Czy ma sens istnienie Komitetu Kinematografii, a jeśli nie - to jak wspierać wartościową twórczość filmową w Polsce?
Odwołanie Tadeusza Ścibora-Rylskiego ze stanowiska Przewodniczącego Komitetu Kinematografii potwierdziło składane wcześniej przez nowego Ministra Kultury deklaracje o likwidacji powołanego do życia 11 lat temu urzędu, którego zadaniem było wspieranie i obrona interesów polskiej kinematografii.
Jeśli nawet w strukturze Ministerstwa Kultury pozostanie w szczątkowej formie organ o podobnym zakresie działania, to jego ranga w porównaniu z centralnym organem administracji rządowej, jakim był Komitet Kinematografii, znacznie się obniży. Wśród szerokiego zakresu działań wynikających ze statutu Komitetu znajdowało się m.in. określanie kierunków działalności i rozwoju kinematografii narodowej, wspieranie i promowanie twórczości filmowej w kraju i za granicą oraz upowszechnianie kultury filmowej.
Komitet współfinansował produkcję polskich filmów, co dla środowiska filmowego było rzeczą najważniejszą i wzbudzało najwięcej emocji. Środki budżetowe na produkcję filmową, którymi dysponował Komitet, z roku na rok malały. O ile udział budżetu kultury w Polsce w ciągu kilku ostatnich lat rósł, to kinematografii przydzielana była coraz mniejsza jego część, od 4,7 proc. w 1996 roku do 1,7 proc. w roku bieżącym. Gdyby nie udział telewizji publicznej w finansowaniu lub współfinansowaniu produkcji filmowej, powstawałoby rocznie tylko kilka polskich filmów.
W sytuacji kiedy telewizja publiczna również ograniczyła nakłady na współfinansowanie filmów kinowych, z dużym prawdopodobieństwem można założyć, że wkrótce polskie kina nie będą wyświetlały polskich filmów, bo ich po prostu nie będzie. Jest to tym bardziej niepokojące, że właściwie wszystkie państwa Unii Europejskiej, doceniając kulturotwórczą rolę filmu i popierając produkcje o wysokich walorach artystycznych, także komercyjnych, jeżeli ma to znaczenie dla kultury narodowej, biorą na siebie obowiązek finansowego wspierania tych produkcji. Dzieje się to w różnej formie: bezpośrednio — w formie dotacji z budżetu państwa lub poszczególnych landów, jak np. w Niemczech, czy też pośrednio — z wydzielonych funduszy (we Francji), a nawet (jak w Wielkiej Brytanii), z loterii narodowej.
Istnienie Komitetu Kinematografii w obecnej strukturze konserwowało tylko zastane od lat układy, ale nawet ci, którzy mieli największy wpływ na decyzje podejmowane przez jego przewodniczącego, zdają sobie sprawę z konieczności reform. Leży to w interesie całego środowiska filmowego, a przede wszystkim polskiego widza. Od lat dyskutowano o konieczności uchwalenia nowej ustawy o kinematografii i dostosowania jej do nowych warunków ekonomicznych, ale i tu przejawiała się bezsilność Komitetu, który nie potrafił znaleźć sprzymierzeńców. Środowisko natomiast, podzielone i skłócone, nie było w stanie przemawiać jednym głosem. Decyzja o rozwiązaniu Komitetu sprawiła, że rozpoczęły się gorączkowe zabiegi czołowych postaci polskiego kina, m.in. u prezydenta, o uchwalenie nowej ustawy o kinematografii.
Wszyscy zdają sobie sprawę, że bez jej wprowadzenia w życie, przekazanie ministerialnym urzędnikom uprawnień, którymi mimo wszystko dysponował Komitet, sprowadzi się właściwie do powrotu systemu nakazowo-rozdzielczego, czyli rozdzielania mizernych środków na filmy według niejasnych, woluntarystycznych, a w konsekwencji politycznych kryteriów. Kto w takim układzie miałby nadzorować dysponowanie finansami przeznaczonymi na produkcję filmową? Chyba nie główny księgowy z pomocą partyjnych pomagierów. Zresztą nie chodzi wyłącznie o pieniądze z budżetu, tym bardziej że w chwili obecnej z państwowej dotacji można wyprodukować najwyżej kilka skromnych filmów. Chodzi o pozyskiwanie nowych, niezależnych od aktualnego stanu budżetu, środków dla polskiego kina. Wprowadzenie takiego systemu możliwe jest tylko w wypadku gruntownej reformy dotychczasowej ustawy o kinematografii. W przeciwnym wypadku może się okazać, że polskie filmy będziemy oglądać tylko w kinie filmów archiwalnych.
opr. mg/mg