Jak rozmawiać…

Jak rozmawiać, by osiągnąć zamierzony cel, nie raniąc przy tym drugiej osoby?

…czyli o sztuce umiejętnej komunikacji słów kilka. A co znaczy słowo: „umiejętna”? Zdaniem psycholog mowa o sposobie wyrażania uczuć oraz opinii, który nie obraża i nie rani drugiej strony. Najczęstsze błędy, jakie popełniamy podczas rozmowy, wynikają bowiem z nierozumienia intencji „adwersarza”. Winowajcą jest też zbyt częste stosowanie komunikatów typu „ty” zamiast „ja”.

„Bo ty nigdy…”, „bo ty zawsze…” - nie zastanawiamy się nawet, ile w Polaków codziennych rozmowach jest „tykania”, które nie buduje, ale upadla... Zamiast wyciągnąć rękę i pomóc się podnieść, wdeptujemy drugiego człowieka w ziemię, obarczając go winą za własny zły humor, niepowodzenia, przepracowanie itp. Tymczasem powiedzieć - jak wiadomo - można wszystko! Ważna jest jednak forma przekazu, która winna ukierunkowywać na porozumienie, a nie niekończące się darcie kotów. Samo zrzucenie z siebie „błota” nic nie da, a już z pewnością nie pomoże temu, kto zostanie nim ochlapany... Osobną kwestią jest sztuka obcowania z ludźmi, którzy rację mają zawsze - nawet jeśli ewidentnie jej nie mają, jednak rozbuchane ego vel kompleksy okazują się skuteczną zaporą przed przyznaniem się do błędnej opinii. Jak zatem rozmawiać, by osiągnąć zamierzony cel, nie raniąc przy tym drugiej osoby?

Zdaniem psycholog większość konfliktów między ludźmi rodzi się z… problemów komunikacyjnych. - Najczęściej obie strony mają dobre intencje i chcą znaleźć rozwiązanie, jednak nie potrafią wyjść z gąszczu wzajemnych oskarżeń, urażonej dumy i schematów, jakimi posługują się w rozmowie - zauważa Elżbieta Trawkowska-Bryłka. Taka rozmowa - jak tłumaczy - szybko przeradza się w wojnę na słowa. - Obie strony wzajemnie się atakują i ranią, co prowadzi do zaostrzenia konfliktu pogłębiającego przepaść między dwiema, często bliskimi sobie osobami. Wyjściem z tej sytuacji jest nauczenie się zasad dobrej komunikacji, a następnie wprowadzenie ich w życie - podpowiada.

Zmienić jedno słowo

Jak tego dokonać? - Sama wiedza nie wystarczy - zastrzega psycholog, wskazując jako możliwe źródło jej pozyskania lekturę książek czy artykułów podejmujących temat komunikacji, rozwiązywania konfliktów etc. Droga do osiągnięcia celu - co akcentuje - wiedzie przez zmianę nawyków językowych. - Nie jest to łatwe, ponieważ rozmawiając w sposób automatyczny, nie słyszymy tego, jak zwracamy się do innych - wyjaśnia E. Trawkowska-Bryłka. I podaje przykład: - W kłótni ludzie często wypowiadają słowa, których sami nie chcieliby usłyszeć, a mimo to oczekują, że druga osoba przyjmie je ze spokojem. Dlatego też zmiany w sposobie prowadzenia rozmowy należy zacząć od siebie, a nie wymagać ich od męża, żony, dzieci czy koleżanek z pracy. Pomocne są w tym techniki, które pokazują, w jaki sposób możemy poprawić naszą komunikację. Czasem wystarczy zmienić jedno słowo, aby nadać całkowicie odmienną treść temu, co mówimy do drugiej osoby - zastrzega z sugestią, iż warto przyswoić zasady otwartej i szczerej rozmowy, ale przede wszystkim należy przećwiczyć je w praktyce. - Oznacza to, że należy zmienić swój sposób zwracania się do innych, nawet jeśli na początku będzie to „brzmiało” dla nas co najmniej dziwnie…

„Ty” odbierane jak atak

W opinii psycholog jedną z prostszych, a zarazem bardzo skutecznych metod okazuje się stosowanie tzw. komunikatów typu „ja”. - Służą one wyrażeniu własnych uczuć, potrzeb i oczekiwań w związku z zaistniałą sytuacją - wyjaśnia. Podstawowym błędem - na co zwraca uwagę - jest zbyt częste stosowanie przez nas w codziennych rozmowach wypowiedzi, które odnoszą się jedynie do drugiego człowieka i zawierają ocenę, krytykę czy wręcz naganę jego zachowania. Mowa o komunikatach typu „ty”. - Ich stosowanie powoduje, że nasze wypowiedzi stają się niejasne, zagmatwane, a osoba, do której się zwracamy, nie jest w stanie odgadnąć naszych intencji. Nie wiedząc zaś, o co nam chodzi, każdą wypowiedź odbiera jako atak - tłumaczy E. Trawkowska-Bryłka.

- Tymczasem w komunikatach typu „ja” każda część zdania wypowiadana jest w pierwszej osobie liczby pojedynczej - przypomina z zaznaczeniem, iż najlepiej byłoby, aby w żadnej wypowiedzi nie znalazł się zaimek „ty”, choć w realnych sytuacjach niekiedy trudno jest tego uniknąć. - Ważny jest też spokojny ton wypowiedzi - podkreśla.

„Chcę, żebyś mi pomógł!”

- Posługiwanie się komunikatami typu „ja” znacznie ułatwia prowadzenie rozmowy i dlatego warto je stosować - psycholog nie ma wątpliwości. Proszona o praktyczne wskazówki podaje konkretne przykłady. - Zamiast mówić ze złością: „Denerwujesz mnie!”, powiedzmy lepiej: „Jestem zdenerwowana”. W miejsce pretensjonalnego tonu: „Jesteś taki leniwy! Ciągle siedzisz na kanapie i nic nie robisz!”, tłumaczymy spokojnie: „Jestem zła, gdy widzę, jak siedzisz na kanapie, a ja cały czas pracuję. Chcę, żebyś mi pomógł”. Nie osądzamy: „To spotkanie było beznadziejne”, ale mówimy o własnych uczuciach: „Jestem niezadowolona ze spotkania”. Nie krytykujemy: „Nikt rozsądny by tego nie zrobił!”, tylko wyrażamy swoją opinię: „Uważam za nierozsądne to, co robisz” - podpowiada. - Stosując komunikaty typu „ja”, mówimy zawsze o swoich uczuciach, potrzebach i opiniach. Nie obarczamy winą innych osób za nasze reakcje, postawy czy błędy. Innymi słowy: nie „«ty» mnie złościsz”, tylko „«ja» jestem zła”; nie „«ty» jesteś głupi”, ale „«ja» nie rozumiem twojego postępowania”.

Zmienić złe nawyki

Dzieląc się cennymi wskazówkami ułatwiającymi codzienną komunikację, E. Trawkowska-Bryłka zwraca uwagę na jeszcze jedną kwestię - istnienie tzw. fałszywych komunikatów „ja”, a więc takich, które pozornie odnoszą się do uczuć, zaś w rzeczywistości są ocenami.

- „Czuję, że nigdy nie zmienisz swojego głupiego postępowania” albo „Czuję, że mnie lekceważysz”. Zdania te - dzięki zastosowaniu słowa „czuję” - wyglądają na wyrażające emocje, jednak reszta nic nie mówi o uczuciach wypowiadającej się osoby, tylko zawiera ocenę zachowania. Emocji można się jedynie domyślać - sygnalizuje. - Chcąc, by rozmówca wiedział, o co nam chodzi (bo tylko wtedy może zmienić swoje zachowanie!), a rozmowa nie przerodziła się w kłótnię, powyższe zdania powinny brzmieć: „Jestem zła, kiedy ty… (należy opisać zachowanie drugiej osoby) np. nie odkładasz rzeczy na swoje miejsce, ponieważ nie mogę ich później znaleźć”. I drugie zdanie: „Denerwuję się, kiedy ty… (i tu odnosimy się do konkretnej sytuacji) np. spóźniasz się na spotkanie, bo nie wiem, co się z tobą dzieje. Chcę żebyś wtedy do mnie zadzwonił”.

Psycholog zauważa, iż w fałszywych komunikatach typu „ja” często utożsamiamy daną osobę z jej cechami charakteru, co powoduje, że zamiast otwarcie przyznać, co nam ewentualnie przeszkadza, próbujemy wzbudzić w niej poczucie winy. - Zarzucamy komuś: „Jesteś arogancki!”, zamiast szczerze przyznać: „Czuję się urażony, kiedy w ten sposób odpowiadasz na moje pytanie”. Mamy też skłonność do uznawania naszych przekonań za prawdy powszechnie obowiązujące, co znacznie utrudnia porozumienie i czasem konieczną zmianę własnych opinii - sygnalizuje.

Jako puentę E. Trawkowska-Bryłka przywołuje tezę z początku rozmowy: - Wprawdzie posługiwanie się komunikatem typu „ja” może wydawać się trudne i skomplikowane, jednak gdy zrozumiemy zasady otwartej, szczerej i nieraniącej komunikacji, to łatwiej będzie nam zmienić złe nawyki językowe.

***

Jak mówić, by nie ranić?

Posługiwanie się komunikatami typu „ja” znacznie ułatwia rozmowę, dlatego warto je stosować! W sztuce umiejętnej komunikacji pomocny może okazać się następujący schemat:

1. Wyraź to, co czujesz i opisz swoje uczucia (np. jestem zły/ nieszczęśliwy/ smutny/ rozczarowany).
2. Odnieś się do konkretnej sytuacji i opisz zachowanie powodujące problemy (tj. takie, kiedy druga osoba mówi bądź robi coś, co nas uraża, przeszkadza nam itp.).
3. Wskaż konsekwencje wyjaśniające, dlaczego dana sytuacja wywołała takie, a nie inne uczucia (np. strata czasu, konieczność dodatkowego wysiłku).
4. Powiedz, czego oczekujesz od drugiej osoby.

Oto przykłady wypowiedzi zbudowanych według powyższego schematu: „Jestem zła (1), kiedy widzę, jak siedzisz na kanapie (2), a ja cały czas pracuję (3). Chcę, żebyś mi pomógł (4)”. - Taki komunikat jest konkretny i nikogo nie obraża, w przeciwieństwie do zdań typu: „Jesteś taki leniwy! Ciągle siedzisz na kanapie i nic nie robisz!” - komentuje Elżbieta Trawkowska-Bryłka, psycholog. - Porównując te dwa zdania, widzimy, że w obu przypadkach osobie, która je wypowiada, chodzi o pomoc w wykonywanej pracy. W pierwszym zdaniu został użyty komunikat typu „ja”, w drugim atakujemy daną osobę, zarzucając jej lenistwo, co bynajmniej nie przysłuży się sztuce umiejętnej, a przy tym nieraniącej drugiej strony komunikacji - podsumowuje.

Echo Katolickie 7/2018

opr. ac/ac

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama