Śmierć w różnych religiach świata - fragmenty
Przekład: Marek Chojnacki
ISBN:978-83-7318-618-7
wyd.: WAM 2007
Zwrot każdy i każde zdanie jest kresem i początkiem, Każdy poemat jest epitafium T. S. Eliot, Cztery kwartety
Nie wyobrażam sobie lepszego rozpoczęcia naszej podróży niż ten fragment z Little Gidding T. S. Eliota. Każde zdanie jest kresem i początkiem, gdyż każdym zdaniem piszący doprowadza do końca zawarte w nim doświadczenie, zanim rozpocznie następne. Jak pisał buddyjski mnich Baszo ze szkoły zen, ponieważ „każda chwila życia jest ostatnia, każdy poemat jest poematem śmierci”2. Podobnie gdy zaczynamy w tym tekście jakąś nową myśl, gdy wyrażamy jakieś nowe uczucie, ich śmierć jest już obecna w formie, w jakiej je wyrażamy. Dlatego też, jak pisze Eliot, kres wszelkich ludzkich dociekań, dotarcie tam gdzie rozpoczęliśmy wędrówkę i „odkrycie tego miejsca po raz pierwszy” wymaga „stanu całkowitej prostoty (okupionej wszystkim co mamy i czym jesteśmy)”. Rozpoczęliśmy nasze rozważania powyższym cytatem, gdyż osadza nas on w prawdzie, która stanowi najważniejszy temat każdego z rozdziałów tej książki: że z religijnego punktu widzenia umieranie jest świętą sztuką.
Biorąc pod uwagę złożoność tematu i emocje, jakie może wywołać proponowane czytelnikowi studium, warto postawić pytanie, w jaki sposób najlepiej czytać tę książkę.
Najłatwiejszym i najbardziej pomocnym sposobem zrozumienia tekstu, który mają Państwo przed sobą, jest nawiązanie obustronnego dialogu z poszczególnymi rozdziałami. Każdy z czytelników jest w pewnym sensie pielgrzymem odbywającym rytualną podróż (na którą składa się pożegnanie, podróżowanie, przybycie do celu i powrót), zmierzającym zawsze w stronę celu, jakim jest śmierć, ujęta oczywiście we własną, niepowtarzalną mityczną opowieść. Każdy z podróżnych osiąga swój cel o tyle, o ile śmierć i czytelnik stają się partnerami dialogu. Choć wstępnym warunkiem rozpoczęcia dialogu z opowieściami o procesie umierania może się okazać dialog z własną niemożnością zaakceptowania jakiejkolwiek formy życia po śmierci, to właśnie dialog jest tym, co otwiera na siebie wzajemnie czytelnika i tekst.
Celem dialogu, jak pisze Martin Buber, jest doprowadzenie uczestniczących w nim osób do prawdziwego bytu, do tego, co określa się jako autentyczną egzystencję. „Zgodnie z logiczną koncepcją prawdy”, mówi Buber, „tylko jedna z dwóch wykluczających się nawzajem wypowiedzi może być prawdziwa, ale w życiu takim, jakim go przeżywamy, są one nierozłączne”, i dodaje, że „jedność przeciwieństw jest tajemnicą samej istoty dialogu”3. Dla Bubera „autentyczny dialog” różni się od „dialogu technicznego” (powodującego się jedynie potrzebą obiektywnego zrozumienia) oraz od „monologu” (podejmowanego jedynie z potrzeby samozaspokojenia) tym, że każdy z jego uczestników musi być całkowicie obecny wobec drugiego, musi mu odpowiadać zwracając się doń jak do niepowtarzalnego „Ty”. Z tej perspektywy prawdziwym celem uczestniczących w dialogu osób „nie jest gnosis — ujawnianie boskich tajemnic — lecz devotio, czyli partnerski stosunek osoby do stworzenia”.
Pozwólcie Państwo, że dla lepszego zrozumienia tej metody przytoczę tu wewnętrzny dialog, w którym śmierci udziela się w łasnego głosu. W Czterech kwartetach poeta T. S. Eliot spotyka podczas nalotu w Anglii w czasie drugiej wojny światowej nieznajomego, „zwikłanego ducha”, zdradzającego pewne podobieństwo do „zmarłego mistrza”.
Przejęty tą podwójną rolą wołam
I słyszę inny głos krzyczy: „Co ty tu robisz?” Chociaż nas nie było5.
Pozwalając sobie stać się tym drugim, partnerem dialogu, poeta oddaje swemu rozmówcy — śmierci — głos, który mu odpowiada. Zmarły mistrz stwierdza, że nie ma zamiaru powtarzać starych teorii, i mówi poecie, że powinien modlić się o przebaczenie, gdyż „słowa ubiegłego roku należą do jego języka / Słowa nowego roku czekają głosu innego”. Następnie śmierć zdradza istnienie trzech „darów wieku”, którymi są: „gasnący zmysł”, „świadoma niemoc furii na ludzkie szaleństwo” oraz „wstyd późnego odkrycia powodów”; ujawnia też, że starzejący się duch skłonny jest do irytacji, jeśli nie odnowi go ogień Pięćdziesiątnicy.
Postać Eliota może spoglądać na siebie z przyszłości, gdyż na pewien czas przyjęła towarzystwo śmierci. Eliot oferuje nam tu sposób na rzucenie wyzwania śmierci poprzez stanięcie twarzą w twarz z doświadczeniem umierania; rozmowa ze śmiercią wprowadza doświadczenie śmierci w świat żywych, przygotowując nas w ten sposób na konfrontację z jej nieuniknionym roszczeniem. Bohater Eliota potrafi wyjść poza towarzyszący zazwyczaj śmierci lęk i niechęć, by posłuchać, co śmierć może mieć do powiedzenia, co prowadzi go do intelektualnego i duchowego przebudzenia. Również i czytelnik będzie w stanie lepiej uświadomić sobie zawartość tekstu, wdając się z nim w dialogiczną wymianę.
Mówiąc konkretniej, jednym z możliwych sposobów ułatwienia dialogu ze świętą sztuką umierania jest prowadzenie osobistego dziennika; metoda ta nie jest z pewnością wymagana od czytelników niniejszej książki6. Zdaję sobie sprawę, że wielu z nich nie ma ani ochoty, ani czasu na prowadzenie takich zapisków. Jednakże tym, którzy chcą pogłębić swój dialog z doświadczeniem śmierci, zapis własnych reakcji na to, co przeczytali, może dostarczyć ważnych odkryć. Niezależnie od tego, czy będzie to jedno zdanie, ustęp czy strona, wpisy do tego rodzaju dziennika mogą wyrażać nasze reakcje bądź stanowić rozwinięcie tematów i idei związanych z niniejszym tekstem bądź napotkanych w innych źródłach (na przykład w mediach, w czasopismach, w marzeniach, w rozmowach, w osobistych refleksjach). Dzienniki zawierają zazwyczaj przemyślenia i odkrycia, zapisy polemik i pytań, porównań i wewnętrznych refleksji, komentarze do napotykanych doniesień medialnych bądź reakcje na różnorodne sytuacje utraty czegoś, co było dla nas ważne na tyle, że bolejemy nad poniesioną stratą. Wpisy do dziennika są datowane, nieraz nawet mają osobne tytuły; czasem też czytamy je ponownie. Umożliwia to prowadzącemu dziennik bardziej całościową refleksję nad procesem śmierci, umierania i przyszłego życia oraz nad duchową sztuką przygotowywania się na śmierć.
Poniższe relacje studentów o doświadczeniu prowadzenia dziennika ukazują wartość tego rodzaju doświadczenia:
I
Musiałem zbierać się cały semestr, by wreszcie usiąść i popracować nad tym — nad moją śmiercią. Z pewnością dokonałem wielu wpisów w dzienniku... Chciałem jednak przyjrzeć się moim własnym poglądom na śmierć i w końcu mi się to udało. Skończyłem moje refleksje doszedłszy do punktu, od którego je zacząłem — śmierć to śmierć. Teraz jednak rozumiem, dlaczego tak myślę. Nie obawiam się śmierci — nie obawiałem się jej, gdy byłem żołnierzem, i teraz też nie czuję przed nią lęku. Śmierć jest częścią życia. Nie ma sensu się do niej przygotowywać, gdyż i tak nadejdzie — i wówczas przestanę istnieć.
II
Uznałem, że prowadzenie dziennika pomogło mi szerzej spojrzeć na te doświadczenia; pomogło mi też odkryć życie w śmierci i śmierć w życiu. Pisanie dziennika stało się dla mnie rodzajem modlitewnego wyznania i spowiedzi: w pisaniu odnajduję siebie i zarazem widzę siebie w relacji do Boga. To upokarzające doświadczenie7.
Jak świadczą przytoczone wyżej opinie studentów, wchodząc w nieustanny dialog z tekstem nie można jednocześnie nie rozpocząć dialogu z samym sobą. Co jednak począć, gdy, jak wspomnieliśmy wcześniej, czytelnik nie lubi pisać lub nie ma na to czasu? Na końcu każdego rozdziału znajdą Państwo krótkie zestawienie sugestii dotyczących prowadzenia dziennika, które można potraktować jako tematy do dyskusji, tezy do rozprawek lub jako refleksje mające pogłębić rozumienie przez czytelnika zawartości rozdziału. Wybór fragmentów dzienników studentów zamieściliśmy w dodatku; czytelnicy mogą zechcieć przejrzeć je, zanim przystąpią do lektury samej książki.
Gdy zaczną Państwo czytać, odkryją Państwo własny sposób poruszania się w materiale złożonym z opowiadań, doktryn i praktyk rytualnych zaczerpniętych z tradycji religii świata; mam przy tym nadzieję, że obejdzie się bez nawrotów i zapuszczania się zanadto w któryś z owych napotkanych po drodze egzotycznych portów. Naszym celem jest zachowanie głębokiej otwartości na każde z opisanych tu przekonań religijnych dotyczących śmierci, która ma nam pomóc lepiej sformułować nasze własne postawy i wierzenia poprzez dialog, w całościowym, globalnym kontekście. A zatem — witamy w krainie śmierci!
opr. aw/aw