Co Kościół może i chce powiedzieć odnośnie problemu bezrobocia
W ciągu jednego tygodnia zbiegły się w Polsce trzy ważne wydarzenia związane z problemem bezrobocia. Pokazały, jak różnie można na tę kwestię spoglądać.
Najpierw po długotrwałych pracach Episkopat Polski opublikował list społeczny zatytułowany „W trosce o nową kulturę życia i pracy”. Biskupi zdecydowanie nazwali bezrobocie „złem, nieszczęściem, a nawet plagą i klęską społeczną”, pamiętając jednak, że „nie ma łatwych, jedynie słusznych i cudownych sposobów jego zlikwidowania”.
Tym listem cały Kościół katolicki w naszym kraju uczynił to, co już w marcu br. w wymiarze lokalnym zrobił metropolita katowicki arcybiskup Damian Zimoń — w sposób wyważony i poważny wskazał, że narasta problem o ogromnym znaczeniu i najwyższa pora, aby wszystkie instytucje, poczuwające się do odpowiedzialności za kształt życia społecznego, skupiły się na jego rozwiązywaniu — każda w taki sposób, w jaki posiada do tego kompetencje. W liście biskupów nie ma więc wskazówek i rad dla rządu lub parlamentu, wskazujących metody zmniejszenia bezrobocia. Jest natomiast diagnoza, wezwanie do kreatywności, ocena moralna zjawiska, przestroga przed „łatwym, ale złudnym lansowaniem idei pełnego zatrudnienia, odgórnego zapewnienia każdemu miejsca pracy, co zawsze kończy się niewydolnością gospodarczą i niszczy etos pracy”. Można w liście Episkopatu znaleźć także ostre potępienie wszelkich prób „demagogicznego i instrumentalnego wykorzystywania tego bolesnego zjawiska w rozgrywkach i walkach politycznych, bez przedłożenia konkretnych propozycji zaradzenia temu złu społecznemu i podjęcia poważnych prób wprowadzenia ich w życie”.
Kilka dni później w mediach pojawiły się najnowsze dane dotyczące skali bezrobocia, a także prognozy na przyszłość. Okazało się, że mamy bezrobocie najwyższe od siedmiu lat, przekraczające 16 procent czynnych zawodowo Polaków. Jest to drugi „szczyt” bezrobocia od roku 1989. Pierwszy miał miejsce w roku 1994, lecz wtedy sytuacja zaczęła się systematycznie poprawiać. Tymczasem dzisiaj eksperci ostrzegają, że najprawdopodobniej w najbliższych miesiącach zatrudnienie w Polsce nie tylko nie wzrośnie, ale najprawdopodobniej wiosną przyszłego roku co piąty Polak nie będzie miał pracy. Zdaniem specjalistów, jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy jest obowiązujące prawo pracy. Komentatorzy ostrzegają: „Naprawdę najwyższy czas na rozsądek, bo przed nami tylko ściana”. Czy jednak politycy i związkowcy potraktują te ostrzeżenia poważnie?
Tego samego dnia do opinii publicznej dotarły przecieki, mówiące o dotyczących osób bezrobotnych propozycjach rządu. Podobno planuje on zmniejszenie wysokości świadczeń przedemerytalnych z 90 do 80 proc. przyszłej emerytury i wprowadzenie zapisu, że ich wysokość nie może być wyższa niż dwa miesięczne zasiłki dla bezrobotnych, oraz waloryzowanie zasiłków dla bezrobotnych tylko raz w roku o wskaźnik zapisany w ustawie budżetowej. W przyszłym roku byłoby to 2,35 proc., czyli połowa zakładanej inflacji. Teraz zasiłki waloryzowane są dwukrotnie o wskaźnik inflacji.
Wspomniany wyżej dokument wydany przez Metropolitę katowickiego stwierdza: „Bezrobotni nie poradzą sobie sami. Potrzebują natychmiastowej, konkretnej i solidarnej pomocy społeczeństwa i Kościoła. Przede wszystkim pamiętać należy, że nie ma szans na pokonanie bezrobocia bez poczucia pewności jutra, bez jasnych i logicznych perspektyw rozwoju ekonomicznego i bez solidarności”. Podobne przesłanie przynosi ogłoszony niedawno list społeczny całego Episkopatu Polski. Biskupi przypominając, że „jedną z przyczyn wysokiego bezrobocia jest anachroniczna i nieracjonalna struktura zatrudnienia odziedziczona po realnym socjalizmie”, stawiają pytanie, na które trzeba jak najszybciej odpowiedzieć: czy dzisiaj realizujemy właściwą, przyjazną człowiekowi koncepcję rozwoju?
Kościół zajmuje się problemem bezrobocia nie tylko wydając dokumenty. W wielu diecezjach i parafiach podejmowane są inicjatywy zmierzające do utworzenia nowych miejsc pracy lub do podniesienia kwalifikacji poszukujących zatrudnienia. Przykładem może być działalność zmarłego niedawno biskupa radomskiego Jana Chrapka lub wsparcie Kościoła dla opisywanych obok pomysłów ze Stalowej Woli. Kościół winien troszczyć się o swych wiernych także w tym wymiarze ich życia. Nie jest jednak misją Kościoła zastępowanie instytucji powołanych do minimalizowania zła, jakie stanowi bezrobocie.
opr. mg/mg