Kazanie podczas Pasterki
Cicha noc, święta noc, błogosławiona noc. Kolejna w twoim i moim życiu.
Betlejemska noc narodzenia, gromadzi nas w tylu polskich świątyniach i świątyniach całego świata.
Ta sama, znana doskonale sceneria, a przecież jak gdyby nowa i świeża swą tajemniczością.
Można w życiu zapomnieć prawie wszystko, ale bożonarodzeniowe obrazy pamięta każdy.
Stoi choinka, niedawno zasiadaliśmy przy stole wigilijnym, był opłatek, a może i łzy radości, bo w ostatniej chwili syn, brat z wojska przyjechał, było ciepło miłości, które na tę godzinę przedarło się przez lód obojętności i wyrachowania.
CO WYDARZYŁO SIĘ PRZED BLISKO DWOMA TYSIĄCAMI LAT, że cały świat chyli się co roku tej nocy w milczącej zadumie.
"Słowo stało się ciałem". Bóg stał się człowiekiem. "Oto naród kroczący w ciemnościach ujrzał światłość wielką; nad mieszkańcami kraju mroków światło zabłysło". Była to cudowna noc. Gwiazdy migotliwie świeciły i patrzyły na stajenką betlejemską, a w niej żłóbek. W żłóbku tym było Dziecię. Dziwne Dziecię. Obiecane przed tysiącami lat i oczekiwane przez miliony. Jedyne Dziecię przepowiedziane i oczekiwane przez wszystkich. Wszystkie inne dawno umarły, nikt ich nie zna, nie pamięta, a to dziecię żyje.
"Nazwano Go imieniem: Przedziwny Doradca, Bóg Wszechmogący, Odwieczny Ojciec, Książe Pokoju".
Rodzi się w czasie, choć jest odwieczny. Rodzi się z Dziewicy, choć Ojcem Jego jest Bóg. Choć jest Stworzycielem nieba i ziemi - rodzi się nagi. Choć jest "chlebem, który z nieba zstępuje - leży w żłobie, w miejscu przeznaczonym na pokarm dla zwierząt".
Bóg się rodzi, moc truchleje. By wyrwać człowieka z szatańskiej niewoli, na nowo pojednać go ze sobą, pozostając Bogiem - staje się Bratem. Bratem dla człowieka, dla ciebie i dla mnie.
Boże Narodzenie jest świętem porozumienia się nieba z ziemią. NIE LĘKAJ SIĘ ZATEM CZŁOWIEKU BOŻEGO NARODZENIA. Dziś Bóg wychodzi na spotkanie z tobą. Nieznany, niedostępny dotąd, przez nikogo nie widziany Bóg, teraz jako człowiek przychodzi do nas. Przychodzi po to, aby uścisnąć rękę spracowanego człowieka, aby ucałować główki dobrych dzieci, aby pobłogosławić utrudzonej i umęczonej matce, aby wszczepić nadzieję wciąż niedowartościowanemu robotnikowi i bezrobotnym, aby dać poznać wszystkim swą miłość, a potem za wszystkich umrzeć. Czegóż więcej można chcieć od przychodzącego na świat Jezusa?
Do betlejemskiej szopy przychodzili różni ludzie. Jedni to czynili z pobożności, np. pasterze, którzy przyszli tu posłuszni Bożemu wezwaniu, by złożyć pokłon i ofiarować swe skromne dary. Przynieśli to, na co ich było stać.
Inni przybywali powodowani ciekawością. Dziwne wypowiedzi pasterzy o znakach na niebie skłoniły ich do zaglądnięcia do szopy z nadzieją ujrzenia czegoś niezwykłego. Nie przychodzili z pokłonem, nie przynosili darów, szukali sensacji.
DZIŚ TRZEBA SOBIE POSTAWIĆ PYTANIE, CZEGO JA SZUKAM W BETLEJEMSKIEJ GROCIE, CO MNIE SPROWADZA TEJ NOCY DO ŚWIĄTYNI?
Czy wzruszenia pod wpływem pięknej scenerii melancholijnych kolęd? Czy ciszy na modlitwę i adorację za przykładem pasterzy, czy też jestem gotów wejść do szopy i zaproponować Maryi - Weź to dziecię i chodź do mego domu! To nie jest łatwa decyzja. Trzeba oddać do dyspozycji Boga swoje mieszkanie. On będzie Panem, a ja będę Jego sługą. Im bardziej ujrzę w Nim Boga, tym bardziej usunę się na plan dalszy. Być może, że wówczas stracę wielu kolegów i obrotów finansowych, ale czy strata czegokolwiek dla Boga jest rzeczywiście stratą?
To prawda, że łatwiej złożyć pokłon, ofiarować dary, odśpiewać kolędy i zostawić Boga w żłobie, a samemu wrócić do swego łóżka i zamknąć drzwi własnego domu. Łatwiej! Ale potrzeba nam zabrać Boga do swego serca i do swego domu. To nam dyktuje wiara i miłość.
Jeśli ktoś z was przyszedł dzisiaj tylko w imię pewnego romantyzmu wigilijnej nocy albo w imię narodowej tradycji, albo jeszcze dlatego, że inni przyszli - to niech w tej chwili naprostuje swoje intencje. Niech się dowie od tej wspólnoty, co nas tu naprawdę przyprowadziło i niech się wzbogaci całym bogactwem naszej wiary i niech swoją radość wypowie w duchowym milczeniu, bo to milczące Dziecko narodzone w dzisiejszą noc doskonale rozumie modlitwę milczenia.
Bo pamiętaj również dla Ciebie Chrystus się narodził i wypowiedz słowa:
"Ja nie wiem o Panie jaki miałeś w żłobie tron. Czy serce moje milsze Ci jest niśli on?
O jedno kornie prosić śmiem. Gdyż stajnią nie pogardził. Nie gardź i sercem mym".
Bracia i Siostry, "Wy pełni Bożego zapału i gorliwości, utrudzeni walką ze sobą w imię Dekalogu i Ewangelii, wy którzy znacie i kochacie swego Pana starając się iść na co dzień drogą Jego przykazań!
Gorący Bracia i Siostry! I wy letni Bracia i Siostry, Wy którzy przybywacie tu niekiedy, od czasu do czasu, w trudzie i doświadczeniu życia. I wy zimni Bracia i Siostry. Wy, którzy nie macie już nawet czym ogrzać żłóbka, bo wasze serca zlodowaciałe; bo przybywacie do Pana tylko raz w roku, w zimną tą noc. Rozpalcie wasze serca. Tli się w nich jeszcze iskierka Boga. Wy katolicy już prawie tylko z nazwy, z metryki, z przyzwyczajenia. A jednak bracia i siostry, choć marnotrawni.
Wy kimkolwiek jesteście - jakiekolwiek są teraz wasze myśli i drgnienia serca, jakikolwiek jest stan waszej duszy, wy święci i grzesznicy, wy w stanie łaski i bez niej, wy biedni i bogaci, radośni i załamani na duchu, pewni siebie i zalęknięci, chorzy i zdrowi, płaczący i radośni.
TO DLA NAS WSZYSTKICH NARODZIŁ SIĘ ZBAWICIEL. TO DLA NAS WSZYSTKICH, KIMKOLWIEK JESTEŚMY ŚWIECI GWIAZADA BETLEJEMSKA. I przyjmijmy Boga do naszych domów i do naszych serc.
Niech On oświeca wszystkie mroki naszego życia i nas prowadzi. Oto nasze życzenia na tegoroczne Święta.
opr. ab/ab