Autor podejmuje poważne i trudne tematy w sposób prosty, zrozumiały i pożyteczny dla każdego
ISBN: 978-83-7505-309-8
wyd.: WAM 2009
Spis treści | |
Wstęp | 5 |
I. ZIMA | |
W krainie Królowej Śniegu, czyli o analfabetach emocjonalnych | 9 |
Wszyscy jesteśmy psychiczni! | 15 |
Wyjść z depresji! | 22 |
Siedem uśmiechów głównych | 36 |
O prezentach, darach i o przeistoczeniu | 42 |
M jak mission impossible | 47 |
Dobra strona lęku | 52 |
Celibat — tylko dla orłów | 63 |
II. WIOSNA | |
Święto zakochanych | 69 |
Ciało | 74 |
Między niebem a ziemią | 79 |
Promieniowanie dzieciństwa | 85 |
Gdy Bóg się wycofał | 90 |
Lekcja łaciny | 95 |
Drugi policzek | 100 |
O wychowaniu słów kilka | 105 |
Klerycy — chłopcy malowani | 116 |
Powołani | 123 |
III. LATO | |
W poszukiwaniu straconego czasu | 129 |
Pielgrzymujesz czy tylko idziesz? | 134 |
Wyrwać się z Matriksa | 139 |
Jak to powiedzieć, żeby nie powiedzieć | 147 |
Usta pełne śmiechu | 154 |
Seks i kto da więcej! | 159 |
Strach się nie bać! | 164 |
Faryzeizm niejedno ma imię | 169 |
Wojna domowa | 175 |
Gdybym miłości nie miał | 180 |
IV. JESIEŃ | |
Gorzkie żale, przybywajcie! | 187 |
Pociąg donikąd | 192 |
Dyskretny urok codzienności | 197 |
Po drugiej stronie | 202 |
Wobec innego | 207 |
Świętych testowanie | 212 |
Nienawidzę siebie! | 217 |
Blaski i cienie samotności | 222 |
Ginące zawody: ksiądz | 227 |
Gdy sól wietrzeje | 232 |
Źródła tekstów | 241 |
Z natury wszyscy jesteśmy nieprzystosowani. Ledwie staniemy na własnych nogach, a już musimy odchodzić. Żadne z nas homo sapiens czy erectus. Co najwyżej homo niewiadomo, takie chodzące nieszczęście. „Zrodziliśmy się bez wprawy i pomrzemy bez rutyny” — przypomina prozaiczne prawdy poetka, a ku przestrodze — pewnie tym, co sapiens mylą z sapaniem — dorzuca: „Choćbyśmy uczniami byli najtępszymi w szkole świata, nie będziemy repetować żadnej zimy ani lata (W. Szymborska, Nic dwa razy). Nic tylko siąść i płakać! Albo krzyczeć w apokaliptycznym amoku: Ostatni gasi światło! Lub przedrzeźniać stareńkiego Koheleta: marność, marność, wszystko marność i pogoń za wiatrem...
Jedyna pociecha w tym, że w rozpaczy też jesteśmy niekonsekwentni, z natury niezdolni do systematycznego uprawiania nihilizmu.
Bo jak inaczej wytłumaczyć to, że zawsze znajdzie się ktoś, kto w środku srogiej zimy krzyknie: Idzie wiosna! Albo zdradzi ideę totalnej katastrofy mimowolnym przebłyskiem nadziei lub optymizmu. Ze mnie właśnie taki prorok mimo woli, bo nieświadom zupełnie własnej misji od paru lat pisałem ten Poradnik dla nieprzystosowanych. Zebrane tu teksty ukazały się już drukiem tu i tam, w tej lub nieco zmienionej postaci. Ich wspólna wymowa jest dla mnie jednak nowością, bo niczym zebrane razem elementy układanki uświadomiły mi, że w różnych miejscach i czasie, w porę i nie w porę, innym, a najbardziej chyba samemu sobie powtarzałem tę samą prawdę: tylko miłość może nas ocalić!
Stąd ten dziwny tytuł: Miłość do kwadratu. Miłość to taka tajemna formuła, niby znana od zarania dziejów, ale jednocześnie ciągle nowa i zaskakująca. Niczym Einsteinowskie mc2 opisuje energię o potężnej sile, która nie tylko drzemie w każdym pojedynczym ludzkim sercu, ale uwolniona potrafi zniszczyć wszelkie zło i nienawiść i przywrócić postać rzeczy, o której nawet nam się nie śniło. Dlatego miłość ze swej natury domaga się tego, by ją nieustanie pomnażać, potęgować, zwielokrotniać, bo tylko w ten sposób może opleść naszą rzeczywistość ścisłą siecią relacji i więzi, które utrzymają ją w istnieniu na przekór złu i rozkładowi śmierci. Dlatego też jej formy i działania są tak bardzo zróżnicowane. Czasem jest to miłość oblubieńcza, czasem miłość nieprzyjaciół lub zwyczajne — choć zawsze niezwykłe — miłosierdzie. Raz uwalnia się na skutek reakcji łańcuchowej, niczym owoc czyjejś benedyktyńskiej pracy, a innym razem pojawia się jako efekt motyla, z franciszkańską prostotą i oczywistością. Nie znasz dnia ani godziny, w której cię dopadnie, ale jednego możesz być pewny: będzie miała twarz innego człowieka.
I jeszcze słowo o strukturze książki. Cztery części, na które została podzielona, odpowiadają czterem porom roku. Po części dlatego, że teksty były pisane na różne okazje roku, po części zaś z powodu prostej metaforyki: w naturalny sposób cztery pory roku stanowią osnowę ludzkiego życia. A o życiu i różnych sposobach na jego spełnienie traktuje prezentowana tu publikacja. Na koniec słowa wdzięczności skierowane do tych, którzy zainspirowali mnie do pisania, a w efekcie do opublikowania tej książki. Jest ich zbyt wielu, by wszystkich wymienić, ale niewątpliwie to tylko dzięki nim jej wydanie doszło do skutku. Serdeczne Bóg zapłać!
opr. aw/aw