Złoto jest niebieskie

Woda - cenniejsza niż złoto

Tam, gdzie jest woda, musi być życie. To dlatego szukamy jej w kosmosie. Ciągle wydaje nam się, że na ziemi mamy jej w bród, i trudno jest nawet sobie wyobrazić, że może jej zabraknąć. A może...

Najpopularniejsza księga świata — Biblia — tak się rozpoczyna: „Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię. Ziemia zaś była bezładem i pustkowiem: ciemność była nad powierzchnią bezmiaru wód, a Duch Boży unosił się nad wodami” (Rdz 1, 1-2). Biblia mówi o trzech fundamentach stworzenia: niebie, ziemi i wodzie. Ludzie we wszystkich kulturach przypisywali wodzie sakralny wymiar. Woda jest świętością, bez niej nie ma życia. W chrześcijaństwie i w innych religiach znana pod chemicznym symbolem H2O, ma silne znaczenie symboliczne. — Woda w Biblii ma trzy elementarne znaczenia: jest kosmiczną siłą, nad którą tylko Bóg ma absolutną kontrolę, daje początek życiu — jest wręcz jego źródłem — oraz za jej pomocą następuje oczyszczenie zarówno zewnętrzne, jak i wewnętrzne, np. w znaczeniu obmycia z grzechów — mówi ks. dr Jacek Molka, biblista z Instytutu Teologicznego w Częstochowie.

Życie i śmierć

— Symbolika wody jest bardzo bogata — podkreśla również ks. prof. Czesław Krakowiak, kierownik Katedry Teologii Liturgii KUL. — Źródlana symbolizuje życie, morska — śmierć i dlatego była zapowiedzią „misterium Krzyża”. Wody potopu zmywają występki ludzi i są typem ponownego narodzenia. Przejście Izraelitów przez Morze Czerwone i wyzwolenie z niewoli egipskiej jest zapowiedzią wyzwolenia z niewoli grzechu, które dokonuje się w sakramencie chrztu. Biblijną zapowiedzią chrztu jest również przejście przez Jordan i wejście do Ziemi Obiecanej, będącej „obrazem życia wiecznego” — wylicza ksiądz profesor.
Z wodą ściśle związany jest chrzest. Pierwszy sakrament, bez którego nie ma zbawienia. W nim to właśnie woda jest symbolem życia Bożego, nowego narodzenia, które dokonuje się przez ten sakrament — podkreśla teologia. — Gdy polewa się głowę lub zanurza się w wodzie dziecko, nie tylko przypomina się potęgi śmierci walczące z życiem: potop, Morze Czerwone, Jordan, ale jest to przede wszystkim symbol życia — wyjaśnia ks. prof. Krakowiak.

— Bogata symbolika wody w Piśmie Świętym bierze się także z tego, że woda była po prostu skarbem, bo autorzy Pisma Świętego mieszkali na terenach, gdzie jej brakowało — tłumaczy ks. dr Molka. — Z pewnością wielokrotnie na własnej skórze odczuli, czym jest jej brak i jakie znaczenie ma dla fizycznej egzystencji człowieka. Wodę szanowali, tak samo jak wszyscy obok. To dlatego członkowie narodu wybranego stali się specjalistami w jej pozyskiwaniu i przechowywaniu, czego dowodem są m.in. skomplikowane systemy irygacyjne i rozbudowana sieć cystern na Masadzie nad Morzem Martwym — dodaje biblista z Częstochowy.

Pozorny spokój

Ludzie z naszego obszaru geograficznego nie mają takich doświadczeń. Na Starym Kontynencie nie występują tak dramatyczne braki wody jak w innych częściach świata. W Europie tylko 2 proc. mieszkańców nie ma dostępu do czystej wody. To w porównaniu do Azji, gdzie ponad pół miliarda ludzi ma z tym poważne problemy, albo z Afryką, której co czwarty mieszkaniec musi główkować, jak zdobyć łyk wody do picia, niewiele. Dziś jedna trzecia mieszkańców naszego globu ma problemy z dostępem do wody i z zapewnieniem właściwych warunków sanitarnych. Zdaniem ekspertów, co osiem sekund z przyczyn wywołanych brakiem dostępu do czystej wody umiera jedno dziecko. W 2050 r., jeśli sytuacja nie ulegnie poprawie, problem z wodą będzie miała połowa światowej populacji, a wraz z tym śmiertelność najmłodszych i najsłabszych będzie jeszcze wyższa. Łudzi nas przede wszystkim atlas geograficzny, w którym dominuje kolor niebieski, i świadomość, że 71 proc. powierzchni globu to woda. To dlatego dla wielu zaprzątanie sobie głowy problemem wodnym wydaje się być martwieniem się na zapas. Jednak większość z tych zasobów to woda słona. Tylko 2,5 proc. to według symboliki biblijnej woda życia, czyli woda słodka. To nie wszystko. Nie wszystka woda słodka nadaje się do użycia. Znaczna jej część jest uwięziona w lodowcach lub zalega w głębi ziemi i jest niedostępna dla nas. Kolejna część zasobów wodnych jest na tyle zanieczyszczona, że staje się trucizną dla człowieka. Ile więc mamy dobrej wody? Niecały 1 proc. Nie za dużo.

To dlatego drożeje

Pod wzdlędem zasobności w wodę nasz kraj można porównać do Egiptu. Mamy wody tyle, co ten północnoafrykański kraj. Wśród krajów Europy jesteśmy na szarym końcu. Tylko w Belgii przypada jej mniej w przeliczeniu na jednego mieszkańca. — Na jednego mieszkańca Polski przypada średnio ok. 1580 m3/rok. Średnie zasoby wodne przypadające na jednego mieszkańca Europy to 4560 m3/rok — wyjaśniał rok temu w Sejmie były minister środowiska Maciej Nowicki. Skąd się biorą takie różnice? Nie chodzi o brak wody, ale o jej niedostatek w odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie i w odpowiedniej ilości. — Specyficzna sytuacja Polski wynika z ukształtowania terenu. Najwięcej opadów jest zawsze w górach, zaś ogromna większość naszego terytorium to niziny, przez które przepływa woda z gór. Jest jej stosunkowo mało, dlatego musimy nią racjonalnie gospodarować, korzystając ze zdobyczy różnych dziedzin nauk, takich jak inżynieria, hydrologia, a także ekologia — wyjaśniał dyrektor Międzynarodowego Centrum Ekologii PAN prof. Maciej Zalewski.

Bezpieczeństwo wodne

Są kraje, które mają wody w bród. Są też takie państwa, w których woda jest skarbem, i muszą importować ją albo żywność, do produkcji której jest potrzebna. Przeciętny Amerykanin zużywa dziennie 425 litrów wody. W Mali czy na Madagaskarze statystycznemu mieszkańcowi trudno osiągnąć poziom 10 litrów. Według Światowej Organizacji Zdrowia, problemem nie jest brak wody, ale nierównomierny dostęp do niej, co już jest i może być potencjalnym źródłem niepokojów. ONZ już dziesięć lat temu ostrzegała, że o ile XX wiek, szczególnie jego końcówkę, można nazwać wiekiem wojny o „czarne złoto” czy ropę naftową, to wiek, w którym żyjemy, może być wiekiem wojny o „niebieskie złoto”, czyli wodę. Obecnie trwa kilkanaście konfliktów, w których walki toczą się o kontrolę nad wodą. Jeśli nic się nie zmieni, w przyszłości będzie jeszcze gorzej — przestrzegają pesymiści. Szacunki ONZ mówią o 40 państwach, których główną troską nie będą wcale surowce energetyczne, ale woda. Od tego, czy osiągną porozumienie co do tego, jak podzielić się jej zasobami, zależeć może pokój. Chodzi przede wszystkim o kraje Afryki i Bliskiego Wschodu, choć nie tylko. Woda, stając się coraz częściej przedmiotem sporów o własność, o jej użytkowanie i o prawa do niej, staje się problemem geopolitycznym. — Niemożliwe jest rozpatrywanie przyszłości ludzkości bez brania pod uwagę wody — mówił Riccardo Petrella, sekretarz generalny International Committee for the World Contract on Water.

Ciągle więcej

Wraz ze wzrostem populacji i zamożności, co wiąże się z lepszym jedzeniem, do wyprodukowania którego potrzeba więcej wody, ze zmianami klimatycznymi oraz z zatruwaniem wody, choćby przez nawozy sztuczne wykorzystywane przy uprawach — a trzeba wiedzieć, że produkcja żywności kosztuje 70 proc. rocznego zużycia wody słodkiej i będzie jej brakowało coraz bardziej. Trudno też szukać wybawienia w odsalaniu wody morskiej. Na to mogą sobie pozwolić tylko najbogatsi, a i tak w ograniczonym zakresie. Dwie trzecie instalacji odsalania wody morskiej na świecie znajduje się w państwach Bliskiego Wschodu, które wydobywają ropę naftową, a następnie zużywają ją w energochłonnych instalacjach odsalających. Z problemem wody coraz bardziej borykają się Chiny. — Rosnące zapotrzebowanie na wodę w Chinach może doprowadzić do spadku jej zasobów dostępnych dla rolnictwa, przemysłu i energetyki. Nieuchronnym skutkiem tego będzie obniżenie produkcji rolnej i przemysłowej, a być może ucierpi też zdrowie publiczne. Ostatecznym rezultatem tych zjawisk będzie załamanie gospodarcze — ostrzegał Lloyd Timberlake, rzecznik Światowej Rady Biznesu ds. Zrównoważonego Rozwoju. Bo zużycie wody wzrasta systematycznie. „W ciągu ostatnich stu lat wzrosło sześciokrotnie, a do 2050 r. jeszcze się podwoi, głównie na skutek irygacji i potrzeb rolnictwa. W niektórych krajach już brakuje wody do produkcji żywności. Bez podjęcia niezbędnych kroków ten niedostatek stanie się jeszcze powszechniejszy, a jej ceny gwałtownie wzrosną” — mówił dla „The Guardian” Frank Rijsberman, dyrektor Międzynarodowego Instytutu Zarządzania Zasobami Wody. Co więc robić? Trzeba nią mądrze gospodarować, a kluczową sprawą jest ekologia i wcale nie jest to martwienie się na zapas.

Tam, gdzie jest woda, musi być życie. To dlatego szukamy jej w kosmosie. Ciągle wydaje nam się, że na ziemi mamy jej w bród, i trudno jest nawet sobie wyobrazić, że może jej zabraknąć. A może...

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama