Narcystyczne pułapki

Fragmenty książki "Sztuka prowadzenia wykladów i lekcji"

Narcystyczne pułapki

Maud Winkler, Anka Commichau

SZTUKA PROWADZENIA WYKŁADÓW I LEKCJI

ISBN: 978-83-7318-922-5

wyd.: WAM 2008



1.2 Narcystyczne pułapki

Teraz przedstawimy słabe strony, jakie — naszym zdaniem — ma narcystyczny styl prowadzenia wykładu.

NIEPOŻĄDANE SKUTKI DLA MÓWIĄCEGO

Już sytuacja samego wykładowcy ulegającego narcystycznemu nieporozumieniu jest naprawdę tragiczna. Pułapka polega na tym, że jego niezwykle wysoki wkład starań nie wpływa zupełnie na osiągnięcie celu. W spirali narcystycznej wzrasta napięcie przy jednoczesnym nasilaniu się poczucia wewnętrznego „wypłukania”. Nieustannie towarzyszące mocne — zależnie od tego, jak silne i stabilne są wewnętrzne mechanizmy obronne — poczucie, że nie jestem fair, każe mi tym bardziej inwestować wewnętrzną energię w ukrycie tego na zewnątrz i wytrzymanie niemiłych uczuć wewnątrz. Zewnętrzna maska i wewnętrzne przeżycia kłócą się ze sobą, a lęk przed „zdemaskowaniem” się nasila.

Władza, jaką ja jako narcystyczny wykładowca przyznaję innym w ocenie mojej wartości, jest absolutna. Słuchacze posiadają moc lwów — w najlepszym przypadku uda mi się je poskromić, w najgorszym — sam znajdę się w przysłowiowej jaskini lwów. Doradca, Klaus Eidenschink, w interesującym artykule o „narcystycznie zainfekowanych przedsiębiorstwach” (2003) pisze o narcystycznie zmotywowanych „top-kadrach kierowniczych”: „bo straciły one już własną wewnętrzną realność, a także w realności zewnętrznej rozpoczyna się niewolnicza utrata zdolności postrzegania i wkrada się zakłamanie elementów kłopotliwych. Stąd wypowiedzi zwrotne, feedback, reakcje, które nie odpowiadają ich «ja idealnemu», są bardzo trudne do zaakceptowania. Wszystko, co przeczy ideałowi własnej osoby, jest odbierane jako niebezpieczne. Wydarzenia społeczne nie będą oceniane jako takie, lecz jako wyrok na temat tego, kim jestem, i będą one dzielone na sukcesy oraz niepowodzenia. Sukces będzie wtedy, kiedy «jestem świetny i wspaniały», niepowodzenie — kiedy «zawiodłem». Każde zdarzenie będzie niezwykle ważne dla poziomu poczucia własnej wartości”.

Potencjalne źródła energii — jak prawdziwe zafascynowanie tematem albo rzeczywiste zainteresowanie słuchaczem — będą stopniowo znikać z pola widzenia narcystycznie nastawionych wykładowców, bo wszystko, co łatwe, będzie musiało zostać podporządkowane presji przymusu doskonałości. „Średniość” stanie się nocną zmorą — i lepsza od niej będzie „wielka klęska”.

NIEPOŻĄDANE SKUTKI DLA SŁUCHACZY

Jako słuchacz stanę się — świadom tego bądź nie — wykorzystywany. Moim zadaniem będzie dostarczanie mówiącemu energii przez to, że będę robił, myślał i czuł we „właściwy” sposób. Powinienem być zmotywowany, nastawiony na współdziałanie, zainteresowany tematem, żeby tylko on nie poczuł się urażony. To może być zabawne albo irytujące; najpóźniej wtedy, kiedy dotknie to rozwoju mojej osobowości, manipulacyjna propozycja relacji stanie się poważną przeszkodą. Słuchacz ma niewiele miejsca i bodźców na wewnętrzne poszukiwania: Co mam czuć (a czego nie) jest z góry zadane. Jeżeli będę ufał własnym odczuciom, narażę się referentowi, bo jego propozycja relacji nie jest ani wspierająca, ani jasna. Wspierająca — oznaczałoby, że „to, co wewnętrznie przeżywasz, jest w porządku. Wszystko jest możliwe”. Jasna — czyli: „Posiadam umiejętności, posiadam także ograniczenia — co zresztą widać”. U wykładowcy nastawionego narcystycznie jednak propozycja osobowego rozwoju jest w rzeczywistości zaproszeniem do takiego procesu wychowawczego, w którym chodzi o pomnożenie sławy, poczucia władzy i wartości po stronie wychowawcy. Sprzeciw nie wchodzi w grę. Szczególnie jaskrawe staje się to wtedy, kiedy niektórzy trenerzy otwarcie mówią, że trzeba uczestników najpierw poniżyć, zaburzyć, żeby następnie móc na tym coś zbudować. Kiedy jako słuchacz wpadnę razem z mówiącym w taką pułapkę, kiedy wyrażę zgodę na jego propozycję, to jednocześnie wezmę za to odpowiedzialność. Jest to oczywiście kuszące — i byłoby też za piękne, gdyby ktoś mógł mi (przynajmniej raz) powiedzieć, co dla mnie dobre i właściwe i co oszczędzi mi osobistych poszukiwań, a pewnie także i decyzji. Któż z nas nie zna pragnienia pozbycia się ciągłego poczucia odpowiedzialności za siebie i znalezienia uniwersalnej recepty na życiowy sukces!

Każdy zajmujący się profesjonalnie w węższym lub szerszym stopniu obszarem rozwoju osobowego musi się skonfrontować z pytaniem, co właściwie oznacza nastawienie na rozwój osobowy i jak człowieka w tym wspierać. Ta książka jest naszą odpowiedzią na to pytanie — szczególnie pod kątem prowadzenia wykładów. Niezależnie od tego, jaka jest Twoja odpowiedź — słuchacz w narcystycznej pułapce jest raczej utwierdzany we własnej niesamodzielności niż wspierany w samodzielności. Będzie on — zamiast dojrzałej konfrontacji z samym sobą, treścią i wykładowcą — zachęcany do dziecięcego podporządkowania się albo do buntu. Będzie wykorzystywany i manipulowany, ale nigdy nie zostanie potraktowany na serio. Pozna wiele pomysłów na rozwiązanie i rozwój, którymi być może nawet się zafascynuje i je „poczuje” — ale nie będą to ani jego pomysły, ani jego sposoby; nie otrzyma on najmniejszego wsparcia w poszukiwaniu własnej drogi.

Ta książka jest adresowana szczególnie do osób profesjonalnie zaangażowanych w rozwój osobowy. Żeby być uczciwym — marzy nam się rozszerzenie tej „humanistycznej alternatywy” także na inne obszary. Jednocześnie od uczestników naszych kursów wiemy, że pewne zwyczaje podczas wykładu należą w ich instytucjach po prostu do „dobrego tonu”, czy to w postaci nieodłącznego od każdego wykładu rzutnika multimedialnego, czy wciąż powtarzającego się story line. Powszechnie wiadomo, że wykład przeważnie służy zaistnieniu i wyrobieniu sobie własnej pozycji w instytucji, na wydziale, wobec przełożonych. Czy wykładający ma w sobie jakiś wyraźny potencjał? Jak jest z jego autorytetem? Czy jest zdolny, szybki i potrafi improwizować? Czy rozumie, co i kto jest ważny w jego karierze, i właściwie się zachowuje? Czy potrafi innych porwać i zmotywować?

Także politycy, którzy brali udział w naszych seminariach, opowiadają o trudnościach związanych z otwartością w ramach publicznej demokracji medialnej.

Żeby nie było żadnych nieporozumień: wszyscy wykładający są zawsze także testowani przez słuchających (więcej na ten temat w rozdz. 7.3). Istnieje jednak różnica, czy testowanie jest „tylko” warunkiem zaufania słuchającego, czy też kwestią zasadniczą. Chodzi tu o zupełnie różne określenie wzajemnych relacji i nastawienia na cel.

Kiedy testowanie stoi na pierwszej linii, a wykład staje się ważnym środkiem umacniania własnej pozycji i etapem na drodze do kariery, wtedy uruchomienie narcystycznych silników jest zgodne z rzeczywistością, a być może nawet konieczne. Niezależnie od tego, jak mówiący poradzi sobie później z niepożądanymi skutkami, zwłaszcza że w tego rodzaju sytuacjach muszą one dać o sobie znać — pozostanie poczucie psychicznego szpagatu i osobistego rozchwiania.

Nie wpaść w narcystyczną pułapkę i jednocześnie prowadzić „dobre” wykłady — jakie zastosować kryteria? Na co zwrócić uwagę? Co robić, a czego nie? Opiszemy zaraz pewną alternatywę wewnętrznego nastawienia mówiącego i uplastycznimy ją, odwołując się do czterech kompetencji podstawowych. Zaczniemy od ogólnego przeglądu tych czterech „kompetencji humanistycznych” (rozdz. 2), a następnie opiszemy je szczegółowo (rozdz. 3—6).

opr. aw/aw

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama