Homilia / rozważanie na 15 niedzielę zwykłą, rok A.
Gdy zmienił się w Polsce dostęp do mediów, w nasze życie natychmiast wkroczyła reklama. Ewangelia pokazuje nam jednak, że święte życie i słowo Boże znaczy więcej niż jakakolwiek kampania reklamowa
Już od wielu lat trwa w różnych krajach świata peregrynacja relikwii świętej Teresy od Dzieciątka Jezus. Tej, która żyjąc w klasztorze, nieustannie odczuwała powołanie apostolskie: „Ach, pomimo swojej małości chciałabym oświecać dusze jak Prorocy, jak Doktorzy; mam powołanie, by być Apostołem... chciałabym przemierzać świat, głosząc Twoje imię, i postawić na ziemi niewiernych Twój zwycięski Krzyż". To, co było niemożliwe za życia, spełniło się po śmierci św. Tereski. Wszędzie tam, gdzie docierają jej relikwie, podążają tłumy ludzi, które proszą o jej wstawiennictwo, a potem cieszą się jego owocami.
Słowa z dzisiejszej Ewangelii - o tłumach, które nieustannie gromadziły się wokół Jezusa - są w pewnym sensie zapowiedzią tego, co oglądamy zawsze wtedy, gdy Pan Bóg stawia na naszej drodze ludzi świętych, otwartych na Jego głos i gotowych całym sercem odpowiedzieć na powołanie, które On im daje. Tak było wielokrotnie w historii, i tak jest również dzisiaj. Mogliśmy się o tym przekonać, widząc, jakie tłumy młodych i starszych gromadził na słuchaniu słowa Bożego Jan Paweł II; potwierdzają to też audiencje i Msze sprawowane przez Papieża Benedykta, i wreszcie, rzesze ludzi podążających do Małej Tereski, by niejako dotknąć jej świętości.
Tak właśnie promieniuje świętość. I rzecz znamienna: nie potrzebuje ona żadnej reklamy. Z jednej strony wielkie wysiłki organizacyjne mogą przynieść mizerny skutek, z drugiej natomiast, by „wnet zebrały się tłumy", wystarczy prosta i cicha obecność, która rozsiewa woń świętości. Warto o tym pamiętać nie tyle po to, by zachwycać się świętymi, ile by zachwycić się świętością i samemu podążyć tą samą drogą.
opr. mg/mg
opr. mg/mg
Copyright © by L'Osservatore Romano (2/2005) and Polish Bishops Conference