Pielgrzym i pośpiech w Europie

Cotygodniowy komentarz z "Przewodnika Katolickiego" (34/2003)

Tytuł niniejszego komentarza spowodowany jest przynajmniej trzema doświadczeniami: sierpień pielgrzymujących w Polsce, posynodalna Adhortacja Jana Pawła II Ecclesia in Europa (czerwiec 2003) i moje osobiste doświadczenie w Kopenhadze.

Zacznę może od ostatniego. Wieloletni już mieszkaniec stolicy Danii wyrażał oburzenie wobec dość licznej i mocnej, jak się wydaje, grupy muzułmanów, którzy weszli do rządu duńskiego z propozycją wynajęcia, a nawet kupna jednego z kościołów Kopenhagi do celów kultycz-

nych. Oburzenie po kilku dniach minęło, jako że do transakcji nie doszło - odetchnęło z ulgą wielu mieszkańców. Z jednej strony godna podziwu wrażliwość na historyczno-kulturowe znaczenie „pamiątek przeszłości", z drugiej jednak strony niepewność tych samych, kiedy pojawiło się zadane im pytanie: dlaczego tak się dzieje? Co zrobić, aby ten i wiele innych kościołów Europy gromadziły wiernych wokół Chrystusa i stanowiły znak pielgrzymowania z sensem?

„Wyraźnie zdano sobie sprawę, że sytuację cechuje poważna niepewność na płaszczyźnie kulturalnej, antropologicznej, etycznej i duchowej" (Ecclesia in Europa 3). To diagnozujące zdanie Adhortacji posynodalnej reflektującej sytuację duchową na Starym Kontynencie dobrze określa pielgrzymujących w Europie. Choć nie brak cennych świadectw życia chrześcijańskiego to jednak rytm życia ludzi stopniowo przybiera cechy pośpiechu a nie pielgrzymki. Żyjemy coraz mniej w społeczeństwie i coraz bardziej w gospodarce. To sprawia, że coraz bardziej poddajemy się: dyktaturze czasu, mody, konsumpcji, klasyfikacji, sensacji, chwili i spektakularności. A to sprawia z kolei, że przyjęliśmy mierzyć postęp jedynie rzeczami, dobrami materialnymi, wyłączająccałą sferę etyczną i duchową. Pośpiech ma również to do siebie, że sprawia „utratę pamięci i dziedzictwa chrześcijańskiego, któremu towarzyszy praktyczny agnostycyzm i obojętność religijna, wywołująca u wielu Europejczyków wrażenie, że żyją bez duchowego zaplecza, niczym spadkobiercy, którzy roztrwonili dziedzictwo pozostawione im przez historię" (Ecclesia in Europa 7).

Pielgrzym zaś ma to do siebie, że nie traci pamięci, a to co zdarzyło mu się utracić, odzyskuje dzięki wysiłkowi intelektualno-duchowemu. Pielgrzymujący szlakami na Jasną Górę i do wielu innych miejsc w Polsce i Europie dobrze to rozumieją (również ci, którzy przemierzają szlak pielgrzymi na sposób duchowy). Ich wysiłek, również fizyczny, jest wyrazem tych treści, którym imię: poświęcenie i ofiara. One z kolei obce są pośpiechowi, zaś dla pielgrzyma z sensem, pielgrzyma miłości są siłą napędową, jako że „Miłość karmi się ofiarą" (św. Teresa od Dzieciątka Jezus). Taki pielgrzym w Europie jest nie gasnącą nadzieją, zwłaszcza dla wystawionych na pokusę gaszenia nadziei i lęku przed przyszłością. „Przestań się lękać! Jam jest Pierwszy i Ostatni, i Żyjący" (Ap 1, 17-18).

Ks. ANTONI KLUPCZYŃSKI, Duszpasterz Środowisk Twórczych

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama