Homilia na 6 niedzielę Wielkanocną roku B
Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Wytrwajcie w miłości mojej! Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej, tak jak Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości. To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna.
To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem. Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich. Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję. Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego. Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał — aby wszystko dał wam Ojciec, o cokolwiek Go poprosicie w imię moje. To wam przykazuję, abyście się wzajemnie miłowali.
Ta Ewangelia opowie nam o radości kochania: „To wam powiedziałem, aby radość moja w was była, i aby radość wasza była pełna”.
Ilekroć słyszę te słowa, odczuwam żal. Wydaje mi się, że moje życie byłoby inne, bardziej oddane miłości, gdyby wcześniej pokazano mi ten związek między wysiłkiem kochania i radością. Gdybyśmy potrafili nauczyć nasze dzieci, że praktykując miłość bliźniego, zostaje się po brzegi napełnionym radością, sądzę, że zostałyby uzbrojone na całe życie.
Ale aby ten sekret szczęśliwego życia móc przetoczyć do krwi ludzi młodych, musi on najpierw krążyć w naszych żyłach! Czy jesteśmy przekonani, że miłość ofiarowana innym napełni nas radością? Spróbujmy otworzyć się na te słowa Jezusa.
„To wam powiedziałem, aby radość moja w was była”. Radość „moja”. Radość Jezusa. Tak samo jak mówi: Daję wam „mój” pokój. Jeśli o tym nie będziemy pamiętać, o tej radości szczególnej, opatrzonej znakiem firmowym „miłość Jezusa”, będziemy zmagać się ze sceptycyzmem wokół nas i być może również w nas: „Czy aby na pewno zrobienie wszystkiego, aby być dobrym, czyni człowieka szczęśliwym? To takie trudne, czasem tak zniechęcające”.
To prawda — kiedy pozostajemy w naszych małych ogródkach dobroci. Jezus wyrywa nas z tych uprzejmości ostrożnych, wykalkulowanych i rzeczywiście niezbyt upajających. On chce nas poprowadzić do całkowitego szaleństwa. „Kochaj tak jak Ja”, a odkryjesz radość, o jakiej nie miałeś pojęcia.
Można długo trwać wobec tego „tak jak Ja”, nie mając odwagi spojrzeć na to, co Jezus nam proponuje: chodzi o to, abyśmy włączyli się w miłość, która łączy Jezusa i Ojca.
„Jak Ojciec Mnie miłuje i jak Ja Go miłuję, tak i Ja was umiłowałem; i tak jak ja was umiłowałem, chciałbym, żebyście się wzajemnie miłowali. Wejdźcie w tę miłość, trwajcie w mojej miłości, tak jak ja trwam w miłości Ojca”.
Słowa „tak jak” i „trwać” należałoby napisać olbrzymimi literami. Będziemy mogli kochać tak jak Jezus, jeśli będziemy trwać w Jego miłości, w miłości samego Boga. Niektórzy to „tak jak” rozpatrują w kategoriach marzycielskich, jako pewnego rodzaju bajkę. Ale skoro uważamy, że Ewangelia jest naprawdę tekstem natchnionym, a zatem do wierzenia, czemu nie mielibysmy wierzyć w to niezwykłe zaproszenie Jezusa: „Jeśli chcesz, możesz kochać tak jak Ja”.
Bóg jest miłością i oto dane mi jest w tej miłości współuczestniczyć! W Jego radości kochania. Czy to naprawdę zbyt piękne, żeby było prawdziwe?
To piękne, rzeczywiście, ale trzeba ocenić cały ciężar tego „tak jak”. Po słowach: „Miłujcie się tak jak Ja was umiłowałem”, Jezus od razu wypowiada zdanie, które budzi w nas lęk: „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje”.
Radość kochania nasyca nas w sposób szalony, ale Jej cena także jest szalona. Zrozumiałe są nasze wahania. Oraz drwiny ludzi, którzy na nasze „kochajmy!” patrzą nieco jak na tych żołnierzy operetkowych, którzy śpiewają „maszerujmy!”, ale nie ruszają się z miejsca.
Trzeba tutaj, bardziej niż kiedykolwiek, wyjść poza słowa. Do dziś rozbrzmiewa mi w uszach niewinne i nieubłagane pytanie dziecka na lekcji religii. Powiedziałem właśnie, że żyć Ewangelią, to znaczy praktykować miłość braterską. Wtedy to dziecko zapytało: „Gdzie tak się dzieje?”.
Dopiero „tam, gdzie tak się dzieje”, w doświadczeniu daru, możemy doświadczyć Radości.
ANDRÉ SÈVE, Homilie niedzielne Kraków 1999
opr. mg/mg