2 homilie na 2. niedzielę adwentu roku A
W owym czasie wystąpił Jan Chrzciciel i głosił na Pustyni Judzkiej te słowa: «Nawróćcie się, bo bliskie jest królestwo niebieskie». Do niego to odnosi się słowo proroka Izajasza, gdy mówi:
Głos wołającego na pustyni:
Przygotujcie drogę Panu,
Dla Niego prostujcie ścieżki!
Sam zaś Jan nosił odzienie z sierści wielbłądziej i pas skórzany około bioder, a jego pokarmem była szarańcza i miód leśny. Wówczas ciągnęły do niego Jerozolima oraz cała Judea i cała okolica nad Jordanem. Przyjmowano od niego chrzest w rzece Jordan, wyznając przy tym swe grzechy.
A gdy widział, że przychodzi do chrztu wielu spośród faryzeuszów i saduceuszów, mówił im: «Plemię żmijowe, kto wam pokazał, jak uciec przed nadchodzącym gniewem? Wydajcie więc godny owoc nawrócenia, a nie myślcie, że możecie sobie mówić: "Abrahama mamy za ojca", bo powiadam wam, że z tych kamieni może Bóg wzbudzić dzieci Abrahamowi. Już siekiera do korzenia drzew jest przyłożona. Każde więc drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, będzie wycięte i w ogień wrzucone. Ja was chrzczę wodą dla nawrócenia; lecz Ten, który idzie za mną, mocniejszy jest ode mnie; ja nie jestem godzien nosić Mu sandałów. On was chrzcić będzie Duchem Świętym i ogniem. Ma On wiejadło w ręku i oczyści swój omłot: pszenicę zbierze do spichlerza, a plewy spali w ogniu nieugaszonym».
"W owym czasie wystąpił Jan Chrzciciel i głosił: Nawróćcie się, bo bliskie jest królestwo niebieskie". Jan przygotowuje przyjście Jezusa, powtarzając znany motyw, który podjęty zostanie przez samego Jezusa (4,17), a także przez pierwszych posłanych z misją uczniów (10,7).
Wszystko tu zostaje powiedziane. Dobra Nowina: poprzez Jezusa, życie z Bogiem będzie odtąd w zasięgu ręki. I w jaki sposób należy odpowiedzieć na tę wieść: nawrócić się, odmienić swoje życie, zwrócić je bardziej ku Bogu.
Słowa wezwania są bezwzględne: "Plemię żmijowe!... Już siekiera przygotowana jest do ścięcia złego drzewa... Wiejadło oddzieli plewy, które zostaną wrzucone w ogień".
Jezus też niekiedy okaże surowość, zwykle jednak będzie tak łagodny i dobry, że zdumieje to Jana Chrzciciela, który z więzienia pośle pytanie: "Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść?" (11,2). Nam także, podczas tych rozważań, nieraz przyjdzie oczyszczać swoje wyobrażenia o Jezusie. Myśleliśmy, że jest łagodny, a oto budzi w nas trwogę; spodziewaliśmy się, że potępi, a oto przebacza; przynosimy mu nasze troski, a On mówi: "Poganin!".
Czy jednak trzeba było, aby Jego przyjście zapowiadano aż z taką agresywnością? "Żmije! Jeśli naprawdę chcecie się nawrócić, pokażcie to! I nie opowiadajcie nam, że Abrahama macie za ojca. Z tych kamieni może Bóg wzbudzić dzieci Abrahamowi!".
Potrzeba było wtedy tego gwałtownego przebudzenia i również dziś liturgia posługuje się tymi samymi słowami, aby porwać nas w czas Adwentu. Samo "nawróćcie się" nigdy nie wystarcza. Surowość Jana Chrzciciela jest mądra, gdyż dodaje on: śpieszcie się! Jeśli jest jakaś sprawa, która nie może czekać, to jest nią właśnie nawrócenie. Tutaj mówienie "jutro" oznacza to samo co "nigdy" wiemy o tym aż nadto. Dlatego dobrze się dzieje, że każdego roku przynaglani jesteśmy, aby się nawrócić, aby nawrócić się jeszcze raz: "Już siekiera jest przyłożona... Ten, który przyjdzie, ma wiejadło w ręku".
Nawrócić się, to nie tylko odczuć wspaniały poryw, zacząć czytać piękne książki, czynić postanowienia. Potrzebne jest to i jeszcze coś więcej. "Wydaj owoc", mówi bezlitosny głos, pokaż, że twoje nawrócenie to nie są jedynie słowa na wiatr.
Jeśli wiara nie przenika naszego życia, jesteśmy drzewem nie wydającym owocu. Teraz także, poprzez nasze rozważania, będziemy starali się wzrastać w wierze, ale byłaby to kolejna strata czasu, gdybyśmy wiedząc, czego Jezus od nas oczekuje, zadowolili się samą przyjemnością czytania. Ogromne niebezpieczeństwo takiego zagłębiania się w Ewangelii tkwi właśnie w jej uroku. Jakież to cudowne coraz lepiej poznawać Jezusa i odkrywać piękno Jego posłania. O Panie, Panie!
Nie będzie powtarzał nam Jezus "nie wystarczą słowa, potrzebne są czyny" (7,21). "Królestwo Boże będzie dane narodowi, który wyda jego owoce" (21,43).
Czyny! Bez nich nic nie jest pewne. Jan Chrzciciel kpił z tych Żydów, którzy sądzili, że są zbawieni ze względu na samą tylko przynależność do narodu wybranego. Mógłby kpić także z nas. Wydaje nam się, że wszystko już zrobiliśmy chodząc na Mszę świętą, akceptując Credo i papieża, wrzucając do koszyka swoją dziesięcinę. Świetnie ale doskonale czujemy, że prawdziwe nawrócenie serca jest czymś całkiem innym.
Jezus chce, żebyśmy kochali tak jak On! To właśnie znaczy nawrócić się a zresztą sami tego gorąco pragniemy. Tylko że czujemy, mniej lub bardziej wyraźnie, że stoimy wobec rzeczy niemożliwej. A to oznacza, że słuchamy tylko połowy wezwania: "Nawróćcie się". Powiedziane jest bowiem, że jest to dla nas możliwe, "bo bliskie jest Królestwo niebieskie". Bóg wyciąga do nas rękę. Dobra Nowina to ta wyciągnięta do nas ręka Boga.
ANDRÉ SÈVE, Homilie niedzielne Kraków 1999
Nazajutrz zobaczył Jezusa, nadchodzącego ku niemu, i rzekł: «Oto Baranek Boży, który gładzi grzechy świata. To jest Ten, o którym powiedziałem: Po mnie przyjdzie Mąż, który mnie przewyższył godnością, gdyż był wcześniej ode mnie. Ja Go przedtem nie znałem, ale przyszedłem chrzcić wodą w tym celu, aby On się objawił Izraelowi». Jan dał takie świadectwo: «Ujrzałem Ducha, który jak gołębica zstępował z nieba i spoczął na Nim. Ja Go przedtem nie znałem, ale Ten, który mnie posłał, abym chrzcił wodą, powiedział do mnie: "Ten, nad którym ujrzysz Ducha zstępującego i spoczywającego nad Nim, jest Tym, który chrzci Duchem Świętym". Ja to ujrzałem i daję świadectwo, że On jest Synem Bożym».
Oto nadchodzi człowiek, Jezus z Nazaretu, a Jan Chrzciciel zaostrza naszą ciekawość.
Ten człowiek przyjdzie po mnie, ale był wcześniej ode mnie.
Trudno nie pomyśleć tu o Prologu? "Na początku było Słowo". Jakaż tajemnica! Człowiek, który mówi o innym człowieku: przychodzi po mnie, ale był przede mną. Jan Chrzciciel szczerze wyznaje: "Ja Go nie znałem". A przecież Jezus jest jego krewnym.
My również, aż do końca życia będziemy musieli mówić: nie znam Go. W tajemnicy Wcielenia, w tajemnicy Słowa, które stało się ciałem, zawsze będzie coś, co nam będzie umykać. Ale Ewangelia została nam dana po to, abyśmy poznali Jezusa Chrystusa tak, żebyśmy mogli Nim żyć: życie wieczne, to znaczy prawdziwe życie, to znać Boga, znając Jezusa Chrystusa (J 17,3).
Jan Chrzciciel pomaga nam nawiązać pierwszy kontakt z dosyć kłopotliwym słowem: "Oto Baranek Boży". Te słowa nie należą do naszego języka i istnieje niebezpieczeństwo, że będziemy powtarzać je mechanicznie, bezmyślnie. Co te słowa mówią nam o Jezusie? Niewinność, łagodność? Tak, ale również krew i zwycięstwo. On, człowiek niewinny, wziął na siebie grzechy nas wszystkich i wyzwolił nas od tego ciężaru, który przygniata każde życie. "Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata".
Wspaniała pewność! Jedna z tych, która powinna wzbudzić w nas wielką radość poznawania Jezusa i wierzenia w Niego. Dzięki Barankowi można uniknąć grzechu. Grzech będzie istniał zawsze, jest to mroczna strona naszej wolności upadamy ale Jezus zawsze może wyprawić nas w drogę na nowo. Zbawienie jest w tym słowie: zawsze. Grzech nadal jest niebezpieczeństwem, wypadkiem na trasie, ale nigdy nie jest czymś nieuchronnym, nigdy nie jest więzieniem. Dopóki mamy ufność, mamy pewność przebaczenia. Jezus, Baranek niewinny i mocny, gładzi grzech.
Mocny? Mówią o tym tajemnicze słowa: "Był wcześniej ode mnie". Był przed Janem Chrzcicielem, istniał przed każdym człowiekiem, jest Tym, który jest, który był i który przychodzi. Słowa, próbujące wyznaczyć granice Nieograniczonego. "Ujrzałem mówi Jan Chrzciciel Ducha, który zstąpił na Niego i daję świadectwo, że On jest Synem Bożym".
Był kiedyś człowiek, który szedł ku innym ludziom i ten człowiek był Bogiem.
Na tak niesamowite stwierdzenie ludzie niewierzący wzruszają ramionami i jest to zrozumiałe. Ale mniej zrozumiałe są reakcje niektórych ludzi wierzących.
Są tacy, po których to stwierdzenie spłynęło, nie rozpalając ich serc, nie zmieniając życia; żyją nadal na marginesie Jezusa. Oni przeczytali Ewangelię, ale nie spotkali Jezusa.
Są tacy, którzy rzeczywiście spotkali Jezusa i którzy marzą, żeby przeżyć z Nim wielką miłość. Czytają mnóstwo rzeczy, próbują spotykać się z Jezusem sam na sam w rozważaniu Ewangelii i w modlitwie, mówią: "Panie! Panie!". Ale pozostają ślepi i sparaliżowani, gdy trzeba komuś pomóc, mało sumienni w wypełnianiu codziennych obowiązków, niezbyt odważni w ciężkich doświadczeniach. Kiedy głoszą boskość Jezusa, budzą jedynie śmiech: "Gdzie to widać w twoim życiu, że ten twój Jezus był Bogiem?".
Są też chrześcijanie wspaniali. Oni także mówią: "Mój Pan i mój Bóg", ale przeżywają z Chrystusem życie, które czyni ich ludźmi zadziwiającymi. Są braterscy, silni i pokorni, a kiedy krzyż jest naprawdę ciężki, ich życie staje się doświadczeniem Jezusa. Dla nich Jezus prawdziwie jest Synem Bożym.
ANDRÉ SÈVE, Homilie niedzielne Kraków 1999
opr. ab/ab