Fragmenty książki "Voodoo. Bogowie, czary, rytuały", która prezentuje w sposób całościowy religię Voodoo
ISBN: 978-83-7505-439-2
wyd.: WAM 2010
Zanim europejskie mocarstwa kolonialne zaczęły w XVI wieku wywozić dziesiątki tysięcy Afrykanów z „wybrzeża niewolników” dzisiejszego Beninu do tak zwanego Nowego Świata, kult wodunów ograniczał się zasadniczo do afrykańskich królestw Dahomeju i Joruby. Słowo wodun, od którego wywodzi się haitańskie wudu, pochodzi z języka afrykańskiego plemienia Fon, którym jeszcze dzisiaj mówi się w Beninie. Wodun znaczy „bóstwo”, „bożek”, przy czym zawsze pobrzmiewa w tym konotacja, że chodzi o istoty groźne, mocarne, tajemnicze. W autochtonicznych kultach plemienia Fon cześć oddawana bóstwom i przodkom była jeszcze z sobą ściśle powiązana. Każdy ród, każda wieś czy księstwo czciły własnych wodunów, którzy zapewniali im ochronę i prestiż i posiadali tak samo czcigodne rodowody jak klany i dynastie władców. W ramach skomplikowanych ceremonii, które początkowo obejmowały ofiary nie tylko z kóz i kur, lecz także z ludzi, groźne bóstwa były przywoływane i błagane o opiekę przez kapłanów zwanych huno — w formie żeńskiej hunsi. Już wtedy było rzeczą zwykłą, że przywoływany wodun objawiał się, obejmując w posiadanie kapłana czy któregoś wtajemniczonego sługę świątynnego. Samo dzisiaj jeszcze występujące w wudu wyobrażenie, że bóstwo „dosiada” nawiedzonego jako swego „konia”, pochodzi z dawnej kultury Dahomeju.
Najwyższe bóstwo kultów wodunów nosi imię Mawu-Lisa i jest, podobnie jak wiele pierwotnych bóstw, płci androginicznej. Wizerunki przedstawiają Mawu-Lisa jako istotę o dwóch obliczach lub jako nierozdzielne bliźnięta. Kult boskich bliźniąt (Marassa), który zarówno w autochtonicznych kultach wodunów Beninu, jak i w haitańskim wudu odgrywa do dziś znaczną rolę, wywodzi się od tego właśnie bóstwa czasów pierwotnych. Podobnie jak cała dawna kultura Dahomeju, również ówczesny kult wodunów nosił znamię arystokratycznej wytworności. Wybitną rolę odgrywał wśród bogów Fa, bóstwo losu. Za pomocą niezwykle skomplikowanej wyroczni, dokonywanej przy użyciu orzechów kokosowych, starano się odgadnąć zrządzenia tego boga. W podobnie wielowarstwowych ceremoniach i rytuałach oddawano cześć wielkiemu bogu węży Damballi czy bóstwu progu Legbie, pośrednikowi między światem duchów i światem ludzi.
Mniej subtelni okazywali się królowie Dahomeju, kiedy chodziło o obronę i poszerzenie ich władczych ambicji. Wojny z sąsiednimi ludami, głównie z plemieniem Joruba, były na porządku dziennym. Aby poszerzyć swoją sferę władzy, warstwa rządząca Dahomeju próbowała nawet z początkiem XVIII wieku ustanowić własny wariant kultu wodunów na całym podległym sobie obszarze jako coś w rodzaju religii państwowej. Jakkolwiek ta świątynna czystka i podniesienie duchów dahomejskich do rangi bogów całego regionu wywołały gwałtowny wewnętrzny bunt, krok ten miał oddziałać korzystnie na rozwój kultu wudu w haitańskiej kulturze niewolniczej. Gdyby bowiem panteon i najważniejsze ceremonie afrykańskich kultów wodunów nie zostały były w XVIII wieku w znacznej mierze ujednolicone, to wywiezionym na Haiti jako niewolnicy kapłanom i książętom nie przyszłoby łatwo utworzyć z resztek ich ojczystych kultur system religijny będący do zaakceptowania dla wszystkich niewolników.
opr. aw/aw