Robić coś razem. Czyż nie jest wtedy lżej?
Kochani Młodzi! Droga Rodzinko! Umiłowani w Chrystusie Panu!
Przez chwilę dobrze się zastanówcie i odpowiedzcie sobie na pytanie: Po co się żenić? Po co się żenić, skoro każdo baba narzeko na swoigo chłopa, a każdy chłop narzeko na swoja baba… To nie trzeba wcale żyć w małżeństwie, żeby tak było. Z różnych przecież stron i to coraz częściej słychać, że facet to świnia. Już nawet nie nasłuchuję do jakiego zwierzęcia porównywane są przez mężczyzn kobiety.
Po co się żenić, skoro współcześnie coraz częściej narzeczeni nie są sobie wierni. Więc jak tu można liczyć na wierność w małżeństwie? Po co się żenić, skoro obserwujemy coraz większą liczbę rozwodów. Rozpadają się rodziny po wielu latach małżeństwa i zdarza się, że dzisiaj się żenią, a w przyszłą sobotę rozwodzą… Po co się żenić? Kasiu i Przemku! Mam nadzieję, że wam tego nie trzeba tłumaczyć. Dobrze przecież wiecie, że małżeństwo to powstanie nowego stworzenia. Tę prawdę przypomniał wam przed chwilą sam Pan Jezus. Z dwóch ludzi powstaje jedno nowe. Co to jest to nowe?
Tam zaraz dziecko… To małżeństwo. Dziecko też. Ale z dwóch ciał powstaje jedno ciało. Z dwóch woli „mojej” i „twojej”, powstaje jedna wola „nasza”, to znaczy „wasza”. Od dzisiaj nie będzie „ja” i „ty” – od dzisiaj będzie „my”. Babcia z dziadkiem, już nie powiedzą, że Kasia z Przemkiem przyjechali, ale że „Kaśki” przyjechały, albo „Przemki”. Tak jak nie mówią, że przyjechał Sebastian z Ewą, ale że przyjechały „Sebastiany”. Bo to już nie ma – „on” i „ona”, ale „oni”, już nie „ja” i „ty”, ale „MY”!
Drodzy Młodzi! Zawarcie małżeństwa możemy też porównywać ze stworzeniem świata. Dziś przecież powstaje wasz nowy świat. Czyż nie jest to piękne? Czyż nie jest to cudowne, przecież to wasze małżeństwo nie jest dziełem przypadku, ale konsekwentnej i odpowiedzialnej miłości. I to nowe stworzenie – to nowe małżeństwo – będzie ciągle tworzyć coś nowego i nieznanego: mieszkanie, dzieci, plany, wyjazdy, tysiące spraw powstałych tylko i wyłącznie za sprawą małżeństwa. A jeśli małżeństwo jest czymś nowym, to nic dziwnego, że trzeba będzie się go uczyć. Na tym polega życie, że uczymy się tego co nieznane, co nowe, że się nie wie jak będzie, ale że się wszystko zrobi, żeby było jak najlepiej.
Mam nadzieję także, że nie muszę wam tłumaczyć, że genialność małżeństwa polega również na tym, że nigdy w małżeństwie nie uczy się człowiek sam. Żadnej próby nie przechodzi tylko jedna połówka. Odkąd dwoje stają się jednym ciałem i dwie wole jedną wolą, każdą próbę i każde doświadczenie będziecie przeżywać razem.
Razem będziecie się martwić o jutro, razem będziecie się przejmować tysiącami różnych innych spraw… Ale ufam też, że razem będziecie chodzić do kościoła, i nie dlatego, żebyście składali ofiary, bym ja i inni księża, miał z czego żyć. Ufam, że razem będziecie się modlić i tą bronią będziecie walczyć o wasze małżeństwo, by ono przetrwało. By pokazać innym, to z czego wyśmiewają się w Internetach, że kiedyś, jak coś się psuło, to się to naprawiało, a dzisiaj się wyrzuca i kupuje nowe.
O dobrą żonę i dobrego męża trzeba się modlić. I mam nadzieję, że słyszą to nie tylko ci, którzy do małżeństwa się jeszcze przygotowują, czy będą przygotowywali. O dobrą żonę i dobrego męża trzeba się modlić także po ślubie. „Szczęśliwy mąż, który ma dobrą żonę!”– mówi Syracydes. „Szczęśliwa żona, która ma dobrego męża!” – mówi samo życie.
A jeśli mąż, czy żona nie są szczęśliwi, bo nie mają dobrego współmałżonka, to warto może się zastanowić, czy nie znaczy to, że w ich życiu być może zabrakło modlitwy tej wspólnej i także tej osobistej...
Drodzy Młodzi! Nie myślcie, że małżeństwo to „prościzna”, a ci, którym ono nie wychodzi, to nieudacznicy i modlitwa wcale nie jest potrzebna. Ona jest bardzo potrzebna! Bo nie tylko jednoczy was z Bogiem, ale jednoczy także was w ogóle! Mam nadzieję, że to wiecie i dlatego zaprosiliście nas dzisiaj do tej Bazyliki, w której uśmiecha się do nas Matka Boża. Kochani, myślę też, że zdajecie sobie sprawę, że genialność małżeństwa polega na tym, że będziecie razem, że wszystko możecie dźwigać wspólnie.
Robić coś razem. Czyż nie jest wtedy lżej? Już biblijny Kohelet, chociaż to był wielki sceptyk, mówił bardzo mądrze:
„Lepiej jest dwom niż jednemu, gdyż mają większy zarobek ze swej pracy. Bo gdy upadną, jeden podniesie drugiego. Lecz samotnemu biada, gdy upadnie, a nie ma drugiego, który by go podniósł. Również, gdy dwóch śpi razem, nawzajem się grzeją; jeden natomiast jakże się zagrzeje?”(Koh 4,9-11).
Genialność małżeństwa, i to też dobrze wiecie, bo mówiłem o tym na ślubie Anety i Krzysia, polega na tym, że od dziś jeszcze bardziej będzie z wami Bóg. Zaprosiliście Go przecież do waszego małżeństwa jak biesiadnicy z Kany Galilejskiej, bo wiecie, że On potrafi przemienić wodę nie tylko w wino, ale w wino tak dobre, jakiego nikt dotąd nie pił. I wiecie też, że wcale nie idzie tu o alkohol.
Po to przychodzicie dzisiaj do kościoła. A nie po to, że nigdzie nie jest tak ładnie jak tutaj.
Sakrament małżeństwa to sakrament Bożej obecności. To też wiecie. Bo tam gdzie jest wzajemna miłość, tam jest Bóg. A gdzie jest obecność, tam jest relacja, rozmowa – trudno by nam było siedzieć przy weselnym stole i nie zamienić z kimkolwiek ani jednego słowa. A sakrament małżeństwa to sakrament Bożej obecności. A obecność – to relacja, rozmowa. A relacja z Bogiem, rozmowa z Nim – to modlitwa.
Drodzy Młodzi, szanowni goście, drogi księże, rodzino, przyjaciele! Po co się żenić? Bo nie ma nic piękniejszego niż miłość dwojga ludzi.
Homilia ślubna wygłoszona w uroczystość zaślubin Katarzyny i Przemysława, 8 października 2016 r. Pszów
Do czytań: Tb 8, 4b-8 | Ps 103 (102), 1-2. 8 i 13. 17-18a | Mk 10, 6-9
opr. ac/ac