Znalazłem perłę

Wstęp do rozważań na temat wiary chrześcijańskiej

Znalazłem perłę

Zdzisław Józef Kijas OFMConv.

ZNALAZŁEM PERŁĘ

ISBN: 978-83-7505-417-0

wyd.: WAM 2010



Spis treści
Wstęp 5
I. Milczenie jest początkiem słowa 9
Potrzeba milczenia i słuchania 10
Milczenie uczy właściwego słuchania 13
Kto wierzy, nauczył się słuchać 17
Milczenie oczyszcza słowo 20
Pozwolić, aby słowo zostało wysłuchane 24
II. Bóg szuka człowieka 27
Więź z człowiekiem i więź z Bogiem 31
Wiara jest więzią, która nadaje sens całej reszcie 33
Wiara to nie tylko wspomnienie wielkich dzieł 36
Dziwna jest nasza wiara 39
Mocna więź z Bogiem, która daje perspektywę życia 44
Odnowić więź z Bogiem Stwórcą 47
III. Miłość woła o kreatywność 51
Miłość żyje na pograniczu 54
Miłość jest wspaniałomyślnością 54
Otwartość i strach 59
Miłość w myśleniu i w słowie 63
Kto szczerze kocha, pragnie tworzyć 65
IV. Bóg poszukuje naszego serca 70
Życie w ciągłym napięciu 75
Konformacja jako „upodobnienie się” do Chrystusa 78
Dobre środowisko wychowuje i broni człowieka 82
„Zasymilować całą rzeczywistość Wcielenia i Odkupienia” 84
V. Agonia stworzonej pewności 89
Utopia kusi wiarę 92
Życie jako twórcze naśladowanie 95
Wiara, która nie wątpi, jest wiarą martwą 101
Odwaga kwestionowania swoich pewności 104
VI. Pomiędzy zazdrością a męskością życia 107
Asceza to nie tylko rezygnacja 110
Asceza chrześcijańska 112
Opieranie się zazdrości wymaga wielkiej ascezy 115
Zazdrość jako mechanizm obronny 116
Asceza w przestrzeni konsumizmu 119
Męskość jest początkiem ascezy 120
Męskość w słuchaniu głosu Boga 125
VII. Autonomia i otwartość. Sposób traktowania tzw. „obcych” 128
A jak postępuje Jezus? 131
Zasady postępowania z bliźnim 135
Być wszystkim dla wszystkich 139
VIII. Sam sobie nie wystarczę. Pełne szczęście tylko razem 142
Żyć to znaczy relacjonować się 145
Co wpływa na jakość moich relacji z innymi? 148
Podstawowe formy relacji 153
Być „wśród” 153
Być „z” 155
Być „dla” 158
Być „w” 160
IX. Niepewność jutra mobilizuje nasze dzisiaj 163
Podtrzymywać żywą tęsknotę za Bogiem 165
Ożywiać tęsknotę za bliskością z Bogiem 167
Tęsknota za życiem duchowym 169
„Bierzcie i jedzcie, to jest ciało moje” 172
Agonia egoizmu 175
Wyruszyć z dobrem już osiągniętym w nieznane 177
X. Odgrzebywanie na nowo autorytetu 182
Autorytet aktualny jak nigdy wcześniej 184
Poszukiwanie mistrza 192
Osoba z autorytetem 196
Czy można kształtować autorytet? 197
XI. Świętość, która ukrywa się w pracy 201
Poprzez pracę staję się bardziej człowiekiem 205
Praca wyrazem solidarności z biednymi i z własnymi ideałami 210
Praca etyczna i estetyczna 212
Wszystko jeszcze do odkrycia 216
Równie ważną sprawą jest odpoczynek 221
XII. Kontemplacja początkiem nadziei 223
Nieodzowność kontemplacji do życia codziennego 225
Kontemplacja oddala smutek i daje radość 228
Bóg ośrodkiem wszystkiego 230

WSTĘP

Do mistrza przyszedł zupełnie załamany i sfrustrowany młody garncarz.

— Mistrzu — powiedział — życie jest dla mnie bardzo ciężkie. Bez przerwy mam jakieś problemy, trudności. Nie daję sobie rady. Jak już zdobędę dobrą glinę i wymieszam ją, to przy formowaniu garnka lub misy co druga się niszczy. Jak już te uformowane wypalam, to co druga pęka. Jak zaczynam je malować, to tylko na co drugiej wychodzi dobry wzór. Jak pokrywam glazurą i ponownie wypalam, na co drugiej pęka szkliwo. Jak potem ładuję na muła i objeżdżam wioski od chaty do chaty, aby sprzedać naczynia, zawsze połowa mi się rozbija i uszkadza. Jestem coraz bardziej zdenerwowany i roztrzęsiony i przez to niszczę coraz więcej naczyń. Ale najgorsze jest to, że ludzie nie chcą kupować moich wyrobów. Muszę zapukać do wielu drzwi, aby sprzedać choć jeden garnek, choć jeden dzban. To mnie denerwuje, jestem zły i nie potrafię zachęcić do kupna. Jestem zrozpaczony i nie mam już do tego siły. Tak bardzo chciałbym być zamożnym człowiekiem, ale widzę, że swoją pracą tego nie osiągnę.

— A ile kosztuje u ciebie garnek? — spytał mistrz

— Przeciętnie dziesięć drachm.

— Ile musisz zepsuć garnków, aby jeden nadawał się do sprzedania?

Po chwili zastanowienia garncarz rzekł:

— Średnio dziesięć.

— To ile jest wart jeden zepsuty, uszkodzony, rozbity garnek?

— Nic — odparł garncarz.

— Nieprawda. Jeden taki garnek wart jest jedną drachmę! Jeżeli źle uformujesz, źle pomalujesz, pęknie przy wypalaniu lub rozbije się przy przewożeniu, to zarobiłeś już jedną drachmę. Każdy uszkodzony garnek przybliża cię do dobrego. Rozumiesz?

— Nie.

— Każda porażka przybliża cię do sukcesu — kontynuował mistrz.

— Ale muszę go jeszcze sprzedać, a ludzie nie chcą kupować.

— Ile razy słyszysz odmowę? Do ilu drzwi musisz zapukać, aby sprzedać jeden garnek? — zapytał znowu mistrz.

— Do wielu.

— Do ilu? Ile razy musisz usłyszeć „nie”, abyś raz usłyszał „tak”?

— Przynajmniej dziesięć.

— To ile warte są dla ciebie jedne zamknięte drzwi? Ile zarabiasz przy jednej odmowie?

— Jedną drachmę — krzyknął uradowany garncarz, bo w końcu zrozumiał, o co chodzi mistrzowi.

Od tego dnia garncarz stał się innym człowiekiem. Gdy zepsuł dzban czy garnek, myślał: „Zarobiłem jedną drachmę” i spokojnie naprawiał swój błąd. Nie denerwował się, gdy coś zbił lub uszkodził — „Przecież zarobiłem jedną drachmę”. Gdy ktoś zamknął mu drzwi przed nosem, uśmiechał się serdecznie, mówił dobre słowo i zapowiadał, że przyjdzie jeszcze kiedyś, a w duchu dodawał: „Znowu zarobiłem drachmę”.

Powoli ludzie polubili uśmiechniętego i miłego garncarza. Kupowali u niego coraz więcej garnków, dzbanów i innych wyrobów. Były one funkcjonalne, ładne, dobrej jakości i starannie wykonane. Stopniowo garncarz zaczął zarabiać coraz więcej. Każde zamknięte drzwi lub odmowa miały dla niego wartość dwu, pięciu, a potem dziesięciu drachm, bo sława jego wyrobów stała się tak wielka, że pojedynczy gospodarze oraz wielcy kupcy przyjeżdżali do warsztatu i kupowali wszystko „na pniu”. Tak garncarz stał się zamożnym człowiekiem1.

Bardzo pouczające opowiadanie. Naszym bogactwem jest wiara, dana nam w darze, niczym glina garncarza, z której ulepić możemy nasze życie, bogactwo, zamożność. Jest ona niczym drogocenna perła, lecz wymaga ze strony tego, kto ją posiada, dodatkowego oczyszczenia, aby mogła błyszczeć jeszcze piękniej, by również inni dostrzegli jej piękno. Lecz praca ta nie jest łatwa. Wymaga trudu i poświęcenia, a także nie lada cierpliwości i odporności. Ten jednak, kto się jej podda, zyskuje wiele. Zdobywa szczęście, radość życia, sens tego wszystkiego, co dokonuje się w nim oraz wokół niego. Tylko ten, kto żyje z wiary i karmi się jej mocą, nawet w chwilach trudnych, w obliczu cierpienia i niepowodzenia, w chwili załamań i choroby, umie odnaleźć sens tworzenia i ufność w spoglądaniu w przyszłość. Żyje nadzieją, której niewyczerpanym źródłem jest wszechmocny Bóg, umiłowany Syn Ojca i Duch Święty, który jest światłem na drodze. Nadzieja, która spływa od Boga, dodaje mu skrzydeł, aby wzleciał ponad pozorne trudności i spojrzał na wszystko z góry, z perspektywy Boga, który jest dawcą sensu.

Zapraszam więc na wyprawę po ścieżkach wiary — jej piękna, mocy, nadziei. Jak każda górska ścieżka, również ona ma łagodne lub ostre podejścia, różne wzniesienia czy załamania. Nieobce są jej trudności, lecz przede wszystkim nasycona jest pięknem. Pięknem drogocennej perły.

1 Z. Królicki, Bajki chińskie dla dorosłych, czyli 108 opowieści dziwnej treści, Łódź 2007, ss. 155-156.

opr. aw/aw



wam_2010_perla_00_100423.html
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama