Fragmenty książki p.t. "Jakiego księdza chcą ludzie?"
Krzysztof Wons SDS Jakiego księdza chcą ludzie? |
|
Spowiadamy często. Jednak nie zawsze mamy wystarczająco dużo czasu dla penitenta. Nieraz, z powodu kolejek lub przyczyn osobistych, tracimy z nim bliski kontakt, choć nie można sobie wyobrazić spotkania z natury bardziej bliskiego. Chyba w żadnym innym spotkaniu nie jesteśmy wzywani do tak bardzo osobistego kontaktu z osobą, jak w sakramencie pokuty. Spotykając się z grzesznikiem, za każdym razem spotykamy się z tajemnicą ludzkiego wnętrza, z tajemnicą napięcia między tym, co ludzkie, i tym, co boskie; co pochodzi od Boga, a co od Złego. Każdy penitent pomaga nam spotkać się także z własną grzesznością.
Musimy pamiętać, że człowiek, który przychodzi do spowiedzi, jest w stanie cierpienia. Także wtedy, gdy go sobie nie uświadamia, gdy je wypiera, nie odczuwa bezpośrednio. Najbardziej obolałym staje się wtedy, gdy pozwala siebie maltretować przez poczucie grzechu, zranienia, krzywdy. Nie wolno nam zapominać, że jest to stan, na którym bardzo mocno zależy Złemu. Zły czyni wszystko, aby człowiek zamknął się w stanie grzechu i związanego z nim cierpienia. Chce utrzymać człowieka w tym stanie, aby się męczył wewnętrznie, rozczarował sobą, aż do odrzucenia siebie. Zły czyni wszystko, aby człowiek nie wykrzyczał, nie wypowiedział własnego grzechu. Takie osoby spotykamy nieraz przy kratkach konfesjonału. Podświadomie wypierają ból i niepokój sumienia. Spowiadając się, pozostają nierzadko zamknięte w sobie. Bywa, że wyznają grzechy według rachunku sumienia z książeczki, zamiast rachunku własnego sumienia. Tak naprawdę są to ludzie głęboko cierpiący. Ksiądz powinien pamiętać o tym pierwszy. Wrażliwe słuchanie otwiera spowiadającego się na prawdę.
Simone Weil napisała: „Bóg i ludzkość są jak dwoje kochanków, którzy pomylili miejsce spotkania. Obydwoje przyszli przed czasem, z tym że w różne miejsca. I czekają, czekają, czekają. Jeden jest wyprostowany, przygwożdżony do miejsca na wieki wieków. Druga jest roztargniona i niecierpliwa. Biada jej, jeśli ulegnie zmęczeniu i odejdzie!”. Świętym zadaniem spowiednika jest przyprowadzać ludzkość do „Przygwożdżonego” i co najmniej nie przeszkadzać w spotkaniu, aby przebaczenie i pokój „Wyprostowanego” mogły leczyć niespokojne, „roztargane” grzechem serca. My, księża, musimy nauczyć się słuchać ludzi — nie oceniać. To drugie należy do Ukrzyżowanego. Tylko On, który zmazał nasze grzechy — spowiednika i penitenta — za tę samą, najwyższą cenę — tylko On może oceniać.
opr. aw/aw