Konspekt katechezy dla II klasy szkół ponadpodstawowych
Celem niniejszej jednostki tematycznej jest określenie sensu kultu świętych w Kościele katolickim oraz wzbudzenie u katechizowanych dążenia do świętości w poczuciu odpowiedzialności za spełnienie misji eschatologicznej Kościoła pielgrzymującego. Jednostka ta zamyka rozdział pt. Kościół wspólnotą miłości. Właśnie na "nasileniu naszej czynnej miłości" polega prawdziwy kult świętych (por. KK 51). Dlatego też katecheza niniejsza nie mole się zatrzymać na suchej informacji, ale powinna stać się mocnym wezwaniem młodych do konsekwentnego i pełnego nadziei dążenia do prawdziwej świętości, pojętego jako budowanie eschatologicznej wspólnoty świętych.
W takim właśnie kontekście zostały umieszczone najważniejsze wypowiedzi Soboru Watykańskiego II o kulcie świętych (zob. KK 49-51). Otto Semmelroth SJ komentując te wypowiedzi przypominał, że eschatologiczny charakter Kościoła pielgrzymującego oznacza zarazem zbawienie "już" dokonane i "jeszcze nie" dokonane. Zbawienie przyniesione człowiekowi przez Chrystusa za pośrednictwem Kościoła polega na uczestnictwie w życiu wiecznym Boga. Pełne i ostateczne urzeczywistnienie osiąga ono dopiero wtedy, gdy człowiek kończy swoją historię na ziemi. Pełnia tego zbawienia jest rzeczywistością przyszłą.
Jednakże - pisze dalej Semmelroth - to życie wieczne nie rozpocznie się dopiero po źyciu ziemskim, lecz zostało nam "już" udzielone na ziemi niejako w zalążku, jako zadatek. Ono "już" istnieje w tej łasce, którą Chrystus przyniósł na świat. Ale zarazem "jeszcze nie" jest doskonałe i nieutracalne, lecz ukrywa się w postaci tego świata, która przemija (por. 1 Kor 7, 31), i jeszcze może być utracone przez grzech, który zagraża człowiekowi.
Ambiwalentny charakter zbawienia odzwierciedla się w Kościele. Tekst soborowy ujmuje eschatologiczny charakter Kościoła mówiąc o naszym związku z Kościołem niebiańskim. Dla naszej katechezy ważna jest myśl, że nauka o kulcie świętych została umieszczona w ścisłym związku z eschatologicznym charakterem Kościoła pielgrzymującego. Kontynuując swe rozważania Semmelroth nawiązuje do zarzutów wynikających z fałszywej interpretacji katolickiego kultu świętych. Jednym z nich jest zarzut swoistego kryptopoliteizmu, rzekomo praktykowanego przez Kościół katolicki, który zaludnił jakoby puste niebo świętymi zastępując nimi bogów pogańskich. Zapobiegając temu zarzutowi konstytucja przedstawia krótki szkic historyczny rozwoju kultu świętych (zob. KK 50). Inny zarzut dotyczył przesadnego kultu, który czasami wyradzał się w tendencję osiągnięcia zbawienia jedynie w wymiarach doczesnych.
Tymczasem prawdziwy kult świętych polega, zdaniem Semmelrotha, na skonkretyzowaniu eschatologicznego charakteru Kościoła pielgrzymującego. Konstytucja dogmatyczna Lumen gentium rozpatruje skonkretyzowany w kulcie świętych związek Kościoła ziemskiego z Kościołem niebiańskim z dwóch stron.
Najpierw mówi o stosunku świętych do Kościoła pielgrzymującego (zob. KK 49). Istota świętości na ziemi polega na tym, że człowiek przez wiarę i miłość włącza się w Chrystusowe dzieło zbawienia, które - dokonane w misterium paschalnym - zostało przyjęte do wiecznej egzystencji u Boga i stamtąd wywiera swój zbawczy wpływ. Podobnie dzieje się ze świętymi. "Ich dzieła idą za nimi" (Ap 14, 13 - zob. dalej przypis 5) i wchodzą w moc dzieła Chrystusa u Boga. Dlatego święci "utwierdzają cały Kościół w świętości (...) nieustannie wstawiają się za nas u Ojca" (KK 49), stanowiąc jedno Ciało z Chrystusem jako Głową i Oblubieńcem swoim, który wstawia się za swoim ludem (zob. Hbr 7, 25).
Następnie konstytucja mówi o kulcie świętych w Kościele ziemskim (zob. KK 50-51). Przez kult liturgiczny i przywoływanie ich wstawiennictwa Kościół pielgrzymujący wyznaje w konkretny sposób swój charakter eschatologiczny, który już po części się urzeczywistnił w świętych Kościoła niebiańskiego. To wpatrzenie się w Kościół tryumfujący w niebie uświadamia nieustannie Kościołowi na ziemi, że tryumfalizm nie może się nigdy stać postawą Kościoła pielgrzymującego. Zdaniem Semmelrotha wszystko, co w przejawach Kościoła na ziemi wygląda na tryumf, można co najwyżej rozumieć jako znak wskazujący, że Kościół w swojej postaci ziemskiej już nosi w sobie zadatek chwaty niebiańskiej, którą osiągnie w pełni u kresu tego świata. W świętych bowiem "Bóg ukazuje ludziom naocznie swoją obecność i swoje oblicze. W nich do nas sam przemawia i daje nam znak swego Królestwa" (KK 50). Dlatego też można powiedzieć, że w kulcie świętych ujawnia się wyraźnie Kościół ziemski jako sakrament powszechnego zbawienia, pociągając ludzi do królestwa Bożego przez "takie mnóstwo świadków (...) i takie potwierdzenie prawdy Ewangelii" (KK 50). Kościół proklamuje misterium paschalne Jezusa Chrystusa owocujące w świętych (zob. KL 104). Zaś według Louisa Bouyera święci są przejawem Bożej "agape" obecnej w świecie2.
Kult świętych jest ucieleśnieniem wiary w nierozłączną wspólnotę całego mistycznego Ciała Chrystusa, to znaczy Kościoła pielgrzymującego, oczyszczającego się w czyśćcu i chwalebnego w niebie (por. KK 50). W terminologii przedsoborowej wspólnotę tę nazywano mianem Kościoła walczącego, cierpiącego i tryumfującego. Otto Semmelroth nawiązuje do tej tradycyjnej terminologii naświetlając jednocześnie nowość ujęcia soborowego3.
Według Konstytucji dogmatycznej o Kościele przemijanie ziemskiej postaci Kościoła i przechodzenie w postać niebiańską nie znosi tożsamości Kościoła i nie jest żadnym przechodzeniem zrywającym, lecz dokonuje się w spotkaniu z Panem, który przyjmuje przychodzącą do siebie Oblubienicę z najczystszą miłością. Istnieje bowiem wzajemne przyporządkowanie trzech stanów wspólnoty Ludu Bożego, to znaczy Kościoła pielgrzymującego, oczyszczającego się i chwalebnego w niebie4. Nazywa się ono w symbolu wiary "świętych obcowaniem".
Jedność tych trzech stanów wyraża się przede wszystkim we wspomnianej wyżej wstawienniczej trosce Kościoła niebiańskiego o Kościół pielgrzymujący i w modlitewnym wzywaniu ze strony Kościoła ziemskiego. Konstytucja szkicuje genezę tego kultu wyraźnie zaznaczając, że zaczął się on od czci oddawanej zmarłym w świecie pierwszych wieków chrześcijaństwa: "Co się zaś tyczy Apostołów i Męczenników Chrystusowych, którzy przelawszy swoją krew dali najwyższe świadectwo wiary i miłości, to Kościół zawsze wierzył, że są oni ściślej złączeni z nami w Chrystusie, okazywał im jak i Błogosławionej Maryi Dziewicy i Świętym Aniołom cześć szczególną i pobożnie modlił się o pomoc ich wstawiennictwa. Do nich wszystkich dołączeni zostali niebawem także inni, którzy dokładniej naśladowali dziewictwo i ubóstwo Chrystusa, w końcu i ci, których znamienite praktykowanie cnót chrześcijańskich i boskie charyzmaty zalecały pobożnej czci i naśladowaniu wiernych" (KK 50).
Otto Semmelroth przypomina, że wstawiennictwo świętych nie jest właściwie nową czynnością, dodającą coś do tego, czego dokonali oni w czasie swojej ziemskiej historii. Zachodzi tu ścisły związek ze wstawienniczą działalnością Chrystusa (zob. Hbr 7, 25; 1 J 2, 1). Jezus uwielbiony nie dodaje niczego do dzieła zbawczego, jakiego dokonał w czasie swojej ziemskiej historii. Przez wiarę i miłość święci stali się uczestnikami wartości zbawczego dzieła Jezusa Chrystusa i mocą tej wiary kształtowali swoje "dzieła" (według Biblii Tysiąclecia - swoje "czyny"). Chrystus ze swej strony przyjął historyczne dzieła świętych do wiecznego istnienia w Bogu, zgodnie ze słowami, że "ich dzieła idą za nimi" (Ap 14, 13)5. Święci ofiarowują Bogu zasługi, które osiągnęli na ziemi "przez jedynego Pośrednika między Bogiem a ludźmi, Jezusa Chrystusa", służąc Panu we wszystkim (por. KK 49). Uczestnictwo w dziele zbawczym Jezusa Chrystusa przez wiarę i miłość oznacza także udział w owocności tego dzieła dla całego Ludu Bożego. To uczestnictwo jest jednym ze skutków łaski zbawienia6.
Otto Semmelroth zaznacza, że zstępujące powiązanie Kościoła niebiańskiego z nami znajduje swój odpowiednik we wstępującym powiązaniu Kościoła ziemskiego z niebiańskim, które określamy mianem kultu świętych. Sens tej praktyki w życiu Kościoła zmierza w dwu kierunkach. Z jednej strony w kulcie świętych Kościół przyznaje się do swojej przemijalności historycznej, a z drugiej wychodzi poza doczesność do "miasta niebiańskiego".
Każdy naród w kulcie bohaterów swojej historii ukazuje coraz to nowym pokoleniom zobowiązanie wyrastające z jego historii. Analogicznie Kościół od najwcześniejszych czasów uświadamia sobie w kulcie świętych własne zobowiązania. Już wczesnochrześcijańskie wspomnienia zmarłych i modlitwy za nich odróżniały apostołów i męczenników, gdyż ludzie którzy wycisnęli na Kościele oryginalne piętno, stali się godni wspomnienia kultycznego. To kryterium dało asumpt do rozszerzenia kręgu czczonych także na tych, którzy wzorowo przeżyli eschatologiczny wymiar Kościoła w ubóstwie i dziewictwie na wzór Chrystusa7.
Jednakże kultyczne spojrzenie Kościoła na historię jest zawsze zarazem spojrzeniem w górę i w przyszłość. Albowiem święci nie są tylko wielkimi ludźmi przeszłości, lecz żyją z historią Kościoła na wieki, którym Kościół pielgrzymujący wychodzi naprzeciw. Tak więc kult świętych jest konkretnym wyrazem, przez który Kościół szczególnie wymownie przyznaje się do swego charakteru eschatologicznego. Artykuł 50 Konstytucji dogmatycznej o Kościele przedstawia to w czterech punktach.
Najpierw kultyczne spojrzenie na świętych w ich konkretności osobowej nadaje wierze Kościoła w cel pozagrobowy ludzką i zrozumiałą postać. Zarzut, że kult świętych sprzeciwia się Ewangelii, że święci są rzekomo chrześcijańskim upiększonym politeizmem, a więc pogaństwa w obrębie chrześcijaństwa8, staje się bezprzedmiotowy. Albowiem niebo zaludnione przez ludzi zamiast nieba postaci mitologicznych nie musi być przejawem pogaństwa. Święci należą raczej do rzeczywistości doprowadzonego do celu Chrystusowego dzieła zbawienia. Na Chrystusa nie można patrzeć bez "Jego Ciała, którym jest Kościół" (Kol l, 24). Na Kościół z kolei nie można patrzeć w jego postaci ziemskiej, lecz w świetle rzeczywistości Kościoła niebiańskiego.
Po drugie kultyczne spojrzenie na świętych ugruntowuje zobowiązanie dla żyjących na ziemi poprzez wskazanie na ich udaną i spełnioną egzystencję. W niebie przebywają święci nie pozbawieni swojej historii, lecz z ich "dziełami, które idą za nimi" (Ap 14, 13). W ten sposób kultyczne spojrzenie na świętych wraca z powrotem na ziemię. Kto zatem czci świętych, musi ich rozpatrywać wraz z ich i przez nich kształtowaną historią, a tym samym przypominać sobie zakres powierzonych sobie do wykonania na wzór świętych obowiązków. A zatem święci działają w naszym życiu jako napominające wezwanie Boga i jako świadectwo pełnej łaski obecności Boga w człowieku. Kto czci świętych, nie opiera swojej nadziei tylko na sile czystego człowieczeństwa. Nie czuje się także zagubiony w świecie anonimów, lecz w spojrzeniu na ludzi świętych, przypomina sobie to oblicze Boga, jakie istnieje w życiu ludzkim9.
Po trzecie kult świętych szczególnie służy urzeczywistnianiu prawdy Ewangelii. Orędzie Nowego Testamentu wiąże stosunek człowieka do Boga ze stosunkiem do drugiego człowieka w ten sposób, że miłość bliźniego jest właśnie urzeczywistnianiem miłości do Boga, a żywa więź z Panem jest skuteczną podstawą miłości bliźniego. Ten istotny rys egzystencji chrześcijańskiej znajduje swoją podporę w kulcie świętych. Tęsknota do urzeczywistnionej jedności Ludu Bożego obejmuje zarazem Kościół pielgrzymujący jak i niebiański. W ten sposób miłosne zwrócenie się do Chrystusa, Pana Kościoła, zostało ujęte jako kościelna wspólnota miłości. Człowiek wierzący w Chrystusa nie może przyznawać się do wspólnoty kościelnej bez patrzenia na tych, w których Kościół osiągnął doskonałość, a tym samym na Chrystusa - Króla wszystkich świętych i koronę wszystkich świętych10.
Wreszcie po czwarte, kult, o którym mówimy, oznacza udział Kościoła ziemskiego w liturgii niebiańskiej świętych. Nie jest to bowiem kult konkurencyjny, znajdujący swój przedmiot obok Boga lub skierowany przeciw Bogu, jak niekiedy zarzucają nam innowiercy. Zwracamy się do świętych raczej po to, żeby w ich wspólnocie iść dalej w uwielbieniu Boga.
Ta wspólnota modlitwy ze świętymi przed Bogiem może przybierać na ziemi różne postacie. Godnym uwagi jest prastare wzywanie świętych w postaci litanii, ażeby cały chór modlących wstawiał się za nami do Boga, dziękczynienie za wielkie dzieła, jakie Bóg uczynił swoim świętym, oraz wspomnienie w Eucharystii jako nasz udział w liturgii niebiańskiej11.
Ostatni artykuł o kulcie świętych (KK 51) Semmelroth nazywa podsumowującym hymnem na cześć wspólnoty świętych, która obejmuje Kościół pielgrzymujący, oczyszczający się w czyśćcu i uwielbiony chwałą niebiańską w nowej nadprzyrodzonej solidarności. Najpierw konstytucja przestrzega przed przesadą lub zaniedbaniami. Następnie ukazuje pozytywnie, że "prawdziwy kult świętych polega nie tyle na wielorakości aktów zewnętrznych ile raczej na nasileniu naszej czynnej miłości (...) gdy łączymy się ze sobą we wzajemnej miłości i jednej chwale Trójcy Przenajświętszej, odpowiadamy najgłębszemu powołaniu Kościoła i uczestniczymy w przedsmaku liturgii doskonałej chwały" (KK 51).
Wyżej wspomniano, że święci stanowią dla chrześcijan wszechczasów wzorce do odczytywania woli Bożej i jej pełnienia. W projekcie jednostki w podręczniku ucznia przedstawiliśmy ich jako wzorce prawdziwej reformy Kościoła, zgodnie z uznanym hasłem Ecclesia semper reformanda. Myśl tę rozwinęliśmy w katechezie na przykładzie ostatnich polskich świętych lub błogosławionych. Są to wzorce, jak żyć Kościołem, oraz jak nasłuchiwać, "co mówi Duch do Kościołów" (Ap 3, 6. 13. 22). Katecheta może oczywiście wykorzystać inne postacie świętych, byleby przemawiały równie mocno, jak np. św. Tomasz Moore lub św. Maksymilian Kolbe.
W związku z osobą tego ostatniego bp Alfons Nossol wymownie sygnalizuje chrześcijanom rolę, jaką mają do spełnienia w Kościele końca XX wieku, drogę wskazaną przez ten "drogowskaz ku cywilizacji miłości"12. "...prawdziwego odnowienia świata dokonać może wraz z nami (...) wyłącznie zbawcza miłość Ducha Świętego, która naprawdę odradza i «czyni wszystko nowym» (por. Ap 21, 5). Nasz świat nie ma zatem.., przed sobą innej alternatywy, jak tylko serio pojęta i na wzór Ojca Kolbe radykalnie realizowana proegzystencja chrześcijańska - najskuteczniejsza droga do cywilizacji miłości. Święci są «wzorcami egzystencji chrześcijańskiej» i właśnie jako tacy stanowią w krytycznych sytuacjach również drogowskazy na przyszłość. W przypadku Ojca Kolbe warto od razu spojrzeć na niezwykle trafną wypowiedź dawnego Kardynała Krakowskiego Karola Wojtyły: «W świecie nienawiści odniósł ów człowiek z numerem 16670 najtrudniejsze i największe spośród wszystkich zwycięstw, zwycięstwo miłości, która przebacza»." "Na wszystkich zasadniczych odcinkach życia społecznego trzeba konkretnie dopuścić do władzy miłość (...) A więc konsekwentnie również i w polityce. Owszem, ktoś mógłby tu słusznie powiedzieć, że światem nie sposób rządzić w oparciu o «Kazanie na Górze»; takie zamierzenie to po prostu utopia. Zgoda, ale czy na innej drodze zdołamy coś naprawdę zmienić od podstaw i radykalnie, in radice?"13.
ks. Julian Sulowski SJ
Cel ogólny: Uczniowie winni uświadomić sobie, kim są święci, jaką rolę spełniają w życiu Kościoła i jakie znaczenie ma ich kult dla każdego chrześcijanina.
Treść |
Metody, środki dydaktyczne, formy pracy |
1. Opinie młodzieży o świętych |
|
Cel: Uczniowie winni uświadomić sobie własne wyobrażenia o świętych. |
|
Katecheta przeprowadza w małych grupach (najlepiej czteroosobowych) pisemną medytację, na temat wyobrażeń uczniów o świętych. Każda grupa otrzymuje dość duży arkusz papieru, na którym wypisane jest na środku hasło: ŚWIF~TY. Każdy z uczestników grupy w ciszy, w rogu kartki dopisuje skojarzenia, jakie w nim budzi to słowo. Po napisaniu kartkę obraca się, tak by każdy po kolei mógł dopełnić zdanie swego kolegi. W ten sposób po czwartej rundzie otrzymujemy cztery różne zdania w każdym rogu kartki, z których każde pochodzi od innej osoby, ale razem tworzą jedną całość (metoda ta została już zaproponowana w katechezie 7). |
Pisemna medytacja. Praca w grupach. |
Po wykonaniu zadania uczniowie odczytują treść swojej medytacji. Katecheta dokonuje podsumowania, podkreślając, jak różnorodne są nasze wyobrażenia o świętych. Jeśli uzna to za stosowne i uczniowie wyrażą taką chęć, może podjąć z nimi rozmowę na ten temat. Następnie zachęca ich, aby na obecnej katechezie głębiej zastanowili się nad zagadnieniem: Kim są święci? Jaką rolę spełniają w życiu Kościoła i jakie mają znaczenie dla każdego chrześcijanina? |
Odczytanie wyników pracy grupowej. Podsumowanie. Rozmowa z uczniami.
Postawienie głównego pytania. |
2. Kim są święci? |
|
Cel: Na podstawie wybranych przykładów z życia świętych uczniowie winni uświadomić sobie, kim są święci i jaką rolę pełnią w Kościele i we współczesnym świecie. |
|
Katecheta przedstawia uczniom w krótkim wykładzie, opartym na informacjach zawartych w podręczniku, genezę liturgicznego kultu świętych. Następnie zachęca, aby pracując w czterech grupach odkryli w zamieszczonych w podręczniku sylwetkach współczesnych świętych polskich, beatyfikowanych przez Jana Pawła II, szczególny rys świętości: |
Wykład. |
Grupa 1 - Brata Alberta, Grupa 2 - 0. Rafała Kalinowskiego, Grupa 3 - bpa Michała Kozala, Grupa 4 - Karoliny Kózkówny. |
Wprowadzenie do pracy grupowej. Praca w grupach: Grupa 1 - M 1* Grupa2-M2* Grupa3-M3* Grupa 4 - M 4*. |
Po zreferowaniu wyników pracy grupowej katecheta dokonuje podsumowania, w którym zwraca uwagę z jednej strony na rysy wspólne świętych - wierność Bogu i miłość, z drugiej zaś na to, co ich różni - każda z postaci urzeczywistniała ten sam ideał świętości w inny sposób, w innej sytuacji życiowej. |
Sprawozdanie pracy grupowej. Podsumowanie. |
Jeśli katecheta dysponuje czasem, może podjąć z uczniami rozmowę na temat ich ulubionych świętych, zachęcając, aby powiedzieli, dlaczego właśnie te postacie ich fascynują i co w sposób szczególny charakteryzuje ich świętość. |
Rozmowa z uczniami. |
Na zakończenie tego punktu katecheta poddaje wspólnej analizie dokument soborowy KK 50. Poleca głośno odczytać ten tekst i odkryć w nim, kim są święci i jaką rolę pełnią w Kościele i w świecie współczesnym. |
Odczytanie tekstu: M 5*. Wspólna analiza. |
3. Kult świętych w życiu Kościoła |
|
Cel: Uczniowie winni uświadomić sobie sens i znaczenie kultu świętych w życiu Kościoła. |
|
Nawiązując do poprzedniego punktu obecnej katechezy, prowadzący zauważa, że w świetle dotychczasowej refleksji nad rolą świętych w życiu Kościoła i współczesnego świata nie powinien dziwić kult, jaki odbierają oni w Kościele katolickim. Można się jednak spotkać z mniej lub bardziej wyraźnymi zastrzeżeniami pod adresem tego kultu, zwłaszcza ze strony chrześcijan innych wyznań, a także ze strony samych katolików, gdy spotykają się z jego przerostami. |
Wprowadzenie do analizy tekstu. |
Katecheta odczytuje z podręcznika ucznia wypowiedź ewangelika na ten temat, po czym stawia pytanie: - Dlaczego oddajemy kult świętym? |
Odczytanie wypowiedzi: M 6*. Postawienie kolejnego pytania głównego. |
Katecheta proponuje, aby odpowiedzi na to pytanie poszukać w nauce Kościoła, wyrażonej w dokumentach Soboru Watykańskiego II. Poleca odczytać zamieszczone w podręczniku teksty: KL 104 i KL 111, po czym wspólnie z uczniami dokonuje ich analizy. Uczniowie winni wskazać, że święci: - dzięki łasce Bolej doszli do doskonałości, - osiągnęli wieczne zbawienie i wyśpiewują Bogu wieczną chwałę, - wstawiają się za nami, - uroczystości świętych głoszą cuda Chrystusa w Jego sługach, - podają wiernym przykłady do naśladowania. |
Odczytanie tekstów: M 7*. Wspólna analiza. |
W podsumowaniu katecheta winien szczególnie mocno uwypuklić element wstawiennictwa świętych, który jest wielokrotnie podkreślany w dokumentach soborowych, i wyjaśnić (na podstawie wprowadzenia teologiczne - antropologicznego do obecnej katechezy) jego właściwy sens. |
Podsumowanie. |
4. Święci wzorem do naśladowania |
|
Cel: Uczniowie winni dostrzec w świętych wzór do naśladowania oraz wezwanie do osiągania świętości w ich własnym życiu. |
|
Katecheta nawiązuje do innego jeszcze elementu, częstopodkreślanego w dokumentach Kościoła: święci podają wiernym przykłady do naśladowania. Według Jana Pawła II, którego wypowiedź może odczytać katecheta z podręcznika ucznia, są oni także po to, aby nas zawstydzać. W związku z tym katecheta stawia uczniom pytanie: |
Postawienie kolejnego pytania głównego.
Odczytanie tekstów: M 9 i M 10.
|
Czy dziś można naśladować świętych Czy mogą oni być wzorem dla współczesnych ludzi? |
|
Katecheta odczytuje zamieszczoną w materiałach relację o "podpatrywaniu" świętych, a następnie trzy wypowiedzi podkreślające, że święci byli prawdziwymi ludźmi, nie było wśród nich skąpców, brali dosłownie Ewangelię - po czym podejmuje z uczniami rozmowę na ten temat. |
Rozmowa z uczniami. |
Katechezę można zakończyć odśpiewaniem pieśni: Wy jesteście na ziemi światłem Mym. |
Odśpiewanie pieśni: M 11. |
M 1*
Święty Brat Albert
Brat Albert, zwany jest św. Franciszkiem czasów kataklizmu, czasów
których naczelną zasadą rządzącą była zasada niesprawiedliwości
społecznej, bo tak można scharakteryzować wiek XIX. Ten inżynier, leśnik,
powstaniec, zdolny malarz - odnajduje wreszcie swoje powołanie w służbie
najuboższym. W żebrakach spotykanych na ulicy dostrzega Chrystusa
cierpiącego i śpieszy Mu na ratunek. Jak pisał o nim ks. Konstanty
Michalski: "Duszę swoją dawał Brat Albert za tych, za których w Krakowie
już nikt jej dać nie chciał. Dosłyszał w sobie głosy znaków sakramentalnych
i związanej z nimi nowej kapłańskiej miłości; dosłyszał głosy, które wołały
do niego (...) całą przerażającą potęgą naszej nędzy z końca XIX wieku:
«Duszę swoją dasz?» - Dał".
(Ks. Konstanty Michalski, Brat Albert, Poznań 1978, s. 15).
"Tak, dał swoją duszę, wyznał bowiem patrząc na Jezusa w Jego Eucharystii: Czyż Jego miłość mogłaby obmyślić coś jeszcze piękniejszego?... Skoro jest Chlebem - i my bądźmy chlebem (...) Dawajmy siebie samych".
(W. Hluz, Adam Chmielowski - Brat Albert, Kraków 1986, s. 199).
M 2*
Błogosławiony Rafał Kalinowski
Józef Kalinowski (Rafał imię zakonne), także był inżynierem, Wprowadzenie do powstańcem, oficerem armii carskiej, budowniczym mostów, nauczycielem, rozmowy z uczniami. kiedy zrozumiał, że "nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje
oddaje..." (por. J 15, 13). Ojciec Rafał oddał swe życie w surowym klasztorze karmelitańskim, do końca służąc w szczególności w konfesjonale - dlatego Odczytanie tekstu: też był nazywany przez wiernych "męczennikiem konfesjonału". W czasie, M 8*. kiedy dominującą rolę zaczął odgrywać scientyzm, kiedy obojętność religijna prowadząca często do ateizmu stała się "modą", której uległa znaczna część inteligencji, Ojciec Rafał swoim życiem i działalnością wpłynął na odrodzenie życia religijnego i zakonnego na ziemiach polskich na przełomie XIX i XX wieku. Swoje credo życiowe, które doprowadziło go na ołtarze wyznał w liście do swej siostry: "Bóg się cały nam oddał - pisał - za nas, jakże więc nam nie poświęcić się Bogu".
(zob. Cz. Gil, Ojciec Rafał Kalinowski, Kraków 1984).
M 3*
Błogosławiony bp Michał Kozal
Wreszcie jeden z wielu męczenników obozu koncentracyjnego w Dachau - Biskup Michał Kozal, który był wsparciem dla swoich współbraci niedoli, który potrafił tygodniami oddawać znaczne części swoich skromnych racji pokarmowych innym, młodszym - którzy, jak twierdził, bardziej potrzebują niż on.
"Oto człowiek - mówił papież - jeszcze jeden wśród tych, w których okazała się Chrystusowa władza w niebie i na ziemi. Władza miłości przeciw obłędowi przemocy, zniszczenia, pogardy i nienawiści. Tę miłość, którą Chrystus mu objawił, biskup Kozal przyjął w całej pełni jej wymagań. Nie cofnął się nawet przed tym najtrudniejszym: «miłujcie nieprzyjaciół waszych»"
(Jan Paweł II, Homilia podczas Mszy św. na zakończenie II Krajowego Kongresu Eucharystycznego (6), Warszawa 14.VL1987 r. w: Trwajcie... Trzecia pielgrzymka Jana Pawła 11 do Ojczyzny 8-14 czerwca 1987. Przemówienia i homilie, Warszawa 1988, s. 297)
M 4*
Błogosławiona Karolina Kózkówna
Podczas swojej trzeciej pielgrzymki do Ojczyzny Ojciec Święty Jan Paweł II wyniósł na ołtarze także inną jeszcze błogosławioną, prostą dziewczynę ze wsi Wał-Ruda pod Ternewem - Karolinę Kózkównę, która poniosła śmierć w obronie swojej godności kobiety. Czyż nie jest to także znak dla naszych czasów, czasów sprzeczności, w których z jednej strony podkreśla się potrzebę godności człowieka, a z drugiej niszczy się go w najbardziej wyrafinowany sposób, sprowadzając człowieka do rangi przedmiotu, użytecznego, co prawda, ale przedmiotu. Postawa Karoliny mówi "o wielkiej godności kobiety: o godności ludzkiej osoby; o godności ciała, które wprawdzie na tym świecie podlega śmierci, jest zniszczalne, jak i jej młode ciało uległo śmierci ze strony zabójcy, ale nosi w sobie, to ludzkie ciało, zapis nieśmiertelności, jaką człowiek ma osiągnąć w Bogu wiecznym i żywym, osiągnąć przez Chrystusa. Tak więc święci są po to, ażeby świadczyć o wielkiej godności człowieka. Świadczyć o Chrystusie ukrzyżowanym i zmartwychwstałym «dla nas i dla zbawienia», to znaczy równocześnie świadczyć o tej godności, jaką człowiek ma wobec Boga. Świadczyć o tym powołaniu, jakie człowiek ma w Chrystusie"
(Jan Paweł II Homilia podczas Mszy św. beatyfikacyjnej (3>, Tarnów l0.VL1987, tamże s. 100)
M 5*
Kim są święci?
"Poprzez życie tych ludzi, którzy będąc współuczestnikami naszego człowieczeństwa, w sposób jednak doskonalszy przemieniają się według wzoru Chrystusowego (...) Bóg ukazuje ludziom naocznie swoją obecność i swoje oblicze. W nich do nas sam przemawia i daje nam znak Królestwa swego, do którego przemożnie pociągani jesteśmy, mając takie mnóstwo świadków (...) i takie potwierdzenie prawdy Ewangelii" (KK 50).
M 6*
Czy kult świętych nie uwłacza czci i godności Boga?
"Żyję w społeczeństwie ewangelickim i jako katolik muszę nieraz odpowiadać na zapytania «braci odłączonych» (...) W myśl rozumowania ewangelików modlitwa katolicka do świętego jest uwłaczaniem czci i godności Bożej (...) oburzają się ewangelicy, w jakiej to my sytuacji stawiamy Boga, bo zamiast zwracać się z wszelkimi prośbami i oczekiwaniami wprost do Niego - ślemy swoje modlitwy do świętych. Uważam, że mamy tu do czynienia z jakimś nieporozumieniem i chodzi o to, aby sprawę czci świętych naświetlić należycie"
(z listu F. M. - Cieszyn, w: T. Żychiewicz, Poczta Ojca Malachiasza, Kalwaria Zebrzydowska 1983, t. I, s. 256)
M 7*
Dlaczego oddajemy kult świętym?
W dokumentach Soboru Watykańskiego II czytamy: "Kościół rozmieścił w ciągu roku wspomnienia Męczenników oraz innych Świętych, którzy dzięki wielorakiej łasce Bożej doszli do doskonałości, a osiągnąwszy już wieczne zbawienie, wyśpiewują Bogu w niebie doskonałą chwałę i wstawiają się za nami" (KL 104), oraz "Zgodnie z tradycją, Kościół oddaje cześć Świętym i ma w poważaniu ich autentyczne relikwie oraz wizerunki. Uroczystości Świętych głoszą cuda Chrystusa w Jego sługach, a wiernym podają odpowiednie przykłady do naśladowania" (KL 111).
M 8*
Święci są po to, aby nas zawstydzać
Papież Jan Paweł II w swojej homilii, wygłoszonej w Tarnowie dnia 10 czerwca 1987 roku, wskazuje na jeszcze jedną rolę świętych w naszym życiu. Wyraził to w następujący sposób: "Czyż święci są po to, ażeby zawstydzać? Tak. Mogą być i po to. Czasem konieczny jest taki zbawczy wstyd, ażeby zobaczyć człowieka w całej prawdzie. Potrzebny jest, ażeby odkryć, lub odkryć na nowo właściwą hierarchię wartości. Potrzebny jest nam wszystkim, starym i młodym".
(Homilia podczas Mszy św. beatyfikacyjnej (3), Tarnów 10 VI 1987 r. w: Trwajcie..., dz. cyt., s. 100)
M9
Podpatrywanie świętego
"Mamy pisemną wzmiankę o pewnej próbie wykrycia, w jaki sposób dąży się do świętości (...) Obiektem badania był Franciszek Salezy, zaś jego zuchwale ciekawym obserwatorem Jean Pierre Camus, biskup Belley (...) pomysł był następujący: w ścianie sypialni świętego ekscelencja wywiercił dziurę, aby móc szpiegować swojego gospodarza, kiedy Franciszek sądził, że jest sam (...) I cóż wykrył Camus? Tylko to, że Franciszek był taki sam wśród ludzi jak i bez nich, że wstał z łóżka wcześnie rano i cicho, żeby nie budzić służącego, modlił się, pisał, odpowiadał na listy, czytał brewiarz, spał i znów się modlił. Piękne maniery, serdeczne współczucie, uprzejmość i pokora okazały się takie same podglądane przez dziurę w ścianie, jakimi były na ambonie czy przy stole obiadowym"
(Ph. McGinley, Podpatrując świętych, przeł. M. Kłos-Gwizdalska, Warszawa 1972, s. 22-23).
M 10
Święci byli prawdziwymi ludźmi
"W świętych bowiem cudowne jest to, że byli prawdziwymi ludźmi, wybuchali gniewem, gderali na Boga, bywali głodni, samolubni, rozdrażnieni czy niecierpliwi, popełniali błędy i żałowali ich. A jednak, choć błądzili, zawzięcie podążali ku niebu. I zdobywali świętość właściwie dlatego, że pragnęli zostać świętymi, a nie dlatego, że nie napotykali pokus, które by ich do grzechu skłaniały" (Tamże, s. 13).
Wśród świętych nie spotykamy skapców
"...święci spotykani na kartach Kalendarza chrześcijańskiego występują w zadziwiającej różnorodności postaci, wymiarów i usposobień. Jednak nigdy nie natrafiłam wśród nich na skąpca. Począwszy od Marcina, dzielącego swój płaszcz z nieznanym biedakiem (...) nie zachowują dla siebie niczego, kiedy spotykają człowieka, który potrzebuje pomocy" (Tamże, s. 47).
Święci brali dosłownie Ewangelię
"Lecz czy owa świętość ma rozmaite oblicza, czy też nie - jeden model rysuje się wyraźnie. I tu nareszcie przystępuję do mojej własnej definicji. Posiadają oni wspólną cechę, odróżniającą ich od pozostałych ludzi, jak Bach różni się od kompozytora telewizyjnych melodyjek (...) Są dosłowni (...) i w tym właśnie punkcie rozstają się ze zwykłymi ludźmi.
A tym, co biorą dosłownie, jest Ewangelia, mocne, jasne Słowo.
A co nam mówi to Słowo? Pielęgnuj chorych, przyodziej nagich, nakarm głodnych, pocieszaj w smutku pogrążonych. Sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj między ubogich. Idź przed siebie i przemawiaj do wszystkich narodów. Nadstaw drugi policzek. Odpłać dobrem za zło. Kochaj Boga i bliźniego jak siebie samego" (Tamże, s. 27-28).
M 11
Pieśń
Wy jesteście na ziemi światłem Mym, wy jesteście na ziemi światłem Mym, aby ludzie widzieli dobre czyny w was i chwalili Ojca, który w niebie jest. 2. My jesteśmy na ziemi światłem Twym, My jesteśmy na ziemi światłem Twym, aby ludzie widzieli dobre czyny w nas i chwalili Ojca, który w niebie jest.
Opiekun biedoty krakowskiej - Albert Adam Chmielowski "
Założyciel braci i sióstr albertynek (od posługiwania ubogim) (...) urodził się 20.VIIL1845 r. w Igołomi k. Krakowa, w zubożałej rodzinie szlacheckiej. Nauki gimnazjalne rozpoczął w petersburskim korpusie kadetów. Tu wszedł w bliższe kontakty z «czerwonymi» organizatorami powstania styczniowego. Brał czynny udział w walkach; dnia 30.IX.1863 stracił nogę i dostał się do niewoli. Zwolniony, wyjechał do Paryża", aby następnie powrócić do Warszawy, gdzie dokończył gimnazjum.
Po ukończeniu gimnazjum ponownie wyjeżdża za granicę, aby podjąć studia inżynierii. Stwierdziwszy jednak brak zdolności w tym kierunku, podejmuje w Monachium studia malarskie, które kończy z sukcesem i bardzo szybko zdobywa sławę jako utalentowany malarz.
"W 1880 roku w pełni sił twórczych porzucił malarstwo i wstąpił do nowicjatu jezuitów w Starej Wsi", który jednak opuścił po pewnym czasie. Po opuszczeniu nowicjatu związał się z "tercjarstwem św. Franciszka z Asyżu, a swoje zainteresowania skierował na praktyczne rozwiązanie problemów społeczno - moralnych. Powrócił do Krakowa, gdzie otworzył pracownię malarską, która wkrótce staje się przytuliskiem krakowskich nędzarzy. Przywdział habit franciszkańskiego tercjarza i 25.VIIL1987 r. złożył ślub dozgonnej czystości. Od tej chwili datuje się jego pełna działalność społeczno - charytatywna".
Obejmuje zarząd ogrzewalni dla bezdomnej biedoty Krakowa. Staje się jednym z nich. I to było fundamentalną zasadą jego działalności. Powołuje do istnienia zgromadzenia zakonne posługujące ubogim. Życie tych ludzi było szczególnie trudne. Wiedział on o tym i dlatego mówił: "Potrzebujemy ludzi wyjątkowo zahartowanych i fizycznie, i moralnie. Dlatego ich nowicjat musi być twardy i surowy, aby wcześniej cofnęły się miększe natury i słabsze dusze".
"Spracowany i schorowany zmarł 25 grudnia 1916 r. w Krakowie. Całe życie szukał Woli Bożej. Cechą też jego było całkowite i bezkompromisowe oddanie się Bogu. Franciszkański kult dla Męki Pańskiej realizował w formie ubóstwa i posługi bezdomnym i potrzebującym. Radził «modlić się, wierzyć nie wątpiąc». Swoją zaś służbę miłości bliźniego określał lapidarnie, że «powinno się być dobrym jak chleb»"
420 IV. Kościół Miłości
(Na podstawie: Polscy kandydaci do chwały ołtarzy, oprac. J. Mrówczyński, Warszawa 1987, s. 34-36).
Odnowiciel Karmelu w Polsce - Rafał od św. Józefa, Józef Kalinowski
Powstaniec, zesłaniec na Sybir, ksiądz, karmelita bosy, urodzony 1.IX.1835 r. w Wilnie w rodzinie profesorskiej.
"Umieszczony w instytucie szlacheckim w Wilnie okazał wyjątkowe zdolności. Ukończył go w 1850 roku. Przez dwa lata studiował w Instytucie Agronomicznym", z którego jednak rezygnuje. Przechodzi do Szkoły Inżynierii wojskowej w Petersburgu, którą kończy w 1855 roku. Po ukończeniu szkoły zostaje wykładowcą matematyki i mechaniki budowlanej na Akademii Wojskowej w Petersburgu. Panująca w niej obojętność religijna sprawia, że w roku 1859 opuszcza akademię wojskową i przechodzi do pracy przy budowie kolei Kursk - Odessa.
"Po wybuchu powstania 1863 przyłącza się do niego, aby służyć rodakom swoją fachową wiedzą wojskową. Mianowano go ministrem wojny i członkiem Rządu Narodowego. Był przeciwny niepotrzebnemu rozszerzaniu walk"; przeciwnikom tej teorii powiedział słynne zdanie: "Nie krwi, ale potu potrzebuje Polska".
Aresztowany po upadku powstania, po torturach na śledztwie zostaje skazany na śmierć. Skutkiem zabiegów rodziny zamieniono wyrok na 10 lat katorgi na Syberii.
"Już w czasie powstania w duszy jego nastąpił przełom. Zbliżył się do Boga. Nowe zaś cierpienia ugruntowały go w cnocie i zjednoczeniu z Bogiem". Podczas całego pobytu na Syberii "promieniował na otoczenie głęboką religijnością i pomocą niesioną wszystkim potrzebującym".
Po ogłoszeniu amnestii w 1868 przenosi się do Irkucka, następnie w 1874 roku zostaje zwolniony. Wraca do kraju, gdzie obejmuje stanowisko wychowawcy księcia Augusta Czartoryskiego. Po kilku latach dziękuje za pracę i 16.VIL1877 roku wstępuje do nowicjatu karmelitów w Grazu, przybierając imię Rafała od św. Józefa. W roku 1881 zostaje skierowany do jedynego klasztoru karmelitów w Galicji, w Ciernej koło Krakowa, gdzie też 15.L1882 otrzymuje święcenia kapłańskie, a w listopadzie tegoż roku zostaje wybrany przeorem klasztoru. Pełni ten urząd przez 9 lat. W roku 1907 zostaje przełożonym domu karmelitów w Wadowicach, gdzie też umiera dnia 14.XL1907 roku.
"W działalności kapłańskiej, a w pewnym stopniu i w latach zesłania, rozwijał i ugruntowywał pobożność i oddanie się Bogu. Jako kapłan cenił sobie szczególnie pracę spowiednika.
Sam oddany bez reszty Bogu, czynił dobrze drugim. Cechowało go głębokie życie modlitwy. Modlił się ciągle, a jako zakonnik także i nocami. Praktykował posty i różne umartwienia. Wiernie przestrzegał milczenia"
(Na podstawie: Polscy kandydaci do chwały ołtarzy, dz. cyt., s. 96-98; 0. Czesław Gil, dz. cyt.)
Męczennik obozów koncentracyjnych - biskup Michał Kozal Ksiądz biskup sufragan włocławski, więzień Dachau, urodzony
25.IX.1893 w Nowym Folwarku pod Krotoszynem w rodzinie chłopskiej. Po ukończeniu szkoły podstawowej uczęszcza do gimnazjum w Krotoszynie. W roku 1914 wstępuje do seminarium duchownego w Poznaniu, a następnie przechodzi do seminarium w Gnieźnie. Dnia 23 lutego 1918 otrzymuje święcenia kapłańskie. Ma w planie studia specjalistyczne, ale nagła śmierć ojca powoduje, że musi prosić o posadę wikariusza, aby móc zaopiekować się matką i siostrą. W roku 1923 zostaje mianowany katechetą w Bydgoszczy. W roku 1927 ks. kard. August Hlond mianuje go ojcem duchownym w seminarium w Gnieźnie, a w dwa lata później - jego rektorem. Dnia 12 VI zostaje powołany do godności biskupa sufragana diecezji włocławskiej. Aresztowany przez Niemców 7.XL1939, wraz z duchowieństwem Włocławka zostaje najpierw osadzony w miejscowym więzieniu, a następnie w Lądzie. Pius XII, u którego biskup ordynariusz włocławski Karol Radoński interweniował, aby ratować biskupa Kozala, mianuje go w styczniu 1940 roku biskupem lubelskim. Fakt ten jednak nie wpłynął na zmianę losów biskupa Michała.
Dnia 3.IV.1941 wywieziony z Lądu poprzez obozy w Inowrocławiu, Poznaniu, Berlinie, Halle, Weimarze i Norymberdze dostaje się do Dachau. W czasie tak zwanych "przywilejów" dla księży raz tylko - 13.VIIL1941, w drugą rocznicę konsekracji - odprawia Mszę św. w obozie. Rok 1942 był szczególnie trudny dla duchowieństwa polskiego, bo przyniósł wzmożoną śmiertelność. W dniu 26.L1943 biskup Michał Kozal umiera w szpitalu obozowym w Dachau, zabity śmiercionośnym zastrzykiem.
"Był człowiekiem wielkiej prawości i bardzo rozmodlony. Pokorny, a jednocześnie stanowczy. Nieśmiały, lecz odważny. Wymagający, a zarazem bardzo ludzki i przystępny. W obozie sam głodny, dzielił się pożywieniem z drugimi." Współwięźniom klerykom oddawał często własny kęs chleba.
"Jeszcze w Lądzie złożył Bogu ofiarę ze swego życia. Przepowiedział też swoją śmierć w Dachau." Idąc na rewir powiedział: "Wiecie, że życie moje już do mnie nie należy. Świta jutrzenka wolności, już wam nie będę potrzebny, odejdę od was"
(Na podstawie: Polscy kandydaci do chwaiy ołtarzy, dz. cyt., Warszawa 1987, s. 123-124).
Dziewica męczennica - Karolina Kózkówna
Zmarła młodo w obronie dziewictwa, urodzona 2.VIIL1898 we wsi Wał-Ruda w diecezji tarnowskiej w wielodzietnej rodzinie chłopskiej. "Wychowana w atmosferze głębokiej religijności zarówno domu
rodzinnego jak i środowiska, pozostawała pod szczególnym wpływem swego wuja Franciszka Borzęckiego, prawdziwego animatora religijności we wsi. W roku 1906 rozpoczęła naukę w szkole podstawowej. Okazała wielkie
zdolności, pracowitość i obowiązkowość. Ukończyła szkołę w roku 1912. Później uczęszczała jeszcze na tzw. naukę dopełniającą - trzy razy w tygodniu.
Dokładnie w pół roku po otrzymaniu Sakramentu Bierzmowania ujawnił się prawdziwy heroizm wewnętrzny Karoliny. Dnia 18.XL1914 r. wyprowadzona siłą przez żołnierza rosyjskiego do lasu, zmarła tu na skutek zadanych jej ran i upływu krwi.
Tragedia jej śmierci nie miała ludzkich świadków. Ciało Karoliny znaleziono dopiero 4 grudnia 1914 r. Było poranione i wykrwawione, ale z dochowanymi znakami dziewictwa."
"W swoim środowisku była apostołką życia zgodnego z wiarą i przykazaniami. Jej miłość bliźniego była wielkiej miary. Do apostolatu zachęcała i przygotowywała innych. Czas wolny najchętniej poświęcała rodzeństwu i dzieciom z sąsiednich domów, ucząc je katechizmu." Pomagała także starszym i chorym. "Życie Karoliny, podobnie jak jej rodziny i bliskich, było «bogate w miłość i radość, a równocześnie ciche i niezauważalne». Jedynym jej pragnieniem było całkowite, w dozgonnym dziewictwie poświęcenie się służbie Bogu i ludziom potrzebującym pomocy" (Tamże, s. 127-128).
1Zob. O. Semmelroth, Zum siebenten Kapitel des Kirchenschemas über den eschatologischen Charakter der Kirche, w: Vaticanum secundum, Band III, 2, Leipzig 1967, s. 164-167. W niniejszym wprowadzeniu wykorzystujemy najważniejsze idee tego artykułu.
2Zob. L. Bouyer, Kościół Boży, przeł. W. Krzyżaniak, Warszawa 1977, s. 548-553.
3Zob. O. Sammelroth, Das zweite Vatikanische Konzil, Teil I, w: LThK, Freiburg Basel - Wien 1966, s. 314-325.
4Zob. Tamże, s. 318
5Tak tłumaczy Biblia Jerozolimska tekst grecki «ta erga auton akolouthei met'auton», co Biblia Tysiąclecia tłumaczy przez "idą wraz z nimi ich czyny". Wydaje się, że "dzieła" zamiast "czyn" bardziej odpowiada terminowi greckiemu «ta erga» oraz kontekstowi. Oznacza bowiem także skutki czynów ludzkich i wszelkie owoce ludzkiej miłości, sięgające nieraz w najdalszą przyszłość. Określenie "czyn" pokrywa się z "dzieła", jeśli przez "czyn" rozumiemy to samo co Karol Kardynał Wojtyła w: Osoba i czyn, Kraków 1969, s. 156-160.
6Zob. O. Semmelroth, Das zweite Vatikanische Konzil, dz. cyt., s. 319.
7Zob. tamże, s. 320.
8Zob.: Bezimienni mówią o modlitwie, Kraków 1982, s. 293: "Nie uciekam się też do pośrednictwa świętych, wolę modlić się wprost do Najwyższego. Drażni mnie zresztą ów tak rozpowszechniony kult świętych, tak upodabniający (przynajmniej zewnętrznie) chrześcijaństwo do religii politeistycznych.
Święci pomagający w każdej okoliczności życia (...) święci patroni poszczególnych zawodów i zajęć, krajów, miast, każdy z nas ma swego patrona, a obok tego jeszcze własnego Anioła Stróża..."
9Zob. O. Sammelroth, Das zweite Vatikanische Konzil, dz. cyt., s. 322.
10Zob. tamże, s. 323.
11Zob. tamże, s. 323.
12Por. Bp Alfons Nossol, Św. Maksymilian Kolbe jako drogowskaz ku cywilizacji miłości, "Znak" nr 5-6/1983r., s. 754-761.
13Tamże, s. 760.
opr. ab/ab