O łasce miłosierdzia
Noc... Pełna ciszy, ukojenia, odpoczynku po dniu pracy.
Noc skąpana w tajemnicy.
"Wśród nocnej ciszy" przyszedł na świat Syn Boży, Zbawiciel świata.
Dlaczego nie w blasku dnia, w chwale, tylko tak cicho pod osłoną nocy? Przecież Bóg jest jakby przeciwieństwem nocy. On jest światłem, jasnością, a noc, ciemność kojarzy się przede wszystkim ze złem, z grzechem.
Tak, On jest światłem, a ludzkość po grzechu pierworodnym kroczyła w ciemności, w nocy, i dlatego oczekiwała Jego przyjścia. I Jezus jak słońce przyszedł rozświetlić mroki grzechu i ludzkiej słabości.
Na noc można też spojrzeć od innej strony. Ona przynosi przecież także wyciszenie. Dzień jest pełen gwaru, hałasu, dynamizmu, działania. Noc natomiast daje ciszę, odpoczynek, zatrzymanie się.
Noc Bożego Narodzenia staje się dla mnie wskazówką podpowiadającą ulubiony moment zstępowania Boga na spotkanie ze mną. On przychodzi w ciszy. Jego miłosną obecność odkryć mogę, gdy wyjdę z gwaru i hałasu różnorodnych spraw, gdy wyciszę swoje myśli i serce.
Wejście w ciszę jest wejściem w przestrzeń spotkania z Bogiem, dotykaniem Jego tajemnicy. Cisza jest przestrzenią, w której On przemawia, w której mogę Go usłyszeć. Cisza jest przestrzenią działania Boga w sercu człowieka. Jest przestrzenią Miłosierdzia. Miłosierdzie nie jest hałaśliwe. Miłosierdzie, czyli czynna miłość, miłość przebaczająca, miłość pochylająca się nad słabością, biedą i nędzą "cierpliwa jest, łaskawa jest...i nie szuka poklasku" (1 Kor 13, 4). Nie szuka rozgłosu czy zauważenia. Bóg przychodzi w ciszy...
I Bóg przychodzi w nocy.
Gnany Miłosierdziem jest blisko, gdy we mnie nastaje noc, ciemność wielka, tak że już nic nie widzę poza swoimi słabościami i nieudolnością, a zło które odkrywam w sobie próbuje mnie wprowadzić w stan beznadziei i rozpaczy. On wtedy przychodzi i staje się światłem. Nie mogę więc w trudnym czasie ciemności szukać świateł zastępczych, jakichś lampek elektrycznych jakimi może stać się wzbudzanie nadmiernego zainteresowania sobą i swoimi problemami u innych, czy szukanie pociechy w różnych przyjemnościach tego świata, nawet może całkiem wydających się niewinnymi i nieszkodliwymi.
Bóg do mnie mówi: "Ja i tylko Ja jestem twym pocieszycielem" (Iz 51, 12).
Jedynym prawdziwym światłem, które może rozświetlić mroki mojego serca jest On. Dlatego choć trudna, to jednak błogosławiona noc mojego życia, mojego wnętrza, mojej modlitwy, gdyż jest czasem przyjścia, momentem zstępowania mojego Pana.
S. Estera Rudź, ZSJM
opr. aw/aw