O Janie Kuczu jednym z najbardziej znanych rzeźbiarzy w Polsce. Jest autorem m.in. pomników Jana Pawła II w Kaliszu i Bielsku-Białej, Fryderyka Chopina we Wrocławiu, kard. Stefana Wyszyńskiego w Częstochowie, Jana Kochanowskiego w Radomiu czy Cyryla Rataj
Kiedy tworzy pomnik czy rzeźbę, wie, że to Pan Bóg daje mu natchnienie. Wiara dla prof. Jana Kucza ma ogromne znaczenie. Wierzy, bo inaczej nie wyobraża sobie życia.
Na początku studiów na Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie obracał się wśród niewierzących. Nie chciał się wyróżniać, więc przestał chodzić do kościoła, potem twierdził, że skoro nie może dotknąć Boga, to pewnie Go nie ma. — Jednak Pan Bóg czuwał nade mną i przywrócił mnie do porządku, co uważam za wielki dar — opowiada prof. Jan Kucz. — Choroby, przebyte zawały, pobyty w szpitalu, cierpienie, a przede wszystkim strach wstrząsnęły mną. Nawróciłem się.
Czuje się nieodłącznie związany z Bogiem i Kościołem. — Moja rodzina jest głęboko wierząca, wiara to nasza pasja, z niej czerpiemy siłę — zdradza. — Pan Bóg bez przerwy daje mi sygnały, że nie tylko istnieje, ale też że troszczy się o mnie. A ja, niestety, przez cały czas mam poczucie, że za mało Mu się odwdzięczam.
PRACA JAKO MODLITWA
— Nigdy nie myślałem, że zostanę rzeźbiarzem. Jako dziecko chciałem być muzykiem — zdradza profesor. — Teraz wiem, że Bóg miał w tym swój cel.
Jan Kucz to jeden z najbardziej znanych rzeźbiarzy w Polsce. Ma w swoim dorobku wiele dzieł. Jest autorem m.in. pomników Jana Pawła II w Kaliszu i Bielsku-Białej, Fryderyka Chopina we Wrocławiu, kard. Stefana Wyszyńskiego w Częstochowie, Jana Kochanowskiego w Radomiu czy Cyryla Ratajskiego w Poznaniu. — Staram się robić pomniki wielkim, bezdyskusyjnym wartościom. Chopin jest osobą, która w sztuce szczególnie mnie interesowała, bo współczesność spycha na dalszy plan prawdziwą sztukę. Kiedy z kolei podchodziłem do wykonania pomnika Ojca Świętego, za każdym razem cierpła mi skóra; nie wiem, czy teraz byłbym w stanie zrobić nową rzeźbę naszego błogosławionego papieża, chyba rozpadłbym się z tremy.
Dla artysty najważniejsze jest, żeby dzieło było dojrzałe, miało wysoki poziom artystyczny. Chociaż nie dba o oklaski, jego sztuka spotyka się z uznaniem, o czym świadczą liczne nagrody i wyróżnienia. Otrzymał m.in. nagrodę Ministra Kultury i Sztuki za pracę pedagogiczną, Grand Prix za całokształt twórczości na Biennale Sztuki Sakralnej w Częstochowie, nagrodę im. Brata Alberta za pomniki Jana Pawła II i kard. Wyszyńskiego, a także Krzyż Zasługi za pracę artystyczną i pedagogiczną.
— Swoją pracę łączę z wiarą. Nie zawsze podoba się to innym. Pamiętam, jak pewni dziennikarze sprzeciwiali się, gdy wykonałem krzyż w Częstochowie. Kiedyś krytykowano też mnie za to, że na płaszczu Chopina umieściłem wizerunek Matki Bożej, którą kompozytor bardzo kochał — podkreśla rzeźbiarz.
Przez wiele lat był wykładowcą na Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. — Bardzo lubiłem pracę ze studentami, dawała mi wiele satysfakcji. Choć jestem świadomy, że byłem wymagającym wykładowcą. Pod moim uśmiechem zawsze chował się ostry ton — mówi. Najbardziej cenił utalentowanych młodych ludzi, którzy w swoich pracach pokazywali najważniejsze wartości. Dlatego nie było łatwo dostać się do grupy, którą prowadził. — Kiedy student przychodził zapisać się do mojej pracowni, pytałem, czy wierzy w Boga. Większość wyrażała zdziwienie. Wiara nie jest sprawą intymną, to kwestia światopoglądu. Musiałem to wiedzieć, zwłaszcza kiedy rozmawiałem ze studentem przy korekcie pracy. Ktoś, kto wierzy w Pana Boga, inaczej wartościuje — tłumaczy profesor.
ULUBIONY ŚWIĘTY
— Mam ogromne szczęście, że urodziłem się 12 km od Wadowic, i może dlatego bł. Jan Paweł II jest mi tak bardzo bliski — mówi Jan Kucz. Choć nigdy nie spotkał się osobiście z papieżem Polakiem, to w czasie jego pielgrzymki do Polski, jako prorektor ASP, siedział bardzo blisko Ojca Świętego. To było jedno z najważniejszych wydarzeń w jego życiu.
— Mam zdjęcie, na którym Jan Paweł II ogląda projekt pomnika kard. Wyszyńskiego. Wiem, że Ojciec Święty zaakceptował moją wizję i powiedział: „Róbcie, tylko szybko” — opowiada profesor.
Czego przede wszystkim nauczył się od błogosławionego papieża? — Ostatnie momenty życia Jana Pawła II były dla mnie największą lekcją. Ojciec Święty pokazał nam, jaki powinien być nasz stosunek do cierpienia — odpowiada.
Jan Paweł II odgrywa zarówno w prywatnym, jak i artystycznym życiu Jana Kucza wyjątkową rolę. — Stanowił koronę wielu cnót, wyjątkową całość. Był człowiekiem dla człowieka, jednym spośród nas — konkluduje artysta. — Dlatego chciałbym go naśladować w każdym szczególe.
opr. ab/ab