Trudności w poznaniu dziecka (I)

Pierwsza część rozważań na temat rozumienia dziecka

Istnieje duża trudność w rozumieniu przeżyć dziecka w różnych sytuacjach życiowych. Rodzice niedostatecznie znają własne dziecko. Stanowi to przyczynę wielu niepowodzeń w jego wychowywaniu. Warto więc zastanowić się nad tym, co utrudnia dobrą znajomość dziecka?

Niełatwo rodzice uznają trudność w rozumieniu swego dziecka i dopiero bezradność wobec oczywistej sprzeczności zamierzeń wychowawczych z ich rezultatami sprawia, że ją zaczynają dostrzegać. Gdy np. rodzice mówią: „ależ ja przecież znam doskonale moje dziecko” — to znaczy najczęściej, że mają doskonale w pamięci wyryty jego obraz fizyczny i to, co można z zewnątrz objąć poznaniem: emocjonalną grę mimiczną, gestykulację, temperament, brzmienie głosu w różnych sytuacjach, treść wypowiedzi i styl indywidualny. Taka znajomość pozwala rozpoznać dziecko nawet wśród tysięcy innych dzieci, wyczuć jego obecność i nastrój uczuciowy nie patrząc na nie — ale przecież nie umożliwia nawet odpowiedzi na pytanie, dlaczego to dziecko skłamało w tej, czy innej sytuacji.

Z pojęciem dzieciństwa wiąże się cały szereg mitów, które z pokolenia na pokolenie podejmujemy automatycznie, nie weryfikując nawet jaskrawych sprzeczności. Przykładowym mitem jest „szczęśliwe dzieciństwo”. Tak je określają ludzie dorośli ze swej perspektywy, zapominając, że ten okres nie jest jednym pasmem radosnych przeżyć. Wystarczy przykład bolesnych przeżyć dziecka związanych ze śmiercią ulubionego psa lub kota. Mity te są odwieczne, a jednocześnie bieżąco tworzymy je sami np. poprzez stwierdzenie: „Istota o takim uroku, tak wdzięczna i czuła musi być niewinna i dobra”. W swym rozczuleniu wracamy do prymitywnego identyfikowania pojęć estetycznych z moralnymi.

Trudności w rozumieniu dziecka nie znosi fakt, że przecież sami przeżyliśmy dzieciństwo. Wynieśliśmy stamtąd w pamięci tak niewiele! Wspomnienia dorosłych z ich własnego dzieciństwa są tak ubogie, tak fragmentaryczne, na mapie dzieciństwa białe plamy stanowią prawie całe terytorium, upstrzone bogato drobnymi fragmentami przeżytej rzeczywistości. Jakże dziwią nas samych wspomnienia innych ludzi dotyczące naszego dzieciństwa, naszych dziecięcych zachowań i reakcji uczuciowych. Niewierność i fragmentaryczność materiału pamięciowego zachowanego jako wspomnienia sprawia, że stanowią one bardzo słaby pomost między nami, dorosłymi a dziećmi. Pomost bardzo niepewny, zważywszy, że to, co rzeczywiście z dzieciństwa pamiętamy, splotło się nierozerwalnie z tym, co o tym okresie wiemy wiedzą ludzi dorosłych.

Być może ubóstwo pamięci dzieciństwa pochodzi stąd, że człowiek utrwala w swej pamięci, w postaci wspomnień gotowych do odtworzenia, tylko przeżycia w pełni świadome (również intelektualne) — a tymczasem w dzieciństwie, okresie dominowania życia odruchowego i impulsywnego, przeżyć w pełni świadomych jest niewiele.

Dlaczego niedoskonałość naszej pamięci stanowi taką przeszkodę w rozumieniu dziecka? Głównie dlatego, że nasze rozumienie drugiego człowieka polega przede wszystkim na zasadzie identyfikacji, to znaczy „podstawiania” siebie w sytuacji drugiego człowieka. Tam, gdzie taka identyfikacja jest niemożliwa, reakcje i zachowanie drugiego człowieka pozostają dla nas przeważnie niepojęte.

Proces poznawania dziecka przez rodzica cechuje się silnym zaangażowaniem uczuciowym — a zatem podlega pewnym charakterystycznym prawom myślenia uczuciowego. Obraz poznawanego przedmiotu ulega zniekształceniu, gdyż samym procesem poznania uczuciowego kierują zasady niepodlegające logice myślenia intelektualnego, a więc zasady niekiedy analogiczne, czy wręcz antylogiczne. Należą tu zasady projekcji i prześlepienia. Projekcja stanowi rzutowanie na poznawaną istotę treści życzeń i obaw poznającego. W życiu wygląda to tak, że np. w dziecku lubiącym śpiewać, czy bawić się bębenkiem widzi się przyszłego wielkiego muzyka, odczytując w jego zabawach niezwykłe uzdolnienia, które stanowią przedmiot ukrytych lub jawnych ambicji rodziców.

Zasada projekcji ma swój przeciwny biegun w postaci prześlepienia. W poznaniu uczuciowym po prostu nie dostrzegamy tych cech, które sprzeczne są z treścią życzeń czy obaw, bądź też wypracowanym przez wyobraźnię idealnym obrazem kochanej istoty. W ten sposób nie dostrzegamy cech, które niezaangażowanemu uczuciowo niemal rzucają się w oczy i pewni oczywistości swego poznania kochamy w dzieciach istoty będące tworem wyobraźni. Gdy kiedyś życie ukaże obraz odmienny, impulsywnie bronimy własnych złudzeń lub dziecku przypisujemy jako winę niezgodność tych dwu obrazów, winę, którą bardzo trudno przebaczyć. (cdn)

opr. aw/aw

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama