List trzeci - 30 XI 1931

Fragmenty książki "Listy do Ojca"

List trzeci - 30 XI 1931

Józef M. Bocheński OP

Listy do Ojca

ISBN: 978-83-60703-71-7

wyd.: Wydawnictwo SALWATOR 2008

Wybrane fragmenty
Wstęp
Podziękowanie
List pierwszy
List drugi - 30 X 1931
List trzeci - 30 XI 1931
List czwarty - 11 II 1932
List piąty - 13 II 1933
List szósty - 3 III 1932
List dziesiąty - 13 V 1932
List jedenasty - 29 V 1932

fr. Inn[ocenzo]

Collegio Pontificio Internazionale

«Angelico» Via S Vitale 15

Rzym (5) 30 XI 193123

Drogi Tatusiu.

Proszę mi wybaczyć długie milczenie. To nie moja wina: najpierw miałem „chandrę”, pod której wpływem nawypisywałbym okropnych rzeczy — a później zewsząd mnie przytłoczył ogrom pracy, który nie pozwolił mi pisać — zwłaszcza że napisałem już list, który zgubiłem.

A więc jestem w Rzymie. Polski pielgrzym zawsze ma takie same wrażenia w świętym mieście — nie będę więc opowiadał Tatusiowi o swoich wrażeniach. Tylko jedno: Rzym pełen jest wspomnień o Mamusi. Już dwa dni po przyjeździe Przewielebny Ojciec Magister pokazał mi mimochodem casa generalitia de s. Thérese de L., gdzie Mamusia musiała się wiele modlić. Tego samego dnia byłem z wizytą i Sióstr z Nazaretu — i pierwsza spotkana siostra mi oznajmia, że była koleżanką Mamusi w S. C. Jeszcze wczoraj Przewielebny ojciec Garrigou-Lagrange24, rzymska sława, poprosił mnie za pośrednictwem jednego z braci, by mi o Niej opowiedzieć. Podczas pierwszej wizyty na Campo Santo (rzymskim cmentarzu) z upodobaniem pokazywano mi arcydzieła przedstawiające miłość macierzyńską. Wszystko to wpędziło mnie w chandrę i przez parę dni przeżywałem bardzo niemiłe chwile. Teraz mam się dobrze.

W nowicjacie jest nas 21: Francuzi, Belgowie, Kanadyjczycy, Niemcy, Węgrzy, Dalmaci, Hiszpanie i Włosi — ojciec Submagister jest Czechem. Językiem oficjalnym jest włoski — ale początkujący mogą mówić po łacinie, a ponadto są dni fakultatywne: wtorek na francuski, środa na angielski, czwartek — hiszpański, piątek — niemiecki, sobota na inne języki (maltański, gdyż zapomniałem dodać, że jest dwóch uroczych Maltańczyków, semitów, w typie arabskim).

Jeśli o mnie idzie, już mówię po włosku — nie jest to włoski Dantego czy św. Katarzyny, ale w każdym razie włoski. Ponadto wziąłem się poważnie za bardziej pogłębioną naukę innych języków i będę uczestniczył w grupie francuskiej, angielskiej i niemieckiej.

Wykłady są dość dobre — ale panuje system szkoły średniej, a nie uniwersytetu — i po 10 latach studiów akademickich dość trudno mi się do niego wdrożyć, ale to przyjdzie: pazienza, mówią Rzymianie, i jest to wspaniała cnota, która może oddać ogromne przysługi.

Zachęcam zatem Tatusia do cierpliwości w sprawie moich święceń: w tym roku nie zostanę wyświęcony na księdza. Do tej pory ojciec Magister nie przedstawił mnie do tonsury. Pazienza! Dzisiaj jest święconych kilku braci, w tym jeden młodszy ode mnie o rok — i to mnie troszkę smuci. Ale jest to konsekwencją mojego złego postępowania i zasługuję na to, by jeszcze przez lata nie móc odprawiać mszy za Mamusię. Martwi mnie jedynie to, że jeśli nie jestem wyświęcony, nie mogę pojechać do Polski, a zatem nie będę mógł być obecny na ślubie naszej drogiej Olgi. Niech Tatuś nie ma mi tego za złe. Powinienem był być lepszy, wiedząc, że takie będą konsekwencje — ale Tatuś nawet sobie nie wyobraża, jakie to czasem jest trudne.

Klasztor, w którym jestem, to ogromna międzynarodowa machina (120 zakonników), ale jego duch bynajmniej nie jest mechaniczny, wręcz przeciwnie: napotykam tam wiele miłości braterskiej, pełną taktu życzliwość ze strony przełożonych i wielką przychylność u braci. Nasz Przewielebny Ojciec Przeor jest przeuroczy (salva reverentia). Jest Irlandczykiem, i ma straszliwy obowiązek wygłaszania nauk moralnych wspólnocie składającej się z profesorów teologii moralnej i studentów tejże nauki — i to jakich profesorów! Elita wybitnych mistrzów naszego Zakonu. Radzi sobie z tym wspaniale i nawet ojciec Jacek (który sam przyznaje, że nie lubi, kiedy inni mówią) mówi, że lubi jego przemówienia na kapitule. Spośród profesorów słucham Przewielebnych Ojców Garrigou (kolosalny), Woronieckiego (znakomity; to u niego można się najwięcej nauczyć), Vosté25 (Belg, jedyny w swoim rodzaju), Merkelbacha26 (również Belg, znany moralista praktyczny, bardzo ciekawy) i jednego lektora od prawa kanonicznego. Ponadto uczęszczam na wykłady aus dem Gebiete der gegenwàrtigen Philosophic, mojego prawie kolegi (4 lata temu zrobił doktorat we Fryburgu) ojca Kuipera27, który jest durch modern gebildet und gestreich. Każdego dnia pytają, okropny pod tym względem jest przede wszystkim ojciec Jacek. Wielobarwna banda słuchających go studentów niczego by się inaczej nie nauczyła.

Jeszcze jedno wspomnienie o Mamusi. Na wykładzie ojca Kuipera zagadnął mnie jakiś ksiądz: jest polacco i przypomina mi, że był wikariuszem w Kamieniu Koszyrskim: przejeżdżaliśmy tamtędy i Mamusia była tam na mszy. Wydaje mi się, że tam zepsuł nam się samochód. Robi doktorat z psychologii doświadczalnej.

Oto, co mogę dzisiaj Tatusiowi napisać. To bardzo egoistyczne — zgodnie z zasadą: byłoby jeszcze wiele innych rzeczy, ale brak mi czasu. Nie jest konieczne, by Tatuś pisał do mnie po francusku — chyba że byłby jakiś szczególnie ważny sekret. Ja będę się trzymał tego języka z różnych powodów. Przepraszam z powodu straszliwych błędów, od których roi się ten list. Pod koniec roku będzie lepiej. Najlepsze życzenia dla Aleksandra z okazji jego święta. Nie będę mógł napisać do niego osobno. Niech Tatuś dużo do mnie pisze — a przede wszystkim niech się za mnie modli. Potrzebuję teraz wiele modlitwy.

O sayo nara (do zobaczenia)

brat Innocenzo OP


23 List w oryginale napisany był w języku francuskim (tłum. A. Kuryś).

24 Reginald Garrigou-Lagrange (1877-1964), jeden z najwybitniejszych teologów francuskich, studiował filozofię i teologię m.in. na Sorbonie w Paryżu, gdzie był słuchaczem H. Bergsona, od 1909 roku wykładowca metafizyki i apologetyki na Angelicum w Rzymie, specjalista w zakresie ascetyki i mistyki, pełnił funkcję konsultanta Kongregacji Świętego Oficjum i Kongregacji do Spraw Zakonów, był opiekunem duchowym intelektualistów skupionych wokół R. i J. Maritainów.

25 J. Vosté, biblista, profesor Angelicum, w późniejszych wspomnieniach Bocheński wyznawał, że Vosté był jego faktycznym opiekunem przy pisaniu rozprawy doktorskiej z teologii w przeciwieństwie do R. Garrigou-Lagrange’a, oficjalnego promotora, który się jednak prawie o Bocheńskiego nie troszczył.

26 B. Merkelbach, teolog i filozof belgijski o orientacji tomistycznej, etyk i moralista.

27 Vincentius M. Kuiper (1897-1965), dominikanin, historyk filozofii, znawca myśli filozoficznej Hegla, według Bocheńskiego, jeden z najznaczniejszych profesorów filozofii na Angelicum.

opr. aw/aw



« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama