O autorze
Joan Bel Geddes jest autorem licznych książek poświęconych różnym tematom, od opieki nad dzieckiem do spraw społecznych. Jej artykuły ukazują się w wielu magazynach i biuletynach. Jej najnowsza książka to Childhood and Children: A Compendium of Customs, Theories, Profiles, and Facts (Oryx Press) [Dzieciństwo i dzieci. Zbiór zwyczajów, teorii, wizerunków i faktów]. Zamieszkała w centrum Nowego Jorku, nieprzerwanie pracuje jako pisarka w swoim domu.
Wprowadzenie
Myśli o dzieciach i modlitwie
Istnieje tyle sposobów modlitwy, ile jest chwil naszego życia. Niekiedy udajemy się na poszukiwanie zacisznego miejsca i chcemy być sami, kiedy indziej szukamy przyjaciela i chcemy z kimś być. Czasem podoba nam się książka, a czasem wolimy muzykę. Czasami pragniemy śpiewać wraz z tłumem ludzi, a czasami tylko szeptać w towarzystwie paru osób. Niekiedy chcemy wypowiedzieć ją słowami, niekiedy samą tylko ciszą.
Henri Nouven
Niegdyś naturalną i zwykłą rzeczą było to, iż dziecko rozpoczynało i kończyło swój dzień modlitwą. Wszystkie „dobre” i „dobrze wychowane” dzieci klękały i głośno recytowały kilka tradycyjnych zdań, zwykle rozpoczynając i kończąc prośbami do Boga, aby błogosławił ich rodziny i przyjaciół, sąsiadów, wszystkim dobrze życząc. Dzieci uczyły się, albo starały się uczyć, jak kochać ludzi, jak ich nie ranić i nie nienawidzić.
Dzisiaj jednak w większości domów taka modlitwa utraciła swe uprzywilejowane miejsce. Niektórzy rodzice nadal do niej zachęcają, kiedy ich dzieci są bardzo małe, ale zarówno młodzież, jak i rodzice dość szybko przestają interesować się modlitwą, a nawet całkiem z niej rezygnują. Zabiegane i pełne stresu życie nie wydaje się sprzyjać zaangażowaniu w modlitwę, a nasze zsekularyzowane społeczeństwo nie zachęca do modlitwy lub zupełnie jej nie uwzględnia.
Jak mamy się modlić? ... Możemy mówić do Boga tak samo czule, z takim samym zaufaniem i szczerością, jak małe dziecko mówi do ojca. Nie musimy przemawiać do Boga żadnym nadzwyczajnym, religijnym czy teologicznym językiem. Nie musimy mówić do Niego, przybierając specjalną pozycję. Możemy stać, klęczeć bądź leżeć, wszystko jedno. Jak małe dziecko w dniach swej niewinności
i nieograniczonego zaufania, biegnie do ojca i wszystko mu mówi, tak samo my możemy zwracać się do Boga. Musimy raz na zawsze porzucić myśl, że modlitwa jest czymś pompatycznym i sztucznym. To jest najbardziej naturalna rzecz na świecie — dziecko mówiące do swego ojca.
William Barclay
Modlitwa z dziećmi może jednak mieć ogromne psychologiczne i duchowe znaczenie. Zarówno psychologia, jak i religia dotykają spraw duszy, intelektu, emocji oraz ich wpływu na zachowanie. Najważniejsza różnica polega na używanym słownictwie — to, co psychologowie nazywają „negatywnym myśleniem” albo „myśleniem pozytywnym” religia nazwałaby „grzechami” lub „zaletami”. Jeśli dzieci wcześnie zetkną się z „dobrymi” (czyli „zdrowymi”) myślami i postawami, mogą nabyć zdolności unikania doświadczeń negatywnych. Podkreślając w modlitwach pewne cechy charakteru, takie jak: zaufanie, optymizm i hojność (to jest wiarę, nadzieję i miłość), pozwolimy ich duszom wyzwalać się z koncentracji na sobie oraz otwierać na niezawodne źródła wewnętrznej siły.
Poranne i wieczorne modlitwy są zdrowymi przyzwyczajeniami, tak jak mycie zębów, kąpiel lub codzienne spożywanie witamin. Pomagają nam zachować czystość, oddalają od nas to, co mogłoby nas ranić oraz wzmacniają nas. Modlitwy wieczorne są szczególnie korzystne, gdyż mogą posłużyć dziecku za pomost przeprowadzający je ze stanu aktywności do odpoczynku, z podekscytowania do spokoju, umożliwiając wyciszenie się przed snem, stwarzając warunki do spokojnego snu. Modlitwy pomagają też w budowaniu ciepłych stosunków między dziećmi i rodzicami. A co najważniejsze, mogą stać się środkiem wiodącym do otwarcia i dojrzewania dziecięcego serca i umysłu oraz duchowych horyzontów. Służą pomocą i prowadzą do szczęścia. Poświęcając codziennie kilka minut na pomyślenie o innych ludziach oraz na modlitwę za ich pomyślność, dziecko kształtuje w sobie postawę wielkoduszności i miłości.
Każdy modli się w swoim własnym języku, nie ma języka,
którego Bóg by nie rozumiał.
Duke Ellington
Według mnie modlitwa jest jedną z najbardziej podstawowych
potrzeb życiowych człowieka, tak jak słońce, pożywienie i woda
— czasem jest jeszcze bardziej potrzebna.
Dwight D. Eisenhower
Dlaczego tak wiele dzieci (i wielu dorosłych) przestaje się modlić?
Istnieje oczywiście wiele powodów, dla których dzieci i dorośli przestają się modlić. Jeśli zaprzestałeś modlitwy albo sprawiłeś, że twe dzieci się nie modlą, znasz już kilka z nich. Dwa powody są raczej oczywiste: zdecydowałeś, że modlitwa nie daje właściwie żadnych dobrych skutków, lub nie jesteś pewien, czy daje, ale osobiście nie jesteś przekonany, że jest ci pomocna i ma jakieś znaczenie i że jest w niej coś ciekawego, a może zastanawiasz się, czy nie jest stratą czasu.
Niektórzy rodzice porzucają praktykę porannych i wieczornych modlitw z dziećmi (wraz z błogosławieństwem przed posiłkiem), ponieważ czują się niezręcznie i są zniechęceni brakiem zainteresowania i zrozumienia u dzieci. Dzieci wiercą się, poruszają i nie zachowują poważnie podczas modlitw, więc pobożni rodzice, dotknięci, mogą zdecydować, iż lepiej nie modlić się wcale niż dopuścić, by modlono się z brakiem czci i szacunku. Może złości ich brak podniosłości i koncentracji u dzieci oraz krótkotrwałe skupienie uwagi, czas modlitwy może przerodzić się więc w czas robienia im wyrzutów. Poza tym dzieci mogą zacząć odczuwać zniechęcenie do modlitwy i czas, który miał być słodkim spokojem i miłością, staje się okazją do rodzinnych wojen.
Jeśli modlitwy wydają się być bez znaczenia, są ciężarem albo stają się powodem do kłótni, czyli są denerwujące, nie można się dziwić, że dzieci nie mogą się doczekać, kiedy się skończą. Kiedy więc rodzice przestają kontrolować, dzieci najchętniej się nie modlą, co jest kolejnym powodem dla rodziców, by zdecydować o zaprzestaniu prób uczenia swych dzieci modlitwy — czemu wspierać zwyczaj, o którym wiemy, iż wygaśnie w chwili, gdy przestajemy do niego zachęcać? Kto mógłby krytykować ich za to, iż sądzą, że lepiej nie modlić się wcale, niż kontynuować zabierające czas praktyki, które zdają się niczego ważnego nie wnosić w moralne, emocjonalne czy duchowe zdrowie ich dzieci?
Większość rodziców chce jednak pomóc swym dzieciom w uczeniu się, jak być dobrym człowiekiem, i podejrzewam, że większość z nich, nawet jeśli ich własna wiara jest słaba, życzyłaby sobie przekazać dzieciom wiarę — starają się więc przez jakiś czas. Próbują zachować cierpliwość, chcieliby wiedzieć, jak uatrakcyjnić modlitwę swych dzieci, chociaż sami zawsze traktowali ją jak obowiązek, a nie przyjemność. W jaki sposób jednakże przekazać umiejętność, której się samemu nie posiada?
Czytelniku, uwierzysz mi lub nie, ale nawet niereligijni ludzie mogą czerpać korzyści płynące z modlitwy. Nawet gdy myślą, iż rozmawiają tylko z samym sobą, iż nikt większy ani kochający ich nie słucha, zatrzymują się czasem, by usłyszeć swe najgłębsze myśli: życzenie innym dobrze, wyrażanie wdzięczności za dobrodziejstwa, podejmowanie dobrych postanowień, przeglądanie osiągnięć i pomyłek danego dnia może, jak zauważyła ponad pięćdziesiąt lat temu Anna Frank, być zajęciem dającym pokój i siłę. W swym słynnym Dzienniku napisała:
Ludzie, którzy mają jakąś religię, powinni się cieszyć, gdyż nie każdemu jest dane wierzyć w rzeczy nadprzyrodzone. Niekoniecznie trzeba się bać kary po śmierci. Czyściec, piekło i niebo to pojęcia, w które wielu ludzi wątpi, ale jednak religia, taka czy inna — jaka, to nieważne — wskazuje im właściwą drogę. To nie jest lęk przed Bogiem, ale szacunek dla samego siebie i własnego sumienia. Jakże piękni i dobrzy byliby ludzie, gdyby co wieczór przed zaśnięciem przypominali sobie wydarzenia całego dnia i zastanawiali się, co było dobre, a co złe! Wtedy człowiek podświadomie stara się być co dzień lepszy i po pewnym czasie zaczyna mu się to udawać. Każdy może tego spróbować, to nic nie kosztuje i jest dla wszystkich dostępne. Bo jeśli ktoś nie wie, powinien się dowiedzieć i sprawdzić na sobie samym, że: „Spokój sumienia daje siłę!”1
Mam przyjaciela, który bardzo wierzy w moc modlitwy, mimo iż nie jest przekonany, czy wierzy w osobowego Boga. Gdy do-
rastał, on sam i jego czterej bracia zbierali się z rodzicami, by codziennie odmawiać rodzinne modlitwy. Mówi: „Dzięki temu mieliśmy co dzień chwile, gdy wszelkie spory gasły, kończył się
kierat, problemy stawały się niewidoczne, wszystkie napięcia łagodziły się. A rodzina dawała nam poczucie niesamowitego pokoju i solidarności, siły i bezpieczeństwa, i nie sądzę, by można było osiągnąć to w jakikolwiek inny sposób”.
Dla ludzi, którzy wierzą w osobowego Boga, modlitwa jest oczywiście jeszcze ważniejsza, gdyż staje się skrajnie nielogiczne, a nawet poniżające, mówić „wierzymy” i „kochamy” kogoś, gdy nigdy z tym kimś nie rozmawiamy. Co pomyślałbyś o osobie, która twierdzi, że cię kocha, lecz nigdy nie chce się z tobą skontaktować?
Za sprawą modlitwy dzieje się więcej rzeczy, niż świat
może sobie wyobrazić.
Alfred, Lord Tennyson
Jak się nie modlić — odmawianie „spreparowanych” modlitw
Kiedy nie wiemy, jak się modlić, mamy tendencję do opierania się na modlitwach, które ułożyli inni ludzie. Wydaje się nam łatwiejsze zmuszanie dzieci do zapamiętywania ukutych formuł, mimo iż modlitwy te stosują często słownictwo używane kilkaset lat temu i dzieci go nie rozumieją. Stają się małymi robotami, posłusznie powtarzającymi zdania, które niewiele mają wspólnego z tym, co same przeżywają. Słowa nie mające dla nich żadnego uchwytnego znaczenia stają się bardziej źródłem zagubienia niż natchnienia.
Niekiedy rezultat jest komiczny. (Powinniśmy wiedzieć, iż jeśli śmiejemy się z pomyłek dziecka, możemy je zawstydzić i sprawić, iż niechętnie będzie odnosić się do wszystkiego, co ma związek z religią).
Nigdy nie zapomnę nocy, gdy przekonałam się, jak ważne jest, by nie polegać zawsze na pamięciowym podejściu do modlitwy. Moja młodsza córka, Anna, była załamana, gdyż, jak mi powiedziała, była w tym dniu bardzo niegrzeczna. Zaproponowałam więc: „Odmów akt pokuty” — miałam na myśli modlitwę, której małe dzieci uczą się na pamięć. Zmarszczyła czoło i mocno się zamyśliła, po czym wybuchła płaczem: „Nie pamiętam!” Widzimy, jak raz zapamiętana formuła, mająca na celu wyrażenie żalu, zajęła miejsce tego, co miała wyrażać. Moja córka, aby uwolnić się z winy, miała po prostu wyrazić żal, który czuła i powiedzieć, że jest jej bardzo przykro za to, co zrobiła, i że już tego nie zrobi.
Kolejny problem z odmawianiem tradycyjnych modlitw przez dzieci polega na tym, iż chociaż zawierają nieraz piękne myśli ujęte w ozdobny sposób, mają one dla bardzo młodych ludzi niewiele wspólnego z ich życiem. Dla natchnionych świętych czy elokwentnych poetów, którzy je ułożyli, miały bez wątpienia niezwykle osobisty i głęboki sens, lecz wyrażają na ogół zaangażowaną wiarę i zapał, który na razie przewyższa uczucia przeciętnego dziecka i sprawia, że jest to dla niego zaskakujące, a nawet niewiarygodne. Podobna trudność dotyczyć może także dorosłych, z tą różnicą, że my posiadamy wystarczająco dużo doświadczenia i jesteśmy w stanie rozpoznać i podziwiać geniusz, czy to w sztuce i nauce, czy to w życiu duchowym, nie czując wstydu, że sami nie jesteśmy tak zdolni.
Następny problem z tradycyjnymi modlitwami jest taki, że niektóre z nich zawierają skomplikowane treści teologiczne — chodzi nie tylko o język, który jest dla dzieci niezrozumiały, lecz także o wierzenia, które są w nich wyrażone. Niektóre modlitwy są natomiast pod tym względem skrajnie uproszczone, suche, mdłe lub przesłodzone. Powtarzanie w kółko banalnych fraz stanowi powód, dla którego wielu ludzi uważa modlitwę za nudną.
Oczywiście, nie modlitwa jest nudna, ale raczej sposób, w jaki się modlimy. Jeśli modlimy się mechanicznie, rutynowo, powierzchownie lub monotonnie, musimy być wcześniej czy później znudzeni. To, co miało być dla nas pomocą, staje się niewdzięcznym wysiłkiem.
Niezależnie od tego, czy tradycyjne modlitwy są elokwentne, czy uproszczone, dosięgają one zwykle dziecięcych uszu, lecz nie zawsze ich serc i umysłów. Modlitwa powinna być dostosowana do poziomu emocjonalnego i intelektualnego człowieka. Jeśli chcemy, by nie była bezużyteczna, powinna, jak mówią kwakrowie: „przemawiać do naszego stanu ducha”. Więc zamiast nakazywać dzieciom słuchanie i wypowiadanie słów ułożonych przez kogoś innego, powinno się im pokazać, w jaki sposób tworzyć własną modlitwę, jak docierać do głębi swego ja oraz jak spojrzeć w górę, co pozwoliłoby im lepiej zrozumieć samego siebie, ludzi oraz cały świat wokół.
Takie umiejętności są oczywiście zależne od wieku. Od dziecka w wieku przedszkolnym nie można oczekiwać takiej samej łatwości w wyrażaniu swych najgłębszych myśli, co od osiemnastolatka. Jego myśli nie będą też tak złożone. Ucząc dzieci modlitwy, musimy wziąć pod uwagę różne etapy w rozwoju dziecka:
1 — okres prenatalny (przed urodzeniem);
2 — noworodek (pierwsze 4 tygodnie życia);
3 — niemowlę (pierwsze 2 lata życia);
4 — małe dziecko (wiek przedszkolny, zwykle od 2 do 6 lat);
5 — wiek szkoły podstawowej (od 6 do 10 lub 12);
6 — pokwitanie (dziewczęta 10-12, chłopcy 12-14);
7 — adolescencja (dziewczęta 12-18, chłopcy 14-20).
Oto następujące po sobie etapy rozwoju dziecka, choć dokładny wiek odpowiadający danemu etapowi będzie się różnił w zależności od osoby. Niektóre dzieci dojrzewają wcześniej, inne później. Rodzice Einsteina bardzo się niepokoili, gdyż ich geniusz rozwijał się wolno i nauczył się chodzić dopiero, gdy miał pięć lat. Rodzice dzieci, które wolno się uczą, nie powinni się niczego obawiać, gdyż, jak ktoś mądrze powiedział, można wiele wiedzieć o poziomkach, nie wiedząc niczego o winogronach.
Modlitwa z dziećmi pomoże wam lepiej je poznać. Nie próbujcie na nie naciskać ani oczekiwać zbyt szybkiego postępu w wierze, gdyż możecie im wtenczas zaszkodzić. Niech rozwój dziecka, jego pytania i komentarze będą dla ciebie przewodnikiem.
Gdy dzieci podrosną, napotkają „spreparowane” modlitwy, które mogą być im bliskie, modlitwy, które „przemawiają do ich stanu ducha”, i mogą chcieć nauczyć się ich na pamięć. W takim wypadku, gdy same dokonują wyboru, nie zniechęcaj ich do tych modlitw, jeśli tylko stanowią uzupełnienie, a nie namiastkę ich osobistej modlitwy. Kiedy staną się jeszcze starsze, mogą z wielką radością przywoływać na pamięć modlitwy z dzieciństwa, i traktować je jak starych przyjaciół.
Kolejny sposób, w jaki nie należy się modlić z dziećmi — wkładanie swych własnych słów w usta dziecka
Niektórzy ambitni rodzice starają się zastąpić stare i mało inspirujące modlitwy swą własną twórczością. Improwizują więc i wymyślają nowe modlitwy dla swych dzieci, stosując dziecięce słownictwo, dostosowane ich zdaniem do rozwoju umysłowego dziecka. Z oddaniem, wyobraźnią i emfazą starają się zawierać w modlitwie związane z życiem treści — nieraz z powodzeniem.
Jednakże nawet ci, którym udaje się układać atrakcyjne i zrozumiałe modlitwy, mogą złapać się na tym, iż właściwie jest to ich własna modlitwa i że modlą się sami za siebie. Dziecko może słuchać, co mówią rodzice, i powtarzać to jak papuga, lecz słowa i treści mogą do niego nie docierać. Kiedy więc dziecko rośnie, staje się niechętne wobec wkładanych mu w usta słów rodziców lub, wręcz przeciwnie, może zbyt ściśle opierać się na swych wspaniałomyślnych, twórczych i elokwentnych rodzicach, ograniczając własne myślenie i werbalizację, tak iż nigdy nie będzie w stanie nauczyć się, jak myśleć i jak samodzielnie wyrażać swe własne myśli.
Nie powinniśmy nigdy zmuszać do żadnych treści czy postaw kogoś, kto właściwie nie rozumie ich w pełni lub nie w pełni się z nimi zgadza, ani też zachęcać nikogo do udawania, iż je akceptuje. Kiedy tak robimy, nieważne jak słuszna jest nasza motywacja, prowadzi to częściej do wychowania bezmyślnych owiec niż inteligentnych, silnych, aktywnych i kochających ludzi (czego prawdziwa modlitwa powinna dokonać). W najlepszym wypadku powtarzanie modlitw wymyślonych przez kogoś innego, choćby przez kochającego i mądrego rodzica, prowadzi raczej do symulacji niż do stymulacji religijności.
Jak więc powinniśmy uczyć dzieci modlitwy?
Musimy sami zrozumieć oraz pomóc zrozumieć naszym dzieciom, że modlitwa jest najlepsza, gdy jest naszą rozmową z Bogiem. Prawdziwa modlitwa to ulica dwukierunkowa, z jednej strony my rozmawiamy z Bogiem, a z drugiej Bóg rozmawia z nami. Nie powinno się więc raczyć Go nieprzerwanym strumieniem słów, próśb czy usprawiedliwień. Słuchanie jest tak samo ważną częścią rozmowy, jak mówienie, a modlitwa w ciszy równie istotna, co wypowiadane słowa. Potrzebujemy ciszy, podczas której myślimy, ciszy, w której medytujemy, ciszy oczekiwania i ciszy wsłuchiwania się.
Co chcemy usłyszeć?
Joannę d'Arc wyśmiano, kiedy oświadczyła, iż słyszała podczas modlitwy głosy. Wrogo nastawieni i sceptyczni sędziowie zapytali ją: „Jak śmiesz myśleć o sobie, jak o kimś wyjątkowym, święci i aniołowie przemawiali do ciebie, a nie mówią do innych ludzi?” Ona miała im odpowiedzieć: „O, tak! Oni przemawiają do innych ludzi, ale większość ludzi ich nie słucha”.
Wytłumacz swym dzieciom, że Bóg jest ich Prawdziwym Przyjacielem, który je stworzył i kocha, i że mogą do niego mówić, kiedykolwiek chcą, nawet jeśli Go nie widzą. Pewnego razu moja przyjaciółka, nauczycielka, skrytykowała mnie za to, że rozmawiam o Bogu z córką, która chodziła wtedy do przedszkola, w wieku gdy, jak sądziła, żadne dziecko nie jest wystarczająco dojrzałe, by zrozumieć pojęcie Boga. Chcąc mi to udowodnić, zapytała Annę: „Skąd wiesz, że Bóg istnieje i jaki On jest, jeśli istnieje, przecież Go nie widać?” Nie okazując najmniejszego poruszenia, Anna spojrzała na nią z politowaniem, jak na dziwaczkę i powiedziała: „Oczywiście, że nie możesz Go zobaczyć, gdyż Bóg jest miłością, a miłość jest niewidoczna, ale wiesz doskonale, że istnieje”.
Jednakże bez opieki rodziców, cisza podczas modlitwy może dzieciom ciążyć. Mogą zadawać Bogu wiele pytań, a później odczuwać zdziwienie i przygnębienie, gdy jedyne, co usłyszą w odpowiedzi to milczenie, mogą nawet myśleć, że On naprawdę nie istnieje. Jest takie piękne żydowskie przysłowie, które może im pomóc: „Wierzę w słońce, nawet jeśli nie świeci; wierzę w miłość, nawet gdy jest nieobecna; wierzę w Boga, nawet gdy milczy”.
Bóg dał nam dwoje uszu i jedne usta, by nam pokazać,
iż powinniśmy dwa razy więcej słuchać niż mówić.
Przysłowie arabskie
Powinniśmy wytłumaczyć dzieciom, iż nawet jeśli wydaje się im, że Bóg milczy, to naprawdę nigdy nas nie opuszcza. Po prostu nie przemawia ludzkim głosem ani językiem. Bóg jednak przemawia do nas naprawdę („słowami stworzenia”, jakby powiedzieli teologowie), rodząc dobre myśli w naszych umysłach. Jego Duch w nas zamieszkuje, gdy z miłością i swobodą otwieramy dla Niego nasze umysły i serca (a nasze serca i umysły są jak spadochrony, funkcjonują poprawnie dopiero wtedy, gdy się je otworzy).
Rabin Marc Gellman i biskup Thomas Hartman w cudownej książce, jaką razem napisali dla dzieci, zatytułowanej Bóg — Jak się to pisze? wyjaśnili, w jaki sposób Bóg do nas przemawia:
Mówienie nie jest w ogóle ważne w porównaniu ze słuchaniem. Kiedy mówisz, wszystko co możesz usłyszeć, to twój własny głos. Kiedy słuchasz, możesz usłyszeć coś, co uczyni cię mądrzejszym. Wszystkie religie uczą nas słuchania. Wcale nie jest trudno usłyszeć Boga. Trudno po prostu uwierzyć, że to, co faktycznie słyszysz, pochodzi od Boga. Słyszymy Boga, gdy pewien wewnętrzny głos w nas samych mówi: „Nie wal Halinki w nos!” Ten to wewnętrzny głos nazywa się naszym sumieniem, jest to jednak naprawdę głos Boga, który do nas przemawia, pomagając nam stawać się lepszymi ludźmi.
Nawet jeśli dzieci zaczynają rozumieć, że Bóg do nich przemawia, nadejdą czasy, gdy to, co powie, nie będzie się im podobać. Dlaczego?
Bóg jest doskonałą miłością i doskonałą mądrością. Nie modlimy się
po to, by zmienić Jego wolę, lecz by nasza własna wola
znalazła się z Jego wolą w harmonii.
William Temple
Czego modlitwa dla nas ani dla naszych dzieci zrobić nie może
Bóg jest naszym stwórcą i przewodnikiem, jednakże nie złotą rybką ani czarodziejem, ani pobłażliwą babcią, która da nam wszystko, co chcemy. On jest nieskończenie mądrzejszy niż my, więc nie powinniśmy się dziwić, że nie zawsze stosuje się do naszych porad i nie zawsze spełnia nasze żądania. Byłoby niemądrze i niepotrzebnie myśleć, że możemy jakoś nakłonić, przekonać, przekupić czy zmusić Najwyższego, by spełnił każde nasze życzenie.
Panie, Ty wiesz, co lepsze, uczyń tak lub inaczej, wedle
swojej woli. Daj, co chcesz, ile chcesz i kiedy chcesz2.
Tomasz à Kempis
Dziecko może modlić się o słoneczną pogodę, kiedy planuje piknik, i będzie załamane, gdy pada deszcz. Miejscowy rolnik natomiast może modlił się tego samego dnia o deszcz, pogodę, jakiej potrzebuje dla swych upraw, a dziecko nie jest jedyną osobą zwracającą się do Boga. Irlandzkie przysłowie mówi: „Rządzenie światem jest trudniejsze niż myślisz”.
Nie można czytać Ewangelii i nie widzieć, że Jezus nie mówił ludziom, jak być dobrym, tak jak przemawiają moraliści wszystkich epok, ale mówił im, jak być szczęśliwym.
Sir Thomas Taylor
Dzieci nie powinny być zachęcane do modlitwy w sposób, który spowoduje, że jeśli ich prośby nie zostaną „wysłuchane”, będą się czuć rozczarowane. Zawiedzione, tak, oczywiście, lecz nie oburzone. Wytłumacz im, że nie oznacza to, że Bóg ich nie kocha i nie chce, by były szczęśliwe, podobnie jak ty nie przestajesz ich kochać, gdy czasem musisz im czegoś odmówić.
Powinny modlić się szczerze, z nadzieją, lecz nie z przesadną naiwnością, że wiedzą lepiej niż Bóg, co powinny mieć w każdej chwili.
Czy chciałbyś poznać jeden z najlepszych sposobów na przekonanie ludzi i prowadzenie ich do Boga? Polega on na dawaniu
radości i szczęścia.
Święty Franciszek z Asyżu
Co modlitwa dla nas i dla naszych dzieci zrobić może
Mimo iż Bóg nie zawsze daje nam wszystko, czego chcemy, może nam pomóc i faktycznie to czyni, rozjaśnić nasze myślenie, wzmocnić dobre postanowienia i zwiększyć zdolność do kochania — a miłość jest wyjątkowa: kiedy ją rozdajemy, wcale jej nie tracimy. W zasadzie, im więcej miłości damy innym, tym bardziej będziemy nią przepełnieni — paradoks będący pięknym potwierdzeniem słów świętego Franciszka z Asyżu, który powiedział, że „to w dawaniu [a nie w braniu] otrzymujemy”.
Podczas modlitwy dziecko powinno uczyć się całkowitej autentyczności, a nie próbować robić wrażenie na Bogu, na sobie ani na nas, popisując się i udając, że jest świętsze niż rzeczywiście czuje. Nie musi więc niczego się obawiać, mówiąc Bogu, jak bardzo jest rozczarowane, gdy faktycznie tak jest, ani gdy przyznaje, że jest czasem na Niego bardzo złe. On zna nasze myśli, więc możesz je zapewnić, że nie będzie się czuł zaskoczony!
Ludzie chodzą na mecze piłkarskie i zdzierają gardła, albo do cyrku, gdzie każdy występ przyjmują salwą śmiechu. Stają się
entuzjastyczni względem wszystkiego, co można sobie wyobrazić,
kiedy zaś chodzi o sprawy duchowe, myślą, że trzeba być sztywnym,
ubrać się na czarno, nigdy nie czerpać przyjemności z wydarzeń religijnych
ani się nimi nie cieszyć.
Billy Graham
Jeśli nauczymy dzieci unikania podczas modlitwy wszelkiego udawania, będą emocjonalnie i duchowo zdrowe. Ofiarujemy im dar bardziej cenny niż zabawki i klejnoty. Damy solidne oparcie, na którym będą mogły się wspierać przez całe swe życie z ufnością, bez względu na to, jak silne burze pojawiają się w życiu. Będą nauczone niezawodnej techniki radzenia sobie z drobnymi i z większymi problemami. Będą także wiedziały, w jaki sposób dostrzegać dary i szczęście oraz jak ocenić swe własne cele i wartości. Modlitwa może tego dokonać, jeśli człowiek modli się „w duchu i prawdzie”, nie tylko samymi wargami.
To wam powiedziałem, aby radość moja w was była
i aby radość wasza była pełna.
Ewangelia św. Jana 15, 113
Jak pomóc dzieciom, by lubiły się modlić
Krótka, lecz szczera modlitwa poranna może dostarczyć tyle samo radości, co dobre śniadanie. Każdego nowego dnia pomaga w dobrym starcie, wprawiając dziecko w radosny nastrój i przygotowując je do odważnego zmierzenia się z wszystkim, co ma się zdarzyć.
Chrystus przyszedł, aby przynieść radość: radość dla dzieci, radość dla rodziców, radość dla rodzin i przyjaciół, radość dla robotników i naukowców, radość dla chorych i radość dla starych, radość dla całej ludzkości. W prawdziwym tego słowa znaczeniu, radość jest w sercu chrześcijańskiego przesłania, jest powracającym motywem Ewangelii. Bądźcie posłańcami radości.
Papież Jan Paweł II
Natomiast modlitwa wieczorna może być oczekiwana z takim samym przejęciem, jak bajka na dobranoc. Dlatego powinno się traktować modlitwy jak przywilej, szczęście, a nie jak suchą powinność. Są dla dziecka okazją do zrobienia wielu przydatnych i przyjemnych rzeczy: pozwalają przypomnieć sobie radosne chwile i w ten sposób je przedłużyć; rozwiązać i zbadać najbardziej zawiłe myśli i nieporozumienia; wyrazić lęki i obawy, a więc się ich pozbyć; spokojnie i odważnie zmierzyć się z własnymi ograniczeniami i porażkami, i uczyć się na nich.
Małe dzieci uwielbiają ceremonie i cieszą je rutynowe czynności, które są w pełni przewidywalne i godne zaufania. Rutyna daje im poczucie stałości i bezpieczeństwa. One lubią rytuały. Przyjrzyj się dzieciom, jak ostrożnie i uroczyście traktują swoje zabawki do kąpieli lub posłuchaj, jak zawzięcie cię poprawiają, gdy pominiesz pewien nieznaczny szczegół w ulubionej bajce, lub jeśli dokonasz niezaplanowanych zmian w porze kąpieli bądź w układaniu do snu. Jeżeli zabawki nie są ułożone w pobliżu lub wręcz na łóżku i jeśli światło jest albo nie jest zgaszone akurat przed lub po wypowiedzeniu przez ciebie zwyczajnych słów na dobranoc, i jeśli nie przytulisz dziecka tuż przed czy po okryciu kołdrą, większość małych dzieci wpada we wściekłość lub panikę, co jest także powodem wielu problemów, gdy ktoś zastępuje rodziców podczas ich nieobecności i nie robi wszystkiego dokładnie we „właściwy” sposób.
Konieczne jest kultywowanie ducha radości. Czynienie wszystkiego z miłością pozwala czuć się kochanym. A czynienie wszystkiego
z radością niewątpliwie przyniesie radość innym i w zamian uczyni cię radosnym. Jestem przekonana, że jesteśmy powołani
do służby radości.
Dorothy Day
Dziecięce zamiłowanie do rytuału okazuje się pomocne, gdy zaczynamy zabierać dzieci do kościoła. Nie należy oczekiwać, przynajmniej od razu, że będą cicho siedzieć podczas długich nabożeństw czy kazań, lecz w święta, kiedy organizuje się procesje i inne specjalne ceremonie, będą chciały na nie patrzeć i w nich uczestniczyć. (Patrz część piąta.)
Wszystkie modlitwy — poranne, popołudniowe i wieczorne, improwizowane czy stanowiące część religijnych ceremonii — są o tyle ważne, o ile prowadzą do radości. Jak powiedziała święta Teresa z Avili: „Od smutnych, poważnych i ponurych świętych zachowaj nas, Panie!”
Wszystko, co jest prawdziwe, co godne, co sprawiedliwe, co czyste, co miłe, co zasługuje na uznanie: jeśli jest jakąś cnotą i czynem chwalebnym — to bierzcie pod rozwagę. Czyńcie to, czego się nauczyliście, co przejęliście, co usłyszeliście i co zobaczyliście u mnie, a Bóg pokoju będzie z wami.
List do Filipian 4, 8-9
Tomasz More i Marcin Luter nie zgadzali się w wielu sprawach, była jednak jedna rzecz, w którą obaj wierzyli: pogoda i poczucie humoru są ważne.
W jednej ze swych modlitw More prosił:
Daj mi, Panie, duszę, która nie zna nudy, narzekania i skarg. Nigdy nie dopuść, bym zbytnio zajmował się tą niestałą rzeczą, którą nazywam ja. Panie, daj mi poczucie humoru, abym zażył trochę szczęścia w tym życiu i dzielił się nim z innymi.
Luter tak bardzo silnie wierzył w wartość śmiechu i poczucia humoru, że napisał: „Jeśli nie pozwala się śmiać w niebie, ja nie chcę tam iść”.
Obaj musieli zgadzać się także z następującą opinią: „Radość serca wychodzi na zdrowie” (Księga Przysłów 17, 22).
Nic bardziej nie upiększa charakteru, wyglądu czy zachowania, niż pragnienie rozsiewania wokół siebie radości — a nie bólu.
Ralph Waldo Emerson
Utrzymuj modlitwę dziecka w duchu radości, a nie wyłącznie cierpienia i grzechu. Grzechów należy się pozbywać, a szczęście jest naszym skarbem i należy doń lgnąć. Jeśli modlitwa nie daje dziecku szczęścia, wolałabym, iżby żadne z nich nigdy się nie modliło. Myślę jednak, że nie można naprawdę być szczęśliwym bez pocieszenia i natchnienia płynącego z wiary i modlitwy.
Kiedy zdołasz nauczyć dziecko, dlaczego i jak cieszyć się modlitwą, zdobędziesz wspaniałą nagrodę: nie tylko będziesz rozwijał silniejsze i szczęśliwsze więzy ze swym dzieckiem, lecz także nauczysz się sam, jak czerpać z modlitwy więcej radości.
Radość jest najdoskonalszym wyrazem obecności Bożej.
Teilhard de Chardin
Na kolejnych stronach znajdziesz propozycje wielu różnorodnych rodzajów dziecięcej modlitwy. Część Pierwsza dotyczy modlitw dziennych, czyli porannej i w porze posiłku. Część Druga przygląda się modlitwom wieczornym. Ponownie zacytuję tutaj rabina Gellmana i biskupa Hartmana:
Niektóre modlitwy, z jakimi zwracasz się do Boga, nie zostały dotąd wypowiedziane przez nikogo. Oto są osobiste modlitwy. Modlitwy te pochodzą z twej duszy, uderzają po drodze w twe wargi i biegną prosto do Boga ... Każdy człowiek ma wyrzec w życiu cztery słowa. Owe cztery rzeczy, które wszyscy musimy powiedzieć, to: Dziękuję! Wspaniale! Proszę! Przykro mi!
A więc część poświęcona modlitwom wieczornym, zawiera rozdziały „Dziękuję” „Przepraszam”, „Proszę” i „Pobłogosław Panie”. Ponadto znajdziecie w tej książce propozycje modlitw w niespodziewanych sytuacjach oraz opisy ceremonii, które podobają się dzieciom. Wśród moich komentarzy i propozycji znajdziecie także wiele trafnych cytatów innych autorów, których słowa pomagały mi w wychowywaniu moich własnych dzieci i które, mam nadzieję, także uznacie za ciekawe i inspirujące.