O obrazie "Święty Antoni opat i święty Paweł Pustelnik" Velazqueza
„Pustynia może mieć znaczenie podwójne. Jest to obszar, gdzie nic nie rośnie, gdzie nie ma żadnego życia — i jest to zarazem pustka serca wyjałowionego z uczuć. Pustynia — geograficzna czy psychologiczna — ma granice nieokreślone, horyzont cofa się i zlewa z niebem. Wszystko tam jest możliwe. Pustka przyciąga, chce być napełniona. Pustka serca jest potrzebna, gdyż tylko wtedy Bóg znajdzie w nim miejsce. Bez Boga samotność jest jałowa; z Bogiem jest płodnością. Wyjście na pustynię jest wezwaniem do Boga, prośbą o Jego interwencję.”
Taką właśnie, przepełnioną Bogiem, samotność, pustkę pełną słów Pana wybrał święty Paweł Pustelnik. Odszedł na pustynię, by uniknąć śmierci z rąk prześladowców chrześcijan za panowania cesarza Decjusza. Lecz tak dalece zasmakował w ciszy pustyni, że spędził tam samotnie 90 lat. Ów „pierwszy historycznie, imiennie zwany pustelnik znalazł tylu naśladowców, iż pustynie Afryki i zachodniej Azji nie mogły ich pomieścić”.
O życiu świętego samotnika opowiada obraz Święty Antoni Opat i święty Paweł Pustelnik, który namalował największy malarz siedemnastowiecznej Hiszpanii, Diego Velázquez. Obraz snuje opowieść, bo artysta ukazał kilka epizodów spotkania świętych. Pełne uroku płótno jest wyjątkowym dziełem mistrza, który wzbraniał się przed ukazywaniem tego, co nierzeczywiste, co ponadziemskie, mistrza, który tak niewiele namalował obrazów o tematyce religijnej.
Malarstwo może przedstawiać prawdziwie tylko to, co widzą oczy — zdają się mówić postaci z jego portretów. Tu zaś artysta pozwolił sobie na odpoczynek od rzeczywistości, na swobodę, na uroczy kaprys, tak jakby ktoś, kto mówił ze ściśniętym gardłem, nagle zaczął śpiewać. Mistrz popuścił wodze wyobraźni. Namalował nie tylko zapisaną w żywotach obu świętych scenę ich spotkania, lecz również ubarwił ją legendami. Co więcej, niczym malarze z wcześniejszych epok, ukazał w przestrzeni i czasie kilka wydarzeń, tak jakby rozgrywały się jednocześnie. Nic dziwnego, że wdzięczny, rozległy krajobraz z wijącą się drogą, pod lekkim, przejrzystym niebem zamieszkują baśniowe stwory. W głębi pejzażu święty Antoni Opat, zwany także Pustelnikiem (ponieważ był ojcem duchowym i przewodnikiem zgromadzeniu eremitów w górach Pispir nad Morzem Czerwonym), pyta centaura o drogę do pieczary świętego Pawła. Podczas swej wędrówki ku centrum obrazu spotyka także fauna o koźlich kopytkach. W kolejnej scenie puka do drzwi Pawłowej samotni, by następnie, u stóp wysokiej skały, połączyć się z pustelnikiem z Teb we wspólnej modlitwie. Ku świętym mężom zniża swój lot kruk — zgodnie z legendą, ptak ten z Bożego polecenia przynosił codziennie pustelnikowi z Teb pół bochenka chleba, zaś gdy przybył z wizytą święty Antoni, zjawił się z całym bochenkiem w dziobie. (Dlatego w herbie zakonu paulinów widnieje kruk z bochenkiem chleba na palmie).
Po lewej stronie obrazu znajduje się ostatnia, zamykająca historię scena. Sędziwy święty Paweł miał umrzeć na rękach świętego Antoniego — widzimy więc, jak gość modli się nad ciałem gospodarza, a dwa lwy, których wyobrażenia znajdują się również w herbie paulinów, wykopują dla pustelnika grób. Mimo powagi owego epizodu, cały obraz pełen jest lekkości i wdzięku. Czy zatem trafnie oddaje istotę pustelniczego życia świętego Pawła? Czy przejrzysty koloryt płótna i urok opowieści odpowiadają modlitewnej samotności?
Uderza nas przede wszystkim fakt, że Velázquez nie namalował pustyni. Przeciwnie — pejzaż rozkwita roślinnym życiem, zielenią się drzewa, niebieszczeją wody. Nie widzimy bezkresnego horyzontu pustyni, który każe zapomnieć o świecie i zatopić się w rozważaniach i modlitwie. Lecz artysta zrozumiał, że nie trzeba malować morza piasku i kamieni, by przywołać wrażenie pustki, odludności. Pustelnia staje się pustynią. Odludzie, pustkowie, miejsce odległe od zgiełku, zachęca do modlitwy. Namalowane postaci świętych, choć niewielkich rozmiarów, ukazują mistrzostwo wielkiego portrecisty. Pogrążone w modlitwie, zapraszają nas, byśmy przenieśli się duchem na pustynię, na pustkowie i byśmy pozwolili Bogu wypełnić ową pustkę.
opr. mg/mg