Z cyklu "Fromacja duchowa"
Modlić się, to pozwolić Bogu zmieniać swoje serce.
św. Ireneusz
Człowiek nie jest nigdy tak wielki jak wtedy, gdy klęczy.
Jan XXIII
Owocem modlitwy jest wiara - owocem wiary jest miłość...
Matka Teresa z Kalkuty.
Różne pokusy zagrażają naszemu życiu duchowemu. Istnieje jednak - według Jana Pawła II - pewna pokusa, która od zawsze zagraża życiu duchowemu każdego człowieka, a w szczególności katechety - jest nią przekonanie, że rezultaty naszej pracy zależą od naszych zdolności, działania i planowania. To prawda, że Bóg oczekuje od nas konkretnej współpracy i pragnie, byśmy wykorzystywali wszystkie nasze zdolności w posłudze katechetycznej. Biada nam jednak, gdybyśmy zapomnieli, że bez Chrystusa "nic nie możemy uczynić" (J 15,5; por. Novo Millenio Inennte 38). Tym zaś, co stanowi podstawę życia wewnętrznego jest modlitwa.
Katechetom nie jest łatwiej modlić się niż innym. Rozumieją oni dobrze św. Mikołaja z Flue, który lubił mawiać: "Czasem klękamy do modlitwy, jakbyśmy szli na bal, a czasem jak do ciężkiego boju". Katecheci winni jednak zaprzyjaźnić się z Bogiem bardziej niż inni. I dlatego - choć to niekiedy trudne - winni więcej czasu poświęcić na modlitwę.
Zasada jest prosta: im więcej czynu (katechez, spotkań), tym więcej modlitwy. Ksiądz Jan Twardowski powiedział kiedyś, że w życiu katechety najważniejsza jest modlitwa. Kiedy tylko własnym sprytem będziemy próbowali docierać do uczniów, to jest wielce prawdopodobne, że naszym udziałem stanie się doświadczenie Apostołów, opisane w ewangelicznej relacji o cudownym połowie: "(...) całą noc pracowaliśmy i niceśmy nie ułowili" (Łk 5,5). Według Jana Pawła II, nie możemy się wtedy dziwić, że różne nasze przedsięwzięcia katechetyczne i duszpasterskie zakończą się niepowodzeniem, rodząc uczucia frustracji i rozgoryczenia. Jan Paweł II wie, że modlitwa wymaga wysiłku duchowego i wiedzie niekiedy przez bolesne doświadczenie "nocy ciemnej".
Przestrzega jednak nas przed brakiem modlitwy lub modlitwą powierzchowną. Chrześcijan, którzy się nie modlą albo modlą się powierzchownie nazywa "chrześcijanami połowicznymi" albo "chrześcijanami w zagrożeniu" (por. Novo Millennio Inennte, 34).
Odnosząc te określenia do katechetów, możemy mówić o "katechetach połowicznych" lub "katechetach w zagrożeniu". Powierzchowna modlitwa rodzi bowiem "powierzchowne życie", a "powierzchowne" życie katechety rodzi "powierzchowne" katechezy. Nie może być inaczej, bo "Człowiek, który mówi, że nie ma czasu na modlitwę, po prostu jeszcze nie wierzy" (Thomas Forrest).
Co więc robić, aby nie być "katechetą połowicznym"? Należy uczyć się modlitwy, wciąż na nowo przyswajając sobie tę sztukę od samego Jezusa. Ma ona nie jedno imię i wyrażać ją można na wiele sposobów. Dróg do Boga - dróg modlitwy jest tyle, ile jest ludzi. Nie ma dróg lepszych i gorszych; każdy musi odnaleźć swoją. Zapytałem kiedyś ks. Jana Twardowskiego, w jaki sposób się modli. Okazało się, że powtarza on zawsze tylko jedno zdanie: Jezu, ufam Tobie.
Trzeba się modlić tak, jak umiemy, a nie tak jak nie umiemy. Modlitwa jest w nas. Ona dochodzi do nas w ciszy. Bywa, że samo trwanie w ciszy jest modlitwą. Carlo Caretto - Mały Brat Jezusa mówił o trzech "jedynkach ciszy", potrzebnych do dobrego i sensownego funkcjonowania dla tych wszystkich, którzy mają duży kontakt z ludźmi. Te trzy "jedynki ciszy - modlitwy" to: jedna godzina dziennie, jeden dzień w miesiącu i jeden tydzień w roku.
Trzeba podpatrywać ludzi, którzy się modlą. Nie wiedząc o niczym, najwięcej nauczyli mnie modlitwy ci, których widziałem na modlitwie: moja Babcia, Mama, Ojciec, spotkani "przypadkowo" w kościele ludzie ..., moi uczniowie.
"Trzeba w sobie pielęgnować świadomość, że jest się kochanym przez Boga" - odpowiadał na pytanie, jak się modlić śp. Ks. Bp Jan Chrapek. Sam mówił często do Boga własnymi słowami: "Panie Jezu, znasz moje serce i wierz, że chciałbym z Tobą rozmawiać, a jednak uciekam w rozproszenie. Przyjmij ten mój wysiłek zbierania myśli i przychodzenia do Ciebie". Często powtarzał krótkie formuły modlitewne, np. "Uczyń serce moje według serca Twego". Miał wielki kult do dusz czyśćcowych; uważał, że wiele rzeczy można wymodlić za ich pośrednictwem. Wierzył w modlitwę. Mówił: "(...) łatwiej wymodlić świat niż go wywalczyć".
Trzeba strzec czasu przeznaczonego na modlitwę. Przy całej naszej życiowej zaradności nie potrafimy często strzec zazdrośnie czasu przeznaczonego na modlitwę. Znam małżeństwo, które codziennie przed pracą trwa godzinę na wspólnej modlitwie. Choć pracują w różnych godzinach, to tej wspólnej rannej godziny modlitwy strzegą jak oka w głowie od wielu lat.
Zaznaczmy teraz sprawę dla katechezy najważniejszą, to z modlitwy winny wyrastać nasze katechezy, cała posługa w szkole i w parafii. Po prostu to, co przepowiadamy powinno być nasiąknięte modlitwą. Myślę, że rację mają ci, którzy mówią, że po charakterze katechezy widać, czy głoszący ją umie sensownie planować i działać duszpastersko na terenie szkoły czy parafii. Przykładem dla nas może być matka Teresa z Kalkuty. Zapytano ją pewnego razu skąd ma takie świetne pomysły. Popatrzyła na człowieka i odpowiedziała: "(...) jakbyś się modlił, to też byś miał pomysły".
Modlitwa winna być nie tylko punktem wyjścia dla naszych katechez, ale też punktem wyjścia dla naszych spotkań z uczniami. Jestem bardzo wdzięczny mojemu katechecie ze szkoły średniej, który - gdy dowiedział się, że chcę zostać katechetą - powiedział do mnie: "Zanim zaczniesz mówić uczniom o Bogu - najpierw z Bogiem rozmawiaj o nich". Natomiast prefekt Kongregacji Doktryny Wiary, Kard. Joseph Ratzinger stwierdził: "Jezus nauczał w ciągu dnia, w ciągu nocy zaś modlił się". Tymi prostymi słowami chciał powiedzieć, że Jezus musiał pozyskać uczniów od Boga. Prawda ta ma wieczną wartość. My nie możemy pozyskać ludzi. Musimy otrzymać ich od Boga i dla Boga. Wszystkie metody stają się puste bez fundamentu modlitwy".
Pamiętając o własnej modlitwie - Jan Paweł II przypomina nam, byśmy nie zapomnieli o wychowaniu do modlitwy (por. Novo Millenio Inennte, 34). Nasi uczniowie i ludzie, z którymi mamy kontakt winni wiedzieć, że się za nich modlimy. Nie bójmy się też prosić naszych uczniów i znajomych o modlitwę. Najpiękniejsze telefony, które odbieram to te z prośbą o modlitwę; najpiękniejsze moje rozmowy z uczniami i nauczycielami to te zakończone prośbą o modlitwę. Mam wtedy pewność, że patrzą na mnie jak na tego, który stoi wobec nich w imieniu Boga, ale też wiedząc, że stoję przed Bogiem w ich imieniu. Wiem, jak wiele zawdzięczam tym, którzy w listach, SMS-ach, rozmowach, telefonach, e-mailach zapewniają mnie o swojej modlitwie. Dzięki ich modlitwie - żyję.
Janusz T. Skotarczak - katecheta; doradca metodyczny w Ośrodku Doskonalenia Nauczycieli w Poznaniu, nauczyciel wychowania do życia w rodzinie; doktorant na WT UAM w Poznaniu; inicjator i animator Śremsongu - Wielkopolskiego Przeglądu Piosenki Religijnej; publicysta.
opr. ab/ab