Druga niedziela zwykła kontynuuje wątek Bożego objawienia się światu, skupiając się na pierwszym cudzie Jezusa
1. Niedziela ta jest o tyle jeszcze epifanijna, iż podaje do rozważenia trzeci „znak” zapowiedziany w liturgii Epifanii (hymny w nieszporach i laudes, antyfony do kantyków Benedictus i Magnificat). Po hołdzie Mędrców i po chrzcie w Jordanie, które objawiają, kim jest Jezus Chrystus, następuje opisany tylko przez Czwartą Ewangelię znak cudownej przemiany wody w wino na weselu w Kanie Galilejskiej. Cud ten jako znak na wskroś mesjański, jest nadto typem sakramentu Eucharystii i eschatologicznych godów weselnych Baranka w Apokalipsie (Ap 19,7.9), których zapowiedź mamy w I czytaniu z proroka, gdy wieści on radosną przyszłość dla Jerozolimy. Kościół Chrystusowy jest tym „środowiskiem Bożym”, miejscem dokonywania się obiecanych a niedostrzegalnych zmian w stronę ostatecznego piękna całej odkupionej ludzkości. Zmian tych w Kościele nieustannie dokonuje cała Trójca Boża nadając mu jedność w mnogości. Zwłaszcza sprawia ją Duch Święty w charyzmatach.
2. Trito-Izajasz w swojej „Księdze Pocieszenia”, skierowanej do zgnębionych na duchu wygnańców żydowskich w Babilonie, kreśli ich bliską już radosną przyszłość po dekrecie Cyrusa (rok 538 przed Chr.). Entuzjastycznie więc opiewa Prorok miłość Bożą do stolicy Izraela — Jerozolimy — tak przedtem poniżonej przez podbój babiloński, przez spalenie i wygnanie mieszkańców. Stolica teokracji izraelskiej reprezentuje tutaj oczywiście cały Lud Boży. Następują więc kolejno wymowne przenośnie: drogocenna korona — czy diadem monarszy w ręku Boga oraz spotykany u innych proroków (Jr, Ez, Oz) obraz Oblubienicy samego Jahwe, już teraz wolnej od dawniej piętnowanych niewierności. Ten jej kształt idealny będzie przedmiotem Bożej radości. Nigdy w dziejach ten kształt nie został osiągnięty w Izraelu, jest bowiem obrazem idealnego piękna ostatecznej Oblubienicy Chrystusa — Kościoła chwalebnego, jaki nam ukaże dopiero Apokalipsa Janowa (Ap 19,7—9; 21,2—22,5).
W tym urywku św. Paweł regulując autorytatywnie korzystanie z charyzmatów przez wiernych w Koryncie, akcentuje tym samym rację jedności wewnątrz wspólnoty, jak wiemy, mocno podzielonej (por. 1 Kor 3,3—9). Uzasadnia więc potrzebę dążenia do jedności społecznej przykładem działania samego Boga względem adresatów. Mianowicie cała Boża Trójca jest nieustannie czynna w Kościele. Na pierwszym miejscu wymienia Apostoł Ducha Świętego, gdyż w Koryncie Jego charyzmaty były najbardziej widoczne i cenione, niekiedy wręcz przeceniane na niekorzyść nadprzyrodzonej miłości. Czynny dalej jest Pan — tzn. chwalebny Syn Boży w posługiwaniu, głównie poprzez sakramenty, wreszcie Sprawcą wszystkiego we wszystkich — jako Inicjator zbawienia — jest Bóg Ojciec. Szczególna mnogość rozmaitych przejawów charyzmatycznych ma w Duchu Świętym jednego jedynego Sprawcę. Wymienionych działań Osób Boskich nie zakłóca bynajmniej ich bogactwo, ponieważ nimi kieruje jeden cel.
W opisie znaku cudownej przemiany wody w wino podczas uczty weselnej w Kanie Galilejskiej należy zauważyć następujące znamienne szczegóły. Matka Jezusa, zaproszona tam przed Jezusem, pierwsza dostrzega kompromitujący (a może złowróżbny dla oblubienicy) brak wina, tego biblijnego znaku miłości zwłaszcza oblubieńczej (Pnp 1,2; 4,10; 7,3.10). Na prośbę Matki Syn z pozoru odpowiada odmową, ale ta Jego zagadkowa odpowiedź jest rzeczywiście typowym dla dialogów Janowych zabiegiem, by sprawie nadać głębszy duchowy sens. Kluczowe tutaj jest słowo godzina wiążące się ze zbawczym dziełem Jezusa jako Mesjasza, zwłaszcza z przyszłą męką (J 4,21.23; 5,25.28; 7,20; 8,50; 12,23.27; 13,1; 17,1). Jeśli się po nim tu postawi znak zapytania, odpowiedź Jezusa będzie potwierdzeniem, że godzina ta już nadeszła. Odpowiednio do tego Maryja — jak na to wskazuje Jej polecenie dane sługom — pojęła, że została wysłuchana. Dzięki Niej dokonał się znak wywołujący wiarę uczniów w Jezusa.
3. Epifania, która przedłuża się w roku liturgicznym poza sam jej dzień uroczysty, wydobywa na jaw aspekty misterium Wcielenia Słowa. Trzecim jej zapowiedzianym w uroczystość Objawienia tematem, jest prawdziwie oblubieńcza miłość Boga ku całej ludzkości i — zgodnie z tym — do każdego z ludzi. Objawienie tej prawdy jest dzisiaj szczególnie doniosłe na tle zbyt jednostronnego u wielu wierzących obrazu Boga tylko jako Prawodawcy i Sędziego. Nie przestając być jednym i drugim, Bóg darzy człowieka miłością, która do tego stopnia jest osobowa, iż można ją porównać do tak bardzo typowej i powszechnie zrozumiałej więzi, jaka łączy w małżeństwie dwie kochające się osoby. Wszystkie trzy przykłady miłości Bożej przypomniane dzisiaj w czytaniach, ukazują, do jakiego stopnia ona będąc oblubieńczą miłością wychodzi pierwsza z inicjatywą i — jeśli zostanie przyjęta — jak dalece przekracza wszelkie oczekiwania człowieka. Ta miłość pragnie tylko jednego — szczerej wzajemności.
4. Mimo pewnej odległości czasowej od radosnych świąt Narodzenia homilia z pożytkiem przypomni nieprzemijający powód do naszej radości. Jak głosi hasło podane wyżej, wybiła już godzina godów mesjańskich, na które wszyscy jesteśmy zaproszeni. Tylko z pozoru świecki temat godów weselnych na tle biblijnym nabiera niezwykle głębokiego znaczenia, które należy wydobyć idąc po linii wszystkich trzech czytań. Etap Starego Testamentu był zaledwie przygotowaniem godziny godów mesjańskich Jezusa Chrystusa, który już dzisiaj poi nas zostawionym na ostatek dziejów doczesnych dobrym winem Ewangelii i Eucharystii. Zdążamy wszyscy co dnia na pełne i wiekuiste gody Baranka pod przewodem Ducha Świętego wciąż czynnego w nauce, sakramentach i charyzmatach Kościoła. A zatem w naszych relacjach z Bogiem i z braćmi „w końcu tylko miłość się liczy” (św. Teresa od Dzieciątka Jezus). Prośmy więc dziś Ducha Świętego o ten pierwszy i niezbędny z Jego „owoców” (Ga 5,22).
Augustyn Jankowski OSB, Przy stole Słowa, tom 3 (Okres zwykły: od 2 do 17 niedzieli) Wydawnictwo Benedyktynów TYNIEC
opr. mg/mg