Homilia na Ofiarowanie Pańskie
Bardzo często ludzie patrzą na Jezusa jak na cudotwórcę, którego nie da się naśladować, „bo był Bogiem". Gdy jednak przyjrzymy się historii Jego życia, okazuje się, że Jezus na ziemi nie wykorzystywał swej mocy do własnego użytku.
Ludzi wierzących można by podzielić na dwie kategorie. Jedni patrzą daleko, stawiają sobie duże wymagania, podejmują coraz to nowe wysiłki, aby naśladować Jezusa i żyć Jego Ewangelią. Druga grupa -jak się zdaje, zdecydowanie większa - zakłada, że i tak nie warto się starać, bo wysiłek nie popłaca, człowiek i tak wraca do starych grzechów, a ideał coraz bardziej się oddala.
Te dwie postawy, tak od siebie różne, pokazują, że dla wielu słowa Ewangelii pozostają w jakimś sensie nieznane. Nie biorą oni pod uwagę tego, co wyróżnia chrześcijaństwo spośród wszystkich religii: Bóg stal się człowiekiem -jednym z nas. W jakiś niezwykły i zupełnie niezrozumiały sposób postanowił przybliżyć się bez reszty do każdego człowieka. Dzisiejsze czytanie z Listu do Hebrajczyków mówi, że „musiał upodobnić się pod każdym względem do braci... W czym bowiem cierpiał, będąc doświadczany, w tym może przyjść z pomocą tym, którzy są poddani próbom". Chrystus nie jest zanegowaniem ludzkich możliwości i przekreśleniem szans na świętość, ale zaproszeniem do nieustawania w drodze, która została przez nas obrana. Pan Jezus przychodzi nam z pomocą, właśnie dlatego, że doświadczył takiego życia, które zna każdy z nas. I choć było to życie wolne od grzechu, to jednak nie było wolne od kuszenia. Jego walka i zwycięstwo nad szatanem wpisują się właśnie w tę pełnię „upodobnienia się pod każdym względem do braci", które mówi nam, że Chrystusa naprawdę można naśladować.
Jeden z moich profesorów często przypominał w czasie wykładów o ewangelizacji, że Chrystus powiedział „idźcie i głoście", a nie „siedźcie i dyskutujcie". Warto pamiętać, że naśladowanie nie bierze się tylko i wyłącznie ze wzruszeń, abstrakcyjnych przemyśleń i dobrych chęci. Życie Jezusa musimy nieustannie przekładać na język codzienności. Tak jak On - w bardzo konkretny sposób - upodobnił się do nas, tak i my musimy szukać dróg upodabniania się do Niego w konkretnych sytuacjach naszego życia.
Zachęcam wszystkich, którzy zatrzymują się dziś przy słowach niedzielnej liturgii, do codziennego, krótkiego rachunku sumienia, który z nadzieją i pogodą ducha pozwoli spojrzeć na każdy dzień i każdą sytuację przez pryzmat Ewangelii i Bożych przykazań.
opr. mg/mg