O upadających na Podkarpaciu firmach i wzrastającym bezrobociu
Po zamknięciu tarnobrzeskiego „Siarkopolu” poziom bezrobocia na Podkarpaciu przekroczył 18 procent
Wysokie bezrobocie na Podkarpaciu to wynik m.in. upadku wielkich firm, zatrudniających niegdyś nawet po kilkadziesiąt tysięcy pracowników, takich jak Zakłady Mięsne „Nisko”, Zakłady Metalowe „Dezamet” w Nowej Dębie, czy WSK „Mielec”. W połowie września przestały istnieć Kopalnie i Zakłady Przetwórcze Siarki „Siarkopol” w Tarnobrzegu. W najlepszych swoich latach firma zatrudniała ponad 12 tys. osób, a doliczając firmy podwykonawcze, działające na rzecz kombinatu, pracę w zagłębiu siarkowym miało około 18 tysięcy ludzi.
Na kryzys w przemyśle siarkowym złożyło się kilka przyczyn. Siarkę zaczęto pozyskiwać nowoczesnymi metodami przy produkcji ropy i gazu, jako tzw. siarkę z odzysku, a jej cena jest znacznie niższa od surowca kopalnianego. Po przemianach w Polsce w 1989 r. załamał się potężny rynek zbytu na Wschodzie. Prawdziwy krach przyszedł w 1993 r. Pierwsza fala redukcji etatów objęła grupę 2,5 tys. pracowników. W 1997 r. w KiZPS wprowadzono zarząd komisaryczny. W 2000 r. przychody z segmentu górniczego, do niedawna jeszcze przynoszącego 90-procentowe dochody, spadły poniżej 50 proc., na korzyść przychodów z segmentu chemicznego. 8 sierpnia br. oficjalnie zamknięto wielką Kopalnię Jeziórko i przygotowano kolejne listy zwolnień.
Na wiosnę tego roku dług firmy wynosił już 110 mln zł.
— Musieliśmy powstrzymać narastanie kosztów i zobowiązań oraz złagodzić opór wierzycieli, by nie doprowadzili do stanu upadłości — mówi Witold Dziedzic, zarządca komisaryczny i dyrektor generalny byłego KiZPS. — Należało zreorganizować przedsiębiorstwo w inne formy prawne, a więc sporządzić biznesplany i wyodrębnić majątek firmy. Słowem, uratować to, co możliwe.
Dzięki temu 1 września br. uruchomiono cztery spółki, w których znajdzie zatrudnienie stała grupa około 660 pracowników.
opr. mg/mg