Lapidarna wzmianka w kronice dotycząca chrztu Mieszka wyznacza moment, który stał się przełomem w naszych dziejach. Dlaczego właśnie on stał się początkiem polskiej państwowości?
Nie mam wątpliwości, że to był najbardziej przełomowy moment w historii Polski, choć w kronice odnotowano go niezwykle lakonicznie. Roczniki polskie pod rokiem 966 zanotowały bowiem tylko te kilka słów: Mesco dux Polonie baptizatur, co znaczy: „Mieszko książę Polski został ochrzczony”. Od tej chwili zaczyna się historia Polski. Warto przypomnieć sobie początki naszych dziejów.
Chociaż okoliczności przyjęcia chrztu przez księcia Polan i jego poddanych giną w pomroce dziejów, to nie ulega wątpliwości, że akt ten zmienił diametralnie sposób życia wszystkich mieszkańców państwa Polan, a przed samym krajem i jego mieszkańcami otworzył zupełnie nowe i nieznane wcześniej możliwości. Jak doszło do chrztu Polski? Jaki był jego przebieg? Jakie były przyczyny i skutki tego doniosłego aktu?
Najnowsze badania rzuciły zupełnie nowe światło na początki państwa polskiego. Od dawna wiedziano, iż obszarem, wokół którego narodziło się państwo polskie, była Wielkopolska. Wskazuje zresztą na to już sama nazwa, która jest niczym innym, jak błędnym tłumaczeniem łacińskiego określenia Maior Polonia, co pierwotnie znaczyło „Starsza Polska”. Początkowo na podstawie badań archeologicznych i historycznych przyjmowano, iż państwo polskie kształtowało się stopniowo, przez kilka wieków, począwszy przynajmniej od VIII w., a być może nawet VII w. Jego głównym ośrodkiem miał być gród w Gnieźnie, którego początki też datowano na VII lub VIII w. W ciągu ostatnich kilkunastu lat wszystkie te ustalenia, poza wielkopolską genezą państwa polskiego, zostały całkowicie zdezaktualizowane przez zastosowanie nowoczesnych metod badawczych, a w tym zwłaszcza metody naukowego datowania przyrostów rocznych drewna. Dzięki niej wiemy, że państwo polskie zaczęło kształtować się na niewielkim terenie Wysoczyzny Gnieźnieńskiej, na ziemiach zamkniętych z jednej strony przez Wartę, a z drugiej przez rzekę Wełnę. Około 900 r. doszło na tym obszarze do przełomu cywilizacyjnego, pojawiły się nagle wyroby i wyposażenie domów, a także elementy strojów, które swoim bogactwem, starannością wykończenia oraz zdobnictwem znacznie odbiegały od dotychczasowych skromnych, ubogich przedmiotów. Nie ulega wątpliwości, iż mieszkańcy, a zwłaszcza arystokracja plemienna, znacznie się wzbogacili. Nie potrafimy odpowiedzieć na pytanie, co było przyczyną tych przemian. Przełom cywilizacyjny nie oznaczał jeszcze, że już wówczas doszło do wykształcenia się struktur państwowych. Te ostatnie zrodziły się nagle ok. 940 r., obserwujemy wówczas gwałtowny, o niespotykanej wcześniej skali, proces fortyfikacji tego niewielkiego obszaru. Około 940 r. ukończono budowę grodu w Bninie, w tym samym czasie wzniesiono pierwszy gród i podgrodzie w Gnieźnie oraz nowe warownie w Gieczu i Lądzie, a ponadto przeprowadzono rozległą rozbudowę grodu w Grzybowie. Wszystkie grody były — nawet jak na dzisiejsze czasy — gigantycznymi konstrukcjami fortyfikacyjnymi. Wzniesienie ich wymagało nadzwyczajnego wysiłku, niezwykłej determinacji i mobilizacji wszystkich mieszkańców terenów położonych między Wartą a rzeką Wełną.
Jakie były przyczyny podjęcia tego nadzwyczajnego wysiłku? Gdy przyjrzymy się wydarzeniom, które rozgrywały się wówczas w sąsiedztwie państwa Polan, zrozumiemy, czego ci ostatni się obawiali. Otóż w tym czasie doszło do załamania się wielkiego powstania Słowian Połabskich. Powstanie to wybuchło w 936 r., w momencie objęcia tronu przez Ottona I, po śmierci jego ojca Henryka Ptasznika. Od razu przybrało niezwykle szeroki zasięg. Walki objęły niemal całe Połabie, począwszy od Czechów aż po Wieletów i Obodrytów. Młody władca z całą determinacją tłumił bunt i w 940 r. ostatecznie spacyfikował całe Połabie. Mieszkańcy Wysoczyzny Gnieźnieńskiej mieli prawo obawiać się, że po poskromnieniu Słowian Połabskich przyjdzie kolej na sąsiednie plemiona słowiańskie, a w tym na nich samych. Władcy księstwa saksońskiego niemal od początku X w., a później już jako władcy całych Niemiec, systematycznie podbijali i podporządkowywali swojej władzy kolejne plemiona słowiańskie. Wybudowanie przez mieszkańców Wysoczyzny Gnieźnieńskiej niemal w jednym momencie całej sieci ogromnych grodów doprowadziło nie tylko do konsolidacji tej społeczności, ale było de facto momentem narodzin państwa polskiego. Temu olbrzymiemu wysiłkowi obronnemu towarzyszyły z pewnością takie procesy, jak konsolidacja władzy politycznej, militaryzacja wielu aspektów życia społecznego. Być może dopiero wówczas doszło do powołania, a przynajmniej do zreorganizowania drużyny wojów. Nowo powstałe państwo polskie od razu stało się liczącym się ośrodkiem politycznym. Elity młodego państwa zręcznie wykorzystały powstałą sytuację, tym bardziej że sprzyjała im koniunktura polityczna. Klęska Słowian Połabskich wyeliminowała tych ostatnich w dużej mierze z rywalizacji w walce o wpływy na ziemiach na wschód od Odry; Niemcy musieli skoncentrować się na umocnieniu swojego władztwa na Połabiu (założenie biskupstw w 948 r. w Hevelbergu i Brandenburgu), a także na wieloletnich walkach z Czechami (do 950 r.). W tej sytuacji cała potęga nowo powstałego państwa mogła zostać skierowana na podbój sąsiednich ziem. Jeszcze w latach 40. X w. władcy Polan wcielili do swojego państwa Kujawy, Mazowsze i Pomorze Gdańskie, w latach 50. podporządkowali ziemie dzisiejszej południowej i południowo-zachodniej Wielkopolski oraz ziemie sieradzką i łęczycką.
W latach 60. X w. władcą nowo powstałego państwa polskiego został Mieszko I. Gdy książę ten pojawia się na scenie politycznej Europy, Polska przeżywa trudne chwile, można nawet powiedzieć, iż sytuacja była krytyczna. Mieszko I kontynuując politykę swoich poprzedników, podporządkowywał sąsiednie plemiona słowiańskie w północnym dorzeczu Odry i Wisły. Kluczowym kierunkiem tej ekspansji było Pomorze Zachodnie, gdzie u ujścia Odry do Bałtyku wznosił się potężny i niezwykle bogaty gród-miasto — Wolin. Był on ważnym ośrodkiem handlu bałtyckiego, a także centrum władztwa słowiańskich Wolinian, którzy byli powiązani sojuszem z Wieletami. Ci ostatni byli wielkim związkiem plemiennym, który pod przywództwem plemienia Redarów niezwykle dzielnie opierał się ekspansji niemieckiej w latach 50. i 60. X w. Ważnym momentem w tych wszystkich walkach było pojawienie się na scenie politycznej awanturnika saskiego Wichmana, spokrewnionego i spowinowaconego z najbardziej wpływowymi rodami niemieckimi, adoptowanego syna cesarza Ottona. Wichman — nawiązując wszelkie możliwe sojusze z wrogami Rzeszy — dążył do obalenia swojego stryja Hermana Billunga, księcia saskiego. Jego bunty mogły doprowadzić do nieprzewidywalnych skutków dla Rzeszy. Wichman związał się z Wieletami (nie wiemy czy z Redarami, czy z Wolinianami), a następnie zaatakował kraj Polan. Jak czytamy w jednej ze współczesnych kronik, dwukrotnie pokonał Mieszka I, zabił mu brata i zabrał ogromne łupy. Niewątpliwie sytuacja polityczna Mieszka I stała się krytyczna. Każda następna klęska mogła zakończyć nie tylko karierę polityczną samego księcia, ale doprowadzić do załamania się całego młodziutkiego państwa. W tej trudnej sytuacji Mieszko I postanowił nawiązać sojusz z Czechami, tradycyjnie blisko współpracującymi z jego największymi wrogami — Słowianami Połabskimi. Nie ulega też wątpliwości, iż jego celem było nawiązanie sojuszu z cesarzem Ottonem I i jego państwem, obydwaj mieli wspólnego wroga (Wieletów i Wichmana) i zaciekle go zwalczali. Obydwie strony, Cesarstwo Niemieckie i nowo powstała Polska, były gotowe do podjęcia współpracy, przeszkoda była tylko jedna: Mieszko I i jego poddani byli poganami.
W tej trudnej sytuacji politycznej Mieszko I zdecydował się na przyjęcie chrztu, aby móc zawrzeć sojusz z Czechami, a za ich pośrednictwem również z Cesarstwem Niemieckim. Wówczas sojusze zawierało się poprzez zawiązanie więzi małżeńskich. Mieszko I postanowił poślubić księżniczkę czeską Dobrawę, córkę władcy czeskiego księcia Bolesława Srogiego. Nie ulega wątpliwości, iż Mieszko — poślubiając Dobrawę i przyjmując chrzest — kierował się doraźnymi interesami politycznymi. Z pewnością jednak zdawał sobie sprawę, że korzyści i skutki wynikające z przyjęcia chrześcijaństwa będą dalekosiężne, że całkowicie odmienią jego kraj, że wprowadzą jego mieszkańców do zupełnie innej strefy kulturowej. Sojusze i układy polityczne zmieniały się co chwila, a przyjęcie chrześcijaństwa niosło za sobą ogromne konsekwencje w funkcjonowaniu państwa Mieszka I i w życiu jego poddanych. Rok po przyjęciu chrześcijaństwa Mieszko odniósł ogromne zwycięstwo nad Wolinianami, plemieniem wchodzącym w skład związku politycznego Wieletów. 22 września 967 r., najprawdopodobniej na Pomorzu Zachodnim, doszło do starcia dowodzonych przez Wichmana Wolinian z wojskami Mieszka. W bitwie tej po stronie polskiej walczyły dwa hufce jazdy czeskiej, które przysłał na pomoc swojemu zięciowi książę czeski, Bolesław Srogi. W starciu tym Wolinianie zostali rozgromieni, a Wichman poniósł śmierć. Był to wielki sukces wojenny Mieszka, całkowicie zmieniający położenie militarne związku wieleckiego. Mieszko I postanowił wykorzystać ten sukces i uzyskać ostateczną zgodę cesarza na powstanie w Polsce niezależnego biskupstwa. Był to ogromny sukces polskiego władcy, któremu udało się obronić niezależność polskiego Kościoła i to w momencie, gdy cesarz powołał w Magdeburgu arcybiskupstwo dla ziem słowiańskich. Czechy — od wielu dziesięcioleci już chrześcijańskie — nie miały własnego biskupstwa i podlegały w tym czasie niemieckiemu biskupstwu w Ratyzbonie. Trzeba ponadto zaznaczyć, iż pierwsze biskupstwo polskie z siedzibą w Poznaniu było podporządkowane bezpośrednio Stolicy Apostolskiej, było niezależne od powstałego też w tym roku arcybiskupstwa magdeburskiego, „ukochanego dziecka” Ottona I. Zgoda Ottona na niezależność biskupstwa poznańskiego od Magdeburga świadczy, iż doceniał on rolę Mieszka I i nowo ochrzczonej Polski w stabilizacji wschodnich terenów Rzeszy.
Zaangażowanie się Mieszka I w budowę organizacji kościelnej na ziemiach polskich wyraźnie wskazuje, że władca ten — przyjmując chrzest — nie kierował się tylko bezpośrednimi względami politycznymi, ale że za jego decyzjami stały głębsze motywy. Najważniejszym powodem była świadomość, iż Polska pogańska nie mogła nawiązać trwałych i normalnych stosunków z państwami chrześcijańskiej Europy, a zwłaszcza z potężnymi Niemcami. Bez tego nie można było prowadzić normalnej polityki, zapewnić państwu bezpieczeństwa, a ponadto trzeba było się liczyć, że prędzej czy później Polska podzieli los Słowiańszczyzny Połabskiej. Nie bez znaczenia dla Mieszka musiał być też fakt, iż nowa religia niosła ze sobą wysoką kulturę i cywilizację. Sztuka pisania nie tylko zaspokajała potrzeby intelektualne i religijne, ale była również niezbędna dla podtrzymywania normalnych stosunków z chrześcijańską Europą. Pogańskie państwo, przynajmniej w tej części Europy, nie mogło prowadzić korespondencji dyplomatycznej, wystawiać dokumentów i zawierać traktatów z sąsiednimi państwami chrześcijańskimi. Zbliżenie do chrześcijańskiej Europy pociągało Mieszka jeszcze z innych powodów. Z naczelnika plemiennego miał stać się chrześcijańskim władcą, co oznaczało wzmocnienie władzy, wyniesienie ponad ogół współplemieńców. Władca pogański sprawował władzę z przyzwolenia ogółu, władca chrześcijański — z woli Bożej. Dostojnicy państwowi i możni byli zobowiązani do dochowania wierności takiemu władcy, podobnie jak niegdyś byli do tego zobowiązani apostołowie wobec Chrystusa. Religia chrześcijańska cementowała także młode państwo, będące jeszcze zlepkiem plemiennych terytoriów. Z całą pewnością względy osobiste, przemyślenia i własne przekonanie odegrały ważną rolę. Poganie, a wśród nich Mieszko I, od dawna stykali się z religią chrześcijańską, która lepiej niż wierzenia pogańskie tłumaczyła otaczający świat, która przynosiła pocieszenie w nieszczęściach i która zapowiadała sprawiedliwy Sąd Boży: ukaranie ludzi złych i grzesznych, a wieczną nagrodę dla sprawiedliwych i dobrych. Poganie pozostawali pod głębokim wrażeniem gorliwości religijnej ówczesnych chrześcijan, z których niektórzy nie wahali się oddać życia za wiarę.
Bezpośrednią przyczyną przyjęcia chrztu przez Mieszka I i jego poddanych była chęć nawiązania sojuszu z Czechami, aby pokonać Wieletów i Wichmana. Nie brak jednak uczonych, którzy uważają, iż przyczyną chrztu była klęska Mieszka I w starciu z margrabią Marchii Wschodniej Geronem, który miał w ten sposób podporządkować pierwszego historycznego władcę Polski władzy cesarskiej. Pogląd ten opiera się na relacji Kroniki Thietmara, biskupa merseburskiego (zm. 1018 r.), który pisze m.in.: „Margrabia Marchii Wschodniej Gero podporządkował zwierzchnictwu cesarza Łużyczan, Słupian, a także Mieszka wraz z jego poddanymi. Książę Herman uczynił trybutariuszami cesarza Żelibora i Mściwoja”. Na podstawie tej informacji uczeni ci przyjmują, że ok. 963 r. Mieszko I został pokonany przez margrabiego Gerona i pod przymusem miał przyjąć chrzest. Ten błędny pogląd musielibyśmy przyjąć, gdyby nie zachowała się współczesna wydarzeniom Historia Saksonii autorstwa Widukinda. Okazało się, że krótka zapiska Thietmara jest niczym innym, jak tylko streszczeniem czterech rozdziałów Historii Saksonii (rozdziały 65—68). Porównanie obu kronik nie pozostawia wątpliwości, iż Thietmar przy streszczaniu Historii Saksonii nie tylko popełnił szereg błędów, ale także zmyślił wiele faktów, a wśród nich owe walki Gerona z Mieszkiem. Widukind pisał swoją kronikę ok. 968 r. i nie miał żadnego powodu, aby przemilczeć taki fakt, gdyby miał on rzeczywiście miejsce. Na szczęście dysponujemy jeszcze jednym współczesnym źródłem, a mianowicie tzw. Kontynuacją kroniki Reginona. Przekaz ten został ukończony w grudniu 967 r.; powstał w kręgu arcybiskupa mogunckiego Wilhelma, syna cesarza Ottona. Kontynuacja spisana została z okazji koronacji — vivente imperatore (tj. „za życia cesarza”) — młodziutkiego Ottona II w dniu 25 grudnia 967 r. W związku z tym autor tego dzieła postawił sobie za cel odnotowanie wszystkich wspaniałych czynów i podbojów dynastii Ottonów. Podbój lub chociażby podporządkowanie władzy cesarskiej państwa Mieszka, jednego z najważniejszych państw tego regionu (wątpiących odsyłam do opinii Ibrahima ibn Jakuba), byłby ozdobą narracji Kontynuacji. Nic jednak takiego nie znajdujemy w jej przekazie. Mamy więc przeciwko sobie dwa przekazy współczesne wydarzeniom, zainteresowane odnotowywaniem podbojów Ottona i jego poddanych, które milczą o jakiejkolwiek zależności Mieszka I od cesarstwa oraz jeden przekaz Thietmara, powstały 50 lat później i zawierający szereg błędów, powstałych przy streszczaniu wcześniejszych źródeł, który mówi o podporządkowaniu Polski przez Gerona. Przekaz Kroniki Thietmara tym bardziej nie zasługuje na wiarę, że ze współczesnych źródeł wiemy, iż cesarz Otton I i Mieszko I mieli w tym czasie wspólnych wrogów: Wieletów i Wichmana. Ostatnią więc rzeczą byłoby, aby cesarz napadał swojego potencjalnego sojusznika. Z Historii Saksonii wiemy, że najpóźniej na przełomie lata i jesieni 967 r. Mieszko I był sojusznikiem Cesarstwa Niemieckiego.
Ponieważ cesarz Otto od 961 r. do początku 965 r. był nieobecny w Niemczech i przebywał w Italii, to wszystko wskazuje na to, że sprawa chrztu Polski była przez niego rozważana dopiero po powrocie do Niemiec w 965 r. Wydaje się, że ostateczne decyzje zapadły najprawdopodobniej w czerwcu 965 r., kiedy Otto przybył do Saksonii, aby nie tylko nacieszyć się swoją ulubioną siedzibą w Magdeburgu, ale także aby rozważyć wszystkie sprawy, które zrodziły się w związku ze śmiercią Gerona w dniu 20 maja 965 r. Gero był filarem bezpieczeństwa Rzeszy; jego śmierć zmusiła cesarza do opracowania nowej koncepcji walki z Wieletami i z przebywającym wśród nich zbuntowanym Wichmanem. Był to najlepszy moment, aby zaaprobować pomysł małżeństwa Mieszka I z Dobrawą i chrzest Polan. Wówczas to Otto podzielił wielką Marchię Wschodnią aż na pięć małych marchii. Dokonując tego, cesarz kierował się zapewne dwiema okolicznościami. Po pierwsze, Marchia Wschodnia była tak potężnym organizmem politycznym, iż jej margrabia wyrastał na dostojnika państwowego, którego pozycja mogła stanowić zagrożenie dla władzy cesarskiej. Cesarz pamiętał dobrze, że w czasie kryzysu państwa (953—954), kiedy to Liudolf, najstarszy syn Ottona, zbuntował się i przeciągnął na swoją stronę wielu możnych Rzeszy, Gero wsparł buntowników. Cesarz nie mógł dopuścić do tego, aby sytuacja ta w przyszłości się powtórzyła. Podzielenie ogromnej marchii na pięć małych było dobrym posunięciem ze strony Ottona. Wcześniej nie mógł tego uczynić ze względu na Gerona, ale także ze względu na sytuację polityczną. Wieleci byli dzielnym przeciwnikiem i należało mu przeciwstawić potężnego adwersarza, zwłaszcza że nigdy nie było wiadomo, jak zachowają się Czesi (którzy 14 lat walczyli z Ottonem) oraz Polanie. Gdy jednak Polanie i Czesi zawiązali wspólny sojusz antywielecki, sytuacja Niemiec uległa poprawie. Wieleci i inni Słowianie Połabscy byli teraz jakby okrążeni ze wszystkich stron. W nowej sytuacji mógł zatem cesarz pozwolić sobie na podział wielkiej Marchii Wschodniej. Jednym słowem wiele wskazuje na to, że już w czerwcu 965 r. sprawa sojuszu polsko-czeskiego i poślubienia Dobrawy przez Mieszka była przesądzona.
Dawniej uważano, że Mieszko I przyjął chrześcijaństwo z Czech, aby uchronić się przed niemiecką ekspansją. Ten pogląd już dawno został odrzucony. Nie było czegoś takiego jak Kościół czeski. Czechy wchodziły w skład diecezji w Ratyzbonie, która znowu była częścią metropolii w Salzburgu. Pierwsi kapłani, którzy przybyli na ziemie polskie, pochodzili z diecezji ratyzbońskiej. Nie chcemy przez to umniejszyć roli kapelanów Dobrawy, którzy wraz z nią przybyli do kraju Polan, ale nawet i oni byli kapłanami podlegającymi biskupowi Ratyzbony. Nie można jednak wykluczyć, że cesarz sam mógł w porozumieniu z którymś z niemieckich hierarchów kościelnych wysłać w 966 r. do Polski misjonarzy. Zwyczajowo wielka rola przypadłaby w takiej sytuacji Stolicy Apostolskiej, ale papiestwo od 963 r. aż do listopada 966 r. przeżywało dramatyczny kryzys. Dopiero w końcu 966 r. nastąpiła stabilizacja pontyfikatu Jana XIII, który niebawem odegrał ważną rolę w umocnieniu polskiego Kościoła, ustanawiając w 968 r. biskupstwo poznańskie, które bezpośrednio zostało podporządkowane Stolicy Apostolskiej. Był to milowy krok w umocnieniu chrześcijaństwa na ziemiach polskich. W roku 1000, w wyniku starań Bolesława Chrobrego, powstała metropolia gnieźnieńska z trzema nowymi biskupstwami.
— Chciałbym stanowczo podkreślić, że w kolejnych wiekach religia chrześcijańska odegrała ogromną rolę w dziejach polskiego państwa i narodu. W czasie rozbicia dzielnicowego była zarówno organizacyjnie (metropolia gnieźnieńska), jak i ideowo (kult św. Stanisława) głównym czynnikiem inte- gracyjnym, który ostatecznie doprowadził do ponownego zjednoczenia państwa polskiego. W 1385 r. religia katolicka stała się podstawą unii z Litwą, co ostatecznie doprowadziło do powstania Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Polski przekład Biblii autorstwa polskiego jezuity Jakuba Wujka z końca XVI w. przyczynił się do powstania języka literackiego i do ostatecznego ukształtowania dzisiejszego języka polskiego. Tematyka religijna począwszy od Psałterza Dawidów Jana Kochanowskiego, a skończywszy na przekładach biblijnych Czesława Miłosza była nieprzerwanie obecna w polskiej literaturze i sztuce. W czasie zaborów Kościół katolicki stał się ostoją polskości, fundamentem formowania się nowoczesnego narodu polskiego. Z tego względu był prześladowany przez zaborców, zwłaszcza w zaborze pruskim i rosyjskim. W czasie II wojny światowej zarówno Niemcy hitlerowskie, jak i Związek Radziecki, mając pełną świadomość roli Kościoła katolickiego w życiu narodu polskiego, poddali go okrutnym represjom. Tysiące księży katolickich zginęło w niemieckich obozach koncentracyjnych i łagrach sowieckich. Również po wojnie komunistyczne władze PRL, zwłaszcza w okresie stalinowskim, prześladowały Kościół i jego wiernych. Wielu księży, a w tym też biskupów, więziono i torturowano. Więźniem na kilka lat stał się nawet prymas Polski kard. Stefan Wyszyński. Kościół katolicki w czasach PRL-u dzięki rozważnej, ale bezkompromisowej polityce, odegrał znaczącą rolę w odzyskiwaniu podmiotowości przez społeczeństwo polskie. Bez Kościoła polskiego, jego autorytetu, a w tym nauk polskiego papieża Jana Pawła II, nie doszłoby do powstania związku „Solidarność”, która wstrząsnęła sowieckim imperium. Działalność tego związku, a przede wszystkim postawa Jana Pawła II, zapoczątkowały upadek komunizmu i przywrócenie demokracji milionom ludzi w Europie. A wszystko zaczęło się 1048 lat temu...
Nie zachował się, ani w archiwach watykańskich, ani w polskich, żaden dokument dotyczący chrztu Polski. Nie ma żadnej współczesnej temu wydarzeniu relacji na ten temat. Nie informuje o chrzcie Polski żadna ówczesna kronika. Wszystko też wskazuje na to, że nigdy takich źródeł nie odkryjemy. Wprawdzie o chrzcie Polski wspominają późniejsze kroniki — biskupa merseburskiego Thietmara (zm. 1018 r.) oraz Galla Anonima, spisana ok. 1113 r., ale ich przekazy są odległe od rzeczywistości, głównie przez stereotypowość wyobrażeń. Obydwaj jako ludzie duchowni, postrzegali poganina Mieszka I jako barbarzyńcę. Thietmar wyobrażał sobie, iż Mieszko jako poganin o niczym innym nie mógł myśleć, jak tylko o jedzeniu mięsa w czasie Wielkiego Postu. Jego relacja nie jest interpretacją autentycznego zdarzenia, a jedynie konfabulacją opartą na uprzedzeniach i stereotypach. Obydwie kroniki Thietmara i Galla Anonima nie przekazały nam daty przyjęcia chrztu przez Mieszka I. Daty tej nie podają też żadne współczesne wydarzeniu źródła. Dopiero znacznie późniejsze przekazy, 160 i 300 lat po tym doniosłym wydarzeniu, informują o dacie chrztu. Źródłami tymi były Rocznik dawny i Rocznik kapituły krakowskiej. Obydwa wywodziły się ze wspólnego, obecnie już zaginionego źródła, które zanotowało datę chrztu około dwudziestu kilku lat po wydarzeniu. Pierwszy z wymienionych roczników zarejestrował wszystkie daty do roku 1000 z jednorocznym spóźnieniem, a drugi — bez tej pomyłki. Gdy więc Rocznik dawny podaje jako datę chrztu Mieszka I rok 965, a Rocznik kapituły krakowskiej — rok 966, to można powiedzieć, że nie ma między tymi przekazami sprzeczności, gdyż w pierwszym wypadku musimy uwzględnić wymienione jednoroczne spóźnienie. Rok 966 można zatem przyjąć jako niemal pewną datę chrztu Polski. Ponadto datę tę pośrednio potwierdzają inne współczesne wydarzeniu źródła.
opr. mg/mg