O odnawialnych źródłach energii
Ocieplenie klimatu i wywołane nim topnienie lodowców doprowadza do oderwania od bieguna szelfu lodowego o wadze 500 miliardów ton. Lód topi się, poziom oceanów podnosi się. Największy prąd oceaniczny Golfsztrom schładza się i spowalnia swój bieg. Na całej Ziemi dochodzi do niespotykanych dotąd anomalii pogodowych i globalnej katastrofy. To scenariusz wyświetlanego obecnie w kinach filmu „Pojutrze". Choć zdaniem naukowców jest mocno przesadzony, to jednak jeśli nie powstrzymamy emisji gazów cieplarnianych do atmosfery, czeka nas klimatyczna katastrofa. Ratunkiem jest m.in. zastąpienie konwencjonalnych źródeł energii odnawialnymi, nie emitującymi gazów cieplarnianych. Polska ma dobre warunki do rozwoju energetyki odnawialnej, ale jej wykorzystaniu przeszkadza brak jasnych zasad korzystania z energii otrzymanej tą drogą, brak skutecznego programu wspierania jej rozwoju, a także jej wysokie koszty.
Za ocieplenie klimatu odpowiada wzrost - wywołany przez człowieka - koncentracji gazów cieplarnianych: dwutlenku węgla, metanu i podtlenku azotu. Otaczają one kulę ziemską i stanowią jak gdyby „dach szklarni" zatrzymujący w atmosferze ciepło promieni słonecznych. Jednym z najskuteczniejszych sposobów zahamowania tego procesu jest zmniejszenie liczby konwencjonalnych elektrowni napędzanych węglem, którego spalanie jest bogatym źródłem dwutlenku węgla. Zastąpić je można elektrowniami czerpiącymi moc z ekologicznych, odnawialnych źródeł energii, np. wiatru, promieni słonecznych i spalania biomasy. Unia Europejska zobowiązała państwa członkowskie, by do 2010 roku co najmniej 22 procent zużywanej energii elektrycznej pochodziło ze źródeł odnawialnych. Nowe państwa członkowskie nie muszą stosować się do tego celu rygorystycznie. Polski Sejm uchwałą z dnia 23 sierpnia 2001 zatwierdził „Strategię rozwoju energetyki odnawialnej". Zakłada ona zwiększenie udziału energii ze źródeł odnawialnych w bilansie paliwowo-energetycznym kraju do 7,5 procent w 2010 roku i do 14 procent w 2020 roku. - Jednak nawet te skromne cele są zagrożone - ocenia Wojciech Stępniewski z WWF, Światowego Funduszu na rzecz Przyrody.
Polska posiada podobną co Niemcy liczbę dni wietrznych w roku. Nasi zachodni sąsiedzi posiadają ponad 12 tysięcy megawatów zainstalowanej mocy wiatrowej (co odpowiada kilku elektrowniom konwencjonalnym średniej wielkości). W Polsce jest jej mniej niż 80 megawatów. Największą fermę wiatrową ulokowano w Zagórzu na wyspie Wolin. Właśnie na obszarach nadmorskich wieje najwięcej wiatrów. W głębi kraju nie ma już tak dobrych warunków pogodowych. Według prognoz, ilość ferm wiatrowych w najbliższych latach będzie szybko wzrastać. Już dziś wielu inwestorów zagranicznych chce w Polsce w nie inwestować. Niestety, napotykają na wiele przeszkód. - Zakłady energetycznie niechętnie podpisują umowy na odbiór tej energii. W naszym kraju nie ma na nią cen gwarantowanych. W Niemczech inwestorzy budujący farmę wiatrową wiedzą, że przez następnych 20 lat będą mieli zagwarantowaną określoną cenę za każdą kilowatogodzinę. W Polsce obowiązują ceny umowne, zależne od decyzji zakładów energetycznych - mówi Wojciech Stępniewski. Problemem jest również brak linii przesyłowych. Na terenach, gdzie najintensywniej wieją wiatry, jest ich najmniej . Przesłanie energii do odbiorców w głębi kraju jest więc ograniczone. Obecnie planowana jest w Polsce budowa elektrowni wiatrowych o mocy 8 tysięcy megawatów. Niestety, nie ma sieci energetycznej, która mogłaby tę energię odebrać. Taka sieć jest dobrze rozwinięta na Śląsku, gdzie pracuje wiele elektrowni konwencjonalnych, niestety, w tamtym regionie nie ma warunków pogodowych do rozwoju energetyki wiatrowej. Na przeszkodzie stają też ekolodzy (sic!). Na przykład sprzeciwili się oni budowie farmy wiatrowej wzdłuż doliny Noteci z uwagi na zagrożenie, jakim byłaby dla migrujących tamtędy ptaków.
Polska ma największe w Europie zasoby energii geotermalnej, czyli pochodzącej z podziemnych gorących źródeł. Są one w stanie pokryć cale zapotrzebowanie energetyczne Polski! Niestety, technologia ich użytkowania jest bardzo droga. - Gorące źródła leżą kilkaset metrów pod ziemią. Trzeba je zlokalizować, dowiercić się do wody, wydobyć ją na powierzchnię, przepompować. Są to zwykle bardzo zasolone źródła, dlatego urządzenia ciepłowni geotermalnych muszą być specjalnie do tego celu zaprojektowane. Po wykorzystaniu wodę trzeba z powrotem odprowadzić do ziemi, co wymaga przeprowadzenia osobnego odwiertu. Wszystko to jest bardzo kosztowne. Inwestycja zwraca się dopiero po 25 latach - mówi Wojciech Stępniewski. Mimo trudności, w Polsce działa już pięć ciepłowni geotermalnych. jedna z nich Geotermia Podhale boryka się z kłopotami finansowymi. Częścią projektu było bowiem wybudowanie także sieci ciepłowniczej, co podrożyło koszty i pogorszyło rentowność całego przedsięwzięcia.
Energię słoneczną pozyskuje się przy pomocy kolektorów słonecznych - cieczowych lub próżniowych - służących np. do podgrzewania wody użytkowej. Ta technologia ma przed sobą dużą przyszłość. Co prawda w naszych warunkach klimatycznych nie wystarczy do całkowitego pokrycia zapotrzebowania na ciepło, ale może wspomagać konwencjonalne urządzenia służące np. do ogrzewania domów. Ich moc wystarczy, by podnieść temperaturę początkową wody. Dzięki temu zużyje się mniej energii na jej konwencjonalne podgrzanie. Obecnie w Polsce działa około 40 firm instalujących kolektory słoneczne w domach jedno- i wielorodzinnych. Urządzenia kosztują od 6 do 20 tysięcy złotych. Droższym sposobem pozyskiwania energii słonecznej są panele fotowoltaiczne. W Polsce wykorzystuje się je głównie do sygnalizacji drogowej. Słupy znaków drogowych mają wmontowane elementy fotowoltaiczne gromadzące promieniowanie podczerwone (emitowane nawet w pochmurne dni) oraz niewielki akumulator. Urządzenie ładuje się w dzień, a w nocy oddaje pochłoniętą energię, dzięki czemu znaki świecą. Taką sygnalizację można spotkać między innymi na trasie z Warszawy do Katowic.
Najtańszym źródłem energii odnawialnych jest spalanie biomasy, czyli drewna oraz pewnych gatunków szybkorosnących traw lub wierzby energetycznej. Jej spalanie jest także źródłem emisji dwutlenku węgla, jednak jego ilości powstające przy spaleniu partii drzew wyrosłych np. na jednym hektarze są pochłaniane przez następną generację uprawianą na obszarze tej samej wielkości. Daleko nam jednak do państw skandynawskich lub Austrii - liderów w wykorzystaniu energii ze spalania biomasy, w których już teraz 10 procent wytwarzanej energii pochodzi z tego źródła. Polska ma dobre warunki do rozwoju energetyki odnawialnej, ale brakuje jasnych zasad korzystania z tak wytworzonej mocy. Polska posiada bogate złoża węgla kamiennego i brunatnego - podstawowego surowca energetycznego oraz dużą rezerwę mocy elektrowni konwencjonalnych. To osłabia motywację do poszukiwań alternatywnych źródeł energii. Kraje Unii pomagają producentom energii z OZE, najczęściej zwalniając ich z płacenia podatków lub udzielając im subwencji. Polski budżet jest zbyt ubogi, aby wspierać finansowo inwestycje w energetykę odnawialną. Prędzej czy później stanie się to koniecznością. Kiedyś przecież przestaniemy korzystać w Unii z przywilejów nowego członka. Na równi z innymi państwami członkowskimi, bez ociągania będziemy musieli czynnie włączyć się w ochronę klimatu globalnego.
opr. mg/mg