Modlitwa Jezusa

Jeśli wierzysz, że Jezus Chrystus jest prawdziwym Bogiem i człowiekiem, to nie masz żadnej potrzeby szukać innych mistrzów, ponieważ wszystko w Nim znajdziesz.

Jeśli wierzysz, że Jezus Chrystus jest prawdziwym Bogiem i człowiekiem, to nie masz żadnej potrzeby szukać innych mistrzów, ponieważ wszystko w Nim znajdziesz.

Nie potrzebujesz jechać do Indii, płacąc sowicie za kurs nauczyciela jogi, hinduskiego guru, który ma się za oświeconego i nauczy cię nieznanych tajemnic. Tylko jakich? Iluż Europejczyków i Amerykanów już się dało nabrać, a ilu zostanie oszukanych, nie tylko w Indiach, ale również w Polsce. Wszystko znajdziesz u Jezusa. Na przykład: czym jest życie, dobro i zło, prawda i fałsz, piękno i brzydota. Przede wszystkim znajdziesz mądrość Bożą i ludzką, sztukę praktycznego życia, aby dokonywać mądrych i Bożych wyborów, innymi słowy, jak pięknie przejść przez życie, czyniąc dobro. Tak jak Jezus: „Dlatego że Bóg był z Nim, przeszedł przez życie dobrze czyniąc...” (Dz 10, 38b). Jeśli Bóg będzie z nami, przejdziemy naszą wędrówkę, naśladując Jezusa i czyniąc dobro.

Jako prawdziwy i jedyny mistrz jest jedyną księgą, która zawiera prawdziwą mądrość Bożą. Tą księgą jest Jezus Chrystus Ukrzyżowany; to księga, która jest Jego drogocenną, a raczej bezcenną krwią.

To cena mojej duszy i odkupienie świata, której pięć rozdziałów stanowi pięć ran. Czy św. Paweł nie powiedział, że nie pragnie znać niczego więcej poza Jezusem Chrystusem, i to ukrzyżowanym? Wszystko uznał za marność tego świata. A jeśli miał się z czegokolwiek chlubić, to tylko z krzyża Chrystusowego. Jest to księga, którą powinno czytać się w milczeniu i poddawać nieustannej refleksji, aby pozwolić Jezusowi zmieniać siebie. Czego i kogo szukam? Dlaczego szukam? Czy inni mistrzowie chińscy, japońscy, koreańscy, hinduscy, muzułmańscy, których poznałem, nauczą mnie więcej niż Jezus Chrystus i Jego Święta Ewangelia? Czy nie wszystko wywodzi się od Niego i nie prowadzi do Niego? Czy nie On jest Alfą i Omegą, Początkiem i Końcem? Nazywamy się chrześcijanami ze względu na Jezusa, a Chrystus jest błogosławionym Synem Boga, Słowem niestworzonym, ale zrodzonym przez Ojca, Prawdą Bożą, więc On nie mógł się mylić w swoim nauczaniu. Przyjął również naszą ludzką naturę bez skazy grzechu pierworodnego i naszych grzechów osobistych, dlatego Jego nauka jest świętsza i doskonalsza od wszystkich innych – reformatorów, rewolucjonistów, mistrzów tego świata, jacy kiedykolwiek byli, są i będą. Nawet jeśli sami siebie nazywają mistrzami swoich religii, to i tak nie w nich jest źródło życia i światła. Jezus przychodzi do nas jako „światło świata”, prawdziwy przewodnik i nauczyciel. Jaka jest Jego mądrość?

„Jest to mądrość, której nie pojął żaden z władców tego świata; gdyby ją bowiem pojęli, nie ukrzyżowaliby Pana chwały” (1 Kor 2, 8). Wszystko, co o Nim zostało powiedziane i napisane w chrześcijaństwie, ma swoje źródło w Nim. Wszyscy święci pisarze, ojcowie pustyni i Kościoła byli tylko małymi strumykami, czerpiącymi ze źródła „wody żywej”. Odkrywali zatem mały rozdział lub fragment błogosławionej księgi, którą jest Jezus Chrystus, „źródło wszelkich nauk intelektualnych i moralnych”. Nasze poznanie jest ograniczone, poznajemy niejasno, jakby w zwierciadle. „Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno; wtedy zaś [zobaczymy] twarzą w twarz: Teraz poznaję po części, wtedy zaś poznam tak, jak i zostałem poznany” (1 Kor 13, 12) – poucza nas św. Paweł. Oczywiście warto znać dzieła Arystotelesa, Platona, Plotyna i innych filozofów, ale dla nas ważniejsze będą dzieła klasycznych autorów, przede wszystkich ojców Kościoła: Orygenesa, św. Bazylego, św. Grzegorza z Nazjanzu i św. Grzegorza z Nyssy, Rufina, Euzebiusza z Cezarei, św. Augustyna, Kasjana, św. Grzegorza Wielkiego, Kasjodora, Pseudo-Dionizego, św. Bernarda, św. Tomasza czy św. Alberta Wielkiego, św. Benedykta, św. Franciszka z Asyżu, św. Dominika, św. Ignacego Loyoli (żeby wymienić tylko niektórych), czy też nauki ojców pustyni jako doskonałych psychologów praktyków, chociaż bez studiów psychologicznych – modnych, na czasie, ale czy skutecznych? Ocenę pozostawiam tobie. Przecież ojcowie pustyni nie kończyli żadnych uniwersytetów, nie legitymowali się żadnymi dyplomami renomowanych wyższych uczelni. Umieli i pragnęli współpracować z łaską Pana. Autorzy ci pozostają bardzo pomocni, ale jednak nikt i nic nie zastąpi nauki Jezusa Chrystusa według Ewangelii, ponieważ wszyscy na niej się opieramy i próbujemy ją zgłębić.

Pozostajemy skoncentrowani na Wcielonym Synu Bożym, aby karmić się przede wszystkim Jego słowem, które zawsze rozwiązuje każdy problem, a nie jakąkolwiek inną księgą. Słowo Pana, tak jak jego Ewangelia, jest bardzo praktyczne i pomocne we wszystkim, wcielenie zaś syna Bożego ma swoją kontynuację w Eucharystii, uczcie niebieskiej, która już się rozpoczęła i trwa.

Ewangelia pociąga nas do poznania miłości Boga. Nauka Chrystusa ma Boski autorytet, zwraca się bezpośrednio do ciebie i do mnie, poprzez nauczanie i przykłady. Czy najwyższa nauka nie jest zawarta w Ewangelii? Potrzebujemy wybrać jakiś fragment z Pisma Świętego rano, ale również wieczorem, zanim zaśniemy. Czyż On sam nie powiedział: „Jeśli kto mnie miłuje, słowa mojego przestrzegać będzie” (J 14, 23). Warto napełniać naszą pamięć i serce słowami Jezusa, aby następnie wcielać je w czyn. Aby podążać za myślami pochodzącymi od ducha dobrego, a nie tymi, które podsuwa nam duch zły. Nasze pierwsze myśli będą miały wpływ na nasze dalsze postępowanie i wybory w ciągu dnia. Dlatego nie jest bez znaczenia, kiedy koło młyńskie uruchamia się każdego poranka, aby mielić te dobre i złe ziarna, podsuwane mi zaraz po przebudzeniu. Ważne jest tutaj, aby ziarnami było Słowo Boże, które wypełni nas pokojem i nadzieją. Będziemy unikać próżnych słów, czyniąc postępy w poznawaniu Pisma Świętego. Obawiam się, że nie czytając Ewangelii i nie rozważając słów Jezusa, trudno nam będzie „bardziej” pokochać Jezusa. Powinniśmy pilnować zaplanowanego czasu na modlitwę, aby ją świadomie praktykować, ponieważ jest ona konieczna dla każdego chrześcijanina, a tym bardziej dla człowieka wewnętrznego, tak jak oddychanie dla człowieka zewnętrznego. Będzie to nieustanne pragnienie Boga jak w hinduskim opowiadaniu.

Pewien hinduski chłopiec zapragnął poznać Boga. Udał się do swojego guru, aby ten pomógł mu zrealizować to pragnienie. Gdy przyszedł pierwszy raz, poprosił: „Mistrzu, pomóż mi poznać Boga?”, lecz mistrz nie odezwał się ani słowem. Na drugi dzień udał się ponownie do mistrza, który ciągle medytował, i znów go poprosił o to samo, ale i tym razem nie usłyszał żadnej odpowiedzi. Udał się po raz trzeci, mówiąc: „Mistrzu, proszę cię, pomóż mi w końcu poznać Boga!”. Mistrz nie odpowiedział, ale zaprowadził go do pobliskiego jeziora, zanurzył głowę chłopca i trzymał pod wodą. Gdy chłopiec nabierał coraz więcej wody, mistrz wyciągnął jego głowę spod powierzchni, a chłopiec, dusząc się, odpowiedział: „Niewiele brakowało, abyś mnie utopił”. Mistrz zaś rzekł: „Jeśli tak będziesz pragnął Boga, jak pragnąłeś powietrza, to już go spotkałeś i uwierzyłeś, że On jest twoim Bogiem”. Czy ten przykład nie jest konkretny? Co zatem nam pozostaje. Pragnąć Boga jak powietrza, aby żyć w pełni, bo On jest pełnią życia. Jeśli zaś nie odczuwasz tego pragnienia, to proś o pragnienie pragnienia. Na modlitwie bądźmy autentyczni i nie udawajmy pragnień, ponieważ one są dla nas owocem naszego wysiłku i Bożej łaski. Jeśli prosimy, to prośmy o to, co dla nas najważniejsze, czy o wypełnianie woli Bożej.

Nietrudno zauważyć, że nie można wzrastać bez modlitwy w życiu duchowym, jak w życiu cielesnym bez pokarmu. Modlitwa silnie pobudza naszego ducha do częstego czytania rzeczy duchowych, do rozmyślania i należytego skupienia, ponieważ te czynności łączą się wzajemnie i wspomagają. Tutaj częsty, a nawet niezbędny, jest codzienny kontakt ze Słowem Bożym. Jeśli brakuje czasu, to należy chociaż krótko rozmyślać nad słowem Boga. Każda czynność, którą będziesz wykonywał ze względu na Pana, będzie modlitwą miłą Bogu. Proś Go o wytrwanie i nieugiętość znajdowania czasu na modlitwę. Wiem dobrze, że często będziesz musiał stoczyć walkę sam ze sobą i złym duchem, który zrobi wszystko, wynajdzie sto innych ważniejszych racji, abyś się nie modlił, odpoczął, wybrał wszystko inne, ale nie modlitwę. Jeśli jednak będziesz kontynuował poznawanie Jezusa, wówczas bardziej Go pokochasz, a On stanie się twoim najlepszym nauczycielem i nauczy cię modlitwy bez specjalnej metody, modlitwy w Duchu Świętym, która będzie twoją mocą i tarczą.

Jest to fragment książki: o. Jan Konior SJ, "Uzdrowienie przez moc modlitwy", Wydawnictwo M. Książkę można znaleźć tutaj>>

Dwie władze w człowieku, pamięć i wyobraźnia, przeszkadzają nam najbardziej w modlitwie. Nie należy jednak z nimi walczyć, ale jedynie włączyć je w proces modlitwy; zaangażować je w dialog z Bogiem dostarczając im pokarmu.
Św. Teresa Wielka z Avili

Żyjemy w świecie łatwych codziennych pokus. Marnujemy wiele cennego czasu i energii. Jesteśmy zmęczeni, zapracowani i zagonieni. Wrzuceni w wir tego świata, nie potrafimy się zatrzymać na spotkanie w ciszy z Panem. I tak niestety „czas łaski” mija nam często bezpowrotnie. Ale jest na to sposób – codzienna, wierna modlitwa. Nie jest to zadanie łatwe, ponieważ wymaga od nas walki i zaparcia się samego siebie.

Autor o. Jan Konior SJ zachęca nas do odkrycia na nowo mocy modlitwy. Do wyjścia na pustynię własnego serca, w której odbija się całe moje „ja”. Do powiedzenia Bogu naszego „tak”, ponieważ to On pierwszy wzbudza w nas pragnienie modlitwy. Przekonuje, że nigdy nie jest za późno, aby zacząć się modlić. Radzi też, jak pokonywać na co dzień własne zniechęcenie i lenistwo przez ćwiczenia duchowe.

Za wzór stawia nam Jezusa i Maryję oraz zachęca nas do otwarcia się na działanie Ducha Świętego. W swoich rozważaniach obficie korzysta z bogactwa nauczania Ojców Kościoła i świętych. Przypomina, jak ważna jest modlitwa za naszych bliskich i nieprzyjaciół jako pomoc w odkryciu przez nich drogi nawrócenia. Dzięki niej właśnie dokonuje się nie tylko ich nawrócenie, ale również i nasze. W książce znajdziemy też rozdział o modlitwie tych, którzy doświadczają cierpienia oraz tych, którzy im w tym cierpieniu towarzyszą.

opr. ac/ac

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama