Życie w więzieniu

Fragmenty książki p.t. "Sprawiedliwość"

Życie w więzieniu

Walter J. Burghardt

SPRAWIEDLIWOŚĆ

Globalna perspektywa

ISBN: 83-7318-628-X

wyd.: WAM 2006



ŻYCIE W WIĘZIENIU

Ponad dwadzieścia lat temu, Fr. Michael Bryant rozpoczął pracę w pełnym wymiarze godzin jako kapelan więzienny w Dystrykcie Kolumbia. Wierzył wówczas, że amerykański system sprawiedliwości jest uczciwy, bezstronny i obiektywny. Po wysłuchaniu w więzieniu tysięcy kobiet i mężczyzn, zdaje sobie teraz sprawę z tego, że nasz system sprawiedliwości nie jest uczciwy, nie jest bezstronny i nie jest obiektywny. Afroamerykanie stanowią tylko 13% ludności naszego kraju, Latynosi 9 lub 10%, jednak aż 48% więźniów to czarnoskórzy, 18% to Latynosi. Co łączy ich z białymi więźniami? Są biedni, cierpią z powodu uzależnień, są niewykształceni i bezrobotni. Nasze ustawodawstwo karne jest coraz bardziej represyjne: zlikwidowano zwolnienia warunkowe na szczeblu federalnym, wprowadzono wytyczne ustalające najniższy dopuszczalny wymiar kary (minimum-sentencing legislation), w Kalifornii przyjęto zasadę „do trzech razy sztuka”. Dwie trzecie skazanych wraca do więzienia: 70% nieletnich, 63% dorosłych. Posłuchajcie słów Pata Nolana, przewodniczącego organizacji Justice Fellowship:

Swój pogląd na sprawę wyrobiłem sobie po 15 latach pracy w legislatywie stanowej w Kalifornii. Pracowałem także 25 miesięcy dla więziennictwa federalnego i 4 miesiące w ośrodku resocjalizacji. Miałem okazję bezpośrednio obserwować skutki oddziaływania polityki, którą popierałem jako ustawodawca. Bóg sprawił, że łuski opadły mi z oczu i jestem wdzięczny za czas, jaki spędziłem pracując w więzieniu, ponieważ to właśnie on pozwolił mi dostrzec co się dzieje.

System jest potwornie wadliwy. W więzieniach zamkniętych jest dwa miliony Amerykanów. Znaczy to, że na każde 125 osób w Stanach Zjednoczonych, jedna przebywa w więzieniu. Jeśli dodać do tego ludzi przebywających na zwolnieniu warunkowym i pod nadzorem sądowym, otrzymujemy sześć milionów osób. Oznacza to, że jeden na czterdziestu dwóch Amerykanów albo znajduje się za więziennymi kratami, albo ma kuratora, który sprawuje nad nim dozór. Jedna osoba na czterdzieści dwie. A mimo to ofiary nadal cierpią z powodu zadanych ran. W naszych miastach wcale nie jest bardziej bezpiecznie. Liczba przestępstw jest mniejsza, jest jednak coraz więcej dowodów na to, że urzędnicy manipulują danymi, sztucznie zaniżając ich liczbę.

Nasz system karny jest „potwornie wadliwy” także w innej płaszczyźnie: ze względu na liczbę dochodzeń kryminalnych metody ich prowadzenia są bardzo niedbałe. W głównym artykule w „Sunday New York Times” z 10 czerwca 2001 roku, opowiedziana została historia Michaela S. Race'a, sierżanta z wydziały śledczego, który w 1993 roku przeszedł na emeryturę, a który pełnił swoją służbę w czasie jednej z najbardziej krwawych epok na Brooklinie. Miał za sobą 750 dochodzeń w sprawie morderstw, setki podejrzanych stanęło dzięki niemu przed sądem, najczęściej, jak przyznał, po pośpiesznym i niedbałym dochodzeniu. Skazujące wyroki często zapadały na podstawie słów pojedynczego świadka — składającego fałszywe zeznania informatora lub narkomana szukającego okazji, by zgarnąć nagrodę pieniężną. Tylko jedna z 750 spraw została od początku do samego końca przeprowadzona w prawidłowy sposób. Jako prywatny detektyw, po dwóch latach drążenia sprawy, Race oczyścił z zarzutów dwóch mężczyzn, Anthony'ego Faisona i Charlesa Shepherda, którzy skazani za morderstwo spędzili w więzieniu 14 lat, oraz naprowadził przełożonych na nowy ślad — do innego podejrzanego, którego odciski palców znalezione zostały na miejscu zbrodni, lecz nigdy nie posłużyły za dowód w sprawie.

Nie bez znaczenia jest jeszcze jedna dodatkowa kwestia dotycząca systemu karnego. 16 stycznia 2001 roku na weekendowe spotkanie w Little Rock, w Arkansas, poświęcone sprawiedliwości, w którym udział wzięli stali diakoni i ich żony, zabrałem ze sobą „Arkansas Democrat Gazette”. Artykuł na pierwszej stronie, autorstwa Cathy Frye, opatrzony był nagłówkiem: Firma więzienna, której nie stać na prowadzenie oddziałów, zapowiada ich likwidację. Wachenhut Corrections Corp., przedsiębiorstwu prowadzącemu tylko dwa prywatne więzienia stanowe, po prostu zabrakło środków na utrzymanie dwóch oddziałów, Grimes i McPherson w Newport. Najbardziej obciążające okazały się niespodziewanie wysokie koszty utrzymania kobiet. Na jedną kobietę przedsiębiorstwo wydało w zeszłym roku ponad 300 tys. dolarów.

Bardziej zaniepokoił mnie fakt, że Komisja ds. Resocjalizacji i Pracy Społecznej w Arkansas rozważała już wcześniej pomysł przejęcia więzień przez stan. Dlaczego? Zagrażające bezpieczeństwu braki w personelu, niehigieniczne warunki, marne środki na zaspokojenie kosztów utrzymania, brak pracy i programów edukacyjnych. Na oddziałach panował brud, uszkodzone lub niefunkcjonalne wyposażenie było w opłakanym stanie, kobietom brakowało bielizny, ich więzienne ubrania były wystrzępione i zapleśniałe. Więźniowie nie uczestniczyli w zajęciach szkolnych ani programach dla uzależnionych od narkotyków, ciasnota i nuda zachęcały do bójek i sprzyjały innym konfliktom. Problem ten ma ograniczony zasięg
i w tym przypadku charakter głównie finansowy. Mimo to pokazuje, do czego może dojść w sytuacji, gdy więźniowie postrzegani są wyłącznie jako przestępcy.

W 1998 roku, w grudniowym numerze „Atlantic Monthly”, ukazał się wielce pouczający artykuł Erica Schlossera zatytułowany The Prison--Industrial Complex (Kompleks więzienno-przemysłowy). Znajdujące się tam informacje są zbyt liczne i szczegółowe, by móc je tu powtórzyć, jednakże trzy skondensowane fragmenty, zawarte we wnioskach Schlossera, wymagają dokładnego przytoczenia.

Po trzydziestu latach wojny z przestępczością w Stanach Zjednoczonych istnieje rozbudowany kompleks więzienno-przemysłowy — system biurokratycznych, politycznych i gospodarczych interesów, który — bez względu na faktyczne zapotrzebowanie — sprzyja zwiększaniu wydatków na więziennictwo. Kompleks więzienno-przemysłowy nie jest spiskiem ludzi, którzy za zamkniętymi drzwiami kierują krajową polityką penitencjarną i wymiarem sprawiedliwości. Opiera się na zbieżnych interesach, które nadają procesowi powstawania więzień impet pozornie nie do zatrzymania. Są to interesy polityków, zarówno liberałów, jak i konserwatystów, którzy wykorzystują strach przed przestępczością do tego, by zwiększyć swoje poparcie społeczne; interesy mieszkańców zubożałych obszarów wiejskich, gdzie więzienia stały się podstawą gospodarczego rozwoju; interesy prywatnych przedsiębiorstw, które blisko 35 miliardów dolarów wydawanych corocznie na więziennictwo nie postrzegają jako ciężaru ponoszonego przez amerykańskich podatników, lecz jako źródło dochodu; oraz interesy państwowych urzędników, których strefy wpływów rosną wraz z liczbą więźniów. Od 1991 roku liczba brutalnych przestępstw w Stanach Zjednoczonych zmniejszyła się o około 20%, podczas gdy liczba ludzi w aresztach i więzieniach zwiększyła się aż o 50%. Gwałtownym rozwojem więziennictwa kieruje nieubłagana logika. Steven R. Donziger, młody prawnik, który w 1996 roku stał na czele Komisji Wymiaru Sprawiedliwości, wyjaśnia charakterystyczny sposób myślenia: „Jeżeli rośnie przestępczość, musimy budować więcej więzień, jeśli przestępczość maleje, to dlatego, że wybudowano więcej więzień — zatem wybudowanie większej liczby więzień jeszcze bardziej zmniejszy przestępczość”.

Surowcem dla przemysłu więziennego są więźniowie: ubodzy, bezdomni, umysłowo chorzy, dealerzy narkotyków, narkomani, alkoholicy oraz agresywni socjopaci różnej maści. Około 70% więźniów w Stanach Zjednoczonych to analfabeci. Być może 200 tys. więźniów w kraju cierpi na poważne choroby psychiczne. Jeszcze w poprzednim pokoleniu takimi ludźmi nie zajmował się wymiar sprawiedliwości, lecz psychoterapeuci. Obecnie 60 do 80% więźniów w Ameryce ma problemy z nadużywaniem substancji odurzających. Jednocześnie, czas przeznaczony na leczenie uzależnień narkotykowych zmniejszył się w amerykańskich więzieniach o ponad połowę od 1993 roku. Leczenie uzależnień narkotykowych jest dostępne tylko dla jednego na dziesięciu więźniów, którzy tego wymagają. Odsetek Afroamerykanów wśród aresztowanych za brutalne przestępstwa zwiększył się trzykrotnie. Chociaż biali mężczyźni używają narkotyków niemal równie często jak czarnoskórzy, za przestępstwa narkotykowe pięć razy częściej aresztowani są czarnoskórzy. W rezultacie blisko połowa więźniów w Stanach Zjednoczonych to Afroamerykanie. Obecnie jeden na czternastu czarnoskórych mężczyzn jest w więzieniu lub areszcie. Zachodzi prawdopodobieństwo, że co czwarty czarnoskóry mężczyzna trafi do więzienia na jakimś etapie swojego życia. Liczba kobiet skazanych na karę więzienia na okres roku lub dłużej, zwiększyła się dwunastokrotnie od 1970 roku. Spośród 80 tys. aktualnie uwięzionych kobiet, około 70% skazanych zostało za przestępstwa bez użycia przemocy. Około 75% z nich ma dzieci.

Przemysł więzienny to nie tylko pewna całość złożona z grup nacisku i instytucji. To również stan świadomości. Pokusa zdobycia dużych pieniędzy powoduje rozkład systemu wymiaru sprawiedliwości, zastępując ideę służby publicznej pogonią za większymi zyskami. Poparcie kongresmanów dla restrykcyjnego prawa karnego — w połączeniu z ich niechęcią do tego, by ujawnić realne koszty wprowadzenia go w życie —sprzyja finansowym nadużyciom wszelkiego typu. Sposób funkcjonowania kompleksu więzienno-przemysłowego można zaobserwować w stanie Nowy Jork, gdzie gwałtowny rozwój więziennictwa wpłynął na gospodarkę całego regionu, w Teksasie i Tennessee, gdzie dobrze prosperują prywatne więzienia, oraz w Kalifornii, gdzie główne tendencje kierujące rozwojem tamtejszego systemu penitencjarnego w okresie ostatnich dwudziestu lat, osiągają aktualnie swoje apogeum. W psychologii kompleks to zbyt silna reakcja na dostrzegane niebezpieczeństwo. Bez wątpienia takie znaczenie miał na myśli Eisenhower, gdy w swojej mowie pożegnalnej nawoływał naród, by ten oparł się „powracającej pokusie poczucia, że spektakularne i kosztowne działania mogłyby stać się cudownym lekarstwem na wszystkie obecne trudności”.

 

opr. aw/aw

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama