Jezus mieszka obok nas

Papieskie drogi młodości - fragment rozważań z serii przygotowanej na Światowe Dni Młodzieży

Jezus mieszka obok nas

Jezus mieszka obok was, w braciach, z którymi dzielicie codzienną egzystencję. Jego oblicze jest obliczem najuboższych, zepchniętych na margines, nierzadko ofiar niesprawiedliwego modelu rozwoju, który na pierwszym miejscu stawia zysk, a człowieka traktuje jako środek, a nie cel. Dom Jezusa znajduje się w każdym miejscu, gdzie człowiek cierpi, bo jego prawa nie są respektowane, nadzieje zdradzane, a udręki lekceważone.
Jan Paweł II

Sprawozdanie Programu Rozwoju Narodów Zjednoczonych (UNDP) za rok 2011 odnotowało ogromną niesprawiedliwość w podziale dóbr materialnych, którymi dysponuje ludzkość. 258 multimiliarderów posiada większe majątki niż roczne dochody prawie połowy ludności świata. Z 23 miliardów dolarów w 2003 r. z produktu krajowego brutto 18 miliardów przypadało na kraje uprzemysłowione, a jedynie 5 miliardów na kraje rozwijające się, chociaż w nich żyje 80% ludności świata. W 70 spośród tych krajów przeciętny dochód obywateli jest niższy niż w roku 1980, wśród nich znajduje się większość krajów Europy Wschodniej i byłego Związku Radzieckiego. Mozambik i Niger potrzebują dwóch wieków na doścignięcie poziomu rozwoju krajów uprzemysłowionych w dziedzinach związanych z życiem człowieka — stan zdrowia, długość życia, poziom oświaty, realny dochód mieszkańców. W wielu krajach Azji dzienny czas pracy przekracza 12 godzin i do pracy wykorzystywane są także dzieci.

Żyjemy na jednej planecie, dzieląc te same trudy i problemy, doświadczając podobnych problemów życia i obaw z nim związanych, posiadając podobne nadzieje, marzenia i oczekiwania, a tak ciągle trudno o braterstwo między ludźmi.

Jedna z przypowieści kaznodziejskich opowiada o człowieku, który zagadnął kiedyś Boga o niebo i piekło. — Chodź, pokażę ci piekło — powiedział Bóg i zaprowadził go do sali, w której wielu ludzi siedziało wokół ogromnego kociołka ze smakowitym pożywieniem. Wszyscy biesiadnicy wyglądali na wynędzniałych i zrozpaczonych, wydawali się być niezwykle głodni. Każdy z nich trzymał łyżkę, jednak rączka tej łyżki była o wiele dłuższa od ramion biesiadników, toteż żaden z nich nie mógł trafić do swoich ust. Potrącali nawzajem swoje łyżki, złościli się jeden na drugiego, a cierpienie wygłodzonych było straszliwe. — A teraz — odezwał się Bóg po chwili — pokażę ci niebo. Wkroczyli do drugiej sali, identycznej z pierwszą: był kociołek z pożywieniem, byli biesiadnicy, i te same łyżki z długimi rączkami... Lecz tutaj wszyscy byli szczęśliwi i dobrze odżywieni. — Nie rozumiem — powiedział człowiek. — Skoro obie sale są identyczne, jak to możliwe, że tu każdy tryska radością, gdy tam wszyscy ledwie się trzymają? — Ach, to proste — odrzekł Bóg, uśmiechając się. — Tutaj nauczyli się karmić nawzajem.

Granica między „niebem” na ziemi, a „piekłem” jest niezwykle krucha. Jest nią miłość, która pozwala dostrzec w drugim człowieku szansę na wspólne zbudowanie lepszego i doskonalszego świata dla wszystkich.

Jezus mieszka obok nas

Drugi człowiek jest szansą na spotkanie z Chrystusem. Bóg stał się człowiekiem, by móc się spotkać z każdym z ludzi poprzez „braci swoich najmniejszych”, a cokolwiek im uczynimy, to uczyniliśmy Chrystusowi (por. Mt 25, 40). René Philombé wyraził tę prawdę słowami wiersza:

„Zapukałem do twych drzwi
Zapukałem do twego serca
aby prosić o nocleg
aby ogrzać się przy ogniu
dlaczego mnie odtrącasz?
Dlaczego pytasz czy jestem z Afryki, czy jestem z Europy?
Dlaczego pytasz o kolor mej skóry, mój zawód, moje dochody
Nie jestem bogaty, nie jestem czarny, nie jestem znajomy.
Jestem tylko człowiekiem. Otwórz mi bracie...””

Najłatwiej jest dostrzec różnice, jakie istnieją między ludźmi. Różni ludzi język, kolor skóry, zamożność, tytuły naukowe, pochodzenie społeczne, waga ciała, sposób ubierania się, obyczaje, upodobania kulinarne. Niewiele jednak świadczą one o ludziach. Jak „zmierzyć” ciężar doświadczanego przez człowieka bólu? Jak zważyć łzę, wypłakiwaną bezsenną nocą? Jak porównać smutek dziecka czy matki zatrwożonej o przyszłość? Jak ocenić radości, nadzieje, miłość i świętość? A one są tak ważne dla poszczególnych ludzi... Może więc lepiej nie mówić o „lepszych” i „gorszych” ludziach, lecz częściej o „innych”? Jezus uczył: „nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni” (Mt 5, 17) oraz „takim sądem, jakim wy sądzicie i was osądzą” (Mt 7, 2).

Gdy Jezus spotykał ludzi Jego pierwsze pytanie nie dotyczyło różnic między nimi. Zapraszał do pracy w winnicy pięciokrotnie, cierpliwie oczekując na decyzję nawet tych najbardziej ociągających się. Nawet o godzinie 11, na godzinę przed końcem pracy, wyszedł by zaproponować: „Czemu tu stoicie cały dzień bezczynnie? (...) Idźcie i wy do winnicy”. A przy zapłacie każdemu wręczył po denarze, pomimo spodziewanego buntu oburzonych tą miłosierną „niesprawiedli wością” (por. Mt 20, 2 nn).

Przy rozmnożeniu chleba, wobec głodnego tłumu, nie pytał, który ze słuchaczy jest dobry, a który zły. Ich głód przemawiał wystarczająco za wyciągnięciem pomocnej ręki z chlebem (por. Mt 14, 17 nn).

Jezus nie wyrywa chwastu aż do żniwa, by niepotrzebnie nie zranić zboża, które owocuje dobrym ziarnem (por. Mt 13, 25 nn). Każe pozostawić drzewko na następny rok, w nadziei, że wreszcie przyniesie owoc (por. Łk 13, 9).

Idzie za zagubioną owcą daleko w góry, by odnaleźć, uratować zabłąkaną, chociaż sama wybrała taki los (por. Mt 18, 12 nn).

Spotkanie z Jezusem zawsze rodzi nadzieję na polepszenie doli, na ratunek, na rozpoczęcie nowego, lepszego życia. Rodzi je miłość. Andre Frossard napisał: „Któż to powiedział, że miłość jest ślepa? Przecież ona tylko potrafi patrzeć naprawdę, dostrzec piękno tam, gdzie nikt go nie wi dzi”.

Jakże odmienne są współczesne spotkania między ludźmi... Józef Mackiewicz, w powieści pt. Nie trzeba głośno mówić, opisał pewne zdarzenie, które miało miejsce w okupowanym przez Niemców Wilnie. Było to w cztery miesiące po napaści Niemiec na Związek Radziecki. W Wilnie zapanowały nowe, niemieckie porządki. Pierwszy atak okupantów skierowany był na Żydów. Ciągnęli oni całymi ulicami do utworzonego dla nich getta. Skrajem drogi wlokła się stara Żydówka. Niosła worek na plecach, a w lewej ręce duży zegar szafkowy. Nie wiadomo po co i dlaczego zabrała z sobą akurat ów zegar. Była u kresu sił. Nagle z tłumu spacerującego chodnikiem, po którym Żydom nie wolno było chodzić, wystąpił młody człowiek. Kiwnięciem głowy dał znak, że chce pomóc staruszce. Żydówka przystanęła, z błyskiem radości w oczach i z ulgą, że w tym okrutnym świecie są jeszcze dobrzy i usłużni ludzie. Popatrzyła na młodego mężczyznę, wargi jej zadrgały w płaczliwym, dziękczynnym szlochu. Młody człowiek zarzucił worek na swoje plecy, silnym ruchem przejął z rąk staruszki zegar.

I nagle... skręcił na chodnik, milcząc rozsuwał tłum ludzi i znikł w jednej z bocznych uliczek. Stara Żydówka stała na tym samym miejscu, na bruku, ze łzami w oczach. Ktoś z tłumu cicho rzekł: Współczesny Szymon z Cyreny. Czasem człowiek staje się okazją do ubicia intratnego interesu, załatwienia swoich spraw, do oszustwa, do kolejnych kłamstw, do pokazania swej siły i władzy, do wykorzystania, do kolejnych „głupich kawałów”, do lekceważenia i pogardy, do wyżywania się w krzykach i popychankach, do darmowej „pomocy”, do wzbogacenia się tanim kosztem, do wyżycia się... A drugi człowiek jest okazją do spotkania samego Chrystusa...

Jezus mieszka obok nas
Fragment pochodzi z książki:
ks. Andrzej Zwoliński
Papieskie drogi młodości

ISBN: 978-83-7720-380-4
wyd.: Wydawnictwo PETRUS 2015

Papież Paweł VI przypominał: „Pan Bóg ofiaruje nam dar, a naszą rzeczą jest dar przyjąć”. Można dar zmarnować, można dar przyjąć... Brat Albert uczył: „Powinno się być dobrym jak chleb. Powinno się być jak chleb, który dla wszystkich leży na stole, z którego każdy może kęs dla siebie ułamać i nakarmić się, jeśli jest głodny”. O „smaku” życia decyduje smak miłości, którą oferujemy ludziom. Możemy być dla niektórych ostatnim „kęsem”, który ratuje ich przed „głodową śmiercią” w tym ubogim w miłość świecie...

Cóż możemy oddać? Jerzy Liebert pisał:
„Wszystko niech weźmie ze mnie... Całą własność, która mi dana: jedno serce i palców dziesięć”. Najtrudniej oddać jest siebie... Nawet dla Jezusa mieszkającego obok nas...

opr. ab/ab



Jezus mieszka obok nas
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama