Poziom życia jako najwyższa wartość

Homilia na 18 niedzielę zwykłą roku C

Okazję do tego pouczenia dał Jezusowi spór o spadek. Prawdopodobnie chodzi o młodszego brata, który nie zgadza się na wspólne zarządzanie i użytkowanie spadku, ale chciałby posiadać swoją część, aby móc z niej korzystać w sposób niezależny. W przypadku takich sporów zwracano się do rabinów, którzy mieli rozjaśnić problem. Jezus zdecydowanie odrzuca podobną prośbę. Życzenie tego człowieka i życzenie Jezusowe znajdują się na dwóch różnych poziomach. Jezus wykorzystuje tę okazję, aby mówić o stosunku człowieka do dóbr. Właśnie sprzeczki o spadek ujawniają, jak silne jest pragnienie posiadania, co prowadzi do gwałtownej wrogości, trwającej przez całe życie. Pretensje spadkowe pomiędzy stronami podtrzymywane są w sposób absolutny, i dla nich poświęca się pokój w rodzinie. Może i dlatego rozumiemy Jezusowe energiczne ostrzeżenia przed chciwością. Posiadanie nie jest wartością najwyższą, której wszystko powinno być podporządkowane. Przypowieść Jezusa (12,16-20) obrazuje, jak mała jest wartość dóbr ziemskich, a przywiązanie do nich okazuje się błędną kalkulacją.

Sytuacja, którą Jezus opisuje, mogłaby być rozumiana jako idealna dla pewnej koncepcji życia. Ten człowiek jest bogaty. Nie grozi mu niebezpieczeństwo pomniejszenia posiadanegobogactwa, ponieważ może on liczyć na obfity plon. Jedna tylko rzecz jest dla niego problemem: „Gdzie mogę teraz złożyć i przechować to, co mi zbywa, żeby zagwarantować sobie przyszłość?”. To łatwy do rozwiązania problem. I temu człowiekowi rysują się różowe perspektywy. Ma do dyspozycji środki zapewniające beztroskie życie, według własnej woli i własnego kaprysu, w całkowitym dostatku. Może wyzbyć się wszelkiej obawy, jakiegokolwiek wysiłku, ponieważ ma pod dostatkiem dóbr materialnych. Może zafundować sobie przyjemność, jakiej tylko zapragnie. Sytuacja tego człowieka przez wielu jest uważana za idealną. Ileż wysiłków się podejmuje, ile bitew się stacza, aby osiągnąć i zabezpieczyć podobny poziom życia dla największej liczby osób. Kłopot zbyt obfitego plonu, który nie wiadomo gdzie zmagazynować, stał się bardzo znamienny w epoce bogactwa i marnotrawstwa. Każdy musi się zapytać, jak wyobraża sobie idealne życie, w co angażuje siły, czy w wielu przypadkach „idealne życie” nie pokrywa się z wolnym czasem dla relaksu, z jedzeniem, piciem i wygodą życiową. Człowiek wzdycha za posiadaniem tych wszystkich rzeczy i jest przekonany, że taki styl życia zadowoli go, okaże się stylem życia idealnym. Ale oprócz tych wartości, jakie inne wartości i cele powinny być wymienione?

Jezus opisuje, w jaki sposób Bóg i śmierć wkraczają w takie życie. Niespodziewana śmierć burzy rachuby na wiele lat spokojnego używania. Wszystko to, co zostało zgromadzone, i wszystko to, co zostało przemyślnie zaplanowane, traci wartość. Śmierć „burzycielka”, znana przecież wszystkim, może być traktowana na różny sposób. Jest opóźniana jak to tylko możliwe poprzez dobrą opiekę medyczną. Długość życia ludzkiego trzeba przedłużać jak się tylko da. Do tej strategii należy również odsuwanie myśli o śmierci i niedopuszczanie do sfery własnych przeżyć faktu śmierci bliskich nam osób. Oczywiście, nie można śmierci uniknąć. Ale właśnie dlatego powinniśmy maksymalnie wykorzystać czas życia, jaki został nam dany. Właśnie śmierć wymaga, aby cieszyć się w pełniżyciem, i do tej pełni otworzyć bramy jak największej liczbie ludzi. Jeśli śmierć przychodzi szybko, mówi się o nieszczęściu. Ale kiedy już przyjdzie, trzeba ją zaakceptować jako nieodwołalne przeznaczenie. To prawda, że jest śmierć rzeczywistością odrażającą, ale w jakiś sposób trzeba z nią sobie poradzić.

Ale jak poradzić sobie z Bogiem „burzycielem”? Także On może być trzymany daleko i zapomniany. Można o Nim nie mówić i działać tak, jakby Go nie było. Ale nie można przed Nim ujść. Jemu trzeba zdać rachunek. Dla Jezusa było bardzo jasne, że życie ukierunkowane tylko na jedzenie, picie i wygody nie ma żadnej wartości przed Bogiem. Człowiek, który żył w ten sposób, nie jest bogaty przed Bogiem. Odpowiadając uczonemu w Prawie, Jezus stwierdził, że aby otrzymać życie wieczne, trzeba miłować Boga i miłować bliźniego (10, 25-37). Tylko na tej drodze możemy stać się bogaci przed Bogiem. Kto żyje tylko dla swoich potrzeb i wygód, już jest martwy w tym życiu, bo jest zamknięty w swoim egoizmie. I taka izolacja zostaje przypieczętowana przez śmierć. Życie w pełni polega na miłości. Tylko to życie, które jest ukierunkowane na miłowanie Boga i bliźniego, można uznać za życie autentyczne. Tylko takie życie może być przyjęte przez Boga i doprowadzone do spełnienia poprzez dar życia wiecznego. Kto nie liczy się z Bogiem, ten myli się od samego początku, i dlatego zostaje nazwany „głupcem”: daje się zwieść złudzeniu. My sami nie możemy ustalić ani wywnioskować z naszych spontanicznych skłonności, jakie życie jest życiem autentycznym. Nie daliśmy sobie sami życia i nie my określamy jego sens i cel. Tak jak otrzymaliśmy życie od Stwórcy, tak też powinniśmy przyjąć od Niego sens życia. A dla Stwórcy sensem życia nie jest wygoda, ale miłość. Bez wątpienia życie doczesne zależy od dóbr ziemskich, ale nie może być przez nie ani zabezpieczone, ani spełnione. Spełnienie może być tylko darem Boga.

Jezus zwraca się ze swoim nauczaniem do tłumu (12, 1). Nie obchodzą Go spory w sprawach o drugorzędnej wartości; obchodzą Go fundamentalne pytania o życie: Co jest najważniejsze? Czemu można zaufać? O co się starać? Jak żyć i w co się angażować, aby dotrzeć do celu? Jezus mówi jasno, że dobra materialne nie mogą zapewnić życia, a dobrobyt nie może stanowić jego treści. W naszym życiu powinniśmy liczyć się z Bogiem. Powinniśmy być odpowiedzialni za nasze życie przed Nim, aby od Jego dobroci otrzymać spełnienie naszego życia.

Pytania

  1. Co czynimy treścią i celem naszego życia? Według czego je osądzamy?
  2. Jakie znaczenie mają dobra materialne? Dlaczego bogaty człowiek z przypowieści jest głupcem?
  3. Co powinno stanowić treść naszego życia?

opr. mg/mg



« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama