Nie brakuje katolików, którzy nadużywają orędzia o łasce i miłosierdziu. Tak, jakby miłosierdzie mogło oznaczać zgodę na niesprawiedliwość i to to taką, która chełpi się ze swych złych czynów – zwraca uwagę o. Dariusz Kowalczyk SJ
Niektóre pobożne panie i niemniej pobożni księża twierdzili, że trzeba skończyć z ciągłą kłótnią i propagandą w TVP, i dlatego zagłosują na obiecującego pokój i dobro szefa PO albo na „nową jakość”, czyli Trzecią Drogę. No to mają teraz siłowe przejmowanie mediów publicznych i innych instytucji państwowych, w tym prokuratury, pokazowe aresztowania posłów, a w ramach nowego pluralizmu medialnego mogą podziwiać redaktora Czyża z neo-TVP, który usłużnie pyta premiera Tuska, co zrobić z tymi 7 milionami wyborców PiS-u, które „nie znikną”: „Czy ma pan na ten problem jakiś plan?”. Mamy zatem „ten kraj” i „ten problem”.
Pierwsze tygodnie rządów Tuska, Sienkiewicza, Bodnara itd. pokazały, że plan na „ten problem” jest. Niezmiennie ten sam. Zawiera się w haśle 8 gwiazdek, które twórczo rozwinął w słynnym nagraniu wideo Andrzej Seweryn. Aktor skierował przesłanie, które łatwo można znaleźć w internecie, do „drogiego dziecka”: „Drogie dziecko, pamiętaj, twoje zadanie jest im przypier....ć. Jesteś młody, na razie nie rozumiesz, co do ciebie mówię, ale już szybko zrozumiesz […] komu trzeba przypier....ć i nie zważać na nic. Tym wszystkim Trumpom, Kaczyńskim, Orbanom trzeba przypier....ć. Żadnych dialogów chrześcijańskich, żadnego tam, wiesz, rozumienia, debaty, porozumienia. Nie, k…a. Faszystom trzeba przypier....ć, a nie dyskutować”. Ten plan jest realizowany, gdyż Bruksela i Berlin udają, że w Polsce wszystko w jak najlepszym porządku. I Moskwa się cieszy, bo w jej interesie też nie leży Polska stabilna, prawdziwie praworządna, ambitna, bogacąca się.
Wielu uważa, że w tej sytuacji misją Kościoła w Polsce jest przede wszystkim głoszenie pojednania. Przyznam jednak, że nie wiem, co w obecnej sytuacji miałoby znaczyć jakieś wzywanie Kamińskiego i Wąsika do pojednania z Bodnarem i Hołownią. Że niby „chłopcy” niepotrzebnie się biją, przy czym każdy ma trochę racji i każdy jest trochę winny? Nie! To nie jest tego rodzaju sytuacja.
Mądry Kohelet uczy, że „wszystko ma swój czas” (3,1), że jest „czas wojny i czas pokoju” (3,8). Jezus głosił Królestwo Boże bez łez, bez śmierci, ale mówił też: „Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam. Odtąd bowiem pięcioro będzie rozdwojonych w jednym domu, troje stanie przeciw dwojgu…” (Łk 12,51-52). Jak trzeba było, mistrz z Nazaretu, spierał się mocno z oponentami, nawet kiedy wiedział, że ci chcą go zabić. Prymas Wyszyński szukał dialogu z komunistami dla dobra wspólnego, ale w pewnym momencie powiedział „non possumus” (nie możemy), a w rezultacie został zatrzymany i internowany. Nawoływanie do pojednania nie zawsze jest dobre. Może być manipulacją podszytą fałszem, chęcią zepchnięcia kogoś na margines, uciszenia. A dziś trzeba głośno wołać o prawdę i praworządność, i sprzeciwiać się neomarksistowsko-liberalnym ideologiom, których szpicą jest gender/LGBT.
Nie brakuje katolików, którzy nadużywają orędzia o łasce i miłosierdziu. Tak, jakby miłosierdzie mogło oznaczać zgodę na niesprawiedliwość i to to taką, która chełpi się ze swych złych czynów. Benedykt XVI pisząc o Sądzie Ostatecznym podkreśla: „Łaska nie przekreśla sprawiedliwości. Nie zmienia niesprawiedliwości w prawo. Nie jest gąbką, która wymazuje wszystko, tak że w końcu to, co robiło się na ziemi, miałoby w efekcie zawsze te sama wartość. […] Na uczcie wiekuistej złoczyńcy nie zasiądą ostatecznie przy stole obok ofiar, tak jakby nie było między nimi żadnej różnicy” (Spe salvi, nr 44).
Pojednanie jest wielką wartością i wielkim zadaniem. Ale uważajmy, by nie wejść w jakąś karykaturę pojednania, która byłaby jedynie przykrywaniem ładnymi słówkami tchórzostwa, karierowiczostwa, czy też po prostu dążeniem do tzw. świętego spokoju, który wcale święty nie jest.