Dramatyczne wołanie

O problemie samobójstw z perspektywy psychologicznej

Samobójstwo jest złożonym zjawiskiem, które od wielu wieków przyciągało uwagę zarówno teologów, jak i lekarzy, filozofów, socjologów, a także artystów.
Według raportu Światowej Organizacji Zdrowia, jest ono jedną z najczęstszych przyczyn śmierci młodych Europejczyków.

Psychiatrzy i psychologowie w Japonii, Stanach Zjednoczonych, na Węgrzech i w byłych krajach Związku Radzieckiego alarmują: młodzież zamiast życia coraz częściej wybiera śmierć. W Polsce liczba popełnianych czynów samobójczych jest równie przerażająca. W ciągu jednego roku życie odbiera sobie tylu nastolatków, ile liczą dwie pełne klasy gimnazjum. Natomiast liczba czynów samobójczych wśród starszej młodzieży równa się liczbie uczniów jednego dużego liceum. Warto zatem się zastanowić, dlaczego nie potrafimy uchronić naszych dzieci przed podjęciem ostatecznego kroku, jakim jest odebranie sobie własnego życia.

Współczesny, wszechobecny wyścig szczurów, brak autorytetów, brak poczucia bezpieczeństwa w rodzinie i szkole, rozkład więzów rodzinnych, brak szacunku i kryzys wartości religijnych i etycznych, zmiana systemu wartości, łatwy dostęp do używek oraz brak perspektyw na przyszłość to najczęściej wymieniane przyczyny zachowań samobójczych wśród młodzieży.

Pejzaż śmierci

Jacek Kurzępa, socjolog, autor realizowanego na Dolnym Śląsku pionierskiego programu „Falochron", przeciwdziałającego i zapobiegającego prostytucji nieletnich i wchodzeniu w obszar seksbiznesu przez młodzież, uważa, że na wzrost czynów samobójczych wśród dzieci i młodzieży ma ogromny wpływ otoczenie, w którym żyją. A żyją w świecie zdominowanym przez kulturę śmierci, przemoc i agresję. Śmierć staje się czymś, co coraz częściej zadomawia się w naszym życiu. Ponieważ oswajamy się z nią, często staje się, szczególnie dla ludzi młodych, sposobem na rozwiązywanie rozmaitych problemów. Kolejną ważną kwestią jest brak u dziecka umiejętności mówienia o sobie, swoich stanach emocjonalnych, uczuciach, problemach, troskach i smutkach. Dziecko zaczyna żyć w „niemym" świecie. Ponadto rodzic najczęściej nie potrafi nawiązać ze swoją pociechą dialogu, przez co woli milczeć, niż zadawać mu właściwe pytania. Ich repertuar zaś kończy się na: co słychać, jak tam w szkole, jak wyglądał twój dzień itd. I tu pojawia się poważny problem - brak komunikacji między dzieckiem a rodzicami. Ważny w opinii socjologa jest także fakt, że młodzież nie umie przyjmować krytycznych komentarzy w stosunku do siebie. Brak tej umiejętności powoduje, że każda przykra uwaga jest dotkliwie przeżywana. Doprowadza to często do tego, że dziecko nie daje sobie rady z własnymi emocjami i próbuje dokonać samozagłady. Kolejną sprawą, na którą zwraca uwagę Jacek Kurzępa, jest brak umiejętności selekcji informacji, jakie do dziecka docierają. Dziecko pozbawione obecności osoby bliskiej i zaufanej nie potrafi dobrze zadecydować, które wiadomości warto sobie przyswoić, a które odrzucić. Dlatego żyjąc w pejzażu śmierci, może zacząć przyjmować, że właśnie śmierć jest jedną ze skutecznych strategii w niwelowaniu napięcia, które go otacza. Rodzicom często wydaje się, że zapewnienie dziecku bytu egzystencjalnego jest tym wszystkim, czego dziecko w życiu potrzebuje. - Nie ma nic bardziej mylnego. Dziecko bardzo łaknie otwartych ramion, miłości, bliskości, przytulania, potrzebuje bycia razem z rodzicami w różnych sytuacjach. Nie potrzebuje rodzica kumpla, tylko rodzica odpowiedzialnego, rozważnego, dla którego dziecko jest najważniejsze - konstatuje Jacek Kurzępa. Niestety, rodzina jako to miejsce najbardziej zaciszne, bezpieczne, dające siłę do przyjaznego wzrastania w życie społeczne nie spełnia oczekiwań dziecka. Najczęściej jest to rodzina, w której ogląda się telewizję i serial „M jak miłość" w momencie, gdy w tym domu miłość wygasa. Z takiego domu, zdaniem Jacka Kurzępy, dziecko wkracza kompletnie bezradne zarówno w świat rówieśników, jak i w świat instytucji szkolnej, gdzie musi bezustannie pokonywać coraz wyższe poprzeczki, przy jednoczesnym kompletnym braku pochwał, akceptacji i pozytywnych emocji.

Dziecko wpierw wysyła sygnały

Młody człowiek, który zamierza targnąć się na życie, prawie zawsze wysyła swojemu najbliższemu otoczeniu sygnały, które są dramatycznym wołaniem o pomoc. Doktor Alicja Rutkowska-Suchorska z Leszna, certyfikowany psychoterapeuta Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego, podkreśla, że zachowania typu: izolowanie się dziecka, unikanie kontaktów zwłaszcza z rodziną, ale również z rówieśnikami, opowiadanie o śmierci, planach samobójczych, mówienie z zachwytem o śmierci samobójczej kogoś innego, bezwzględnie powinny zwrócić naszą uwagę. Jej zdaniem, nie wolno również ignorować takich stwierdzeń młodego człowieka, jak: nie chce mi się żyć, lepiej będzie wam beze mnie itp. Według psychiatry, bardzo istotne jest kto zauważy zmianę nastrojów i zachowania dziecka oraz jego szybka interwencja. Jeśli zauważą to nauczyciele czy opiekunowie w szkole, to bardzo ważny jest szybki kontakt z rodzicami i bezzwłoczna pomoc psychologa czy też pedagoga szkolnego. Jeśli w szkole nie ma psychologa, to najwłaściwsze w takiej sytuacji jest jego sprowadzenie do niej, ponieważ pójście do gabinetu psychologa często spotyka się z dużym oporem ze strony młodych ludzi. Z doświadczenia doktor Alicji Rutkowskiej-Suchorskiej wynika, że są środowiska, z których wyrastają dzieci i młodzież bardziej podatne na podjęcie czynu samobójczego. Są to zdecydowanie subkultury związane z nadużywaniem różnego typu używek, zwłaszcza narkotyków. Również dzieci pochodzące z rodzin dysfunkcyjnych, w których występuje problem z alkoholem, przemocą i gdzie narusza się prawo, są podatniejsze na zachowania samobójcze. Jak podkreśla psychoterapeutka, takie ryzyko zwiększa się również wówczas, gdy szkolny kolega lub koleżanka popełnią samobójstwo. Dla młodych ludzi śmierć rówieśnika jest ogromnym, traumatycznym przeżyciem, dlatego wszystkie dzieci, które przeżyły tę tragedię, powinny być bezwzględnie objęte fachową pomocą psychologiczną, gdyż muszą mieć możliwość odreagowania i rozmawiania o tym wydarzeniu. Poza tym zdaniem dr Rutkowskiej--Suchorskiej, psycholog przy pomocy nauczycieli jest wówczas także w stanie wskazać te dzieci, u których ryzyko naśladownictwa czynu auto-destrukcyjnego jest większe. Młodzi ludzie często naśladują swoich rówieśników, którzy targnęli się na swoje życie, jest to niewątpliwie chęć zwrócenia na siebie uwagi, pragnienie bycia bohaterem wydarzenia.

Dzieciom tak niewiele potrzeba

Z naszej strony niewiele potrzeba, aby nasze dzieci uchronić przed podejmowaniem tak dramatycznych aktów. Wystarczy, że dziecko wie, że jest bardzo kochane, wspierane i akceptowane takim jakim jest, nawet, a zwłaszcza wówczas, kiedy sprawia kłopoty wychowawcze. Niezwykle ważne są rozmowy, stały kontakt z dzieckiem, udzielanie jemu wsparcia oraz rozwiewanie jego częstych lęków.

Zdaniem wybitnego amerykańskiego psychologa T.M. Anthony'ego, samobójstwo nie jest problemem, tylko jest symptomem problemów, sytuacji, których nie potrafimy odpowiednio najpierw rozpoznać, a następnie rozwiązać. Z jego wieloletniego doświadczenia wynika, że osoby o silnych korzeniach duchowych, psychologicznych i emocjonalnych są lepiej przygotowane do przeżywania zarówno trudności, jak i wszelkich przeciwności losu. Twierdzi również, że modlitwa okazuje się bardzo potrzebna i ważna w przygotowaniach młodego człowieka na czekające go trudne doświadczenia życiowe.

Zatem pozostaje tylko życzyć sobie, aby w naszych rodzinach dzieci doświadczały znacznie więcej pozytywnych emocji, akceptacji, czułości, miłości, a także wspólnej modlitwy.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama