Jezus Chrystus jest Pasterzem, to znaczy Życiem

Pasterz ochrania owce swoim ciałem, ryzykując dla nich życie, ponieważ Mu na nich zależy...

Jezus Chrystus jest Pasterzem, to znaczy Życiem

Klaus Berger

Ewangelia naszego Pana Jezusa Chrystusa

Medytacje do niedzielnych Ewangelii

Rok B

Wydawnictwo Jedność 2009
ISBN 978-83-7442-813-2


Jezus Chrystus jest Pasterzem, to znaczy Życiem


Ewangelia na 4. Niedzielę Wielkanocną
J 10,11-18

Chyba nikt nie określiłby głowy państwa jako pasterza, ponieważ nikt nie chce być owcą. Różnica pomiędzy człowiekiem a zwierzęciem jest dla nas za duża, aby móc z jej pomocą przedstawić różnicę między władcą i obywatelami. Jednak w J 10 nie chodzi o zwykłe różnice międzyludzkie. Różnicę między Bogiem a człowiekiem można wytłumaczyć jako odpowiednio proporcjonalną do różnicy między człowiekiem a zwierzęciem. Psalmy ze swymi sformułowaniami „Pan jest moim pasterzem” do dziś sprawiają dobre wrażenie, gdyż chodzi w nich o Boga. Jezus również nie jest głową państwa, lecz Synem Bożym „mającym Boską naturę”.

Nikt nie chce być owcą. Zmarła w 2003 r. teolog Dorota Sölle miała zwyczaj argumentować w następujący sposób: obraz owcy jest niedemokratyczny, obraz pasterza patriarchalny, androcentryczny, eksploatatorski i należy się go pozbyć. Jednak akurat w obliczu tych zarzutów, zostaniemy nagrodzeni po bliższym ich rozważeniu. W całym rozdziale 10 Ewangelii św. Jana relacja między pasterzem a owcami nie jest wcale przedstawiona jako różnica poziomu władzy czy inteligencji. Fatalnie się składa, gdy do tekstu wnosimy własne podejrzenia. Jakże niewłaściwe są nasze skojarzenia, jeżeli natychmiast myślimy o władzy i głupich owcach, którymi, Bogu dzięki, nie jesteśmy. Tekst podkreśla raczej, że Pasterz zna każdą owcę z imienia; a owce poznają Go po głosie. Pasterz ochrania owce swoim ciałem, ryzykując dla nich życie, ponieważ Mu na nich zależy. Ufność we wzajemność jest tutaj hasłem, a według J 10,14 Pasterz „poznaje” swoje owce tak dokładnie, jak zna Boga, a Bóg Jego. Stosunek Jezusa do uczniów nie ustępuje bowiem w niczym pod względem intensywności i oddania Jego więzi z Ojcem Niebieskim. Stosunek Jezusa do Boga jest również miarą troski o uczniów.

Gdy czytamy, że : „Jezus oddaje swe życie za uczniów”, nie należy najpierw myśleć o Jego śmierci (o niej też, ale nie tylko). Nie każdą bowiem wypowiedź przemawiającą „za” w Nowym Testamencie można od razu wyjaśnić w aspekcie teologii zadośćuczynienia. Jezus nie tylko pragnie umrzeć za swoich uczniów, lecz być przede wszystkim i całkowicie dla nich. Oddaje, poświęca i otwiera im całe swoje życie, istnieje tylko dla nich. Co sprawia, że Pasterz tak się poświęca dla swoich owiec? Pomóc nam tu może znowu obraz z Psalmu 23: Pasterz umożliwia życie swoim owcom, ukazuje im drogę do życia, prowadząc je na dobre pastwiska. W czwartej Ewangelii Jezus sam jest życiem; stąd w J 10 nie ma również mowy o pastwisku czy o zielonej, soczystej trawie, lecz tylko o samym Jezusie. Chodzi jedynie o jeden aspekt: owce zginęłyby bez pasterza.

W podobny sposób należy rozumieć radykalną miłość pasterza do jego owiec (i na odwrót), gdy Jezus w J 15,13 mówi, że największą miłość ma ten, kto życie swoje oddaje za owce. To, co tam jest służbą dla przyjaciół, tu jest nazywane służbą pasterza. Zażyłość, przyjaźń i czułość, opisane w ten sposób w czwartej Ewangelii, są również dzisiaj – w czasach masowej hodowli – dobrze znane właścicielom stad. Niezbyt oddalona od tego jest mistyka z połowy średniowiecza, która nie obawia się mówić o czułości Boga wobec ludzi, w sensie intensywności, jaka występuje zazwyczaj między mężczyzną a kobietą. Stąd w mistyce – podobnie jak w Ewangelii św. Jana z wyobrażeniami pasterza i przyjaciela – na serio traktuje się wypowiedź, że Bóg kocha człowieka.

Można jednak zapytać, jaki pasterz dosłownie oddaje swoje całe swe życie za owce – czy nie jest to przesadą? Jeśli jakiś obraz wykracza poza ramy codziennego doświadczenia, jeśli jest „dużą przesadą”, mówi się w badaniach nad przypowieściami o ekstrawagancji, mając na myśli cechy wykraczające daleko poza ramy samej przypowieści; cechy, które wyjaśniają określoną sprawę. To, że Pasterz życie swoje oddaje za owce, wskazuje w hiperboliczny sposób na samego Jezusa, który jest dla swoich owiec tego rodzaju „całkiem szczególnym” Pasterzem. Pytając o znaczenie takiego wizerunku Jezusa dla czasów współczesnych, okazuje się, że miał on i ma decydujące znaczenie dla chrześcijańskiego obrazu misjonarza, kapłana i wszystkich nauczycieli. Ciągle jeszcze, czy tego chcemy czy nie, mierzymy odruchowo wartość tych zawodów, opierając się na obrazie Dobrego Pasterza zawartym w J 10.

O wilkach i najemnikach

Ma to również zwodnicze aspekty. „Pełnoetatowi” proboszczowie ciągle łapią się na tym, że są skłonni oceniać swych współpracowników według rangi referentów duszpasterskich lub parafialnych (nawiązanie do miejsc pracy w Kościele niemieckim – przyp. tłum.), stosując obraz najemników przeciwstawionych Dobremu Pasterzowi. Ten idealny wizerunek skutkuje jednak napięciami.

Pojawia się pytanie, kim są wilki i kim są najemnicy, których Jezus przeciwstawia w pejoratywnym świetle pasterzowi. Wiki znamy również z Mt 10,16. Tam obraz jest trochę zmieniony: brakuje pasterza, ale wilki również stanowią zagrożenie dla owiec, zaś owce podobnie jak w J 10 przedstawiają uczniów. Ci ostatni posłani są niczym owce do wilków, lecz tutaj (i tam) wilki oznaczają chyba rozgniewanych żydowskich fanatyków, którzy występują przeciwko chrześcijanom, jak to było choćby w przypadku Pawła przed jego powołaniem na apostoła. Natomiast najemnicy, którzy chcą tylko zarobić na owcach, mogliby u greckiego czytelnika Ewangelii wzbudzić wspomnienia o sofistach jawiących się jako przeciwieństwo sokratejskich filozofów. Sokrates i jego uczniowie nie pobierają pieniędzy za swoje nauczanie, sofiści zaś chcą zarabiać pieniądze.

Obietnica „jednej owczarni i jednego pasterza” (J 10,16) odnosi się w czasach Jezusa do Żydów żyjących w diasporze szerokiego świata, a w rozumieniu czytelników czwartej Ewangelii do chrześcijan wywodzących się z pogan, którzy nie mogli jeszcze stworzyć wspólnoty razem z chrześcijanami pochodzenia żydowskiego. Również tutaj Ewangelia według św. Mateusza proponuje podobny obraz. Należy sobie wyobrazić sytuację, że chrześcijanie wywodzący się z pogan i chrześcijanie pochodzenia żydowskiego żyją osobno i zgodnie z różnym układem swej religijnej codzienności, lecz nawzajem uważają się za chrześcijan. W obu Ewangeliach nie ma mowy o wzajemnym uznawaniu różnych „kościołów”. Jednak swoją jedność znajdują one w Osobie Jezusa, przy czym w Ewangelii św. Mateusza sytuacja w stosunku do Ewangelii Janowej posunęła się trochę o przodu, ponieważ liczy się widocznie z recepcją przez obie grupy, podczas gdy czwarta Ewangelia nie jest znana (około 68 r. po Chr.). Jest to Ewangelia dla judeochrześcijan. Także z dzisiejszej perspektywy bolesny jest fakt, że później w Kościele, szczególnie począwszy od czwartego wieku, judeochrześcijanie prawie wymarli, albowiem Kościół złożony wyłącznie z pogan zbyt łatwo zapomniał o swoich żydowskich początkach.

Czy można dziś fragment J 10,16 interpretować w oparciu o stosunek grup chrześcijańskich do siebie? Jeżeli tak, to dużo można się nauczyć z tego wersetu: sam Jezus jest Tym, który sprawia jedność; nie ma mowy o akademickich formułkach kompromisu. Szczególnie pouczająca jest pozornie „odwracająca uwagę” wzmianka w wersie 17. Daje on dokładną odpowiedź: Jezus posiada władzę, pełnię władzy, dla wskrzeszania umarłych. Tylko taki Pasterz – jedynie taki – posiada władzę doprowadzenia do jedności chrześcijan, która powstaje tylko w odniesieniu do Niego.

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama