Zabłyśnij na katechezie. Długa droga do ważnej prawdy

Gdy Pan Jezus objawił świętej siostrze Faustynie Kowalskiej orędzie o Miłosierdziu Bożym, początkowo jej nie dowierzano...

Bardzo wielu ludzi zgłasza się do księży, do biskupów, a nawet do różnych kongregacji watykańskich zapewniając, że sam Pan Jezus, wysłany przez Niego Anioł albo Matka Najświętsza powierzyli im niezwykle ważną tajemnicę z poleceniem, by to ogłosić całemu Kościołowi. Nie traktuje się takich ludzi lekceważąco, ale z ogromną rezerwą. Z jednej strony Pan Bóg „ma prawo” coś komuś powiedzieć albo wysłać do niego Swego wysłannika, z drugiej zaś - wielu ludzi ma jakieś osobiste przeżycia, niektórzy ulegają wrażeniom, inni są żądni sławy i sensacji, a jeszcze inni chorzy. Jak ich odróżnić? Nawet sobie nie wyobrażamy, jak wiele jest w świecie takich spraw.

Co w takim wypadku robi Kościół? Najpierw czeka. Czasem nawet bardzo długo, bo wiemy, że jeśli „Panu Bogu by się spieszyło”, to sam by zadbał, aby Jego objawienie dotarło czytelnie do biskupów i Papieża. Jednocześnie czas spełnia ważną rolę oczyszczającą, niektórym nie chce się długo udawać. Potem najlepiej wykształceni dogmatycy dokładnie sprawdzają treść tych zdań, które miały być objawione w sposób nadprzyrodzony. Od początku istnienia Kościoła wierzymy, że tak zwane Objawienie Publiczne zakończyło się z chwilą śmierci ostatniego z Apostołów, świętego Jana, czyli około roku setnego. Zatem każde zdanie musi być zgodne z tym, co zawarte jest w Piśmie Świętym i wnioskach z Biblii wyprowadzonych, odrzuca się wszystko, co nie było zawarte w Objawieniu Publicznym. Zwykle w tym samym czasie osobę, która oznajmiła jakieś konkretne treści, poddaje się badaniu psychiatrycznemu, kilka razy, w obecności różnych lekarzy. Chodzi tu o wykluczenie – dla dobra wiernych – tekstów przyniesionych przez osoby chore albo oszustów. Jeśli to wszystko daje pozytywne rezultaty znów mija czas, by przyjrzeć się jak reaguje Lud Boży. Czasem zakazuje się publicznego ogłaszania tych zdań.

Tak było w przypadku kultu Miłosierdzia Bożego. Gdy Pan Jezus objawił świętej siostrze Faustynie Kowalskiej orędzie o Miłosierdziu Bożym, początkowo jej nie dowierzano. Wspaniały spowiednik siostry Faustyny, ksiądz Michał Sopoćko (obecnie błogosławiony), z ogromną delikatnością zarządził badania psychiatryczne, a sam badał treść wypowiadanych przez skromną siostrę zdań. On też polecił jej spisywanie „usłyszanych” objawień. Jednym z dowodów prawdziwości objawień jest też ogromny spokój i pokora, z jaką wspomniane badania się przechodzi. Potem był długi czas, kiedy oficjalnie nie wolno było rozpowszechniać kultu Miłosierdzia Bożego. Mimo to intuicja wiary Ludu Bożego przyjęła i w sposób prywatny rozpowszechniała to nabożeństwo. Aż wreszcie Jan Paweł II ogłosił prawdziwość tych objawień i ustanowił niedzielę po Wielkanocy Świętem Bożego Miłosierdzia.

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama