Jak Erin Brockovich [GN]

Pozew zbiorowy? Od 19 lipca 2010 w Polsce istnieje możliwość składania takich pozwów

Amerykanka Erin Brockovich wywalczyła w sądzie setki milionów dolarów dla 600 ofiar trucicieli środowiska. Teraz podobne, zbiorowe procesy możliwe są także w Polsce.

Brockovich zorganizowała mieszkańców miasteczka Hinkley do walki z wielką firmą, której fabryka zatruwała chromem mieszkańców. Grupowy pozew 600 osób przyniósł w 1996 roku skutek w postaci największego w historii USA odszkodowania za zatrucie środowiska — w sumie 333 mln dolarów.

Od 19 lipca sądowe postępowania grupowe, a więc wszczęte na podstawie pozwu zbiorowego, możliwe są także w Polsce. Nowe prawo mówi, że z pozwem zbiorowym może wystąpić grupa co najmniej 10 osób, których żądania mają wspólną podstawę faktyczną. Może w nich chodzić o:

• naruszenie praw konsumenckich,

• wyrządzenie szkody przez produkt niebezpieczny,

• wyrządzenie szkody przez czyn niedozwolony, z wyjątkiem naruszenia dóbr osobistych.

Praktycznie sytuacja może wyglądać następująco: grupa poszkodowanych szuka prawnika, który będzie ją reprezentował, i wspólnie dochodzi w sądzie swoich praw. Zapewne jednak częściej scenariusz będzie inny: to wyspecjalizowane kancelarie prawnicze wyszukiwać będą informacje o sprawach, które nadają się do postępowania grupowego. Nie będzie to trudne — media często donoszą o grupach osób, poszkodowanych przez biura podróży czy deweloperów. Mogą to być także poszkodowani przez ubezpieczycieli, banki, firmy farmaceutyczne, telekomunikacyjne i inne. Wystarczy zbudować grupę 10 poszkodowanych i w ich imieniu wystąpić do sądu.

Czy to dobre rozwiązanie?

Możliwość połączenia sił daje konsumentom większe szanse w starciu z przemysłowymi gigantami. Zwykłemu Kowalskiemu trudno się też w pojedynkę bronić przed niekorzystnymi, a bezprawnymi zapisami w umowach bankowych czy ubezpieczeniowych. W każdym razie postępowanie grupowe daje poszkodowanym możliwość oszczędzenia czasu i pieniędzy.

Polska ustawa jest jednak krytykowana przez organizacje pracodawców. Obawiają się one, że nowe prawo może doprowadzić do bankructwa mniejszych firm, a służyć będzie głównie wyspecjalizowanym kancelariom prawniczym. Trudno jednak mieć ustawodawcy za złe, że daje konsumentom oręż do walki z nierzetelnymi producentami i usługodawcami. Ponadto nowe prawo może też służyć rozwojowi prawdziwie wolnego rynku, ponieważ będą z niego mogli korzystać także przedsiębiorcy, poszkodowani z powodu zmów cenowych. Już na starcie nowego prawa widać także inne interesujące kwestie. Pierwsza to taka, że ustawa ta może najsilniej uderzyć w tego, kto ją przyjął, czyli w państwo. A dokładniej mówiąc: w Skarb Państwa. Pozwy grupowe można bowiem kierować nie tylko przeciw firmom, ale także Skarbowi Państwa (oraz gminom).

Przykładem takiego działania jest pierwszy w Polsce pozew zbiorowy, skierowany do sądu okręgowego w Warszawie. Złożono go w imieniu mieszkańców Piaseczna, poszkodowanych w czerwcowej powodzi. Namówili ich do tego członkowie Stowarzyszenia „Razem Przeciw”, utworzonego przez absolwentów i studentów prawa Uniwersytetu Warszawskiego. Pozwanymi są: miejscowa gmina i Skarb Państwa. Powodowie zarzucają im, że ich domy zostały zalane, bo władze publiczne nie utrzymywały w należytym stanie kanału, odprowadzającego wodę.

Bicz na prawodawcę

Skala roszczeń przeciw Skarbowi Państwa może być ogromna. Nie chodzi tu tylko o szkody spowodowane na przykład złym gospodarowaniem. Chodzi także o szkody wyrządzone przez złe prawo albo brak prawa (tzw. bezprawie legislacyjne). Oto przykłady:

1. Wyobraźmy sobie, że weszły w życie przepisy pogarszające sytuację jakiejś grupy obywateli czy firm. Pogorszenie to może polegać na nałożeniu obciążeń lub odebraniu praw. Załóżmy, że Trybunał Konstytucyjny uznałby następnie niekonstytucyjność tych przepisów i je uchylił. Ci, którzy ucierpieliby na skutek obowiązywania złego prawa, mogliby łatwo dochodzić odszkodowań w postępowaniu grupowym.

2. Przypadek drugi: szkoda wynikła stąd, że państwo nie wprowadziło prawa, choć miało taki obowiązek. Przypadek ten można zilustrować historią Zabużan. Umowy Polski z republikami radzieckimi, które przejęły po wojnie Kresy Wschodnie, przewidywały, że państwo polskie weźmie na siebie rekompensaty za pozostawione na tych terenach mienie obywateli polskich. Umowy te nie zostały jednak opublikowane w „Dzienniku Ustaw”, czyli nie stały się obowiązującym prawem. Czyli: nie ma prawa, choć być powinno.

Sytuacja braku prawa nie jest wcale rzadka. Jest wiele ustaw, które nałożyły na rząd obowiązek wydania rozporządzeń wykonawczych, ale obowiązek ten nie został wykonany. Jeśli znajdzie się grupa poszkodowanych na skutek braku jakiegoś rozporządzenia, to dzięki postępowaniu grupowemu będą oni mogli stosunkowo łatwo dochodzić swoich praw.

A teraz wyobraźmy sobie, że grupa poszkodowanych przez złe prawo albo brak prawa jest bardzo liczna, idąca w miliony. Jeśli każdy z poszkodowanych dostałby choćby tylko symboliczną złotówkę odszkodowania, to oznaczałoby to potężne obciążenie dla budżetu państwa!

Szlachetne zdrowie...

Kolejny poważny problem z nowym prawem prześledzimy na przykładzie pozwu 378 pacjentów, którzy skarżą Skarb Państwa z powodu zakażenia ich wirusem HCV, wywołującym wirusowe zapalenie wątroby typu C. — Naszym pacjentom podawane są środki niezbędne do życia w różnych placówkach. Nie możemy ustalić, która placówka jest winna; wina nie leży po stronie placówek, ale po stronie Skarbu Państwa, który nie zabezpieczył tych chorych w odpowiedniej jakości leki, ponieważ dystrybucja tych leków, produkowanych na bazie krwi, odbywa się centralnie — mówi pełnomocnik poszkodowanych Małgorzata Szczypińska-Kozioł. Dodaje, że każdy z poszkodowanych domaga się odszkodowania wysokości 200 tys. zł.

Na czym polega problem?

Na tym, że w postępowaniu grupowym nie można dochodzić praw, wynikających z naruszenia dóbr osobistych. Co to są dobra osobiste? To na przykład cześć, godność, dobre imię. Ale nie tylko. Są nimi także zdrowie i życie. — Skoro tak, to sprawa pacjentów zakażonych wirusem żółtaczki nie może być rozpatrywana w postępowaniu grupowym — uważa prawnik dr Robert Kulski (Uniwersytet Łódzki), który jako ekspert brał udział w pracach nad ustawą o dochodzeniu roszczeń w postępowaniu grupowym. Dodaje on, że pierwotny, rządowy projekt tego prawa zakładał, iż postępowanie grupowe będzie można prowadzić w każdej sprawie cywilnej, a także pracowniczej. Wyjęcie części spraw z zakresu nowej ustawy nastąpiło dopiero w Senacie. Senatorzy zrobili to jednak w sposób nieszczęśliwy. Dlaczego? Dr Kulski zwraca uwagę, że pomysł wprowadzenia w Polsce postępowania grupowego zrodził się po katastrofie hali Międzynarodowych Targów Katowickich. Chodziło o to, żeby w sposób ekonomiczny, tzn. w jednym procesie, rozpatrzyć sprawy wielu poszkodowanych. Wyjęcie z zakresu postępowania grupowego szkód na zdrowiu i życiu spowodowało, że poszkodowani mogliby w tym trybie żądać odszkodowania za utracone w katastrofie mienie, ale już nie za utracone zdrowie i życie. Konieczne byłyby dodatkowe procesy. A to przecież absurd.

Mec. Szczypińska-Kozioł uważa, że pozew zbiorowy pacjentów zakażonych wirusem HCV jest dopuszczalny. Rozróżnia ona dwie sytuacje:

— gdy wystąpiło zagrożenie, ale nie wystąpiły konkretne szkody. Wtedy, jej zdaniem, postępowanie grupowe nie jest dopuszczalne;

— gdy wystąpiło zagrożenie i powstały konkretne szkody.
Wtedy, jej zdaniem, pozew zbiorowy jest dopuszczalny. Czyje stanowisko podzielą sądy? Zobaczymy.

Z ostateczną oceną nowych przepisów warto więc poczekać do czasu, aż zobaczymy, jak funkcjonują one w praktyce. Nie trzeba być prawnikiem, by wiedzieć, że prawo w działaniu (law in action) to nie to samo, co prawo w książkach (law in books). Wiele zależy od tego, jak rozstrzygnięte zostaną pierwsze, precedensowe sprawy.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama