszystkie te teksty mają dwie cechy wspólne. Po pierwsze, autorzy tych wypowiedzi, które zawierały choćby śladowo zarysowane argumenty, negowali fakty historyczne, dotyczące ateizmu, a zwłaszcza okrucieństw i ludobójstw, których dopuścili się ateiści oraz popadali w sprzeczności z własnymi twierdzeniami. Po drugie, niemal wszystkie wypowiedzi to zbiory agresywnych inwektyw i pełnych pogardy epitetów, którymi nie posługuje się żaden intelektualista. Co dziwniejsze, w zdecydowanej większości wypowiedzi użyte są te same epitety. W najlepszym przypadku świadczy to o tym, że teksty te pisał ten sam człowiek, za każdym razem posługując się innym pseudonimem. W najgorszym przypadku świadczy to o tym, że ogromna większość osób podających się za ateistów, używa języka pogardy, agresji i nienawiści.

Czytelnym przykładem w tym względzie może być najobszerniejsza polemika, z jaką się spotkałem. Została ona zamieszczona na stronie internetowej: http://ateistaa.blog.onet.pl/2,ID355906110,index.html. Swoimi wypowiedziami mój Polemista potwierdza, że neguje fakty, że wierzy w istnienie rzeczy wewnętrznie sprzecznych oraz że jedne jego twierdzenia pozostają w sprzeczności z innymi jego twierdzeniami.

Po pierwsze, jak wszyscy pozostali polemiści, także autor polemiki zamieszczonej na cytowanej stronie internetowej neguje fakt, że to właśnie ateiści dokonali największych ludobójstw w historii ludzkości. Najbardziej okrutne rewolucje i dyktatury dokonały się w różnym czasie, w różnych miejscach i w różnych sytuacjach społecznych oraz kulturowych. Miały natomiast jedną cechę wspólną: zostały dokonane przez ateistów. Tak było w przypadku ateistycznej rewolucji francuskiej, ateistycznej rewolucji radzieckiej czy ateistycznej rewolucji w Meksyku i w Chinach, żeby wyliczyć tylko te najbardziej znane i okrutne. Do dziś także w Polsce żyją jeszcze ofiary tych, którzy w imię ateizmu i walki z religią pozbawiali ludzi praw obywatelskich, prześladowali, torturowali i zabijali. Gdy ktoś neguje zbrodnie hitlerowców dokonane na Żydach, wtedy interweniują prokuratury i sądy. Natomiast ateiści nadal mogą bezkarnie negować zbrodnie i ludobójstwa, dokonane przez innych ateistów. Nadal też wyznaczają sobie kolejnych wrogów i w dalszym ciągu szerzą nienawiść. Mój Polemista potwierdza to nie tylko poprzez epitety, które raczy kierować pod moim adresem i poprzez ocenę moich intencji — czego nie czyni żaden intelektualista - ale też poprzez program-manifest, który zawarł w tytule swego blogu: „Ateista — blog antyreligijny”. Wygląda na to, że ateiści przywykli już do tego, że ich poprzednicy odebrali innym grupom społecznym prawo do podejmowania polemiki z ich twierdzeniami, które sami uznali za „naukowe” i „humanistyczne” i że jedyne, na co zasługują ci inni obywatele, to walka z nimi.

Mój Polemista nie tylko podtrzymuje kłamstwo ateistyczne. Potwierdza także skłonność do irracjonalizmu i do wiary w rzeczy wewnętrznie sprzeczne. Przykładem może być wiara mojego Polemisty w to, że istnieją „wolne” związki. Mnie nadal się wydaje, że nie istnieją rzeczy wewnętrznie sprzeczne, na przykład „wolne” związki czy „trójkątne” kwadraty. Ludzie mogą tworzyć związki nietrwałe, niewierne czy niepłodne, ale nie potrafię uwierzyć w to, że mogą tworzyć związki, które nie wiążą. Innym przejawem popadania w irracjonalizm są wypowiedzi mojego Polemisty na temat antropologii, którą on wyznaje. Najpierw stanowczo stwierdza, że także ateiści widzą różnicę między człowiekiem a zwierzęciem, ale w kolejnej części swojej wypowiedzi już o tym zapomina i stanowczo stwierdza, że „miłość to tylko biochemia”. I dodaje, że to jego stwierdzenie „to nie wiara, a wiedza medyczna”. Nie wiem, w jakich podręcznikach medycyny mój Polemista znalazł wyniki medycznych badań naukowych na temat miłości. Ja takich badań nigdzie nie znalazłem.

Czytelników, którzy wiedzą, że kochają dlatego, iż tak postanowili w sposób świadomy i dobrowolny, a nie dlatego, że tak zostali zaprogramowani przez biochemię, mogę zapewnić, że nie ma sensu podejmować polemiki z moim Polemistą. Jak każdy, kto jest irracjonalny w swych wierzeniach, nie traktuje on poważnie swoich własnych przekonań. Gdyby bowiem wyciągał logiczne wnioski ze swojej wiary w biochemiczną naturę miłości, to natychmiast by zażądał, aby uwolniono z więzień wszystkich gwałcicieli czy tych, którzy zabili kogoś z zazdrości. Jak można karać człowieka za zachowania, które nie zależą od niego, od jego świadomości i wolności, lecz od biochemii? Przyjmując wiarę mojego Polemisty, można by w takich przypadkach skazać na więzienie jedynie biochemię gwałciciela czy zabójcy, ale nie jego samego!

Mimo powyższych obserwacji nadal wierzę w to, że spotkam kiedyś takiego ateistę, który uznaje fakt, iż w dotychczasowej historii ludzkości w głoszonej przez siebie ideologii ateiści odznaczali się pięknymi humanistycznymi hasłami, ale - wbrew własnym hasłom -dokonywali zbrodni i posługiwali się terrorem na nieznaną dotąd skalę. I to w czasach nam współczesnych, gdy można było mieć nadzieję, że terror i zabijanie osób inaczej myślących to już jedynie zamierzchła przeszłość.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama