Najważniejsza na Mszy świętej jest składka...?

O kapłaństwie powszechnym i właściwym przeżywaniu Eucharystii

Z naszych kościołów dobrze znamy następujący obrazek: podczas gdy po modlitwie wiernych na ołtarzu są przygotowywane dary do sprawowania Eucharystii, wśród zgromadzonego Ludu Bożego obserwuje się niezwykłe poruszenie. Jego powodem jest jeden bądź kilku mężczyzn (w sutannach lub bez) nadciągających z wiklinowymi koszykami w rękach, by za chwilę z rozbrajającym uśmiechem przeniknąć między zgromadzonych. Atmosfera się zagęszcza, temperatura rośnie, a tłum dziwnie gęstnieje... Rozpoczyna się słynny rytuał „zbierania na składkę”. Z uwagi na wysoki stopień zaangażowania obu stron, ktoś mógłby powiedzieć, iż jest to najważniejszy element Mszy świętej. Co bardziej pobożni z oburzeniem od razu zaprzeczą. My natomiast postaramy się pokazać, że jest to bardzo ważny moment Eucharystii (choć nie najważniejszy) mający ogromne znaczenie dla naszego codziennego życia.

Poszukując zagubionego sensu

Wydaje się, że gdzieś zagubiliśmy właściwą istotę tej części Mszy świętej. Składka stała się dla niektórych swego rodzaju „kościelnym podatkiem”. Zanim jednak ukształtował się zwyczaj składania ofiar pieniężnych, obrzęd ofiarowania darów wyglądał nieco inaczej niż dziś. Ordo Romanus I („podręcznik ceremoniarza papieskiego” pochodzący z VI w.) podaje dokładny opis dotyczący darów. Wszystkie stany przynosiły na Mszę świętą chleb i wino, które w czasie ofiarowania odbierał od nich diakon. Część z tego chleba przeznaczano na potrzeby biednych, część na utrzymanie kleru, a najlepsze bochenki były przeznaczane na Eucharystię. W niektórych Kościołach lokalnych wraz z chlebem i winem przynoszono również winogrona, oliwę, wosk, sery, masło, miód, kwiaty, jarzyny, ptaki i zwierzęta... Każdy więc przynosił konkretny owoc swojej codziennej pracy by ofiarować go w czasie Eucharystii. Dokonana w XI w. zamiana ofiarowanych przedmiotów na ich pieniężną równowartość (chociaż ułatwiła zbiórkę) zatarła prawdę o tym, że dar reprezentuje dawcę. To bowiem, co w sposób zewnętrzny i widzialny dokonuje się w geście ofiarowania darów, wyraża wewnętrzną postawę, jaka powinna charakteryzować każdego z nas.


Składając swoją własną ofiarę

Życie każdego chrześcijanina jest nieustannym składaniem Bogu ofiary z własnego życia. Do takiej postawy wzywa nas św. Paweł w słowach: „Nawołuję was, bracia, przez miłosierdzie Boże, abyście oddali się Bogu na ofiarę żywą, świętą i przyjemną – będzie to wasza duchowa służba” (Rz 12, 1). Zostaliśmy „uzdolnieni” do tego w chwili naszego chrztu, a ukazał to obrzęd namaszczenia: jesteśmy namaszczeni tak, jak kapłani Starego Testamentu, jak namaszczony Duchem Świętym został Jezus Chrystus – Najwyższy Kapłan. Dzięki temu staliśmy się kapłanami wezwanymi do składania ofiary. Św. Ambroży mówił do nowo ochrzczonych: „Każdy otrzymuje namaszczenie do godności kapłańskiej, lecz godność ta jest natury duchowej”. Każdy ochrzczony uczestniczy w kapłaństwie powszechnym, które choć różni się istotnie od otrzymywanego w sakramencie święceń kapłaństwa służebnego, daje prawdziwy udział w kapłaństwie Chrystusa. O tym właśnie mówi św. Piotr, gdy zachęca nas: „sami również jako żywe kamienie budujcie swój dom duchowy, święte kapłaństwo, aby przez Jezusa Chrystusa składać ofiary duchowe miłe Bogu! (...) Jesteście plemieniem wybranym, królewskim kapłaństwem” (1 P 2, 5.9). Pojawia się jednak pytanie o to, na czym polega składanie tej ofiary? Jak mamy odpowiedzieć na to kapłańskie powołanie? Odpowiedzią mogą być słowa Orygenesa: „Każdy z nas ma w sobie swoją ofiarę całopalną i sam zapala sobie ogień na ołtarzu całopalenia, aby nieustannie płonął. Jeśli wyrzekam się wszystkiego, co posiadam, jeśli biorę swój krzyż i idę za Chrystusem – złożyłem całopalną ofiarę na ołtarzu Bożym (...) Jeśli miłuję braci moich tak bardzo, że «oddaję życie za swych braci», jeśli «aż do śmierci toczyć będę walkę za sprawiedliwość i prawdę» – złożyłem całopalną ofiarę na ołtarzu Boga. Jeśli «uśmiercę członki swoje» dla wszelkiej pożądliwości cielesnej, jeśli «świat został ukrzyżowany dla mnie, a ja dla świata» – złożyłem całopalną ofiarę na ołtarzu Bożym, i sam jestem kapłanem składającym swoją własną ofiarę”. Tę kapłańską czynność możemy wykonywać w każdej chwili, gdziekolwiek jesteśmy i cokolwiek robimy. Wszystko możemy ofiarować Bogu. W ten sposób całe nasze życie staje się nieustanną Mszą, Mszą Życia.


Ołtarz ofiarny

Na podstawie słów Orygenesa widać, że chrześcijanin powinien wszędzie dostrzegać ołtarz, na którym dokonuje się jego ofiara, a którą potem może wraz z Chrystusem złożyć na ołtarzu w czasie Eucharystii. Na przykład: matka przygotowująca obiad dla swojej rodziny kupuje produkty, dźwiga ciężkie reklamówki, kosztuje ją to wiele czasu i trudu - jak dobrze by było, gdyby w stole, na którym to wszystko przygotowuje, widziała swój ołtarz. Dla chorego takim ołtarzem jest jego łóżko, dla ucznia biurko przy którym się uczy itd. Wszędzie możemy dostrzegać ołtarz, na którym spełnia się nasza ofiara, a potem przynosić to wszystko na Eucharystię jako nasz dar ofiarny.

Patrząc głębiej można powiedzieć, że całe nasze ciało jest ołtarzem. To właśnie ono jest „miejscem” gdzie składamy naszą duchową ofiarę. W ten przedziwny sposób stajemy się podobnie jak Chrystus kapłanem, ołtarzem oraz żertwą ofiarną. Daniel Ange opisuje następujące wydarzenia: „pewien ksiądz w obozie w Madaganie odprawiał nocą Mszę świętą na piersi jednego z więźniów, jako na żywym ołtarzu. Biskup Slakans zesłany do piekła wysp Sołowieckich, sprawował Eucharystię leżąc i trzymając na własnej piersi dary ofiarne”. Te obrazy doskonale ukazują, jak nasza ofiara łączy się przez Eucharystię z Chrystusową Ofiarą uwielbienia składaną Bogu.

Najważniejsza na Mszy świętej jest składka...?

Chleb i wino

Wróćmy do obrzędu przygotowania darów. Chleb i wino, które składamy na ołtarzu – prócz tego, że staną się Ciałem i Krwią Pana – są również znakiem naszych ofiar (duchowych i tych materialnych), które w czasie Eucharystii przynosimy jako nasz dar. Mówi o tym jedna z pieśni przeznaczonych na ofiarowanie: „Przyjmij o Najświętszy Panie tę ofiarę chleba wina / Co się wkrótce Ciałem stanie i Krwią Świętą Twego Syna / Przyjmij nasze wyrzeczenia, które w chlebie tym niesiemy / Przyjmij trudy i cierpienia, które w winie dać Ci chcemy”. Podobne słowa znajdujemy w innej pieśni: „Chleb i wino przynosimy na ołtarz Twój / Nasze myśli, słowa, czyny, nasz trud i znój”. Warto zauważyć, że mowa tu o wszystkich przejawach działalności człowieka – o czynach, słowach i wreszcie myślach. Wszystko to składamy w darze Bogu. Ofiarowujemy Mu całych siebie, a znakiem tego są chleb i wino.


Przedziwna współpraca

Następnie nad przyniesionymi darami kapłan odmawia modlitwę błogosławieństwa. Wyraża ona między innymi to, że wszystko co dajemy, tak naprawdę zawdzięczamy samemu Bogu. Kapłan zwraca się do Niego słowami: „bo dzięki Twojej hojności otrzymaliśmy chleb (...) wino” uznając, że to wszystko, co ofiarujemy, jest Jego darem dla nas. On daje także czas, siły, umiejętności, wszystko zatem, czym się na co dzień zajmujemy, wszelki owoc naszej pracy Jemu zawdzięczamy. Modlitwa błogosławieństwa przypomina nam słowa Jezusa: „Beze mnie nic uczynić nie możecie” (J 15,5). Cały ten obrzęd, którego istotę wyrażają słowa pieśni: „Składamy Ci Ojcze to, co Tyś nam dał / Owoc pracy byś w ofierze przyjąć go chciał”, pokazuje współpracę, jaka dokonuje się między Bogiem a człowiekiem: Bóg daje wszystko, ale to człowiek musi przynieść te dary do ołtarza. Gdyby nie zerwał on kłosów zboża, nie zmielił ziarna, nie wypiekł chleba, nie zrobił wina i nie przyniósł tego do ołtarza... nie było by Mszy św.. Bez człowieka nie ma Eucharystii. Napotykamy tu jeden z wielu paradoksów naszej wiary: oto wszechmogący Bóg potrzebuje współpracy człowieka, uzależnia swoje działanie od niego. Celem zaś tej współpracy jest zbawienie człowieka. Człowiek bowiem, zaproszony przez słowo Boże, przynosi do ołtarza dary, które od Niego otrzymał, aby prosić Go, by dokonał ich przemiany, aby stały się czymś, co jest mu konieczne do zbawienia. Kapłan nad chlebem mówi więc do Boga: „Tobie go przynosimy, aby stał się dla nas Chlebem Życia”. Podobne słowa słyszymy przy błogosławieństwie wina. Tylko i wyłącznie Bóg może sprawić, że zwykły chleb stanie się Chlebem Żywym, Ciałem Pana, a wino Napojem Duchowym, Krwią Pana. I tak też czyni, przez co objawia się chwała Jego miłości: Bóg ponownie daje człowiekowi te przemienione dary, by mógł on dzięki nim osiągnąć życie wieczne. Tak oto spełniają się słowa liturgii: „Niech Pan przyjmie ofiarę z rąk Twoich na cześć i chwałę swojego imienia, a także na pożytek nasz i całego Kościoła Świętego”.


Budować Boże królestwo

Współpraca, jaka dokonuje się w przypadku chleba, wina i Eucharystii, jednakowo dotyczy tych wszystkich duchowych darów o których pisaliśmy dotychczas. Również je Bóg przyjmuje i uświęca, by służyły dziełu zbawienia. Dlaczego? Ponieważ Bóg pragnie, by na ziemi zapanowało Jego Królestwo. Aby jednak ono się rozwijało, człowiek musi zgodnie współpracować z Bogiem. Zasadniczą misją chrześcijanina jest więc budowanie królestwa Bożego na ziemi w sposób właściwy swojemu powołaniu. Czym jest to królestwo? Odpowiedź daje św. Paweł: „to nie sprawa tego, co się je i pije, ale to sprawiedliwość, pokój i radość w Duchu Świętym” (Rz 14, 17). Zatem urzędnik w biurze przyczyni się do tego, gdy ze względu na Chrystusa będzie starał się traktować swoich petentów rzetelnie i uprzejmie. Rodzice, gdy podejmują trud wychowania dzieci w duchu chrześcijańskim. Jeszcze inaczej będzie to wyglądało w przypadku kapłana czy siostry zakonnej. Wszyscy dostrzegamy jednak, iż otrzymaliśmy misję, która absolutnie nas przerasta. Jak bowiem siać miłość, pokój i radość kiedy świat nie chce tego przyjąć, a w nas samych jest ciągle jeszcze wiele wrogości, niepokoju i smutku? Czujemy się jak Apostołowie, którym Jezus kazał nakarmić ponad pięciotysięczną rzeszę, podczas gdy oni mieli tylko pięć chlebów i dwie ryby. W tej beznadziejnej sytuacji zachęcił ich: „Przynieście mi je!” (Mt 14, 18), a gdy to uczynili sprawił, że nikt nie odszedł głodny. Również i do nas, jakże często bezradnych i zagubionych, skierowane jest to wezwanie. Przynosimy więc do Niego wszystkie nasze wysiłki i starania, również te sprawy, które mimo najszczerszych chęci nam się nie udały. On zaś sprawia, że to wystarcza...


Jedna ofiara

Ta przemiana dokonuje się dzięki temu, że przynoszone przez nas duchowe i materialne dary włączamy w misterium Paschy Chrystusa – Jego przejścia przez mękę i śmierć do zmartwychwstania, które celebrujemy w czasie każdej Mszy świętej. Nasze ofiary łączymy z Jego Ofiarą. Dzięki temu otrzymują one nową, nadprzyrodzoną jakość. Tak stało się z płótnem nasączonym olejkami i grobem, które Józef z Arymatei „podarował” Jezusowi po Jego śmierci. Dary te, chociaż cenne, były całkowicie zwyczajne. Jednak dzięki temu, że wręcz „dotykały” one tego misterium, zostały przemienione i teraz płótno – jako Całun Turyński – oraz pusty grób, wskazują na zmartwychwstanie Chrystusa. Sprawiają, że kolejni ludzie uwierzywszy stają się Jego świadkami w świecie, przez co rozszerza się Jego Królestwo. To złączenie naszej ofiary z Ofiarą Chrystusa dobrze wyraża dialog, który następuje w celebracji przed modlitwą nad darami. Kapłan zwraca się do wiernych: „Módlcie się, aby moją i waszą ofiarę przyjął Bóg, Ojciec Wszechmogący”. Nie wolno dokonywać tu żadnych zmian, mówiąc np.: „aby naszą wspólną ofiarę”, gdyż gubi się wtedy sens obrzędu ofiarowania. W osobie kapłana bowiem sam Chrystus składa swoją Ofiarę, natomiast pozostali uczestnicy Eucharystii nie składają ofiary tak jak kapłan, lecz składają wraz z nim i przez jego ręce swoje duchowe dary, włączając je w całkowite ofiarowanie się Jezusa Ojcu, które dokonało się na krzyżu. Nie można więc mieszać kapłaństwa służebnego z kapłaństwem powszechnym wiernych. Jednak nie można ich także rozdzielać, dlatego we wspomnianym dialogu wciąż jest mowa o „jednej ofierze”. My sami odpowiadamy na wezwanie kapłana: „Niech Pan przyjmie ofiarę z rąk Twoich...”. Zatem to, co przynosimy jako nasz dar, łączymy na ołtarzu z paschalnym misterium Chrystusa. Tak dokonuje się jedna ofiara – Jego i nasza.


Przemieniające tchnienie Ducha

Na koniec trzeba zaznaczyć, że ta przemiana darów dokonuje się ożywczą mocą Ducha Świętego. Dawanie „nowej jakości” zawsze jest Jego charakterystycznym działaniem, swego rodzaju znakiem rozpoznawczym. Adam – jak czytamy w poemacie o stworzeniu – na początku był bezwładnym tworem, kawałkiem gliny, ale zostało mu przekazane „tchnienie życia” i człowiek stał się istotą żyjącą. To także Duch Święty ogarnia Maryję, by w niej zapoczątkować tajemnicę obecności Boga na ziemi. I znów w wieczerniku mamy garstkę zastraszonych i niepewnych ludzi, pewnego rodzaju bezwładne ciało, jak owego pierwszego człowieka, ale także i tu przychodzi tchnienie Ducha i oto objawia się żywy Kościół. Eucharystia dopełnia tę serię cudownych interwencji. W niej Duch Święty sprawia, że dary które przynosimy stają się dla nas Ciałem i Krwią Chrystusa. To On za każdym razem w życiu i w historii zbawienia pozwala dokonać „skoku jakościowego”. Dotyczy to również naszych starań na rzecz budowania królestwa Bożego na ziemi, które same w sobie nie wystarczają, by sprostać temu zadaniu. Jednak gdyby ich nie było, Bóg nie miałby czego przemienić...


Źródło i szczyt

Przyniesione do ołtarza chleb i wino, które wyrażają nasze duchowe ofiary, Bóg mocą Ducha Świętego zamienia w Ciało i Krew Chrystusa i na nowo daje człowiekowi. Dzięki nim jednoczymy się z Bogiem. Ale te przemienione dary nie są dawane po to, aby nam było miło i przyjemnie, lecz abyśmy mocą tego pokarmu szli i przemieniali świat. Byśmy kontynuowali naszą pracę i mieli co dać „na składkę” podczas następnej Mszy św. W ten sposób Eucharystia jest nie tylko źródłem całego życia chrześcijańskiego, ale także jego szczytem. Jest momentem do którego zmierza cała nasza praca na rzecz królestwa Bożego.



BIBLIOGRAFIA:

H. de Lubac, Medytacje o Kościele, Kraków 1997.

R. Cantalamessa, Eucharystia nasze uświęcenie, Warszawa 1994.

D. Ange, Eucharystia, Warszawa 2005.

T. Sinka, Liturgika, Kraków 1994.

B. Nadolski, Liturgika, t. IV, Poznań 1992.


opr. mg/mg



« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama