Cotygodniowy komentarz z Gościa Niedzielnego (43/2000)
22 października 1978 roku. Niedziela. Na Placu Świętego Piotra gromadzą się tłumy wiernych, aby uczestniczyć w uroczystej inauguracji pontyfikatu Jana Pawła II. Przed Bazyliką ukazuje się nowy papież. Jeszcze dwa tygodnie wcześniej w rodzinnym Krakowie świętował 20. rocznicę święceń biskupich. Tego samego dnia wieczorem w Watykanie umarł Jan Paweł I. Co było później — wiemy.
Wówczas Papież wypowiedział słowa, które stały się duszpasterskim programem jego pontyfikatu: „Nie lękajcie się! Chrystus wie, co kryje się we wnętrzu człowieka”. Przez lata przywykliśmy już do spotkań z Ojcem Świętym. Wciąż zachwycamy się jego poczuciem humoru, znajomością języków, martwimy się, widząc jego słabnące zdrowie. Ale czy wyciągamy wnioski z jego słów i z jego świadectwa.
Ostatnio wiele osób wyrażało zdziwienie, jak Polacy prezentujący swój entuzjazm wobec Jana Pawła II mogli głosować na kogoś, kto w sposób widoczny lekceważy Papieża. Myślimy o tym, jak Jana Pawła II może boleć fakt, że zaprosił prezydenta do samochodu, a ten mu się tak odwdzięczył. Ale znając naszego Ojca Świętego, zapytajmy samych siebie: co boli go bardziej — osobista przykrość, czy fakt, że jego rodacy wciąż tak rzadko idą za jego nauczaniem, że w naszym kraju tak wiele dzieci cierpi z powodu kłótni rodziców, zdrad małżeńskich, alkoholizmu i innych patologii.
A jednak Papież nie traci nadziei. Kreśli przed nami i przed całym Kościołem nowe horyzonty. Na początku pontyfikatu mówił: „Nie lękajcie się!”. Teraz poprzeczkę stawia wyżej, prosząc nas: „Nie lękajcie się być świętymi”. I pokazuje, że jest to możliwe. Dwa miesiące temu Rzym zobaczył, że młode pokolenie chce iść tą drogą. Przybyły tu dwa miliony ludzi, a w kościołach i na ulicach często słychać było znane piosenki Arki Noego. „Jako ojciec mam wiele wad — powiedział mi wówczas lider grupy Robert Friedrich — ale wierzę, że z Bożą pomocą uda mi się poprawić”. Takie samo pragnienie wyraził Jan Paweł II niespełna miesiąc po wyborze na Stolicę Piotrową: „Panie, przyjmij mnie takim, jakim jestem, z moimi wadami, z moimi słabościami, ale spraw, bym stał się takim, jak tego pragniesz”. Dwadzieścia dwa lata później możemy wszyscy ocenić skuteczność tej modlitwy. Dlaczego każdy z nas nie miałby uczynić jej swoją?
opr. mg/mg