"Duch Święty i my"

Homilia na 6 niedzielę wielkanocną roku C

Co to właściwie jest „Kościół"? O kim myślę, gdy mówię „Kościół"? O proboszczu, bo on najbliżej. Są jeszcze wikarzy, katecheci, jest kapelan w szpitalu. Są zakonnice. A nad nimi biskup. Zjawia się czasem w parafii, bierzmuje. A daleko w Rzymie jest papież. Bez nich nie byłoby Kościoła. A skoro tak, to może po prostu oni są Kościołem? „Oni" - to słówko zrobiło ogromną karierę. Zawsze byli jacyś „oni", z którymi mało kto się identyfikował. I, niestety, to slowo-klucz dopasowaliśmy także do Kościoła. Kościół to oni. My jesteśmy klientami. Parafia zaś punktem świadczenia usług religijnych.

Wygodne to i niefortunne zarazem. Wygodne - bo zdejmuje odpowiedzialność, to w końcu „oni", nie ja... Niefortunne - bo z tej pozycji przestaję mieć wpływ na... Właśnie, na co? Na „ludzi Kościoła", czy na Kościół? Wiem, uprościłem sprawę. Ale nie tu miejsce na rozległe analizy. Przyznasz jednak, że odpowiedź na pytanie o Kościół nie jest ani prosta, ani łatwa. I dlatego odpowiedzi bywało i jest wiele.

Czy nie zaskoczyła cię formuła, której użyli Apostołowie, pisząc list do chrześcijan w Antiochii, Syrii i Cylicji? Postanowiliśmy bowiem, Duch Święty i my... Co za śmiałość: „Duch Święty i my". Ludzie postawili siebie obok Boga! A jednak to nie bluźnierstwo ani pomyłka. Apostołowie są świadomi obietnicy danej przez Jezusa: A Pocieszyciel, Duch Święty... On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedziałem. Ta obietnica wypływa z innej: Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę, a Ojciec mój umiłuje go, i przyjdziemy do niego, i będziemy u niego przebywać. Przez kilkanaście lat doświadczali realności tych słów. Wiedzą więc, że to nie oni gromadzą i nie wokół siebie skupiają tysiące wiernych. Czują swoją małość i słabość. Staliśmy się jakby śmieciem tego świata (l Kor 4,13). Równocześnie są współuczestnikami zadziwiających przemian w ludziach - świadectwem tego jest cała księga Dziejów Apostolskich.

Przeżywając to i współtworząc wiedzą, że Kościół nie jest ich dziełem. Jest darem Jezusa. Jest tajemnicą obecności Boga w świecie. Jest żywy obecnością Ducha Świętego. Czują się za to dzieło odpowiedzialni, ale ono ich przerasta. Mają świadomość „starszeństwa" (1P 5,1), ale przede wszystkim czują się jego cząstką i sługami (Kol 1,24n). Bo Kościół - to Miasto Święte. Miastu temu świątyni nie potrzeba, bo jego świątynią jest Pan Bóg wszechmogący oraz Baranek.

I ja jestem cząstką społeczności Miasta Świętego. Nie mieszkańcem, lecz obywatelem. W Świętym Mieście, w Kościele przyszedłem na świat. Z tradycji, obyczaju,. wiary, historii Kościoła wyrasta moje duchowe wnętrze: moja wiara, historia mego życia, moje codzienne obyczaje, tradycje mojej rodziny i mego kraju. Bez zakorzenienia w społeczności Kościoła byłbym bezkształtną cząstką kosmosu. Wygnańcem pozbawionym oparcia i domu. Bez przynależności do wielkiej rodziny Kościoła byłbym sierotą otoczonym obojętnym tłumem ludzi.

Ja? A ty nie? Kim byś był, gdyby ciebie, twojej rodziny, twego kraju, twojej historii nie kształtował od wieków Kościół? Czym byłaby Europa i świat...

Dlatego tak ważna jest dla mnie historia Kościoła - bo ta historia mnie ukształtowała. Wiem, nie wszystko w tej historii blaskiem cnót świeci. Były (i są...) w niej karty ciemne i wstydliwe. Jak w życiu każdego człowieka i każdej rodziny. Trzeba je poznać. Zadziwia wszakże jedno: mimo błędów Kościół ciągle się odradza. Ciągle odżywa w nim pragnienie świętości. I wciąż daje on światu świętych. Gdyby był tylko ludzkim dziełem, jego błędy i niedostatki dawno doprowadziłyby do unicestwienia - tak to widział już dwa tysiące lat temu Gamaliel (Dz 5,34nn).

Uświadomienie sobie, czym jest Kościół, poznanie jego historii wyzwala w człowieku pragnienie wierności Kościołowi - tak jak własnej rodzinie czy ojczyźnie. Więcej - bo nawet rodzina i ojczyzna w Kościele znajdują ostateczne oparcie.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama