Co czynię, by moje dobre uczynki stawały się coraz doskonalsze? Czy wykonuję moje obowiązki z radością?
Iz 62,1-5; 1 Kor 12,4-11; J 2,1-12
Duchu Święty, przyjdź!
Jezu, z Twoją pomocą rozpoczynam rozważanie tekstu biblijnego, który Kościół podaje na II Niedzielę Zwykłą.
Dzisiejsze pierwsze czytanie jest wspaniałym hymnem pochwalnym ku czci Nowego Izraela, jakim jest Kościół.
Przez wiele lat swojego życia staramy się kogoś uszczęśliwić, zadowolić. Przede wszystkim takimi osobami są lub byli nasi rodzice. Ideałem jest, gdy spełnialiśmy nasze obowiązki nie z przymusu, ale z chęci pomocy, ku uciesze naszych rodziców. Jeżeli jednak tak nie było, to nawet wypełnianie swoich zadań z przymusu jest dobre i pożyteczne. Później robiliśmy wszystko, by uszczęśliwić nauczycieli, katechetów. Staramy lub staraliśmy się o dobre stopnie, o to, by być grzecznym i posłusznym. Następnie nasze pragnienie uszczęśliwienia przeniosło się na współmałżonków, dzieci, parafian, rodzinę zakonną – taką grupę, do jakiej zostaliśmy wezwani poprzez powołanie. A czy myśleliśmy kiedyś, by zadowolić Boga?
Z Bogiem podobnie jest jak z rodzicami (choć nie do końca, ponieważ rodzice mogą się mylić, Bóg zaś jest nieomylny). Możemy spełniać nasze obowiązki z przymusu, z tego powodu, że tak „ma być”. Z drugiej jednak strony możemy je wykonywać z radością i szczęściem. Wówczas na pewno „serce Boga” napełni się radością z powodu nawet najdrobniejszego naszego czynu, ale wykonanego z uczuciem wobec Boga lub bliźniego.
Przemyślę w tym tygodniu:
1. Czy wykonuję moje obowiązki z radością?
2. Co czynię, by moje dobre uczynki stawały się coraz doskonalsze?
3. Czy nie sprawiam swoim zachowaniem przykrości drugiej osobie?
Powyższa refleksja została zaczerpnięta z książki Kajetana Rajskiego „Wsłuchani w Słowo. Refleksje na niedziele i święta roku C” (Biblos 2012)
opr. aś/aś