Ja jestem Chlebem Życia

Chleb – mniej więcej taki, jaki jemy codziennie, staje się w wyniku prośby kapłana do Ducha Świętego Twoim Ciałem.

Panie Jezu, tak wiele razy słyszałem słowa, że w Eucharystii jesteś obecny Ty sam. Jest to dla mnie już tak „oklepane” jak to, że woda jest mokra, a koło jest okrągłe. Księża w wielu kazaniach nawiązując do tej tajemnicy powtarzają w kółko to samo. A tak naprawdę do mnie i do wielu moich znajomych to nie dociera.

Obecny świat, Panie, staje się, a raczej udaje, że jest naukowy. Wszystko, co nowe, naukowcy od razu przebadają. Także ja przyzwyczaiłem się do powątpiewań w rzeczy „niemożliwe”. Weźmy na przykład przedmiot badań alchemików pięćset lat temu. W głównej mierze starali się dociec, w jaki sposób można uzyskać złoto za pomocą sztucznych, tajemnych rozwiązań. Obecnie wiem, że złoto jest pierwiastkiem i nie da się go tak po prostu stworzyć.

Tak samo ciężko jest mi zrozumieć tajemnicę Eucharystii. Chleb – mniej więcej taki, jaki jemy codziennie, staje się w wyniku prośby kapłana do Ducha Świętego Twoim Ciałem. Wygląd, smak, zapach, wszystko co fizyczne wskazuje na to, iż jest to chleb, ale w rzeczywistości z chlebem już nie mamy do czynienia. Analogicznie jest z winem – Twoją Krwią.

Ale po co zostawiałeś nam, Panie, swoje Ciało i Krew? Nie mogłeś interweniować, by nas pokrzepić bezpośrednio z nieba?

Mnie, Panie Jezu, zawsze się podoba symbol następującej w czasie Mszy świętej procesji komunijnej. Wtedy – idąc w parach – w pewnym momencie, w czasie marszu, przyjmujemy Chleb Eucharystyczny. Procesja ta symbolizuje moje życie. Nie przebiega ono samo. Wokół mnie jest wielu innych ludzi, którzy w podobny sposób się pokrzepiają. W pewnym momencie klękam, co można odczytywać jako symbol, że mam chwile słabości, upadam, ale zaraz potem przyjmuję Twoje Ciało, które mi towarzyszy w drodze do Nieba. I po przyjęciu Twojego Ciała powstaję…

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama