Kłamstwo oświęcimskie

Artykuł na temat poglądów negacjonistycznych w konteście zdjęcia ekskomuniki z biskupów należących do Bractwa św. Piusa X, w tym bpa Richarda Williamsona, prezentującemu takie poglądy


Anna Foa

Kłamstwo oświęcimskie

Negowanie Holokaustu nie jest historiograficzną interpretacją ani jednym z nurtów interpretacyjnych zagłady Żydów, do której doprowadził nazizm, nie jest nawet radykalną formą rewizjonizmu historycznego i nie należy go z nim mylić. Negacjonizm jest kłamstwem podszywającym się pod historię, przybierającym pozory nauki, obiektywizmu, by ukryć swoje prawdziwe źródło, prawdziwą pobudkę: antysemityzm.

Negacjonista jest również antysemitą. I jest chyba w zachodnim świecie, w którym nie tak łatwo przyznać się do antysemityzmu, jedynym antysemitą jawnym i otwartym. Nienawiść do Żydów jest źródłem negowania Szoah, zjawiska, które sięga początkami pierwszych lat powojennych, i stanowi swoistą kontynuację dzieła samych nazistów, którzy zacierali ślady po obozach koncentracyjnych, równali z ziemią komory gazowe i szydzili z więźniów, mówiąc, że nawet jeśli uda się im przeżyć, nikt na świecie im nie uwierzy.

Negacjonizm spotyka się w wielu ugrupowaniach politycznych, jest związany nie tylko ze skrajną prawicą nazistowską, ale łączy różne orientacje: ekstremalny pacyfizm, antyamerykanizm, wrogie nastawienie do nowoczesności. Powstał we Francji pod koniec lat 40., jego ojcami byli Maurice Bardčche i Paul Rassinier, pierwszy — zdeklarowany faszysta, drugi — komunista. Od tego czasu dobrze się rozwija, a jego najbardziej znanymi zwolennikami są Francuz Robert Faurisson i Anglik David Irwing. Żaden z nich nie jest zawodowym historykiem.

W zaprzeczaniu faktom historycznym negacjoniści posługują się niezwykle oryginalnymi procedurami. Przede wszystkim uważają wszelkiego rodzaju źródła żydowskie za niewiarygodne i kłamliwe. Pozbywszy się tym samym wielkiej liczby świadectw, wszystkich wspomnień Żydów, którzy przeżyli, i historiografii, której autorami są historycy żydowscy, negacjoniści kontestują następnie resztę świadectw, dowodów i dokumentów. Wszystko co powstało po klęsce nazizmu, jest dla nich niewiarygodne, bo stanowi «prawdę zwycięzców». Historię Szoah napisali zwycięzcy — powtarzają niestrudzenie, podając w wątpliwość wszystko, co ujawniły procesy sądowe, od procesu w Norymberdze do dziś, bo wobec oskarżonych stosowano rzekomo presję, tortury, przemoc.

Pozostaje jednak do podważenia ta część dokumentów, którą stworzyli sami naziści przed 1945 r. Tutaj negacjoniści odkryli, że niczego, co naziści napisali po 1943 r., nie można uznać za prawdę, bo skoro wówczas zaczynali przegrywać wojnę, to mogli pisać rzeczy potrzebne, by przypodobać się przyszłym zwycięzcom. Et voilŕ, teraz już wszystko się zgadza: Szoah nie istnieje.

Negacjonizm w szczególny sposób stara się wykazać, za pomocą złożonych wywodów technicznych, że nie istniały komory gazowe: ich funkcjonowanie było niemożliwe, potrzebowały bardzo wysokich kominów itd. Ta teza, która przysporzyła sławy pewnemu pseudoinżynierowi Fredowi Leuchterowi, króluje na internetowych stronach negacjonistów.

Dziś negacjonizm jest przestępstwem w wielu krajach Europy, choć część opinii publicznej — podobnie jak pisząca te słowa — czuje opór przed przekształcaniem negacjonistów — przez osadzanie ich w więzieniu — z kłamców w męczenników. Są też tacy, którzy stają się zwolennikami negacjonizmu, bo są nastawieni antyizraelsko. Trzeba jednak powtórzyć jeszcze raz, że za negacjonizmem stoi tylko jedna pobudka, jeden zamysł: antysemityzm. Reszta jest kłamstwem.

Anna Foa

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama