Wspomnienie o zmarłym ks. Jarosławie Burskim, wieloletnim współpracowniku Opoki
To nie śmierć rozdziela ludzi, lecz brak miłości. Tę piękną myśl usłyszałam na pogrzebie ks. Jarka. Są sytuacje, kiedy najlepszą odpowiedzią na pustkę w sercu jest milczenie. Osoby ks. Jarka Burskiego milczeniem okryć nie można. Chce się o nim mówić, chce się Go wspominać. Chciałoby się też do niego zadzwonić, napisać smsa czy maila. Adres już jednak inny - jaroslawburski@niebo.pl
Dla wielu osób, które znały tego wyjątkowego kapłana czas odlicza się do 11 lipca 2011r. — daty tragicznego wypadku na motocyklu pod Bełchatowem — i po nim, z tą tylko różnicą, że później zegar życia przestał biec tak miarowo. Tak niespodziewane i zbyt szybkie odejście kogoś, kto kipiał energią, zarażał apetytem na życie, był pełen odważnych i niekonwencjonalnych pomysłów skłania do refleksji nad sobą samym. W uszach dźwięczą mi słowa ks. Jarka, że straty są wpisane w nasze życie i nie należy się ich bać, bo otwierają nas na inną rzeczywistość. „Nie stracisz niczego, jeżeli będziesz trwał w miłości”. Dlatego trzeba otrzeć łzy i żyć dalej, kochając siebie, drugiego człowieka, kochając życie. Tego uczył ks. Jarek i o tym zapomnieć nie można.
Każdy z nas nosi w sercu jakiś obraz drugiej osoby. W przypadku ks. Jarka składają się na niego: przyciągająca osobowość, charyzma, optymizm, hart ducha, niezwykłe poczucie humoru, dystans do siebie, przeogromna serdeczność wobec ludzi. Zgodnie z nauczaniem, że „Wszelkie dobro jest "pożyczką" od Boga, za którą będziemy kiedyś odpowiadać, z której będziemy się rozliczać przed Bogiem”, można śmiało powiedzieć, że ks. Jarek nie ma już długu. Co więcej, zamykając swój ziemski rachunek, pozostawił dodatnie saldo, z którego wszyscy powinniśmy czerpać. To saldo to pasje, którymi żył i którymi pięknie potrafił się dzielić, to wrażliwość na innych, pragnienie pokazywania ludziom lepszego świata, walka o realizację marzeń, wreszcie zapalanie miłością do Pana Jezusa. Robił to od samego początku, pracując najpierw jako wikary w parafii w Modlnej, Ozorkowie, NSJ w Piotrkowie Trybunalskim i św. Antoniego w Tomaszowie Mazowieckim. Powołując do życia teatr „Eden”, skupiający tomaszowską młodzież, już tutaj przychylił jej odrobinę nieba. Wystawiane w teatrze sztuki były znane na całą okolicę. Oprócz ważnych treści moralnych przyciągały nowoczesnym sposobem realizacji tematu. Dymy, lasery, wspaniała muzyka — to tylko niektóre z elementów sukcesu „Edenu”.
Talent organizacyjny i twórczy umysł ks. Jarka zostały szybko zauważone. W sierpniu 1993 roku abp Wł. Ziółek powierzył mu tworzenie Archidiecezjalnej Katolickiej Rozgłośni Radiowej — Radia Emaus, które później zmieniło nazwę na Radio Plus. Jego wsparciem był brat - ks. Dariusz, z którym razem budowali zespół dziennikarzy, wspólnie tworzyli radiowe programy, wyposażali rozgłośnię w wysokiej klasy sprzęt radiowy.
Zdając sobie sprawę z tego jak potężnym narzędziem oddziaływania są media, ks. Jarek postanowił ewangelizować nowocześnie. Używając krótkich form odnoszących się do różnych ludzkich problemów, umiał powiedzieć tak, by zasiać w sercu ziarno nadziei, optymizmu, dać wskazówkę jak żyć. Do dziś wspomina się Jego zaledwie 5-minutowe audycje słuchane w sklepach czy w czasie drogi w samochodzie przez kierowców. Wyznając zasadę, że współczesne radio katolickie ma być blisko ludzi, ks. Jarek organizował spotkania ze słuchaczami podczas niedzielnych mszy. Opowiadał o radiu tym, którzy go już słuchali i tym, którzy o radiu jeszcze nie wiedzieli. Ze zdumieniem obserwowałam jak po takich akcjach promocyjnych zwiększa się nam słuchalność. Ks. Jarek kochał muzykę i to ją uczynił przedmiotem swojej troski. Chciał, by słuchacze włączając radio, na falach 100,4 FM znajdowali „kawałki” nie grane gdzie indziej. By utwory muzyczne „mówiły o czymś”, ale i były energetyczne. Sam jako kierowca wiedział przy jakiej piosence dobrze się jedzie, który utwór zagrany w danym momencie wywoła określone emocje i skłoni do zatrzymania się nad sobą. Z podróży, a podróżował sporo, przywoził zawsze jakieś płyty. To ks. Jarkowi radio zawdzięczało bogatą, zróżnicowaną płytotekę. W radiu spędził 8 lat, w ostatnim czasie jako dyr. ds. promocji i reklamy.
Swoje pomysły i zainteresowania najpełniej rozwinął ks. Jarek w Wadlewie jako proboszcz podbełchatowskiej parafii. Zawsze mówił, że ksiądz został stworzony dla ludu. Cieszył się, że wreszcie będzie mógł oglądać swoich parafian, rozmawiać z nimi już bez pośrednictwa radiowego mikrofonu. „Otworzył dla nas świat”- mówią wadlewianie. To dla nich organizował spotkania z ciekawymi ludźmi, ich nauczył fotografowania, słuchania muzyki, uczestniczenia w kulturze, jazdy na nartach, nurkowania. Stawiał na młodych, ale nie zapominał i o starszych. Jego dużą radością były biesiady seniorów i wyjazdy nad morze. Wszystkim jego obecność zmieniła dotychczasowe życie.
Ks. Jarek nie bał się odważnych, czasem szokujących rozwiązań. Każda droga jest dobra, by przyciągnąć do Pana Boga — mawiał. Stąd Szkoła Medytacji Biblijnej, gdzie podczas adoracji Najświętszego Sakramentu można było dotknąć monstrancji, wieczory jazzowe na cmentarzu, koncerty, kino parafialne, loty balonem. Sprawdzał się także jako świetny mówca. Jego kazania były na wysokim poziomie. Do Wadlewa zapraszał na Dni Skupienia, przygotowując rekolekcje dla łódzkiej inteligencji. Sam lubił się dokształcać. Co roku wyjeżdżał na „święte milczenie” do Częstochowy. Żył życiem ludzi, z którymi przebywał, tak mało miał czasu dla siebie.
Ks. Jarek był estetą, bardzo dbał o kościół. Pragnął, by Jego parafianie modlili się w pięknej świątyni. Jednym z Jego ostatnich marzeń było wzbogacenie kościoła o kolejne witraże. 18 sierpnia br. zostały zainstalowane.
Ks. Jarek całym swoim życiem udowadniał, że jest ono cenne i nie można go zmarnować. Że szczęśliwym trzeba być tu i teraz. Uczył, że każdy człowiek nosi w sobie kawałek nieba, które jest obecne w życzliwym słowie, drobnym geście, uśmiechu. Nie chciałby łez, (choć po ludzku tak trudno nie płakać, gdy smutek w sercu), ale konkretnych działań. Zawsze z radością rzucał się w wir pracy. Ktoś na stronie www.ksjarekburski.pl napisał: „Księże Jarku, módl się za nami do Boga, abyśmy nigdy nie stracili tej części Ciebie: Twojego życia, czasu, pracy, pasji, zaangażowania, jaką nam oddałeś i złożyłeś jako depozyt w naszych sercach!”
Pokochajmy tak, by zawstydzić śmierć i nie dać jej odebrać tego, co zostało w nas zasiane w czasie spotkania z tym nieprzeciętnym człowiekiem. Ja też zanim w popiół się zmienię, chcę być wielkim płomieniem.
opr. ab/ab