Kim jest osoba w "trudnym" czy też "cielęcym" wieku?
Nie jest obecnie łatwo określić kondycję i cechy współczesnego człowieka, gdyż tematyka ta nie jest „poprawna” politycznie. Oficjalnie bowiem Europa buduje społeczeństwo „idealne” dla rozwoju: oparte na demokracji, tolerancji, dobrobycie i respektowaniu praw człowieka. W tej sytuacji Europejczycy powinni być wyjątkowo dojrzali i szczęśliwi. Tymczasem fakty świadczą o czymś zupełnie innym. Dominująca obecnie kultura ponowoczesności okazuje się bardziej kulturą śmierci niż kulturą bogatszego człowieczeństwa. Badania nad kondycją współczesnego człowieka są oczywiście nadal podejmowane, jednak realizowane w taki sposób, by ich wyniki były zgodne z... oczekiwaniami społecznymi. Właśnie dlatego współczesne nauki empiryczne o człowieku oparte są głównie na prezentowaniu subiektywnych deklaracji i przekonań danej grupy społecznej, a nie na badaniu obiektywnych faktów.
Z badań subiektywnych przekonań i deklaracji wynika, że kondycja współczesnego człowieka, w tym także ludzi młodych, jest zupełnie dobra. Jednak wtedy, gdy analizujemy fakty, a nie deklaracje, obraz zaczyna być niepokojący. Fakty te to m.in. sięganie po alkohol i narkotyki, przemoc i przestępczość, gwałtowny wzrost samobójstw wśród nastolatków, nowe uzależnienia (np. od telewizji, Internetu, gier komputerowych), niezdolność wielu młodych do krytycznego myślenia, do dojrzałej miłości oraz do solidnej pracowitości. Bezpośrednie obserwacje ludzi młodych w środowisku rodziny, szkoły i rówieśników potwierdzają to, że kondycja młodego pokolenia Polaków jest niepokojąca.
Potwierdzają to również moje osobiste obserwacje. Od kilkunastu lat spotykam się z dziećmi i młodzieżą w ramach rekolekcji, pielgrzymek i innych spotkań formacyjnych. Często też bywam zapraszany do szkół na spotkania dyskusyjne z dziećmi i młodzieżą. W ten właśnie sposób od 1989 roku spotkałem ponad ćwierć miliona ludzi młodych w różnych regionach Polski. Z wieloma młodymi rozmawiam indywidualnie. Mam zatem możliwość, by z bliska przyglądać się obecnej kondycji młodego pokolenia Polaków.
Celem niniejszej analizy jest zarys portretu współczesnego gimnazjalisty w aspekcie psychospołecznym i wychowawczym, a także prezentacja wskazań pedagogicznych dla księży i katechetów świeckich, którzy podejmują trud formowania młodego pokolenia według wartości i zasad Ewangelii.
Zdecydowana większość dziewcząt i chłopców cierpi z tego powodu, że doświadczają zbyt mało miłości ze strony rodziców i innych osób. Często w relacjach rodzinnych dominuje krzywda i cierpienie, a nie miłość i poczucie bezpieczeństwa. Relacje pozarodzinne są zwykle powierzchowne, a komunikacja między nastolatkami jest często banalna.
W konsekwencji wielu młodych ludzi nie wierzy w miłość i nie potrafi kochać. Część z nich popada w najgroźniejszą chorobę, jaka może dotknąć nastolatków, a mianowicie w obojętność na własny los. Zdają oni sobie zwykle sprawę z tego, że krzywdzą samych siebie np. alkoholem, narkotykiem czy zaburzoną seksualnością, ale nie mają siły potrzebnej do tego, by powstrzymać się od destrukcyjnych zachowań i by zatroszczyć się o własny rozwój. Tylko stałe doświadczanie miłości przyjmowanej i ofiarowanej daje nastolatkom siłę i motywację potrzebną do kształtowania w sobie bogatszego człowieczeństwa oraz do ochrony własnej godności. Obecnie tego typu doświadczenie jest niestety rzadkością wśród nastolatków.
Współcześni gimnazjaliści coraz lepiej rozumieją świat wokół siebie, ale coraz mniej rozumieją samych siebie. Wielu z nich sądzi, że wszystko jest subiektywne i że żadna obiektywna prawda nie jest im do życia potrzebna. Uciekają oni zwłaszcza od logicznego myślenia na temat skutków własnego postępowania. Często używają inteligencji po to, by oszukiwać samych siebie co do sensu ludzkiego życia i warunków osiągnięcia szczęścia. Ponieważ wielu młodych ludzi nie chce lub nie potrafi postępować zgodnie z mądrym myśleniem, więc zaczynają oni „myśleć” zgodnie z niemądrym postępowaniem.
Oszukiwanie samych siebie i myślenie życzeniowe, czyli magiczne, przybiera obecnie formę tak zwanego myślenia „pozytywnego”, które jest selektywne, a przez to nie odzwierciedla ono rzeczywistości. Dla przykładu, w czasie sprawdzianu z chemii gimnazjaliści piszą, że piwo należy do napojów alkoholowych, ale po wyjściu ze szkoły już o tym nie „pamiętają” i wmawiają sobie, że piwo to nie alkohol.
Niepokojącym zjawiskiem jest nieudolność wielu wychowawców chrześcijańskich w formowaniu prawego myślenia u nastolatków. Tymczasem odwaga szukania prawdy o sensie ludzkiego życia oraz o własnej postawie jest nieodzownym warunkiem rozwoju. Rodzice, księża, katecheci świeccy i media katolickie coraz częściej unikają poważnych tematów i nie uczą ludzi młodych krytycznie myśleć. W konsekwencji większość współczesnych gimnazjalistów to pokolenie ludzi żyjących w świecie miłych fikcji, które prowadzą do kryzysu i cierpienia.
Nie jest możliwy rozwój dzieci i młodzieży w sposób spontaniczny, a zatem bez trudu wychowania ze strony dorosłych i bez pozytywnych wzorców, którymi młodzi mogliby się zafascynować. Dojrzałe wychowanie jest największym darem, jaki dorośli mogą ofiarować młodemu pokoleniu. Tymczasem wielu współczesnych dorosłych to ludzie naiwni albo cyniczni. W konsekwencji potrafią oni rozpieszczać albo demoralizować dzieci i młodzież. Nie potrafią natomiast, lub nie mają zamiaru, udzielać młodym wychowawczego wsparcia. Wychowywać to uczyć dojrzale myśleć, kochać i pracować. Tego zadania podejmują się nieliczni rodzice i inni wychowawcy, gdyż obecnie tylko nieliczni dorośli okazują się na tyle dojrzali i szczęśliwi, by pogłębione oddziaływanie wychowawcze leżało w ich możliwościach. Coraz częściej wychowanie zastępowane jest mitami o spontanicznej samorealizacji, o wychowaniu bez stresów (w praktyce - przez brak wychowania) czy o tolerancji jako najwyższej wartości, która automatycznie gwarantuje rozwój człowieka. Konsekwencją braku wychowania jest zawężenie i zniekształcenie pragnień u wielu młodych ludzi. To z kolei prowadzi do zawężenia i zniekształcenia wolności, czyli do popadania w różne formy uzależnień.
Poważnym zagrożeniem dla rozwoju nastolatków jest błędna hierarchia wartości, którą przejmują oni od ludzi dorosłych i którą kierują się we własnym życiu. Wielu dorosłych proponuje dzieciom i młodzieży wartości drugorzędne w miejsce wartości podstawowych. Tak jest na przykład wtedy, gdy ktoś demokrację czy tolerancję stawia ponad miłością, prawdą i odpowiedzialnością.
Konsekwencją naiwności w sferze aksjologicznej jest błędna filozofia życia, w której doraźna przyjemność stawiana jest dosłownie ponad wszystko: nie tylko ponad normy moralne, sumienie czy odpowiedzialność, ale także ponad zdrowie i życie. Innym przejawem zaburzonej hierarchii wartości jest szukanie łatwego szczęścia, a zatem szczęścia osiągniętego bez miłości i prawdy, bez Boga i norm moralnych, bez wysiłku i dyscypliny, pracy i czujności.
Na kondycję współczesnych nastolatków w negatywny sposób oddziałuje dominująca obecnie, niska kultura, sprzeczna z kulturą Ewangelii. „Postępowe” środowiska promują „wielokulturowość” jako projekt ideologiczny i usiłują dowodzić, że wszystkie kultury są równowartościowe. Tymczasem gdy wszystko uznawane jest za jednakowo wartościowe, wtedy nic nie ma wartości. Tego typu ślepota kulturowa (culture-blindness) nie jest wynikiem naiwności, lecz cynizmu możnych tego świata, którzy pod pozorem neutralności próbują promować najniższą kulturę właśnie dlatego, że prowadzi ona do degradacji człowieka.
Jest to sytuacja dramatyczna dla społeczeństwa, ale korzystna dla cynicznych polityków i równie cynicznych ludzi biznesu, którzy wiedzą, że człowiekiem prymitywnym i nieszczęśliwym najłatwiej jest rządzić i najszybciej można się jego kosztem wzbogacić. Taki człowiek kupi bowiem wszystko to, co obiecuje mu łatwe szczęście (alkohol, nikotyna, narkotyk, prostytucja, pornografia, itd.). Łatwo też poddaje się reklamie i ulega sztucznym potrzebom. To właśnie dlatego w kulturze ponowoczesności promowane jest wszystko to, co okalecza świadomość, wolność i godność człowieka. Jest też tolerowane niemal każde zło. Agresywnie atakowany jest natomiast Kościół katolicki, gdyż uczy on myśleć, kochać i pracować na wzór Chrystusa, a przez to formuje ludzi dojrzałych, którymi trudno manipulować.
Brak doświadczenia miłości, brak pogłębionego wychowania oraz dojrzałej hierarchii wartości, a także uleganie negatywnemu wpływowi niskiej kultury sprawia, że współcześni gimnazjaliści nie uczą się myśleć, kochać i pracować na wzór Chrystusa. Okazują się też wyjątkowo podatni na ideologie i fikcje o człowieku oraz o ludzkim rozwoju.
W konsekwencji jeszcze nigdy w historii Europy tak wielu młodych ludzi nie przeżywało tak głębokiego kryzysu. Jeszcze nigdy nie było wśród dzieci i młodzieży tak wielu alkoholików i narkomanów, tak wielu chorych psychicznie i przestępców, tak wielu niezdolnych do tego, by założyć szczęśliwą rodzinę czy podjąć powołanie do kapłaństwa albo życia zakonnego.
Na szczęście nikt i nic nie może zmienić natury człowieka, którego Bóg stworzył z miłości na swój obraz i podobieństwo, a zatem na podobieństwo miłości i prawdy. Właśnie dlatego współcześni gimnazjaliści nadal najbardziej tęsknią za wielką i wierną miłością, za trwałym małżeństwem i szczęśliwą rodziną, za życiem w przyjaźni z Bogiem i ludźmi. Nadal wielu z nich szczerze zatroskanych jest o los ludzi, zwierząt i przyrody. Wielu włącza się w różne formy wolontariatu. Wielu szczerze szuka kontaktu z Bogiem poprze katechezę, uczestnictwo w ruchach formacyjnych, rekolekcjach czy pielgrzymkach.
Współcześni gimnazjaliści mają zatem podobne marzenia i ideały, jak ich rówieśnicy z poprzednich pokoleń. Znacznie trudniej jest im natomiast realizować swoje pragnienia ze względu na wyjątkowo negatywne uwarunkowania kulturowe i obyczajowe, w którym przyszło im przeżywać swoją młodość. Gimnazjaliści nadal otwarci są na pogłębione propozycje wychowawcze, ale stawiają rodzicom i innym wychowawcom dużo większe wymagania w tym względzie niż poprzednie pokolenie nastolatków.
Najlepszym lekarstwem na zagrożenia, jakimi podlegają współcześni gimnazjaliści, jest nowa ewangelizacja, czyli przyprowadzanie młodych do Chrystusa z nowym zapałem i w pogłębiony sposób. Aby było to możliwe, wychowawcy powinni spełniać kilka podstawowych warunków.
Dojrzały wychowawca chrześcijański nie jest jedynie specjalistą od sfery moralnej, duchowej czy religijnej. To ktoś, kto rozumie całego człowieka w sposób pogłębiony i realistyczny. To zatem ktoś, kto rozumie, że każdy wychowanek jest kimś wielkim i jednocześnie kimś zagrożonym. Jest wielki, gdyż może nauczyć się myśleć i kochać. Z drugiej strony jest kimś jedynym na tej ziemi, kto jest zagrożony nie tylko przez naiwnych czy cynicznych ludzi, ale kto potrafi skrzywdzić samego siebie (np. doprowadzić się do uzależnień, desperacji czy samobójstwa). Tego nie czyni żadne zwierzę. W związku z tym kompetentny wychowawca rozumie, że przynajmniej czasami musi chronić wychowanków przed nimi samymi.
Kompetentny wychowawca dostrzega i formuje w wychowanku nie tylko jego ciało, emocje i subiektywne przekonania, lecz również sferę moralną, duchową, religijną i społeczną, a także sferę wolności i wartości. Ponadto dojrzały wychowawca zdaje sobie sprawę zarówno z zagrożeń, jak i z kryteriów dojrzałości w każdej z podstawowych sfer człowieczeństwa. Dla przykładu rozumie on, że wychowanek może stać się niewolnikiem lub wrogiem własnego ciała i że dojrzałość polega na trosce o zdrowie po to, by za pomocą ciała wyrażać miłość poprzez fizyczną obecność, mądrą pracowitość i roztropną czułość.
Wielu wychowawców chrześcijańskich ukazuje Ewangelię w taki sposób, że wydaje się ona ludziom młodym złą nowiną i niepotrzebnym ograniczeniem wolności. Benedykt XVI przypomina nam, że Chrystus niczego człowiekowi nie zabiera i że chrześcijaństwo to nie zbiór nakazów i zakazów lecz przede wszystkim pozytywna propozycja życia w miłości, prawdzie i wolności dzieci Bożych.
Niezwykle istotne jest to, by w prezentowaniu ewangelicznego stylu życia ustrzec się karykatury chrześcijaństwa, np. ukazywania ludzi wierzących w Chrystusa jako smutnych, poranionych, dźwigających bolesne krzyże, dziwacznych, bezradnych i zalęknionych wobec współczesnego świata. Kompetentny ewangelizator wyjaśnia, że być chrześcijaninem to — zgodnie z wezwaniem Chrystusa — być czystym jak gołębica i sprytnym jak wąż, a zatem być kimś dobrym i mądrym jednocześnie.
Dojrzały wychowawca to ktoś, kto fascynuje młodych ewangeliczną mentalnością zwycięzcy, czyli ktoś, kto wskazuje wyłącznie optymalną drogę życia w miłości i roztropności, czyli w świętości, dzięki której już w doczesności doświadczamy radości, jakiej ten świat dać nie może. Drogi średnie i byle jakie wychowanek potrafi sam sobie zaproponować.
Nowy ewangelizator zdaje sobie sprawę z tego, że głównym celem wychowania nie jest osiągnięcie sprawności fizycznej czy kompetencji zawodowych, gdyż zdrowy przestępca albo nieuczciwy - chociaż wykształcony - fachowiec nie jest chlubą w żadnym systemie pedagogicznym. Najważniejszym celem formacji jest uczyć wychowanka realistycznie myśleć i dojrzale kochać. Kto nie umie myśleć, a stara się kochać, będzie naiwny i bezradny. Ten z kolei, kto potrafi precyzyjnie i logicznie myśleć, ale nie chce kochać, stanie się okrutny i cyniczny.
Wychowawca-realista rozumie, że nie można obdarzać wychowanka wolnością, do której jeszcze on nie dorósł, czy zaufaniem, które nie ma podstaw w jego dotychczasowym postępowaniu. Realizm wychowawczy to świadomość tego, że wychowanie nie jest możliwe bez stawiania wymagań, bez regulaminu i dyscypliny, bez klasówek i sankcji proporcjonalnych do błędów popełnianych przez wychowanka. Odpowiedzialnie wychowywać to nie tylko kochać, ale też ukazywać ideały, stawiać wymagania, demaskować zagrożenia oraz roztropnie reagować na postawę danego wychowanka.
Istotnym wymiarem wychowania jest umacnianie mocnych, czyli wspieranie w rozwoju tych nastolatków, którzy w sposób świadomy i z zapałem dążą do świętości. Oni również potrzebują wsparcia, by trwać w dobru i by wypływać na głębię. Biada nam, jeśli będziemy tylko ograniczać się w wychowaniu do „ratowania” poranionych i bezradnych.
Kompetentny wychowawca to ktoś, kogo szukają również ci młodzi, którzy są dojrzali i szczęśliwi, by pytać o to, co jeszcze lepszego niż dotąd mogą uczynić ze swoim życiem i rozwojem. Tylko wtedy, gdy będziemy umieli umacniać mocnych, zacznie zmniejszać się liczba tych młodych, którzy przeżywają kryzys. Najlepszą bowiem pomocą dla nastolatków w kryzysie są ich dojrzali i szczęśliwi rówieśnicy.
Osobiście przekonuję się, że niemal wszyscy chłopcy i dziewczęta otwarci są na przekaz Ewangelii i na ideały, jakie proponuje Chrystus. Od kilkunastu lat jestem zapraszany do szkół na spotkania dyskusyjne z młodzieżą. Opowiadam wtedy o tym, jak wygrać życie, czyli o ewangelicznej wizji miłości, małżeństwa, rodziny, świętości. Często nauczyciele są zdziwieni tym, że gimnazjaliści pozostają w sali gimnastycznej i stawiają mi kolejne pytania mimo tego, że czas lekcji już dawno się skończył.
W kontakcie ze współczesnymi gimnazjalistami potrzebna jest miłość i wszechstronne kompetencje. Zadaniem księży i świeckich wychowawców jest naśladowanie metody Chrystusa, który najpierw czynił dobro, a dopiero później uczył myśleć i kochać. Naszym zadaniem jest zatem najpierw modlić się, kochać i milczeć. Nie zrażajmy się brakiem natychmiastowej odpowiedzi ze strony wychowanków, gdyż „dzisiejsze cierpienie przygotowuje jutrzejszą radość” (Clive S. Lewis). Współcześni gimnazjaliści nie różnią się w swoich marzeniach i aspiracjach od ich rówieśników z poprzednich pokoleń. Są jednak z pewnością bardziej poranieni w swoim człowieczeństwie oraz bardziej zagrożeni od wewnątrz i z zewnątrz. Potrzebują dojrzalszej pomocy wychowawczej po to, by mogli zafascynować się perspektywą własnego rozwoju według ideałów Ewangelii.
Formacja gimnazjalistów powinna obejmować następujące elementy: przyprowadzanie ich do Chrystusa i wyjaśnianie prawd Ewangelii (doświadczenie Chrystusa), włączanie w kościelne ruchy i grupy formacyjne (doświadczenie wspólnoty wierzących) oraz angażowanie młodych w życie parafii i Kościoła lokalnego, a zwłaszcza w troskę o dzieci i młodzież, o starszych i chorych (aktywna miłość bliźniego).
Wymagając niewiele, nie osiągniemy w wychowaniu niczego; wymagając dużo, mamy szansę osiągnąć niemal wszystko. Właśnie dlatego podstawą formacji chrześcijańskiej w każdych czasach i uwarunkowaniach pozostaje odwaga proponowania wychowankom życia w świętości.
opr. mg/mg