Miłosierdzie to nie filantropia. Homilia na 16 niedzielę zwykłą C
1. Ludzie niewierzący często stawiają nam zarzut, że traktujemy życie religijne jako pewną „polisę ubezpieczeniową na życie wieczne”. Do tej fałszywej oceny być może przyczynia się zbyt powierzchowna obserwacja pewnej jednostronności w praktykach lub w wypowiedziach osób pobożnych. Ale prawda życia z Bogiem jest inna. Kościół ukazuje nam w tę niedzielę doniosłą praktycznie zasadę owocnego spotykania się z Bogiem w okolicznościach życia codziennego, a zarazem trudnych. Dzisiejszy człowiek świadomie religijny bardzo często pragnie przeżywać swoje spotkanie z Bogiem. Czasem jednak oczekuje Boga na drogach zawodnych zamiast wyzyskać codzienność, w której Bóg się ukrywa. Częsty błąd polega na tym, że stawia swój własny program kontaktu z Bogiem nad plan Boży. A ten się jawi się w słowie Bożym, w natchnieniach, albo w okolicznościach życia, w zwykłych obowiązkach, pozornie całkiem świeckich, do których pomoc łaski wydaje się zbędna.
2. Sielankowo opisana scena odwiedzin Boga w towarzystwie dwóch aniołów (a nie całej Trójcy, jak sugeruje popularna ikona Rublowa — por. Rdz 18,22; 19,1) w swojej treści jest niezwykle poważna: Bóg ponownie wystawia wiarę Abrahama na próbę. Boża obietnica, powtórzona mu wtedy jakby w nagrodę za gościnność, że za rok urodzi się dwojgu staruszkom upragniony potomek, po ludzku była aż do śmieszności nieprawdopodobna. Tę właśnie okoliczność śmiechu potem utrwali nawet imię Izaaka (por. Rdz 17,7; 18,18; 21,6). Wiara Abrahama, jako wzorowa, doczekała się pochwały w pismach Nowego Testamentu. Jego z czasem nazwano „ojcem naszej wiary” (liturgia). Pochwałę Abrahama ujętą w słowa: Uwierzył i Pan poczytał mu to za zasługę (Rdz 15,6) znajdziemy u św. Pawła jako naczelny argument za wiarą, która daje usprawiedliwienia (por. Rz 4,1—25; Ga 4,6—9) oraz w Liście do Hebrajczyków z uwydatnieniem wszystkich innych jej następstw historiozbawczych (11,8—10.12.17—19).
List do Kolosan, z którego urywek dziś czytamy, napisał Apostoł Paweł z więzienia rzymskiego, w latach 61—63, na prośbę swego ucznia i delegata Epafrasa. Urywek ten świadczy o tym, jak głęboko Apostoł ujmował swoje posłannictwo, łącząc je z własną nauką o eklezjalnym ciele Chrystusa. Tekst jest zaskakujący: jak można mówić o niedostatkach udręk Chrystusa, skoro wiadomo, że męka Jego była doskonała pod każdym względem i niczego nie brak w dziele Odkupienia (por. Hbr 7,27n; 9,12; 10,10)? Tak jest z powszechnym i obiektywnym Odkupieniem. Tymczasem pozostaje do wypełnienia jego aspekt jednostkowy i subiektywny. Cierpienia bowiem eklezjalnego (mistycznego) Ciała Chrystusa trwać będą aż do paruzji, aż dokona się wspólne zadanie całego Chrystusa — Głowy i członków. Ten udział ma tu Paweł na myśli. Tak więc wraz z Głową — Chrystusem — mają udział „dopełniający” w tym dziele wszyscy, którzy czują się członkami Jego Ciała, więc i my. A korzysta na tym całe Ciało.
Powierzchownie oceniając dzisiejszą scenę spotkania Jezusa z Martą i Marią możemy się zdziwić delikatnej naganie udzielonej przez Niego Marcie. Jej postawa może nam się wydać uzasadniona, nawet sympatyczna. Pan jednak ocenił ją inaczej. Dlaczego? Marta chciała zaaranżować całe spotkanie z Nim według swojego pomysłu podyktowanego przez gościnność gospodyni, pani domu. Do wykonania tego planu potrzebne były jej jeszcze ręce Marii. Tymczasem ta była w jej oczach z pozoru bezczynna, stąd Marta zgłosiła wprost Panu pretensję, w której wyraźnie doszła do głosu nuta jej niezaspokojonej ambicji. W postawie siedzącej u stóp Pana Marii — jak wtedy siadywali uczniowie u rabinów — winniśmy dostrzec nie wygodną kobietę, która wybiera to, co łatwiejsze i przyjemne. Maria to uczennica, która wie, na czym zależy Mistrzowi najbardziej — na tym, by Go słuchano. Takie bowiem było Jego posłannictwo dane Mu przez Ojca. Najlepszą cząstką jest dokładnie pełnić wolę Pana.
3. Myśl główną niedzieli można by zamknąć w trafnym określeniu Deus semper maior — „Bóg zawsze jest większy” (E. Przywara) lub może — z jeszcze większym uwydatnieniem paradoksu — w tym znanym Bożym oświadczeniu, danym przez proroka: Myśli moje nie są myślami waszymi ani wasze drogi moimi drogami (Iz 55,8). Wspólnym niejako mianownikiem trzech opisanych w czytaniach spotkań trojga ludzi z Bogiem, jest ich trafna postawa wobec pewnej Bożej właściwości. Jest nią szczególny aspekt Jego transcendencji. Prościej zaś można to wyrazić zdaniem, że Bóg jest niepojęty tak w swoich zamiarach względem człowieka, jak i nieograniczony w potędze, gdy te zamiary realizuje. Widać to w obdarzeniu Abrahama jako protoplasty ludu Bożego potomkiem wbrew oczekiwaniu i naturalnym możliwościom. Widać w nieoczekiwanej Jezusowej ocenie postawy Marii, co stanowi replikę na pozornie tylko słuszną skargę Marty. Widać w tym, że w życiu Apostoła nawet bezczynne cierpienie więźnia służy Kościołowi.
4. Homilia może uzasadnić prawidłowe założenia dobrego wyboru dróg, na których na co dzień spotkamy Boga, wzorem tych bohaterów wiary, których ukazują dzisiejsze czytania. Wierny Bogu jest stale Abraham, gotów przyjąć wiarą Boże obietnice właściwie wbrew ludzkiej nadziei, wierna myśli Jezusa jest Maria, przez Niego samego przeciwstawiona Marcie, wierny powołaniu jest Apostoł Paweł, choć uwięziony, przecież wzbogacający nadal sprawę Kościoła-Chrystusa. Wszystkie te trzy przykłady są paradoksalne, gdyż wykraczają poza zwykłe ludzkie rachuby i doświadczenie. Dla tych trojga Bóg jest zawsze pierwszy, ważniejszy niż ich własne nawet szlachetne plany, zawsze zarazem wspomagający swoją wszechmocą, ponieważ poddają się Jego inicjatywie i prowadzeniu przez godną odpowiedź. Tą godną odpowiedzią w nas będzie wiara bez sprzeciwów, posłuch życzeniom Pana i umiejętność wykorzystania dla sprawy Bożej cierpienia. Wszystkie trzy okazje należą do całkiem codziennych.
Augustyn Jankowski OSB, Przy stole Słowa, tom 3 (Okres zwykły: od 2 do 17 niedzieli). Wydawnictwo Benedyktynów TYNIEC
opr. mg/mg