Fragmenty książki na ROK KAPŁAŃSTWA (19 VI 2009 ? 19 VI 2010), ustanowiony przez Ojca Świętego Benedykta XVI z okazji 150-lecia śmierci św. Jana Vianneya
ISBN 978-83-7482-276-3
Przybywam do Polski, do umiłowanej ojczyzny mojego wielkiego poprzednika Jana Pawła II, by — tak jak on to zwykle czynił — zaczerpnąć z tego klimatu wiary, w jakim żyjecie, oraz by „przekazać wam nieco daru duchowego dla waszego umocnienia”. Ufam, że ta moja pielgrzymka „pokrzepi naszą wspólną wiarę — waszą i moją”.
Spotykam się dziś z wami w archikatedrze warszawskiej, której każdy kamień przypomina bolesną historię waszej stolicy i waszego kraju. Jakim próbom zostaliście poddani nie tylko w dawnych czasach! Pamiętajmy o heroicznych świadkach wiary, którzy ofiarowali swe życie Bogu i ludziom. Przypominajmy sobie świętych kanonizowanych oraz zwykłych ludzi, którzy zachowali prawość, autentyczność i dobroć, którzy nie poddali się zwątpieniu. W tej katedrze szczególnie wspominam Sługę Bożego kardynała Stefana Wyszyńskiego, zwanego przez was »Prymasem Tysiąclecia«. Zawierzywszy Chrystusowi i Jego Matce, potrafił on wiernie służyć Kościołowi, nawet w podczas długich i bolesnych prób. Z uznaniem i wdzięcznością wspominamy tych, którzy nie dali się pokonać siłom ciemności. Od nich uczymy się, jak być odważnym, konsekwentnym i wiernym Ewangelii Chrystusa.
Spotykam się dziś z wami, kapłanami, których Chrystus powołał, abyście Mu służyli w nowym tysiącleciu. Zostaliście wzięci z ludu i ustanowieni w sprawach odnoszących się do Boga, abyście składali dary i ofiary za grzechy (por. Hbr 5,1). Wierzcie w moc waszego kapłaństwa! Na mocy sakramentu otrzymaliście wszystko to, czym jesteście. Gdy wypowiadacie słowo »ja« czy »mój« („Ja ci odpuszczam... To jest bowiem ciało moje...”), czynicie to nie w waszym imieniu, ale w imieniu Chrystusa (in persona Christi), który chce posłużyć się waszymi ustami i rękami, waszym oddaniem i talentem. Podczas święceń — poprzez liturgiczny znak nałożenia rąk — Chrystus wziął was pod swą szczególną opiekę. Jesteście ukryci w dłoniach i w Sercu Chrystusa. Zanurzcie się w Jego miłości i powierzcie Mu waszą miłość! W chwili gdy wasze ręce zostały namaszczone olejem, znakiem Ducha Świętego, zostały one przeznaczone do służby w dzisiejszym świecie — jako ręce Pana. Nie mogą już służyć waszemu egoizmowi; muszą świadczyć przed światem o miłości Boga.
Wielkość kapłaństwa Chrystusa może być przyczyną bojaźni. Podobnie jak św. Piotr, możemy czuć pokusę, by wołać: „Wyjdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny” (Łk 5,8), gdyż trudno jest nam uwierzyć, że to właśnie nas Chrystus powołał. Czy nie mógł On wybrać kogoś innego — kogoś bardziej zdolnego, bardziej świętego? Ale Jezus spojrzał z miłością na nas, na każdego z nas, i temu Jego spojrzeniu musimy zaufać.
Nie ulegajmy pokusie pośpiechu, bo czas poświęcony Chrystusowi w cichej, osobistej modlitwie nie jest czasem straconym. To właśnie na modlitwie rodzą się cudowne owoce posługi duszpasterskiej. Nie zrażajmy się tym, że modlitwa wymaga wysiłku, że niekiedy wydaje się, że Jezus milczy. On milczy, ale działa. Chciałbym tu wspomnieć o czymś, czego doświadczyłem w zeszłym roku w Kolonii. Otóż byłem świadkiem głębokiego, niezapomnianego milczenia miliona młodych ludzi adorujących Najświętszy Sakrament! To milczenie, które było modlitwą, zjednoczyło nas, dało nam pokrzepienie. Świat, w którym jest tak dużo hałasu, zagubienia, potrzebuje milczącej adoracji Jezusa ukrytego w hostii. Bądźcie wytrwali na modlitwie adoracji i uczcie wiernych tej modlitwy. W niej znajdą wsparcie i światło przede wszystkim ci, którzy przeżywają różnorakie próby.
Wierni oczekują od kapłanów tylko jednej rzeczy: aby byli specjalistami w temacie spotkania człowieka z Bogiem. Od księdza nie wymaga się, aby był ekspertem w dziedzinie ekonomii, budownictwa czy polityki. Oczekuje się od niego, żeby był ekspertem w dziedzinie życia duchowego. Aby młody, stawiający pierwsze kroki kapłan mógł się stać takim ekspertem, potrzebuje pomocy doświadczonego mistrza — kogoś, kto mu pomoże nie zagubić się pośród wielu propozycji oferowanych przez kulturę chwili.
Nie jest konieczne, by — w obliczu pokus relatywizmu i permisywizmu — kapłan znał wszystkie zmieniające się trendy myślowe pojawiające się w obecnych czasach; wierni, oczekują od niego, aby był świadkiem odwiecznej mądrości, zawartej w Słowie objawionym. Troska o jakość modlitwy osobistej i nieustanna dobra formacja teologiczna przynoszą owoce. Życie w czasach totalitaryzmu mogło zrodzić nieuświadomioną tendencję do maskowania się, a w konsekwencji do ulegania jakiejś formie hipokryzji. Jest oczywiste, że nie czyni to relacji braterskich bardziej autentycznymi, że może prowadzić do przesadnej koncentracji na samym sobie. Aby osiągnąć dojrzałość uczuciową, należy przylgnąć sercem do Boga. Chrystus potrzebuje kapłanów dojrzałych, mężnych, zdatnych do ojcostwa duchowego. Aby takim się stać, trzeba być uczciwym wobec samego siebie, otwartym wobec kierownika duchowego i mieć ufność w miłosierdzie Boże.
opr. aw/aw